|
|
|
Cephalic Carnage - "Exploiting Dysfunction"
Jacek M. Gierczak
Aż dziw bierze, gdy słyszy się takie płyty jak "Exploiting Dysfunction" będący najnowszym owocem pracy panów z Cephalic Carnage. Nie można oprzeć się wrażeniu, że pomimo iż wciąż pojawiają się płyty, będące wyznacznikami dalszego kierunku w muzyce metalowej (chociażby ostatni album Mayhem, muzycznie, malujący świetne ambientowo-metalowe kolaże w blackowej estetyce) to wciąż ktoś jest na tyle zdeterminowany by pokazać ludziom, iż granice gitarowej ekstremalności wciąż posuwać można do przodu. I tak, podczas gdy Mortician niezmordowanie bierze udział w konkursie "strójmy się jak najniżej", tak Cephalic Carnage, paląc nadmierne ilości marihuany stają się autorami coraz ciekawszych produkcji.
"Exploiting Dysfunction" raz na zawsze odwodzi od przekonania, iż CC pochodzi z tej samej parafii, w jakiej prawi słuchaczom równie interesujący, Dying Fetus. O ile obie kapele zasiadają w ławie RELAPSE i grają podobnie stylizowaną muzykę, w kierunku łączącym death z grindem, o tyle Cephalic Carnage i ich "Exploiting..." jest niewątpliwie oryginalniejszy. Wszak album wydawać się może nudny (73 minuty muzyki mogą niejednemu wydać się przerażające) jednak wszystko to na rzecz wszelkiej maści zaskakujących urozmaiceń - sygnalizacji ich nurtów muzyki, chociażby tak odległych od metalu jak industrial - do tego połamane, chaotyczne partie gitarowe, nierzadko mające na sobie znamiona neothrashu. Myślę, że w tym gatunku, nauczyli się wszystkiego - teraz mogą już tylko pokazywać.
Profesjonalizm tętniący od całej kwartetu jest oszałamiający. Od momentu, gdy wysłuchałem "Whisper Supermacy" Cryptopsy, nigdy nie spodziewałem się, iż znajdzie się zespół, który choćby w najmniejszym stopniu dorówna technice owego kwartetu. Cephalic Carnage to czwórka znakomitych muzyków - dwa, wypełniające się wzajemnie, opętańcze wokale na przedzie pogromu basu, gitary i obłędnej perkusji, oplecione masą zakręconych sampli i dopełnione interesującymi inklinacjami jazzowo/rythm'n'bluesowego zastoju, sygnalizującego chwilę (ale tylko chwileczkę...) oddechu dla słuchacza, który zaskoczony gęstwiną dźwięków, siada i czeka na ponownie wzniesienie kurtyny. W "Exploiting..." drzemie niesamowita dawka dźwięków, o których odbiorca dowiaduje się dopiero po n-tym przesłuchaniu, co sprawia, że jest krążek tak zatrważająco pociągający.
Jakby powiedział zawodowy, na wpół głuchy słuchacz: "Bestialska Rzeź!". I owszem; można powiedzieć, iż na poletku metalowym jest ponadczasowa. Cephalic Carnage to jeden z tych zespołów które posiadają własne brzmienie, grając na najwyższym poziomie technicznym.
9,5/10 [na wypadek gdyby nowy Mortician okazał się ciekawszy, w co wątpię, ale się ubezpieczam]
P.S. Wszystkim tym, którzy uważają, że ostatni Soilent Green to light, niech posłuchają Disgorge - band z Meksyku. Ci campesino pokażą wam jak piękne melodie można wykrzesać z gitary, rżnąc próby między pożeraniem kukurydzy i wrzucaniem koki... Kto wie, choć to pewnie za daleko posunięta konkluzja, może metalu wam się słuchać odechce...
Jacek M. Gierczak
poczta: isidoro@kki.net.pl
|
 
|
|