|
|
|
Krótko o... Zebrał Nigel
Temat: Pomiędzy ślepcami, jednooki jest królem (*)
Wychodzę na ulicę i co widzę? Dziesiątki osób, zwykłych szaraków. Codziennie mijam setki bezimiennych twarzy. Nie wiem dokąd idą, nie obchodzi mnie to. A w ich oczach kim jestem? Też "szaraczkiem"?! Jestem "niewidzialnym", zwykłym człowieczkiem. Chciałbym się wyróżnić z tłumu, zrobić coś, dzięki czemu zostałbym zauważony. Dziś nie ważne jest co myślisz, czy coś czujesz. Jeżeli masz dużo ka$y, jesteś lubiany. Trochę szpanu nie zaszkodzi. I oczywiście komórka i markowe ciuchy. Czy wtedy taka osoba wyróżnia się z tłumu? Według mnie jeszcze bardziej się w niego wtapia. Dziś każdy stara się wyróżniać. Dochodzi do tego, że w końcu wszyscy są tacy sami. Tu muszę zadać sam sobie pytanie: jaki ja jestem? Staram się być indywidualistą, a staję się niczym nie wyróżniającym się z tłumu szaraczkiem. Cały problem tkwi w tym, że nie zauważam innych osób, osób które myślą tak jak ja. Za bardzo jestem wpatrzony w siebie, aby zauważyć innych. Nie tylko ja. Oni także. Dlaczego chcę się wyróżniać? Chcę zostać zauważonym! Jednak nasuwa mi się wniosek, że nie można zostać zauważonym przez innych, jeżeli się nie widzi drugiej osoby. W tym tkwi mój problem! I prawdopodobnie nie tylko mój. Nie widać mnie, ponieważ inni nie patrzą. Ale czy to wystarczy, czy wystarczy patrzeć? A jeżeli Oni cię nie widzą, to co wtedy? Wtedy i tak się wyróżniasz! Dostrzegasz ich, oni są zagubieni, za bardzo ukryci we własnych sprawach. Tam tkwi ich problem. Ich- nie Twój! Uwierz mi- Wyróżniasz się z tłumu. Starasz się patrzeć tam, gdzie wzrok nie sięga. Nie zmieniaj tego. Zawsze się znajdzie osoba która to dostrzeże...
Sneel poczta: sneel123@poczta.onet.pl * ang. przysłowie (among the blind a one-eyed man is king).
Temat: Próba klawiatury, czyli moje beznadziejne filozofie...
Ból. Ból rozwala moją głowę. Nie jest to ból fizyczny. Coś ukryte głęboko pod świadomością szarpie moje nerwy. Spoglądam przez okno, i co widzę. Świat. Bez koloru, bez dźwięku. Wszystko wokół szare i głuche. Czy zniosę to? Wszystko zależy ode mnie. Nie ode mnie zależało to, że przyjdę na ten świat. Nie miałem wyboru. Zostałem powołany do życia przez Boga. Tego samego Boga, który stworzył ten świat. Jestem chrześcijaninem i wierzę w Boga, lecz nie wątpię że stwórcą może być ktoś inny. Jestem istotą rozumną. Dostrzegam to, co się wokół mnie dzieje, potrafię odróżnić dobro od zła. Ale po co to wszystko? Czy nie zostałem stworzony do wyższych celów? Czy moim zadaniem jest tylko egzystencja? Myśli szybko przechodzą mi przez głowę. Już nie wiem co mam robić i co mam myśleć. Nie mam własnej, wolnej woli. Wszystko jest mi narzucane. Przez co (lub przez kogo)? Przez innych, którzy uważają się za lepszych ode mnie. Jestem zagubiony w tym świecie, miejscu dobrze mi znanym. Gdzie jest moje miejsce? Jestem sam, ale otoczony ludźmi. Ludźmi których znam. Co będzie jutro? Tego nikt nie wie. Nikt, oprócz mnie. Jutro będzie dzisiaj. Wszystko będzie takie same, życie to czysta rutyna. Jutro znów spojrzę przez okno i ujrzę ten szary, głuchy świat. Jutro znów będę sobie zadawał setki pytań, na które nie znajdę odpowiedzi. Jutro znów poczuję ból w mojej głowie. Wiem dobrze, że nie znajdę odpowiedzi na większość pytań. Może zostałem po to stworzony? Po to, aby znaleźć odpowiedzi na te pytania. Robi mi się mały mętlik w głowie. Za dużo pytań, za mało czasu...
