Darmowa prenumerata - tu i teraz!
BezImienny - wersja online!
Magazyn internetowy NNMetal - sam metal :)
Poprzedni artykułNastępny artykuł Strefa NN   

Przystanek. Żary 2001

djember drumler

Przystanek Woodstock jednym kojarzy się z ekstra zabawą przy czymkolwiek (piwku, ziółku itp.) innym kojarzy się z rozpustą, zepsuciem moralnym itd. Jedni wychwalają nad niebiosa, inni wyklinają - brak jakoś w tym tylko obojętności. Postaram się oddać charakter tej imprezy bez zbytniego barwienia na biało albo czarno.

Z pakunkami stawiliśmy się (oczywiście po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów) na stacji Wrocław Główny skąd odjeżdżały bezpośrednie pociągi do Żar. Spiesząc się na peron nasze oczy zdążyły ujrzeć kilka grup policjantów, a niedaleko i grupy spragnionych wrażeń przystankowiczów. Jest - podjechał lecimy, biegniemy, jakoś udało nam się nawet usiąść po uprzednim zwiadzie jednego z naszej grupy, który zajął miejsca przechodząc przez uchylone okno w wagonie. Stoimy - skwar tu ktoś idzie, tamten pije piwo - czekanie na odjazd słyszymy obelżywe wyzwiska pod adresem grzecznie stojących obrońców bezpieczeństwa (POLICJA, STRAŻ OCHRONY KOLEI), a ci stoją jakby nie słyszeli rozglądając się wokół. Gwizd - jedziemy. Jeszcze nie skończyliśmy minąć zabudowań stacji już widać z okna lecące na zewnątrz jarzeniówki. Jedziemy tu ktoś się wychyla i woła kogoś, dzieci z podwórek machają, piwo się leje, ktoś kogoś częstuje itd. Stacja Legnica - kolejny atak wyzwiskami na policję (jeden z nich filmuje wagony i z nich wychylonych ludzi) dalej stoją cichutko. Jakiś punk podchmielony woła coś o globalizacji (że jest be itd.) z wagonów ku zdziwieniu wysiadają "normalni" ludzie, wojskowi... Po 3 godzinach jazdy w końcu długo oczekiwana stacja Żary (tym razem nie wysiedliśmy na stacji polowej tylko w mieście) tory otaczają służby SOK i policja. Idziemy na dawny poligon naszych radzieckich braci mijamy sklepiki z płytkami, jedzeniem, koralikami, pierdołkami i oczywiście pijalnie piwa pod chmurką. Myślę że niewielu zakupi fast foody bo niezgodne jest to z ideologiami przybyłych - interes jednak idzie świetnie, choć kolejki ustawiają się u braci Krysznowców (za dużą porcję płacimy tylko 3 zł - da się najeść), tu ktoś leży tam się całują tu udają Jezusa tam jeżdżą sobie motocyklami - "normalni" ludzie tu chyba nie przyjeżdżają - tłumaczę sobie. Czuje się podekscytowanie występem kapel dopiero po godz. 16-tej. 2 dzień kasy brakuje - nie ma co jeść i pić - wykorzystuje się różne źródła (zbieranie puszek bądź plastikowych butelek, żebranie - ludzie mają pomysły; wykorzystują dobre serca Krysznowców). Śmieci przybywa - nikt nie daje worków (ogólny śmietnik) chodzą pijani ludzie, punk śpi w śmieciach, ktoś mu robi zdjęcie, kurz się unosi, ludzie się bawią, kible śmierdzą - ZUK robi co może). Tu szwendają się najróżniejsi ludzie z irokezami, dreadami itp. z kolei naprzeciw chodzą księża z Przystanku Jezus, Krysznowcy (jedni rozdają chleb inni tort). Owsiak traci od gadania głos (kiepsko zasampia go koleś z radio). Ludzie świrują jeżdżą na kontenerach na śmieci (.) kolejki do kibli i jedzenia robią się dłuższe. Na koncerty przychodzą ludzie po 40-tce, 30-tce z dziećmi inni biorą ze sobą psy (idioci). Miejscowi się panoszą i grożą komuś, karetki jeżdżą na sygnale - jakieś nagłe przypadki! Ktoś leci na paralotni, skacze w dół na linie, inny próbuje oderwać od ziemi balon. Zimno czasem deszcz pada, a wiatr nie daje spokoju choćby na moment. Tak z grubsza wyglądało Żarowisko 2001.

djember drumler
poczta: koralowy@poczta.onet.pl