Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
  - Redakcyjne
  - Strefa NN
  - Net
  - Teksty poważne
  - Polemiki
  - Meritum
  - Filozofia
  - Szkoła
  - Nauka
  - Poezja
  - Opowiadania
  - Komputery
  - Muzyka
  - Astrologia. Wielkie kłamstwo - komentarz
  - Astrologia - polemika
  - Polemika do arta Jason'a Mason'a p.t."Kochana młodzieży!"
  - Znów o mp3 c.d. - odpowiedź na list Szelesta z NN16
BezImienny - wersja online!
Czytelnia.net - lektury szkolne, debiuty literackie, poezja, cytaty... i wiele więcej!
Poprzedni artykułNastępny artykuł Polemiki  

Astrologia. Wielkie kłamstwo - komentarz


LeMUr

Człowiek podpisujący się Yarpen Zirgin w (bodajże - przepraszam magazyny jeśli je pomyliłem) magazynie NoName #18 napisał tekst o astrologii. Z tekstu jasno wynika, że Yarpen nie jest "zwolennikiem" tej dziedziny; wręcz uznaje ją za brednie. Ja też nie jestem jej zwolennikiem, ale jednak sądzę że tekst Yarpena wymaga kilku poprawek i sprostowań. Tak się składa, że trochę o astrologii wiem, mimo iż nie wierzę w żaden wpływ znaków zodiaku, miejsca czy też czasu urodzenia na los człowieka. O własnym zdaniu i doświadczeniu napiszę jednak nieco później. W poprzednim artykule mamy: "Dzisiejsi astrologowie chwalą się, że do odczytywania wykresów planet i gwiazd używają sumeryjskich tablic. Jest to jednak błędem, gdyż powinni uwzględniać przesuwanie się orbity Ziemi wokół Słońca." I tak, i nie. Otóż z tego co mi wiadomo do obliczania pozycji gwiazd oraz Słońca i planet na ich tle służą w dzisiejszych czasach komputery. Są to przeważnie programy dość proste w swej obsłudze i proste w działaniu - ważne, że robią to czego się od nich oczekuje. Taki program nie potrzebuje zbyt wielu danych; wszystko można policzyć - wystarczy kilka danych początkowych. Idźmy dalej: "Układ słoneczny nie kończy się na pięciu planetach uwzględnianych w horoskopach. Istnieją przecież jeszcze cztery dodatkowe planety oraz setki planetoid, komet i asteroidów. Jaki one maja wpływ na życie człowieka?" A czy autor powyższego zdania nie pomyślał o tym, że te dalsze planety rzeczywiście nie mają wpływu na los człowieka? Powiedzmy, że wpływ ma stosunkowo bliska lub duża masa grawitacyjna. To nawet miałoby sens. Duże Słońce, bliski Księżyc plus po dwie sąsiednie Ziemi planety "z każdej strony" (z jednej strony Merkury oraz Wenus, a z drugiej Mars i Jowisz) - zapewne tylko tyle jest w tablicach sumeryjskich? "Dlaczego uwzględnia się tylko gwiazdy z konstelacji przez które przesuwa się Słońce?" Sądzę, że z tego samego powodu co wyżej planety. Sądzę też (nie znam się na astronomii, więc mogę się mylić), że po prostu obserwowane ciała niebieskie przesuwając się po niebie, przesuwają się na tle 12 znanych gwiazdozbiorów (Baran, Byk, ...). Po co więc uwzględniać inne gwiazdozbiory, skoro chodzi o POZYCJĘ Słońca (czy czego tam) na niebie? "Na świecie rodzi się w tym samym momencie około 240 ludzi. Dlaczego mimo przecięcia pępowiny w tej samej chwili ich losy są diametralnie różne? Dlaczego był tylko jeden Einstein, Kopernik, Chopin..." Dlatego, że nie każdy z tych 240 ludzi rodzi się w tym samym miejscu świata! Przy wykreślaniu horoskopu ważna jest długość i szerokość geograficzna miejsca urodzenia. Dodam jeszcze, że osobiście nie wierzę w "los zapisany w gwiazdach". Uważam, że o tym jak potoczy się życie konkretnej osoby zależy od jej własnych decyzji; od jej uzdolnień (np. odziedziczonych na drodze genetycznej) i wychowania przez rodziców oraz wszelakie inne czynniki zewnętrzne (polecam przemyślenie filmu "Przypadek" albo "Biegnij Lola, biegnij"). "Powszechnie jednak wiadomo, iż życie ludzkie zaczyna się w chwili poczęcia i to raczej dla niej powinno się stawiać horoskop. Co astrologia powie na temat tego faktu? Dlaczego go nie uwzględnia?" Nie sądzisz Yarpen, że trudno było by z taką samą dokładnością jak czas porodu określić czas poczęcia? Z tego właśnie powodu horoskopy powstają z daty urodzenia, a nie poczęcia. "Podsumowując powyższe wywody trzeba stwierdzić, że astrologia w świetle naukowym nie ma racji bytu. W świetle wiary katolickiej jest natomiast grzechem (...)". Czy jest grzechem, czy też nie - nie to jest tematem tego artykułu. Co zaś do powodów naukowych - sprawa jest dwuznaczna. Z jednej strony rzeczywiście nie ma żadnych podstaw, aby wierzyć w horoskopy, wróżenie z kart Tarota itp. Ale z drugiej - jak wytłumaczyć fakt, że ludzie urodzeni w jednym znaku zodiaku, a pochodzących z różnych domów i środowisk (patrz kilka linii niżej dlaczego to zakładam) mają jakieś cechy wspólne. Byki są materialistami, Wodniki mają często zlew na różne sprawy (może bardziej precyzyjnie: nie przejmują się za bardzo), a Barany są jakieś krnąbrne... Przynajmniej takie mam doświadczenia wśród znajomych (sam jestem Wodnikiem z początku lutego). Ostatecznie, sam nie wiem co myśleć o horoskopach. Czasem zdarza mi się, że poznając nową osobę ona pyta mnie o znak zodiaku (zwykle kobiety wierzą w takie rzeczy). Dla mnie nie ma to znaczenia i mnie jej znak zodiaku nie interesuje. Ale po jakimś czasie okazuje się, że istnieje mimo wszystko jakiś stereotyp; coś co łączy osoby urodzone w określonych okresach roku. Sam nie sprawdzam biorytmów, nie czytam horoskopów; chociaż te, które przeczytałem (takie bardziej fachowe, a nie z "Pani domu" itp.) na swój temat dość blisko oddają mój charakter. Uważam to wszystko za bzdurę i mamienie oczu, a właściwie łechtanie myśli czytającego...

LeMUr
poczta: lemi@mops.uci.agh.edu.pl
www: http://madagaskar.phg.pl/
Poprzedni artykułWstępNastępny artykuł