Sneel poczta: sneel123@poczta.onet.pl
Temat: A więc jak to jest?
A więc powiedzcie moi kochani jak to z wami jest gdy poznajecie drugą osobę. Na co najpierw zwracacie uwagę przy zawieraniu znajomości? Chodzi mi zarówno o rzeczy zewnętrzne [oczy, usta, nogi ... ;)] jak i wnętrze [szczerość, swoboda myśli ...]
pozdroofka kacuska poczta: jessica@pecet.com.pl
Temat: Nadchodzą święta
W związku z nadchodzącymi świętami, chciałbym zapytać, co sądzicie o wygłaszanej przez niektóre osoby opinii o 'amerykanizacji' Bożego Narodzenia. Słyszałem takie opinie (kiedyś, i w dodatku jednym uchem ;))) i chciałem zapytać, w czym ta amerykanizacja się objawia i jakie są tego skutki. Ja sądzę, że wywieszanie w witrynach sklepowych różnych dekoracji świątecznych to nie zjawisko "amerykanizacji", tylko tworzenie świątecznego klimatu. Chodzi tą zapewne o zmianę wizerunku św. Mikołaja. Według mnie, Mikołaj zmienił się tylko zewnętrznie. Ten 'amerykański' zamienił biskupią laskę i tę czapkę(jak ona się nazywa? sprostujcie mnie) na śmieszny czerwony strój. Według mnie, to jedyne zmiany i nie zamazują one 'polskości' świąt Bożego Narodzenia w Polsce. Co o tym myślicie?
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Temat: Pamasl
A chadzcia zapacznamy watak w ktarym kazda samaglaska zastapamy litara "a".... ca Wy na ta? Fajna sia taka cas czyta.... :))))
Risingson poczta: Rising_son@gmx.de
Temat: Skazane na sukces
Hej, chciałbym się z wami podzielić refleksją, która naszła mnie trochę dawno, bo po premierze 'Quo vadis'. Sądzę, że filmy nakręcone na podstawie szkolnych lektur, czyli np. wspomniany 'Quo vadis', 'Przedwiośnie', 'Pan Tadeusz' itp. to filmy z góry skazane na ogromną frekwencję. Dlaczego? Bo obejrzą go w kinie następujące grupy widzów: - obowiązkowo politycy i "wyższe sfery", - uczniowie wszystkich szkół średnich (gimnazjum i liceum) co prawda w większości dlatego, żeby nie być na lekcjach, ale będą ;)) - ludzie, którzy pójdą, żeby przypomnieć sobie książkę, - ludzie, którzy pójdą zobaczyć, jak tam wyszła aranżacja tej książki
Jeszcze jedna rzecz. Może ja jestem jakiś inny, ale gdy oglądałem 'Pana Tadeusza' to czasami nie wiedziałem, kto jest kim i co się dzieje (gdyby moja polonistka wcześniej nie opowiadała nam filmu, to w ogóle bym nic nie wiedział ;)). Na 'Przedwiośniu' to w ogóle prawie spałem, bo za Chiny nie wiedziałem, kto jest kim. I nie rozróżniałem tych wszystkich kobiet, z którymi spał Czarek Baryka (nie pomyliłem się ?) Jezu, co tam się nie działo! I ja nic nie rozumiałem. Najłatwiejsze w odbiorze było chyba 'Quo vadis', ale było cholernie długie ;)) Z "Ogniem i mieczem" widziałem tylko fragmenty, ale też było w miarę ciekawe. Wysuwam nieśmiały wniosek - filmy zrobione na podstawie lektur są bardzo trudne w odbiorze dla tych, którzy nie czytali wcześniej książki. Tacy ludzie w ogóle nie wiedzą, co się dzieje. Sam znam to na swoim przykładzie - po przeczytaniu "Pana Tadeusza" zupełnie inaczej odebrałem film.
