Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
  - Redakcyjne
  - Strefa NN
  - Net
  - Teksty poważne
  - Polemiki
  - Meritum
  - Filozofia
  - Szkoła
  - Nauka
  - Poezja
  - Opowiadania
  - Komputery
  - Muzyka
  - "Arbeit macht frei"
  - Egoizm
  - Co i kogo kreują media?
  - Mikołaj jest, będzie i basta! Potrzebujemy go i szlus! :)
  - Dziwne czasy na miłość
  - Między bajki
  - Są ludzie, są święta...
  - O tym jak historia pojmowana jednostronnie niszczy inicjatywę społeczną obywateli
  - Pokolenie X w wersji 1.0
  - Mój rok 2001 nadzieje - rozczarowania - spełnienia
  - Samotność, pryszcze i narkotyki
BezImienny - wersja online!
Czytelnia.net - lektury szkolne, debiuty literackie, poezja, cytaty... i wiele więcej!
Poprzedni artykułNastępny artykuł Teksty poważne  

Między bajki


Pasibrzuch

czyli rozprawa z Nostradamusem

przepowiednia - wypowiedź o rzeczach, które mają nastąpić oparta na fantazji lub racjonalnych przesłankach

      Na świecie zrobiło się ostatnio małe zamieszanie. Właściwie zamieszanie to nieodłączny element naszego świata, tyle że dziś poczuliśmy je jakby trochę bliżej i nieco wyraźniej. I w tych nietypowych okolicznościach tysiące Polaków, którzy wedle badań czytają po pół książki rocznie (w tym ćwierć kucharskiej i instrukcję żelazka zapewne), całe te analfabetyczne tłumy ruszyły do księgarń. Myli się ten, kto pomyśli, że z półek znikła Biblia lub modlitewniki. Pomyli się nawet ten, kto będzie przypuszczał, że znikły książki traktujące o problemach politycznych, terroryzmie i religii Bliskiego Wschodu. Znikły bowiem - nie inaczej - wszelkie tomy przepowiedni.

      Serwisy informacyjne robią co mogą - wiemy dokładnie co działo się wczoraj, a nawet co dzieje się teraz. Znamy już przeszłość i teraźniejszość. Ale w mózgu dalej burczy głód wiedzy. Pora na odkrycie przyszłości.

      Jest tylko jeden maleńki problem...


      Z przepowiedniami jest zwykle tak, że ich proroczy charakter ujawnia się PO wydarzeniu. Jest to o tyle niepraktyczne, że kiedy już coś się stanie, to przepowiednie stają się raczej bezużyteczne i degradowane są do rangi zwykłej ciekawostki.

      Tak jest z "kodem biblii". W Biblii bowiem można podobno znaleźć właściwie wszystko. Czytając znaki biblijne według pewnego klucza znajdujemy tam wszystkie ważniejsze wydarzenia i postacie z historii. Oczywiście, aby coś tam znaleźć trzeba najpierw wiedzieć dokładnie czego się szuka, co wzbudza słuszne podejrzenia, że działa tu zasada "szukajcie z znajdziecie", a jak macie dodatkowo bujną wyobraźnię to już na pewno kłopotów nie będzie...

      Podobnie jest z przepowiedniami Nostradamusa. Kiedy bierzemy do ręki jakąś centurię - czytamy ją uważnie i pojąć nie możemy o co też może chodzić. Oczywiście sprawa wyjaśnia się, gdy wybuchnie jakaś wojna i upadnie imperium. Wtedy wszyscy pieją z zachwytu, bo to jasne, że Lisem z przepowiedni był Hitler, Tchórzofretkami - politycy Zachodu a Duża Burza to oczywiście II wojna światowa.

      Nasuwa się tylko pytanie ile z tych rewelacyjnych trafnych spostrzerzeń i wizjonerskich opisów jest zasługą samego proroka a ile zasługą jakże dziś bujnej wyobraźni mas...


