Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
  - Redakcyjne
  - Strefa NN
  - Net
  - Teksty poważne
  - Polemiki
  - Meritum
  - Filozofia
  - Szkoła
  - Nauka
  - Poezja
  - Opowiadania
  - Komputery
  - Muzyka
  - Wstęp
  - Confessione
  - Dwie strony zwierciadła
  - Jak Śniłem?
  - Królestwo Światła
  - Monospace
  - Otchłań ponad morzem
  - Notes przydrożny - dygresje.
  - Odszedłeś...
  - Oneirika_05099
  - Oneirika_55645
  - Oneirika_919
  - Oczekiwania, nadzieje, rozczarowania
  - Poniedziałek
  - Sarriss z Czarnej Zatoki (1/6)
  - System
  - Ścieżki losu
  - W krainie
  - Tremoriańskie drogi
  - Ucieczka
  - Wigilia z Tobą
  - Wyśniłam Cię
  - Zaproszenie
BezImienny - wersja online!
Czytelnia.net - lektury szkolne, debiuty literackie, poezja, cytaty... i wiele więcej!
Poprzedni artykułNastępny artykuł Opowiadania  

Królestwo Światła


Ada

Nigel: Walki między kobietami zawsze były dla mnie zagadką, ale ta odbyła się w słusznej sprawie. Aha, nie jestem szowinistą jakby co. :)