pozdrowienia
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Temat: Święty Mikołaj
Już jutro ten wspaniały dzień... Zawsze czekałam na niego z utęsknieniem. Ale pamiętam, że kiedyś się strasznie zawiodłam. Gdy miał przyjść do mnie Mikołaj, schowałam się z bratem pod stół i tam z niecierpliwością wyczekiwaliśmy naszego wspaniałego gościa. I pamiętam ten straszny zawód, gdy odkryliśmy, że nasz ukochany Mikołaj to nie Mikołaj, tylko nasz wujek podrzucający nam paczki. Nawet długotrwałe przekonania rodziców, że Mikołaj był tak zajęty, że nie zdążył do nas przyjść nie przywróciły mojej dawnej wiary w Niego. A Wy kiedy przestaliście w Niego wierzyć?
Martunia poczta: martunia@kki.net.pl
Temat: Małyszomania
Rozpoczął się sezon skoków mistrz Adam zaczął skakać zdobył już dwa medale. Jest świetny nawet więcej. TVP relacjonuje na żywo zawody i co słyszę? Skacze Schmidt, komentator jednostajnym, usypiającym głosem: "...i Schmidt usiadł na ławeczce, rozbiega się, wybija, i leci... dobry skok, bla bla" i wkracza Adam Małysz, komentator nagle ożywia się: "I oto ADAM MALYSZ. Rusza, wybija się...LECI !!! PIĘKNY SKOK W WYKONANIU ADAMA MALYSZA!!!!! blablabla..."
a po zakończeniu relacji - ranking skoków Adama Małysza (???)
Adam jest świetnym sportowcem szacunek za to, co osiągnął swoją pracą ale czy tylko ja mam takie wrażenie, że innych, przecież też wspaniałych skoczków, stawia się w cieniu (baaardzo głębokim) Polaka?
Że cała uwaga polskich dziennikarzy jest skierowana do Adama, omijając Finów, Niemców i innych wielkich?
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Temat: Hmm.... Samobójstwo
Samobójstwo. Zauważyłem w jakimś tam wątku. Ciekawe... Moim zdaniem samobójstwo jest wiecznym uwolnieniem się z wiecznych cierpień zarówno fizycznych jak i psychicznych... Można uznać, jako skrzywdzenie rodziny i przyjaciół, ale z drugiej strony można przekazać im, że tam, dokąd się idzie, będzie się wreszcie szczęśliwym... Bo żaden człowiek nie powie sobie: "Hmmm, nudzi mi się. MAM POMYSŁ!!! He, he popełnie se samobójstwo. Ale będzie czad!" To jest dogłębnie przemyślana decyzja. Postaram się dać własną definicję samobójstwa: Samobójstwo - zrezygnowanie ze wszystkich uciech cielesnych i przedmiotów fizycznych na rzecz wiecznego szczęścia...
Bo na pewno, czy coś tam jest, czy nie, pozbywamy się wszystkich kłopotów, problemów, zmartwień i smutków w jednej sekundzie...
Juhas poczta: ucho16@poczta.onet.pl
Temat: Prawko
Mam pytanko. Co sądzicie o płaceniu za "pomoc" w uzyskaniu Prawa Jazdy? I w ogóle jak u Was było z tym egzaminem? Może spotkały Was jakieś ciekawe przygody za kółkiem? Czekam na wszelkie refleksje.
da Kid poczta: ew. uwagi do redakcji
Temat: dusza???
Ciekawi mnie Wasze zdanie nt. istnienia duszy... W zasadzie poza niezbyt wiarygodnymi informacjami pochodzącymi z przypadków śmierci klinicznej, oraz tzw. OOBE nie ma żadnych fizycznych przesłanek za tym, by takie "cóś" istniało...
Być może do osiągnięcia samoświadomości potrzeba odpowiedniej złożoności układu - patrz mózg - ale IMHO fakt jej istnienia nie jest w żaden sposób dowodem na istnienie niematerialnego bytu, który pozostałby po nas po śmierci...
