Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
  - Redakcyjne
  - Strefa NN
  - Net
  - Teksty poważne
  - Polemiki
  - Meritum
  - Filozofia
  - Szkoła
  - Nauka
  - Poezja
  - Opowiadania
  - Komputery
  - Muzyka
  - Wstęp
  - Confessione
  - Dwie strony zwierciadła
  - Jak Śniłem?
  - Królestwo Światła
  - Monospace
  - Otchłań ponad morzem
  - Notes przydrożny - dygresje.
  - Odszedłeś...
  - Oneirika_05099
  - Oneirika_55645
  - Oneirika_919
  - Oczekiwania, nadzieje, rozczarowania
  - Poniedziałek
  - Sarriss z Czarnej Zatoki (1/6)
  - System
  - Ścieżki losu
  - W krainie
  - Tremoriańskie drogi
  - Ucieczka
  - Wigilia z Tobą
  - Wyśniłam Cię
  - Zaproszenie
BezImienny - wersja online!
Czytelnia.net - lektury szkolne, debiuty literackie, poezja, cytaty... i wiele więcej!
Poprzedni artykułNastępny artykuł Opowiadania  

System


Kaspel

Nigel: Nie czuje się na siłach, aby komentować twórczość mojego kolegi, poza tym podobało mi się.


Ślęczę nad kartką papieru, w zadumie, czując nagłe opuszczenie świata. Przenoszę się gdzieś pośrodku planet, targany nieodpartą chęcią wiedzy. Przemierzając niezliczone połacie galaktyki, staram się odgadnąć pytania, których odpowiedzi z góry skazane są na fiasko. Czy wiem o tym? Możliwe, że tak. Chociaż nie, ale zdaję sobie z tego sprawę. Heroiczna walka o życie - tak to można nazwać? Uciekając w pośpiechu tylko ta myśl kołata mi się po głowie. W tej zagubionej części mego umysłu następuje przebłysk. Po cóż uciekać? Czyż nie przedstawia to mojego tchórzostwa? Czyż nie przesłania widokiem nieudacznika moje prawdziwe oblicze? Nie czas się nad tym zastanawiać. Nie czas się żalić. To tylko potęguje gniew, a jest on zgubnym przyzwyczajeniem, do którego zdołałem przywyknąć. Miotany niczym ziarnko piasku przez wiatr podążam dalej, albo raczej daję się ponosić, bym zmierzał w niezmierzonej pustce każdego z nas... Tak, istotą nie jest ciało, lecz umysł. Ciało jest jedynie powłoką, która przesłania realną wartość każdego z nas: duszę. Nie myślałem nigdy o tym. Ciągłe powtarzanie słów "Nie umrę" dodawało mi otuchy. Nie pomogło jednak obronić się przed nieuniknionym. Pisząc te ostatnie słowa i oddając się błogim pisaniu mych przedśmiertnych słów, zapominam o strachu. Jego posiadanie jest wrogiem, a każdego wroga trzeba cenić. Ja nie przestrzegam tej maksymy, wręcz przeciwnie: gardzę nim. Gdyby nie kostucha, sam rzuciłbym się śmierci w ramiona. Nie chcę już żyć......

A jednak żyję. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Sam zadaję sobie pytanie: jak to możliwe?, ale nie słyszę odpowiedzi. Nie nadejdzie prędko, choć czas już tu nie gra roli. Śmierć przyniosła odpowiedź. Czas przestaje się liczyć. Pozostałem już sam ze swoim smutkiem. Ta iskierka nadziei, tląca się nadal w mym wnętrzu została wręcz unicestwiona przez całkowity obraz sytuacji. Pierwszy widok to był szok. Ciemny, posępny krajobraz. Nie, przesadzam: on jest tylko czarny. Żadnych drzew, słońca, nieba - jak gdybym przepadł w czeluści zapomnienia. Czyżby ktoś o mnie zapomniał? Rozglądam się - czerń. Smutny lecz chwilami uspokajający krajobraz zaczyna mi być bardziej znajomy. Jakby ktoś wyjął go żywcem z mej pamięci i użył do swych niecnych zamiarów. Jakże inaczej miałbym nazwać ten postępek - już i tak nic mi nie zostało. Po chwili dziwne mrowienie w ciele. Jakby ulatywała cząstka mnie, lecz to nie byłem ja. Majestatyczna postać jakby uznała to za stosowne przejść przeze mnie. Był to chudy blondyn, w wieku około 17 lat. Już wyciągałem rękę, ażeby się choćby przywitać, gdy rozpłynął się w powietrzu. Czy tak ma wyglądać życie po śmierci? Czy to jest dar, czy przekleństwo? A może okrutny dowcip wyrządzony przez los? To się już nie liczy, więc nie trzeba nad tym rozmyślać, zważywszy na tajemniczy wystrój tego świata, jeśli można go tak nazwać. Cały czas nasuwa mi się tylko jedna myśl: ja już nie żyję...

Kolejne zapiski notuję już w spokoju. To, co okazało się niemożliwe, ziściło się - poznałem tutejszego mieszkańca-ducha, przezwiskiem Bao. Nie wiem, czy to jego prawdziwe imię (opowiadał mi o wielu duchach, ale zawsze używał 3- literowych imion), ale nie to mnie wtedy obchodziło. On znał sekret tego miejsca i udzielił mi odpowiedzi na kilka pytań. Przede wszystkim udało mi się ustalić jedno: to świat duchów, gdzie każdy może kreować swój image według potrzeb i zachcianek. Początkowo nie chciałem w to wierzyć (co, biorąc pod uwagę dziwne wydarzenia, jakie mnie spotkały, było dość śmieszne, w każdym razie w moim przypadku), lecz gdy zjawa pokazała, na co ją stać (przeobraziła czerń w zielony ogród, stworzyła niebo i słońce) zrozumiałem, że tutaj ograniczenia dotyczą tylko umysłu. Po kilku próbach umiałem już konstruować otaczający mnie krajobraz. To wydarzenie zbliżyło nas do siebie i już czułem, że zyskałem przyjaciela, gdy postać ukazała swą prawdziwą naturę. Nie wiem jak go opisać, ale wyglądał okropnie. Bordowa skóra, tylko w niektórych miejscach pokryta kępkami włosów odsłaniała obrzydliwy pysk bestii z białymi kłami. Rzuciła się na mnie i zaczęła rozszarpywać mi nogę. Ból był nie do wytrzymania toteż szybko straciłem przytomność. W ostatnich przebłyskach świadomości pojawiło się zdanie: ja chcę żyć...


Epilog

Niewiele jest rzeczy, na które mogę znaleźć odpowiedź. Doświadczyłem czegoś- to jest fakt, ale na razie wolę, aby pozostał tylko w moim umyśle. Obudziłem się w łóżku, zaś obok mnie była pielęgniarka obwieszczająca, iż był to tylko zły sen. Ja wiem, że tak nie było. To nie wyglądało na sen. Czyżbym był opętany? Niemożliwe - ja, nic nie znaczący pionek? Rozmyślania przerwała mi wchodząca kobieta, która usiadła obok mnie i powiedziała swoim, jak zwykle obojętnym, tonem:

- Mam dla pana złą wiadomość. Zostało panu już tylko 3 miesiące życia.

Czy to kolejny koszmar?....

Kaspel
poczta: kaspel@go2.pl
Poprzedni artykułWstępNastępny artykuł