|
|
|
Czasy zaprzeszłe i pamięć o nich Qbus
WITAM!!!!
Otóż piszę jako odzew na text niejakiego Elfa z NN19 na temat: "O tym jak historia pojmowana jednostronnie niszczy inicjatywę społeczną obywateli". Otóż Pan Elf wypowiadając się na temat związku Polaków z historią pisze takie oto słowa, które tutaj przytoczę w całości: "Mało tego, jeśli mówi się o walce, to głównie o tej przegranej, ale o ogromnych zasługach Polaków w zmaganiu z Prusakami już się milczy, ponieważ świadczą one o tym, że Polacy potrafią się zjednoczyć nie tylko w celu powstania lecz także w imię niesienia kaganka oświaty i próby poprawienia doli ludu, w czym przodowali". Niewątpliwie ma on trochę racji, ale... Otóż pragnę zaznaczyć, że gdzie, jak gdzie, ale u mnie dużo się mówi o walkach, nawet tych wygranych. Faktem jest, że większą uwagę zwraca się na bitwy przegrane. Jednak walki wygrane nie pozostają w cieniu. Przykładem jest choćby fakt zdobycia przez Polskę niepodległości. I co? Nadal Polacy żyją świadomością, że potrafią czegoś dokonać. Takich rzeczy się nie pozostawia za sobą. Ja sam z historii nie jestem orłem i wiele razy się musiałem poprawiać, ale uczono mnie nie tylko o tym, że my to tylko umiemy przegrywać. A co z walką w Pirenejach? Nie należy zapomnieć, że swojego czasu Hiszpanie byli niepokonani. To dzięki swojej organizacji. Przecież Pireneje były nie do przejścia przez inne państwa, bo po obu stronach jakiegoś tam kanionu stały wojska. Kto wszedł, to pozostał już tam na zawsze. Nie muszę chyba mówić, że gdy Francuzi próbowali tam wejść, wysłali na pierwszy ogień Polaków. I co? Polacy wygrali walkę i wojska Francuskie mogły przejść spokojnie. Tego typu fakt się rzeczywiście ukrywa, bo świadczy o naszej głupocie, ale inne... wcale nie. Nie powiem już o powstaniach, bo nie kojarzę, aby któreś Polacy wygrali, więc tu jest nawet trudno mówić o wygranej Polaków. A Zakon Krzyżacki? Bitwa pod Grunwaldem... Przecież wygoniliśmy ich od nas? Czy my to ukrywamy? NIE. To wszystko było i o tym wszystkim się pisze i uczy. Jak na mój gust, to właśnie więcej się mówi o bitwach wygranych. Fakt, że nie było ich dużo. I może dlatego więcej jest w księgach i szkołach bitw przegranych.
Mnie jedynie boli fakt, że Polacy częściej zapamiętują te złe rzeczy, a nie dobre. Komuna? Była, tylko dlaczego wszyscy mówią, jak to im wtedy było źle? Odpowiedź: "A no wie pan, ta cenzura, wszystko na kartki..." Takie odpowiedzi słyszymy. Tylko dlaczego jakoś nikt nie pamięta, że każdy miał wtedy pracę i możliwość zarobku? Dzisiaj narzekamy na bezrobocie. Za komuny takie zjawisko było praktycznie niewidoczne. I cały czas to samo... Ciągle słyszę, że gdzieś kogoś zabili, czy pobili za pieniądze. Koło mnie zabili człowieka bo nie mieli pięciu złotych na piwo. Mnie też już nie raz okradli i często sam się boję wyjść na ulicę. Skąd to się u nas, ludzi, bierze? A no stąd, że dzisiaj nie ma pieniędzy. Za komuny ludzie mieli pracę, mieli pieniądze. Ustrój się zmienił i zaczęliśmy się nawzajem zabijać dla kasy. Komunizm gwarantował nam więc też pośrednio większe bezpieczeństwo. Dawniej wyszedłeś na ulicę po 22:00, bez strachu, że zostaniesz napadnięty, a dzisiaj... Szkoda tylko, że o takich rzeczach z naszej historii się nie pamięta. Nie jestem komunistą i olewam, jaki jest ustrój w państwie. Ważne, żeby było dobrze. Podałem więc komunę jako przykład. To samo jest z czasami wcześniejszymi. O których królach się pamięta? Tylko o tych, którzy prowadzili jakieś wojny. Ci, którzy prowadzili politykę pokojową odchodzą w cień. Podejrzewam, że bierze się to stąd, że ludzie chcą krwi. Nudzi ich, gdy ktoś siedzi na odwłoku i tylko gada. Nieważne, że zrobił dobrze, nieważne, że dużo zdobył dla Polski. To nie to. Tu potrzeba jest krwi...
Qbus poczta: zyrol@wp.pl
|
 
|
|