Co do tej niematerialności... musiałaby to być pewna forma pola przenoszącego energię i wystarczająco złożonego, by zawierać informację o osobowości człowieka, poza tym nie ulegającego rozproszeniu...
W tej chwili fizyka nie zna pola spełniającego te kryteria.
Lykos poczta: lykos@terramail.pl
Temat: Co dwie głowy to nie jedna
Co myślicie o 'chodzeniu' z dwiema lub więcej dziewczynami na raz? Dlaczego jest to niezbyt dobrze widziane, skoro jest zgodne z naturą każdego zdrowego samca? Przekazać jak najwięcej swoich genów kolejnemu pokoleniu. Jeśli jest ktoś na tyle sprytny i obrotny aby coś takiego pociągnąć, zasługuje chyba na to aby jego geny były przekazywane dalej i w większych ilościach niż jakichś przeciętniaków?
Eol poczta: eool@poczta.wp.pl
Temat: Muzyka = uczucia?.......
Dlaczego muzyka często wywołuje [przynajmniej u mnie ;)))] silne przeżycia emocjonalne ? Jaka jest w niej moc ? Czy to słowa wypowiadane przez artystów ? Czy może melancholijna muzyka ? Czy może nasz 'wewnętrzny klimat' ?
Sądzę, że każde po trochu. W zależności od nastroju, słucham rożnych utworów. Kiedy jestem smutny lub wkurwiony, puszczam sobie coś właśnie w takim klimacie, żeby się wyładować wtórując do rymów. Gdy jestem wesoły, słucham wesołych [albo inaczej - 'niesmutnych'] bitów, żeby wyzwolić w sobie jeszcze więcej radości. Zdarzało się nieraz, że słuchając muzyki czułem na policzkach łzy. Mimowolne łzy. (...) Wcześniej - kiedy miewałem chwile zwątpienia w sens istnienia. Czasem - tak, bez powodu....[Boże, rozklejam się ;))] Ale miałem tyle doświadczeń z muzyką, że jestem w stanie odpowiedzieć na własnoręcznie zadane pytanie [to w temacie ;))]
muzyka = uczucia
Dlaczego ? Muzyka [obojętnie jaka - hh, metal czy Arka Noego ;))] to nic innego, jak przelanie uczuć artysty na papier, a później nagranie ich w studio. Po co ? - Żeby wzbudzić jakieś określone uczucia [jakie - to zależy od utworu] u odbiorcy/słuchacza.
Muzyka to wielka moc.
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Temat: 12 pytań...
...nurtujących niektórych ludzi...
1. Po co kamikadze zakładają kask? 2. Skąd wziął się pomysł sterylizowania igły służącej do podania śmiertelnego zastrzyku skazanemu na śmierć? 3. Dlaczego we współczesnym świecie nawet zera, żeby coś znaczyć muszą być po prawej stronie? 4. Jaki jest synonim słowa "synonim"? 5. Dlaczego nie ma karmy dla kotów na bazie myszy? 6. Skoro do teflonu nic się nie przykleja, to jak przyklejono go do patelni? 7. Dlaczego baletnice tańczą zawsze na palcach? Nie można by wybierać wyższych baletnic? 8. Chcę kupić nowy bumerang, ale jak pozbyć się starego? 9. Dlaczego sklepy otwarte 24 godziny na dobę mają zamki? 10. Jak się upewnić, że wyrazy w słowniku nie wydrukowano z błędem? 11. Jak Kaczor Donald może mieć Siostrzeńców skoro nie ma braci ani sióstr? 12. Skoro Superman jest taki mądry, to dlaczego zakłada majtki na spodnie?
Nadesłała: Szema poczta: szemka@tlen.pl
Temat: [. przepraszam, nie mam czasu. ]
Czas - narzekamy, że go nie ma, że biegnie zbyt szybko. Brak czasu - choroba cywilizacyjna.
Skąd się bierze ten ciągły deficyt? Czy nasi przodkowie też go odczuwali? Może jest to tylko nasz problem?
