|
|
|
Nekrobiznes Raven
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" i Radia Łódź podczas prowadzenia śledztwa dotyczącego sprzedawania zwłok firmom pogrzebowym przez pracowników łódzkiego pogotowia natrafili na niepokojące poszlaki. Otóż niektórzy sanitariusze prawdopodobnie "pomagali" umrzeć pacjentom. Niekiedy zaś zwlekali z przyjazdem, by nie było już kogo ratować.
Jest nieomal pewne, że zdarzało się podawanie pacjentom środka zwiotczającego mięśnie - pavulonu. Warto przypomnieć, iż człowiek poddany działaniu tego środka dusi się i umiera w męczarniach.
Wiceminister zdrowia, Aleksander Naumann, poinformował o rozpoczęciu we wszystkich stacjach pogotowia pilnej kontroli gospodarowania lekami, które mogły posłużyć do podobnych praktyk.
PAP zacytował relację pewnego łodzianina: - 22 listopada zmarła mi żona. Była chora na raka. Pogotowie jechało ponad dwie godziny i czterokrotnie było ponaglane. Wreszcie przyjechało i stwierdziło zgon. Pół godziny później w moim domu pojawiła się firma pogrzebowa, choć nigdzie nie dzwoniliśmy. Mam nazwisko lekarza pogotowia i wizytówkę firmy pogrzebowej.
Łódzka prokuratura apelacyjna zajęła się już powiązaniami niektórych pracowników pogotowia z firmami pogrzebowymi. Sprawę bada też łódzki oddział Centralnego Biura Śledczego. Do tej pory nikt nie został zatrzymany.
Wojewoda Krzysztof Makowski jednoznacznie uznał sprawę za szokującą. Uważa on mianowicie, że sprawcy tych zajść powinni ponieść karę taką samą jak za morderstwo. Zapewnił, że odpowiedzialne za ten proceder osoby nie pracują już w pogotowiu.
Szef łódzkiego pogotowia Bogusław Tyka poinformował, że nakazał przegląd wszystkich przypadków zgonu, przy których mógł zostać użyty pavulon. Wyniki kontroli nie zostały ujawnione. Do pogotowia dzwoniło już wiele osób, które wiązały śmierć bliskich z zaniedbaniami lekarzy.
Jak się później okazało, podobny proceder miał miejsce także w innych miejscach Polski. Paweł Biedziak, rzecznik Komendy Głównej, ujawnił, że w całym kraju policja prowadzi kilkanaście rozpoznań operacyjnych w sprawie wręczania łapówek przez firmy pogrzebowe.
Podobny proceder ma miejsce nie tylko w pogotowiu, ale także w szpitalach. Według ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego jest to element konkurencji między firmami pogrzebowymi. Winni powinni zostać surowo ukarani. Tymczasem nie należy jednak wzbudzać paniki, która może doprowadzić do strachu przed wzywaniem karetki przez pacjentów.
Kierownictwo resortu zdrowia spotka się z dyrektorami stacji pogotowia ratunkowego w celu wykluczenia praktyk opisanych przez dziennikarzy. Minister zdrowia zwrócił się do swoich kolegów z gabinetu rządzącego o informacje i specjalny nadzór nad przebiegiem śledztwa.
Premier Leszek Miller poprosił wojewodę łódzkiego i prezydenta Łodzi o dołożenie starań, aby sprawę wyjaśnić jak najszybciej. Stanowi ona również przedmiot obrad komisji zdrowia.
Raven poczta: hotel@go2.pl
|
 
|
|