|
|
|
Poezja Płetwy Płetwa
Wiersze Płetwy (hmmm... nieco dziwna ksywa;) posiadają bardzo osobisty charakter, jednak są napisane w taki sposób, że niejeden z Was, Drodzy Czytelnicy, będzie zapewne mógł się z nimi zidentyfikować... Moim absolutnym faworytem jest "Wczorajsza rewolucja", gorąco polecam....Well, oczywiście reszta jest również jak najbardziej warta przeczytania :)....
Risingson
"List o Ewie (1973 - 2000)"
"Aniele Boży, Stróżu ..." Już nie zawołam tak nigdy w modlitwie wieczornej. Może wyszeptam "Posłanniku Śmierci ..."
Przeczytałem ... trzy znaczenia ... 1. niematerialna istota uosabiająca doskonałość i dobroć; 2. o kimś bardzo dobrym, łagodnym, szlachetnym; 3. Squatina squatina, żyworodny(?) rekin. TY - ostatnie wytłumaczenie słowa "anioł". JA - ostatnie słowo "żegnaj" niewypowiedziane.
Pamiętasz ...? Pamiętasz ranek dzisiejszy ? Było za pięć siódma. W pośpiechu wybiegła. Pocałowała jeszcze połowę swojej (naszej!) duszy, i krzyknęła, że to ostatni dzień przed świętami. Ostatni ... tak, miała rację.
Popatrz aniele ...! Popatrz co zostało! W łóżeczku, w niebieskich śpioszkach, śpi nieświadoma połowa jej dusz ... Łyżeczka tkwi niewzruszenie w fusach niedopitej porannej kawy ... Niedokończone porządki, sylwestrowa kreacja ... Na stoliku talerzyk z piernikami ... jeszcze ciepłe ... piekła je wczoraj wieczorem ... Długi kasztanowy włos, który zaplątał się w szczotkę ... I ciągle wyraźny odcisk szminki na czole (naszego!) chłopca ... ( Jeszcze nie wiedzą, że zaszła zmiana. A czas dla nich stanął o siódmejdwadzieściasiedem. )
Dopełnieniem jest jej martwe ciało. Dziękuję ANIELE za świąteczną doskonałość!
- Wojtek -
" Pierścionek "
W moim niebieskim pierścionku schowane są marzenia :
Pierwsze Należę do plemienia Hopi. Nie ma: przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. Nie ma: było, jest, będzie. Tylko linia życia.
Drugie Na zakręcie gubię strach. Strach przed zapomnieniem. Znikam na rok. ........................... Witają mnie tak jak co dzień, o siódmej dwadzieściajeden, uśmiechem zaspanych oczu.
Trzecie Nie ma wyborów. Jest tylko jedna droga. Stojące przy niej znaki mówią, że jest tak jak być miało.
Trzy marzenia, nie więcej, ukryłam w niebieskim pierścionku. Pozostałe kolory tęczy są na innych nie moich palcach. Każdy przecież może mieć trzy marzenia schowane w kolorowym pierścionku.
"Jeszcze"
Jeśli przyjdzie czas by odejść Powiedz mi o tym dzień wcześniej
Może jeszcze zdążę pobiec do kwiaciarni? Czerwone goździki postawię w wazonie, Zdmuchnę kurz ze stołu.
Może jeszcze zdążę chwycić za słuchawkę? Usłyszę kilka głosów dawno zapomnianych Życzę im wesołych świąt.
Może jeszcze zdążę włożyć do albumu zdjęcia? Uśmiechnę się do zastygłej twarzy I ręki na moim kolanie.
I jeszcze tyle do zrobienia I tyle myśli mam przez sobą. I wiedz, że się nie poddam Nim tego wiersza nie dokończę.
"Juri"
Pokochałam Twój uśmiech szatański I przekorne: "No co ty!" Patrzyłam jak zasypiasz, Otulony zielenią, nagi i w końcu bezbronny. Sam powiedziałeś: "Mikołaju, Za dużo już rózg w domu" A ja pokręciłam głową Patrząc w Twoje dziecięce oczy.
Byłeś jak brat, Którego nie miałam Ucząc jak trzymać pagaj. Jak ojciec, Którego zabrakło Mówiąc bym stanęła przy ognisku I ogrzała dłonie. Jak kochanek, Który się nie pojawił Całując moją szyję na pożegnanie.