Czy pojawił się nagle, czy może narastał? Być może narastał - od wieków, by dziś, tak nagle i znienacka, zaskoczyć nas swym rozmiarem.
W takim razie co jest jego przyczyną? Skoro problem narastał to i wywołujący go czynnik musiał narastać. Rozejrzyj się dookoła...
Jak myślisz co powoduje Twój chroniczny brak czasu?
Zabieganie, nawał pracy, nowe wyzwania, walka, wyścig - tak! , ale to przecież jedynie symptomy.
Co jest PRZYCZYNĄ? Co sprawia, że nasze życie to nieustanny bieg z przeszkodami w morderczym tempie, które nas wypala? Co jest PRZYCZYNĄ?
Ponownie rozejrzyj się po swoim życiu. Widzisz już? Zauważasz już CO od wieków rozwijało się i stawało się akceleratorem życia? Tak, to:
TECHNOLOGIA!
TECHNOLOGIA jest PRZYCZYNĄ.
To technologia sprawia, że życie przyspiesza, że czas się kurczy. Nasze życie jest jak skompresowana muzyka w mp3. Możemy mieć go więcej, ale kosztem JAKOŚCI. Doświadczamy miliony razy więcej bodźców niż nasi przodkowie, jednak tak naprawdę wiemy o życiu miliony razy mniej. Nie potrafimy odpoczywać, milczeć, podziwiać, rozmyśla, .... Tracimy wnętrza, zyskujemy nowe multimedialne interfejsy, nowe doznania.
Zauważ, im bardziej rozbudowana technologia nas otacza tym bardziej doskwiera nam brak czasu.
To nieprawda, że czas przyspieszył. Są na Ziemi miejsca, są ludzie, którzy nie narzekają na jego brak. Ci ludzie nie mają laptopów, telewizji, Internetu ani telefonów. Są wolni, ale mają coś jeszcze - MAJĄ CZAS. Mają czas na rzeczy NAPRAWDĘ ważne.
Naszej cywilizacji ciągle wydaje się, że tworząc coraz doskonalsze technologie zyskamy trochę bezcennego skarbu - czasu. Czy to coś daje?
Nie. Tworzymy jedynie dodatnie sprzężenie zwrotne. Samonapędzającą się spiralę przyspieszającą nasze życie.
Nagle okazuje się, że nasza drukarka drukuje tylko 3 strony na minutę. Przecież powinna drukować ich 6! Wszyscy drukują już 6 stron na minutę!
Nie możemy być gorsi, musimy się dostosować, nie możemy zostać w tyle.
I co? I pędzimy razem z resztą. Dokąd? Któż to wie... dalej, wyżej, prędzej... ... ku pustce.
Tomek Karwatka Tomik poczta: tomek@noname.zum.pl
Temat: Legalize ?
Dziś, proszę państwa, poruszymy niewątpliwie ciekawy wątek jakim jest zalegalizowanie narkotyków miękkich ;))
Sądzę, że marihuana [bo o nią głównie chodzi] i inne narkotyki z tzw. 'miękkich' powinny być zalegalizowane. Odezwiecie się teraz 'Dlaczego ?! Przecież narkotyki uzależniają i niszczą organizm !!!' A wiec pytam - co wtedy z papierosami ? Co z alkoholem ? Co z komputerami ? [ups, zapędziłem się, ale przecież komputer uzależnia i podniszcza zdrowie ;))] Też zdelegalizować ? Inne argument przeciw : 'Przez taką ustawę duuuuużo młodych ludzi może wpaść w uzależnienie od narkotyków !' Odpowiedz jest podobna jak przy poprzednim stwierdzeniu. Poza tym, co za problem zdobyć gram palenia ?! Otworzenie sieci coffeeshopow nie ułatwiłoby dostępu do narkotyków. On jest tak łatwy, że bardziej się już nie da. Dalej, jeśli nie chcesz palić - nie musisz. Shop z gandzią przy twojej ulicy nie zmusi cię do tego.
