Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
- Redakcyjne
- Strefa NN
- Teksty poważne
- Polemiki
- Dzikie Myśli
- Meritum
- Filozofia
- Szkoła
- Poezja
- Opowiadania
- Teksty zabawne
- Animacje
- Muzyka
- Wstęp
- Poetyczność
- Wierszorzeka (czyli drążenie świadomości)
- Nie-Znane
- Tekst jaki jest, każdy widzi :)
- Zawartość
- 4 stany opuszczonej kobiety czyli "Żegnaj Małpko"
- Imie jej to zagadka
-
ONA
- Zgadnij Kto
- Żuraw i czapla (w wolnym tłumaczeniu)
- Zmiana
- Poezja by Nikołaj Sierkiej Ilicz
- Poezja OgoorKa
- Poezja Roberta Filipowskiego
- Poezja Waldka
- Poezja Klaudii Wachowicz
- Poezja dalibuqa
- Poezja Jasona Mansona
- Poezja Sebastiana Łukomskiego
BezImienny - wersja online!
Czytelnia.net - lektury szkolne, debiuty literackie, poezja, cytaty... i wiele więcej!
Poprzedni artykułNastępny artykuł Poezja  

Imie jej to zagadka


Michał S. Vel sisoo

"To nie życie jest okrutne dla nas, to my jesteśmy okrutni wobec naszego życia"

***

I znów nastały dni białe
I znów nastały dni czarne
Zadumą skute wody czyste
Myśli nierówne trochę śliskie
Chodniki dni codziennych
Snów starych dziecięcych
Zszytych nićmi dorosłości
Przebitych ryb morskich ośćmi
Z wód zadumą nie skutych
Złowionych w strutych
Rybaków życia przepastne sieci
Dnia codziennego miłe ich dzieci

Podrywając smugi zimnej bieli
Kołysząc do snów starych treli
Ptaków już nie posłyszy uciekły
Zimna pieszczot niechętne kły
Niechaj swe o parapety kruszy
Blaszane zwierciadła naszej duszy
Odrapanej lodem skutej bladym
Puchem przyprószone śladem
Zbłąkanym wróbla skaleczone
Chwilą ptaszęcą nakreślone
I znów przyfrunęły białe dni
I znów przyfrunęły czarne dni

***

Brodząc w płyciźnie umysłu
Czapla niewidka chce chwycić
Rybkę błyskotliwie srebrzystą
Rybkę w głębi skromnie skuloną

Odcienie szkarłatu lśnią w wodzie
Odbijając słońca setki twarzy
Na oścież uchylając okiennice
Uczuć ukrytych konspiracyjnie

Niejasność dokoła, żar już dogasa
Gdzieniegdzie liść z bólu syknie
Zbłąkana iskra wokół drew hasa
Zajaśnieć chcąc nowym, świetlistym
Pomysłem

Myśli iskry tlące się


"Jesień"

Za oknem wiatr bezwstydnie
podwiewa suknie złociste
poszarpane
te resztki okrycia drzew
zakłopotanych panów wieczności

Czasami słońce zalśni chwilą
niekłamanej radości
skulone dniami całymi
uśpione w szarej pościeli
gdzieś tam wysoko

Czasami deszcz przeraźliwie wilgotny
myśląc że jest pianistą wybitnym
co najmniej
uderzy dosadnie w blaszany parapet
Vivaldiego w tym słychać
(Nie sądzę to nie skrzypce)

Czasami wszystko zamiera
ciszą troskliwą o jutro
w krainę śmierci się zmienia
padół ziemski cały
Ja wraz z nim

Lecz wiosna jeszcze przyjdzie
wraz z nią świat zbudzi się
a Ja ...


ONA

Brązowe oczy jak piwna toń
Ech ta Jej cudna woń
Aksamitne usta uśmiech słodzi
Twarz Jej w promieniach brodzi
Ach szczęśliwy ten wiatr

Błądzący w Jej włosach
Egoistyczna świnia, ma fart
Artystycznie wiruje i pląsa
Teraz się śmieje mnie w oczy
Ach boli - on wciąż kąsa

Błagam Cię życie daj mi nadzieję
Ewentualnie małą chwileczkę
Albo nie
To nie tak ma być
Albo nic albo wszystko

Jej imię to zagadka jakże łatwa tak?


"Powodzenia..."
(I. P. - osobie przemiłej)

Jeszcze będziesz galopować
Na grzbiecie białego rumaka
Pośród stepów skąpanych
Letnim słońcem deszczem rosy

Jeszcze kiedyś pożeglujesz
Łódeczką maleńką po falach
Nieskończoności niebiańskiego oceanu
Rozbijając chmury na obłoczki

Jeszcze większe szczęście
Czeka na Ciebie w przyszłości
Dzisiejsze na razie niezupełne
Jutro jednakże przed Tobą

Masz skarb którego ja szukam
Jaki wiesz sama najlepiej
Bądź szczęśliwa na wieki
Przygnębienia nie odpychaj
Niekiedy niezbędne wierz mi

Zazdroszczę Ci potężnie
Zazdrością olśniewająco czystą
Niechęcią i gniewem nie skażoną
Wszystkiego najlepszego i...

Powodzenia


"Poznać Cię"

Dusza człowiek, przydałby się
Towarzysz wspomnień
Bliskich, tych zamazanych
Brat, przyjaciel, Twój
Powiernik miły

Gdzieś tam w górze
Razem znów
Wędrujecie padołami
Niebiańskimi pewnie łatwiej
Wszystko unieść
Lecz czy pięknie równie tam
Ziemskie manowce ciągle
W dole jakież cudne,
Cudne manowce...

Wybacz mi prostakowi
Bez nadziei

Chciałbym poznać kiedyś Cię
Gdzieś w górze tam
W puchu chmur
Chyba że...
Przyjdzie mi spaść


"Bezsenność drugie Ja"

Sen znów w oddali się zdrzemnął
I nawet na mnie nie zerknie
Mglistość grobowa ogarnia
Całe me ciało i duszę
Cisza bezdźwięczna i głucha,
Wdziera się w głowę i uszy
Nieludzki wodospad, tak huczy

Tylko myśli wciąż biegną i biegną
Nieufnych mustangów tabuny,
Galopujących przez prerie, wygony
Tylko myśli wciąż rozkwitają
Krwawo dzikie róże na wiosnę
Takie szkarłatne, radosne

Refleksje moje jak kwiaty ciemności
Bodaj jeden z tysiąca rozkwitnie
I piękny motyl na nim przycupnie
Modry jak turkus ów motyl miłości
Kwiat się ucieszy że ktoś go pokochał
Mimo że czarne to kwiecie ciemności


"Śmierć"

Czy czujesz ten zapach?
Tak piękny, straszliwy zarazem

Pachnący niczym mgła
Konary drzew dusząca
W miłosnym wieczora uścisku
To woń zachodzącego słońca
Nagli go kosa księżyca

Wrzosami łąka usłana
Ich woń intensywna łakomie
Drażni zmysły twoje
Tak, one pomarły kochana
Ścięte kosą rolnika

Ten błysk w twoim oku
Ten zachwyt jutrem dzisiejszym
Ten fetor potu
Śmierci perfumy tak pachną
Idącej z kosą po głowę

Czy czujesz ten zapach?
Ty prawie bez czaszki

Michał S. Vel sisoo
poczta: mike21s@poczta.onet.pl
Poprzedni artykułWstępNastępny artykuł