      Karczma "Gardło" była obskurna i brudna. Miała nieszczelny dach i okna. A w dodatku jedzenie było okropne. Ale klientów miała pod dostatkiem, choć większość z nich była pijana. Tak więc nikt nie zwrócił uwagi na młodą, piękną kobietę płacącą za nocleg. Właściciel gospody zauważył jedynie jej wypełnioną złotem sakiewkę. Dostała świecę i ciepłą strawę, więc poszła do wynajętego pokoju. Zmęczenie dało jej się we znaki i szybko zasnęła. Spała czujnie. W środku nocy poczuła, że ktoś jest w jej pokoju i próbuje ją okraść. Zerwała się i jednym, szybkim ciosem ogłuszyła złodzieja, którym okazał się właściciel zajazdu. Chcąc niepostrzeżenie uciec, wyskoczyła przez okno i chwilę później gnała przez las na swoim koniu.
- Tak to jest jak się podróżuje samemu - pomyślała - To już trzeci raz podczas tej wędrówki.
- Dziś znów będziemy spać pod gołym niebem - pogłaskała konia po łbie.
      Dziewczyna była wysoka i szczupła o długich, kręconych włosach w kolorze miedzi. Miała jasnozielone oczy oprawione ciemnymi rzęsami i równymi brwiami. Jej lekko zadarty nosek dodawał twarzy sympatycznego wyrazu. Koralowe, pięknie ukształtowane usta w uśmiechu odsłaniały śnieżnobiałe zęby. Zwinna i silna bez problemów radziła sobie w ciężkich warunkach.
      Wstała przed wschodem słońca. Wykąpała się w pobliskim strumyku i ruszyła w dalszą drogę.
- Pamiętasz tę starą zielarkę? - powiedziała do zwierzęcia - Prowadź!
Koń zastrzygł uszami i pomknął w głąb lasu. Niedługo potem na horyzoncie ukazała się maleńka, pokryta strzechą chata. Ale staruszki nie było w środku. Zaniepokojona dziewczyna dotknęła kamienia, który wisiał na jej szyi. Zamknęła oczy i zobaczyła zielarkę leżącą koło pobliskiego wodospadu. Pobiegła tam i uklękła obok kobiety. Położyła jej rękę na czole i wymamrotała parę tajemniczo brzmiących zdań.
- Ale boli mnie głowa - powiedziała otwierając oczy zielarka.
- Co ci się stało czarownico?
- Poślizgnęłam się na tych mokrych kamieniach i uderzyłam w głowę. Nic wielkiego - staruszka podniosła się z ziemi - A wielmożna pani co tutaj robi? Potrzebujemy ziółek.
- To prawda. Potrzebne mi: bodłak, wasilek, lwi ząb, gęsia stopa...i jeszcze przestrzelon. To dla przyjaciela, jest chory na krztuśnicę - rozmawiały idąc do chaty.
- Dlaczego chce go pani leczyć ziołami?rzecież...
- On jest czrodziejem - przerwała - nie można go leczyć magią.
Staruszka zniknęła w domu i po chwili przyniosła spory węzełek z roślinami.
- Szukają pani. Kazali przekazać, że Leenea została pojmana - powiedziała.
- Rycerze króla - stwierdziła dziewczyna - Kazali przekazać?
- Powiedziałam im, że zginęła pani w pojedynku.. Nie rozumiem, jak Vortgorn może być tak głupi, aby zakazywać magii. Jest rozżalony śmiercią matki, ale nasz świat bez czarów nie mógłby istnieć. Proszę się dobrze ukryć i uważać na siebie.
Uzdrowicielka wsiadła na konia i odjechała. Czarownica długo stała, wpatrując się w punkt niknący na horyzoncie. Kiedy strzała przebiła jej serce, oczy miała zwrócone w tę właśnie stronę.
- Karą za okłamywanie króla jest śmierć - powiedział potężny mężczyzna w czarnej zbroi i podpalił chatę starej kobiety.
      Rudowłosa piękność podróżowała przez przełęcz Ehrh, zwaną także Krainą Cieni. Iluzja stworzona przez najlepszych czarodziei była jedyną drogą prowadzącą do królestwa magii. Chroniła Solselat przed zwykłymi ludźmi i Złymi. Kraina Cieni była bardzo przygnębiająca i niebezpieczna. Dlatego ludzie bali się jej i omijali z daleka. Wysokie, masywne góry o ostrych szczytach zatapiających się w czarnych chmurach i wąska, kamienista, wijąca się nad przepaścią ścieżka - to ogólny opis Ehrh. Bardziej wnikliwy obserwator opisałby wyjątkowo gęste, oleiste powietrze o zapachu siarki. Suche, powykręcane drzewa uwieszone ciałami zamordowanych i mnóstwo czaszek. Osoba nie posiadająca odolanu, kamienia o ogromnej mocy, wspomniałaby o natarczywych duchach ludzi, zwierząt i innych niemożliwych do określenia istot. Aby dostać się do Solselat trzeba było przejść trzy przeszkody.