Plusy : Ludzie, którzy palą, nie będą tego robili po kiblach i takich tam [później śmierdzi jak nie wiem ;))], tylko pójdą sobie ładnie do sklepiku, spalą blanta i pójdą do domu. Podatek od sprzedaży maryśki powiększyłby dochody państwa ;))) Ludzie, którzy nie mają co robić, tylko się szwendają po osiedlu i palą, teraz by się nie szwendali ;)), tylko siedzieli w ładnych lokalach.
Według mnie, tzw. 'miękkie narkotyki' powinny być zalegalizowane.
UWAGA - *domin* nie pali, nie palił, i pewnie nigdy nie zapali ani papierosa, ani blunta
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Temat: antychryst
Jest niedziela 30 grudnia 2001, godz. 23.01. Właśnie skończyłem oglądać "Nie do wiary" na TVN. I co? I był to odcinek, który niemało mną poruszył. Tematem była Apokalipsa, koniec ludzkości. Inspiracja dla nich (Trojanowski & spółka) było pewnie zestawienie ostatnich tragedii światowych z przepowiedniami dawnych wizjonerów. Otóż wszystko co mówił Nostradamus i inni (w tym współcześni) jasnowidze sprawdziło się (chodzi oczywiście o Nju Jork). Ale nie tyle martwi ich(Trojanowski & spółka) ten incydent z 11 września, ile to co ma nastąpić dalej. A badacze tematu mówią, że faktycznie zaczęła spełniać się Apokalipsa i jesteśmy świadkami początku końca naszych dziejów. Podobno nawet (mój tytułowy) antychryst już żyje, jest człowiekiem dojrzałym, wykształconym, a do tego... synem diabła. Niektórzy znawcy twierdzą, że znane są im personalia tego osobnika, że żyje na bliskim wschodzie i jest tam poważany. Jak na syna szatana ma nietypowe umiejętności i korzystając z nich ma wkrótce (po jakiejś wojnie czy innych kataklizmach) objawić się jako mesjasz. Ma nawet czynić cuda i wielu ma mu uwierzyć, pójść za nim. (to jego objawienie ma nastąpić w Izraelu, chyba w Nazarecie w żydowskiej świątyni nr]|[ (która jeszcze nie istnieje, ale Żydzi przygotowują się do jej budowy) - stoi tam teraz arabski meczet ze złotą kopułą - często go pokazują w TV, nawet w wiadomościach). To diabelskie nasienie ma zjednać sobie ludzi zaufaniem, które zdobędzie na całym świecie za pomocą mediów i działalności na rzecz pokoju. Następnie, jak przepowiadają ze swoja ogromna armia opętanych ludzi rozpocznie wojnę i o dziwo (a może i nie, w końcu to syn złego) jako jeden z nielicznych przetrwa ten konflikt! Cala wojna ma mieć miejsce na bliskim wschodzie, niemniej ludzie będą ginąc na całym świecie. Cóż, tyle przybliżania tematu. Nie owijając w bawełnę - ja się cholernie boje takiej przyszłości. Cale życie przede mną, nie spotkałem jeszcze tej jedynej, a tu jakiś opętany bałwan chce zwojować ziemie. Ja protestuje! NIE CHCĘ I NIE ZGADZAM SIĘ! Nie potrafię zrozumieć dzisiejszego świata, może ktoś mi wytłumaczy skąd tyle tu nienawiści? Nie potrafię się pogodzić z tym, że kilku (-nastu) chorych umysłowo ludzi o dużej charyzmie (czy czymś takim) potrafi pociągnąć za sobą miliony na rzeź aby praktycznie rzecz biorąc nic nikomu nie udowodnić. Jeśli chłopaki czują przerost ambicji wymieszany z agresją i manią wielkości to niech sobie lecą na księżyc czy inna daleką powierzchnię, niech tam stworzą swoje bazy, ciupy czy meliny i rżną się do woli. Ostatecznie można dać im izolatkę z kompem podłączonym do battle.netu czy innego tam serwera i niech wyładowują swe popędy (ciekawe czy bin ladenowi spodobałby się Flight Simulator Microsoftu? -podobno bardzo realistyczny). Po co skazywać na cierpienie niewinnych, Bogu ducha winnych, modlących się o pokój ludzi? Przez te świąteczne ferie uczyłem się na historię z której mam ważny test. Po tym programie zacząłem się zastanawiać czy warto? Na co przyda mi się ta wiedza, jeśli i tak już wkrótce mam (mamy) zginąć? Czy cokolwiek na tym świecie ma jeszcze sens?...