      Śmiem twierdzić, że każdy kto czytuje Nostradamusa i wierzy choć częściowo w jego słowa musi być nie lada ćwierćinteligentem, bo jego słynne czterowiersze zgrupowane w Centuriach to klasyczny przykład cwaniactwa, śmiemniactwa i psychologicznego wycyckiwania czytelnika (za przeproszeniem).

      Po pierwsze - zero konkretów. Pióro artysty nie wykreśliło właściwie żadnych nazwisk ani dat wypisując jedynie historyjki o Lwach, Złych Władcach i Kataklizmach, Które Będą Kiedy Będą. Pod symbole typu lew albo orzeł można z powodzeniem podciągnąć połowę większych postaci z historii świata. Podobnie rzecz się ma z całą symboliką, która u Nostradamusa służy nie tyle przepowiadaniu czegokolwiek, tylko napisaniu przepowiedni tak, by można było zawsze coś do niej dopasować.

      Tu nadmienię, że daty pojawiają się kilkakrotnie i wszystkie (jeśli tylko miały już miejsce) są "kulą w płot". Oczywiście można pobawić się w gorliwego fana proroctw i naginać historię stwierdzając, że Nostro miał rację, bo II wojna światowa zaczęła się właściwie zajęciem Austrii w 1938, a III wojna z kolei już trwa, tylko że na razie w postaci przyczyn, których jeszcze nie potrafimy dostrzec itd. Zabawne. Ludzie w to wierzą.

      Zwraca też uwagę duża objętość dzieł naszego wizjonera. Jest to oczywisty wybieg dowodzący znajomości realiów życia i prawideł matematyki. Im więcej wszak napiszesz tym większe prawdopodobieństwo, że coś trafisz.

      Ciekawym zagraniem jest katastrofizm Nostradamusa. Co trzecie słowo w jego czterowierszach to pożar, gradobicie albo wojna. Nadaje to dziełom proroka - w połączeniu z charakterystycznym stylem - tajemniczości i dreszczyku emocji. Pominięty został fakt, że prawdziwa historia świata pisze się w zaciszach rządowych gabinetów, a machina dziejów większość swoich mechanizmów ukrywa pod powierzchnią złudnych rewolucji, rzekomych przełomów czy bezsensownych wojen. Nostradamus lekceważy wszelkie porozumienia czy osiągnięcia nauki wychodząc zapewne z założenia, że gdy świat staje na krawędzi a księgarnie wypełniają się klientelą, ludzie nie chcą słuchać o dyplomatycznych rozgrywkach, tylko chcą wichrów, pożarów i krwi.


      Na koniec pozostaje nam najbardziej fundamentalne pytanie: po co Nostradamus przepowiadał (rzekomo) przyszłość?

      Jeśli założymy, że znał dzieje jutra, to czemuż to nie napisał nam swych centurii nieco łatwiej, przystępniej? Mówienie o obawach przed stosem są bez sensu, bo jakaż jest różnica między słowem Mroczny Król i Hitler - przecież obydwa mówią w XVII wieku tyle samo - nic. Dlaczego więc wizjoner nasz natchniony nie pisał dat lub choćby nazwisk? Czyżby ich nie znał?


      Czasem - bardzo rzadko - budzę się w środku nocy zlany potem i oddycham z ulgą. Nie raz i nie dwa śniła mi się wojna, świszczące nad głową kule, łuny pożarów na horyzoncie. Nie raz i nie dwa widziałem w objęciach Orfeusza rzeczy, których nie powstydziłby się nie jeden wizjoner. Tyle że ja - może z braku czasu, może z lenistwa - nie spisuję tego w blasku świec w przekonaniu o swym posłannictwie.

      A może popełniam błąd?

Pasibrzuch
poczta: the.pasibrzuch@wp.pl
Poprzedni artykułWstępNastępny artykuł