Kocham i płaczę nad Tobą Rozbitku z epoki, Która nigdy nie nastanie.
A Ty mówisz: "Szkoda mi życia By się na ludzi złościć" On Ciebie wyzwał od nieuków, Powiedziałeś: "Masz rację" Wziąłeś gitarę i coś zanuciłeś, Otworzyłeś kolejne wino, Zapaliłeś kolejnego papierosa.
A ja teraz płaczę nad sobą. Bo już wiem, że zawsze, Choć młodsza, Będę dla Ciebie za stara.
Do widzenia duchu niepokorny! Nauczyłam się już życia głupiego, Którego byłeś mądrością.
"One"
moja dziewczyna ma 17 lat, na głowie siano i jeden kolczyk. od trzech miesięcy się nie uśmiecha, ja nie chcę wiedzieć dlaczego.
moja dziewczyna ma pełne usta i wystający obojczyk. nie płacze od trzech miesięcy, bo tak mi obiecała.
lubię jej kwadratowe paznokcie, które próbuję oderwać od palców. mamy inne dłonie więc się nie angażuję. w końcu i tak nie będziemy szczęśliwi razem.
moja dziewczyna ma z długie imię i niebieskie oczy, które patrzą z wyrzutem. kilka płyt kultu, popsuty komputer.
nie lubi zielonego groszku bo ma za twardą łupinę. jest cieńsza od igły, taka by zmieścić się w oczko.
moja dziewczyna ma ciepły głos i tylko gdy pytam gdzie jest ONA o struny uderza fala bólu, że nie ona jest najważniejsza.
moja dziewczyna wygrywa bitwy ale przegra z NIĄ wojnę. lecz nigdy nie będzie dezerterem, prędzej samobójcą.
bo moja dziewczyna nosi numer dwa. znienawidziła to miejsce kochając mnie tak jak ja kocham JĄ.
a liczą się tylko zwycięzcy.
"List"
biała koperta na niej dwa słowa pewnie wypisane czarnym piórem twoje imię i nazwisko moja codzienność i wyjątkowość poznana i opanowana każda litera na białym papierze tylko ty bo i po co więcej i jutro ci ją wręczę już czwarta, może piąta bez odpowiedz jak bez adresu krzyk rzucony w ciszę nie ukołysze mnie słowo pisane twoją ręką zatrzymałam się i myślę czy coś miałam ci powiedzieć strzępki myśli na papierze wystawione na łaskę niełaskę idź spać misiu dobranoc biała koperta zgasła
"Wczorajsza rewolucja"
I jeszcze tyle siły jest we mnie i wiary, ze ktoś dogoni te myśli, które zawstydzone uciekł wczoraj przez uchylone drzwi. Ktoś je ośmieszył... Tak przez przypadek, nie wiedząc o delikatnej ich przypadłości powiedział by grzeszyć przestały. I skąd miał wiedzieć, że one nieśmiałe od lat wielu formowały się, kształtowały by z dniem jutrzejszym ( który nie nastanie) ukazać światu całą swą niewinność. Bo boli mnie i je gdy ktoś obrzuca złym słowem. Uciekły więc wczoraj wieczorem a ja pozbierać ich nie potrafię. Pomóż mi! I jednym ruchem ręki na nowo ukształtuj wnętrze mojej gorącej czaszki. Zrób musztrę w mojej głowie! Dobrze! Totalną rewolucje! Postaw przegródki i szafeczki i poupychaj w nie to, co za drzwiami znajdziesz. Merkantylizm i blastula osobne mają miejsca. Na lewo to co dzienne ( realizm znienawidzony ) na prawo marzenie, które nie doczekało nocy by stać się choć po części. Że jeść muszę i podlewać kwiaty niech wiem z szuflady dolnej. Codziennie tam sięgać muszę, na drabinę nie mamy czasu. A te najbardziej potargane, nieśmiałe włóczykije z tatuażem twojej władzy wepchnij w czarny kąt. Tam ich miejsce bym spokojnie mogła przeżyć dni kolejne o ratunek nie błagając. By siła ( wynik chwilowej głupoty) nie obróciła się w lęk, że po raz kolejny straciłam ster.
Płetwa poczta: Luthien_kk@wp.pl
|
 
|
|