Podłamany i przepraszający za nieco niejasno wylane myśli: Bonzo (vel Ser).
PS. Co będzie z PSIM jak już nic nie będzie? :-)
Nigel: PSI będzie zawsze :-)
bonzo poczta: bonzo@ids.pl
Temat: cenzura netu?
no właśnie, co myślicie? warto cenzurować Siec? warto próbować?
Tomek Karwatka Tomik poczta: tomek@noname.zum.pl
Temat: BB do piachu ! ;))
Czołgiem
Przyznam się bez bicia - pierwsza edycje BigBradera oglądałem z zaciekawieniem. Przed jej rozpoczęciem miałem mieszane uczucia [przypomniał mi się Truman Burbank ;))], ale gdy już się zaczęło - wciągnąłem się. W sumie byłem biernym oglądaczem. Nie dzwoniłem na audiotele, nie wysyłałem SMS'ów, nie kupowałem koszulek [wstydziłbym się wyjść w niej na ulice ;))] ani żadnych innych gadżetów, nie czytałem gazety BB. Szkoda kasy. Pierwszy BB był czymś nowatorskim na rynku. Szczerze mówiąc, inne reality showy [Dwa Światy, jakieś tam Amazonki czy coś] próbowałem oglądać, ale mnie nie bawiły.
Potem BB się skończył. Razem z nim moje zainteresowanie jego uczestnikami [choć, prawdę powiedziawszy, wcześniej też specjalnie się nimi nie interesowałem - przypadkiem zobaczyłem tego czy innego w jakimś programie, usłyszałem na Vivie Polska piosenkę Sewioło [IMO - load of crap]] Nie czekałem na drugą edycję. Pomyślałem - już będzie kiszka, już nie to samo, już inni ludzie. Miałem racje. BB2 był okropnie nudny [widziałem kilka odcinków, w tym mile wspominam te, które oglądałem z kumplem ;))) gdyby to czytał, wiedziałby o co chodzi ;)))] Uczestnicy nie byli specjalnie ciekawi, zabawni, czy coś w tym guście, po prostu każdy grał, żeby wygrać. I o ile BB1 cieszył się u ludzi dużym zainteresowaniem [codzienne dyskusje w szkole - fuj ! ;)))], to o BB2 nikt nie wspominał. Może tylko o wyjściu Irka - to wszystko. Tak wiec dla mnie BB umarł po zakończeniu pierwszej edycji. Oto kilka ciekawych faktów, o których się dowiedziałem :
[z 'Przeglądu' nr 52(106), 27 grudnia 2001; nie wiem, na ile te fakty są prawdziwe, ale ta gazeta nie jest brukowcem, współpracuje z nią wiele osób - Grzegorz Kołodko, Piotr Gadzinowski, Krzysztof T. Toeplitz i inni, wiec _chyba_ nie potwierdzonych plotek by nie pisali; podkreślam - _chyba_ ;))))]
Ile widzów oglądało finał :
BB1 - 8,8 mln BB2 - 6,4 mln
Ile egzemplarzy gazety BB sprzedawano
BB1 - ok. 120 tys. tygodniowo BB2 - 25-30 tys. tygodniowo [a wiec 4 razy mniej]
Inna ciekawostka - Arek, który wkroczył do domu pod koniec, nie był wybrany z castingu. Jest on bliskim przyjacielem P. Gulczyńskiego i zagrał w filmie J. Gruzy 'Gulczas, a jak myślisz' [naprawdę ? kto widział film i może mi powiedzieć? bo tego nie wiem] Przed wejściem miał 2 godziny na rozmowy z psychologiem i sesje fotograficzna i podpisanie umów.