      Dziewczyna zatrzymała się nad przepaścią, wypowiedziała zaklęcie i solidny mostek połączył dwa brzegi. Był to pierwszy i najłatwiejszy sprawdzian dla czarodzieja. Musiał on odgadnąć jakim zaklęciem most został zniszczony i odtworzyć go. Drugim było pokonanie zaklęcia hipnozy. Ostatnie zadanie to otwarcie bram światła. A do tego potrzebna była znajomość kilkudziesięciu wersów z Księgi Dobra. Dzięki temu do Solselat nie mogli dostać się źli czarnoksiężnicy, ktorzy chcieli wprowadzić do zamku siły zła. Brama znajdowała się na najwyższym szczycie góry. Czarodziejka zbliżając się do tego miejsca, zauważyła znajomą postać kobiety. Niska elfka z krótkimi, czarnymi włosami w męskim stroju miała zamiar przedostać się na drugą stronę wrót.
- Satureja! - zawołała do niej - Nigdy nie otworzysz bram światła.
- Zapomniałaś, że spaliliśmy na stosie twoją siostrę? - oczy Saturei
zalśniły triumfem. Lekko skośne, w kolorze morza byłyby piękne, gdyby nie chłód bijący z nich na odległość.
- Leenea nie zdradziłaby nas - powiedziała zsiadając z konia.
- Arlika, zawsze wierna i uczciwa. Nawet torturowana w najokrutniejszy sposób nic byś nie powiedziała. Ona była taka sama jak ty, żaden ból nie był w stanie otworzyć jej ust. Kiedy już mieliśmy ją zabić, przypomniałam sobie, że ma syna. Co byś zrobiła,gdyby twoje dziecko torturowano?
- Jak mogliście ich zabić? - kamień na szyi czarodziejki zmienił kolor - Nie ujdzie wam to płazem!
Skrzyżowała ręce na piersiach.
- Shhamo! - krzyknęła.
Zerwał się mocny wiatr a ona podniosła się parę metrów nad ziemię.
- Maoolie!
Fala fioletowego światła wypłynęła z odolanu, otaczając pole walki. Arlika gwałtownie wyrzuciła ręce w przód i posłała olbrzymie kule ognia na przeciwniczkę. Satureja wykonała długą serię ruchów rękoma, powstrzymując atak. Lecz czar Arliki był tak silny, że elfka ledwo trzymała się na nogach. Dobrze zdawała sobie sprawę, że nie ma szans w walce magicznej. Wyciągnęła miecz zza pleców i zaatakowała. Dziewczyna błyskawicznie sparowała atak.
- Walka na miecze też jest twoją słabą stroną? - zaśmiała się - Miałam nadzieję, że przynajmniej w tym okażesz się godnym przeciwnikiem.
Mówiła to tylko po to, aby zdenerwować Satureję. W rzeczywistości walka była wyrównana. Obydwie poruszały się zwinnie i bardzo szybko. Były silne i miały duże doświadczenie. Niespodziewanie elfka stracila miecz. Wyleciał wysoko w górę i wbił się w ziemię parę metrów dalej. Arlika wypowiadała już zaklęcie unicestwiające. W panice Satureja teleportowała się w inne miejsce. Zrobiła to w pośpiechu, niestarannie i wylądowała na odległych bagnach. Dużo czasu upłynie zanim dotrze na dwór Vortgorna.
Czarodziejka wyczerpana opadła na ziemię.
- Tym razem ci się udało - krzyczała płacząc - Ale obiecuję, że cię pomszczę Leenea...
Dziewczyna długo szlochała. Zabito jej siostrę z synem, była zrozpaczona. Zasnęła na szczycie góry wtulona w sierść konia. Tego dnia płakała po raz ostatni. Kiedy wstało słońce, otworzyła i stempem ruszyła w stronę zamku.
      Pałac Solselat był przepiękny: wysoki, solidny. Zbudowany z białego marmuru z ogromnymi oknami, otoczony krzewami białych róż i magnolii. Cała okolica była równie piękna jak ta budowla. Łąki pełne kwiatów poprzecinane czystymi strumykami i lasy, w których można było spotkać wszystkie rośliny świata. Na horyzoncie widniały pokryte śniegiem góry. Wbrew pozorom ta kraina nie była iluzją. Magia tylko ochraniała ją przed niszczeniem pod wpływem czasu. Sam zamek budowano przez kilkadziesiąt lat.
      Czarodziejka jechała po szerokiej, brukowanej drodze. W powietrzu unosił się upajający zapach kwiatów, a ptaki wyśpiewywały wesole melodie. Arlika nie potrafiła jednak cieszyć się widokiem cudownego miejsca. Jej dawniej serdeczne oczy straciły blask i radość życia. Uśmiech długo nie zagości na jej twarzy. Ale to nie smutek ogarnął jej serce. Ono skamieniało tamtego dnia. Arlika pozbyła się wszelkich uczuć, zobojętniała na świat. Nawet nie czuła nienawiści, wiedziała tylko, że musi pomścić śmierć bliskich.
- Witaj Rohe - powitała młodego człowieka leżącego na łóżku w ogromnej sali.
- Mam dla ciebie lekarstwo.

Ada
poczta: yucci@poczta.onet.pl
Poprzedni artykułWstępNastępny artykuł