|
|
|
Moje boje z Lufthansą. Excell
Praktycznie każde linie lotnicze oferują swoim pasażerom uczestnictwo w programie, dzięki któremu po przeleceniu określonego dystansu można otrzymać prezent w postaci darmowego biletu. Za każdą milę otrzymuje się określoną ilość punktów (w zależności od klasy podróży), po uzbieraniu pewnej ich ilości (3 tysięcy) dostajemy kartę stałego klienta i przeważnie już od 20 tysięcy mil możemy otrzymać darmowy bilet do dowolnego miejsce w Europie w obie strony. Wystarczy tylko zachowywać bilety i karty wstępu. Ja się przekonałem, że wstąpienie do takiego programu nie jest wcale takie łatwe, przynajmniej tak było w moim wypadku...
Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych poszedłem do biura niemieckich linii Lufthansa, bo właśnie tymi liniami leciałem. Kazano mi wypełnić formularz, zrobiono ksero biletu i kart wstępu. Pani, która mnie obsługiwała sama dokładnie nie wiedziała czy mile za wszystkie odcinki mojej podróży zostaną zaliczone, ponieważ lot w tamtą stronę odbyłem 3 miesiące wcześniej. Przeleciałem łącznie ponad 11 tysięcy mil, a więc plastikowa karta członkowska programu Miles&More należała mi się nawet gdyby zaliczyli mi mile tylko z Miami do Warszawy. Tak więc pani z Lufthansy powiedziała, że karta plastikowa i tak przyjdzie pocztą za jakiś czas. Niestety, nie zapytałem za jaki czas tak się stanie. Miesiąc, góra 2 miesiące - pomyślałem. Dobrze, że za 2 miesiące od "zapisania się do programu" skontaktowałem się z nimi, bo inaczej to czekałbym do końca życia na tę kartę... Tak się stało, że trafiłem na ich stronę w Internecie i wysłałem maila z zapytaniem, ile jeszcze będę czekać, odpisali, że moje konto w ogóle nie istnieje!!! (nie jestem wpisany w ich bazie danych). Napisali też, żebym zapisał się do tego programu w Internecie i wysłał pocztą ksero biletu i kart wstępu. Tak też zrobiłem już na drugi dzień. Tym razem też czekałem, ale aż 1 miesiąc dopóki się nie wkurzyłem. Po miesiącu przyszła przesyłka z Niemiec z informacją, że mam konto tymczasowe i żeby uzyskać kartę plastikową muszę uzbierać 3.000 mil. Ale przyszła nie dlatego, że wysłałem ksera do Warszawy, ale dlatego, że zapisałem się do programu ze strony internetowej. A zapisać się tam może każdy, nawet ktoś, kto nawet nigdy nie leciał samolotem. Okazało się, że w Warszawie nadal nic nie zrobili. Napisałem więc do Niemiec. I co? Aż się zdziwiłem, jak karta przyszła już po dwóch tygodniach!!! Na kartę czekałem w sumie około 3,5 miesiąca, nie mam pojęcia dlaczego nie dało się załatwić tego w Polsce, mimo dwóch prób. Gdybym załatwił tę sprawę jeszcze we Frankfurcie (tam miałem przesiadkę), to kartę miałbym już za kilkanaście dni, bez żadnych niepotrzebnych problemów. Sądzę, że w dobie kryzysu lotniczego sprawy takie powinny być załatwiane w błyskawicznym tempie, aby zachęcić klientów do latania w danych liniach a nie ich tracić.
Excell poczta: excell@poczta.fm
|
 
|
|