Nie wiem, na ile te fakty są prawdziwe [bo kto je potwierdził? może tylko to, czy Arek [nie wiem, jak miał na nazwisko] grał u Gruzy. Zresztą, to i tak bez znaczenia, bo dla mnie BB już padł i nie ma szans na zmartwychwstanie. Jeśli TVN zdecyduje się na kolejne edycje, to na pewno znajdą się ludzie, którzy będą chcieli wystąpić albo oglądać. Ale będzie ich coraz mniej. BB to już nie nowość, tylko odgrzewany obiad. W dodatku ciężkostrawny.
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Temat: Może lepiej żebym już nie myślał
Co to znaczy być dobrym człowiekiem? Czy wystarczy nie być złym? Nie zabijać, nie kraść, nie krzywdzić innych...? Nie, na pewno nie... Nie można być obojętnym. Trzeba pomagać ludziom, tak zwyczajnie i na co dzień. Być miłym, może uśmiechnąć się czasem... Tylko czy to wystarczy? Przecież tak powinien postępować każdy... Może trzeba dzielić się tym, co mamy? A jeśli ktoś nie ma czym się dzielić? Każdy ma. Może poświęcić swój czas, swoją pracę... Siebie samego... To już coś... Ale jest coś jeszcze... coś bardzo cennego... życie. Można ofiarować za kogoś życie. Więc może dobry człowiek... to martwy człowiek?
Sorry, czasami mam naprawdę głupie myśli....
JAWAS poczta: jawas3@wp.pl
Temat: Stereotypy......
Rosjanin - koleś w dresiku stojący na giełdzie i sprzedający pirackie gry za 15 zł
Dres - na głowie mało, w środku jeszcze mniej, oczywiście trzy paski, czarne bmw, puchate kostki do gry na lusterku przyciemniane szyby, kwadratowa szczęka, obowiązkowo memła jakiegoś orbita czy innego wrigleysa no i ostro przypakowany
Hiphopowiec - spodnie z krokiem w połowie łydek, buty trzy razy za szerokie, wypchane skarpetkami, oczywiście blunta w rękę, łańcuch na szyje i srebrny roleks; no i oczywiście musi przeklinać co drugie słowo
Metal - włosy do kolan, czarne dżinsy, glany czy inne ciężkie buty czarny sweter [obowiązkowo z golfem], na plecach harcerski plecak z narysowanym pentagramem, wzrok dziki, suknia plugawa ;)) i w dodatku satanista
Gracz [czy ogólnie user komputerowy] - zgarbiony, pryszczaty pingwin, okulary -10, nietowarzyski, nie rozmawia z kumplami na przerwie, nie chodzi na imprezy [inna sprawa, że go nie zapraszają], jeśli wychodzi z domu, to znaczy że idzie do kogoś z HaDekiem albo do sklepu po nowa grę
To tylko kilka spośród tysięcy stereotypów [wybrałem te najpopularniejsze, czyli te, które mi akurat do rozczochranej wpadły ;))] Oczywiście żaden z nich nie mówi, jak jest naprawdę, a przynajmniej nie w całości. Wszystkie są baaardzo mocno przejaskrawione. I wbrew temu, co można by było sądzić, stereotypy nie są tworzone na podstawie większości osobników danej grupy, a częściej na podstawie pojedynczych przypadków, tylko odpowiednio nagłośnionych. Dlaczego ludzie ulęgają stereotypom ? Dlaczego oceniają człowieka po ubraniu ? Dlaczego, gdy widza gościa w dresie, omijają go, bo myślą - 'o, to jakiś bandyta czy coś, na pewno ma nóż w kieszeni, zaraz mnie zaczepi i pobije' Dlaczego widząc metala, myślą 'o, to jest na 100% satanista, lepiej od niego z daleka, bo może porwie moja córkę, zgwałci a potem złoży w ofierze' Dlaczego gdy widza gościa w szerokich spodniach myślą 'o, ten to ma chyba nasrane w spodniach, bo mu tak opadły; to pewnikiem jakiś diler czy ktoś'
Przykłady można mnożyć i mnożyć.
Dlaczego tak się dzieje ?
*domin* poczta: mad_mail@pf.pl
Zebrał Nigel poczta: poczta: nigel_17@poczta.fm
|
 
|
|