|
|
|
Wstęp
Halifax
Cześć wszystkim. To znowu ja. Na samym początku chciałbym wam złożyć kondolencje z okazji końca wakacji ( :-( ) , ale takie jest życie i nic co dobre nie trwa wiecznie. Nie wiem czy pamiętacie, ale we wstępie poprzedniego Smile'a zamieściłem dość (można powiedzieć) pompatyczny "odzew do waszego sumienia". Był on pisany z "przymrużeniem oka", ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi na nim zależy. Nie, nie bójcie się, dziś nie będzie o rozwoju!. Dziś w miarę swoich możliwości postaram się wam osłodzić ten smutny czas końca dwu miesięcznej przerwy na oddech. No więc do dzieła.
A jeszcze jedno czysta formalność czyli regulamin.
1.Zasada działania
W kąciku (w miesiącu) będą zamieszczane 3 najlepsze dowcipy na zadany numer wcześniej przeze mnie temat (tematem tego numeru są: " Dzwonisz do kumpla, a odpowiada ci automatyczna sekretarka i mówi..." oraz "śmieszne sms-y"). Dowcipy zgłaszacie na adres halifax17@interia.pl . Na ten adres zgłaszacie również ciekawe propozycje na tematy dowcipów następnych numerów.
2.Nastepny numer to temat:
Dowcipy o szkole i nauczycielach (macie odreagujcie sobie :-))
Dziś będzie trochę wyjątkowo, a mianowicie ze zbioru dowcipów który zajął 2 miejsce wyłoniłem ten który według mnie jest najlepszy
Tak więc oto medaliści.
3 miejsce
Ten wdzięk, ta bystrość i ta inteligencja, te piękne oczy, ponętne usta
i cudowny uśmiech , zgrabne dłonie, seksowny tyłek,...... no dosyć już
o mnie, co tam u Ciebie słychać???
Adam Gołąbiewski
Przedostatnie miejsce (2)
Wcześniej wymieniany przeze mnie zbiorek.
Cześć. Automat zgłoszeniowy Johna jest zepsuty. Mówi jego lodówka. Po
usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość, kiedy tylko ją spiszę, przyczepię sobie
magnesem na drzwiach.
***
Cześć. Mówi John. Prawdopodobnie jestem w domu ale unikam rozmowy z kimś,
kogo nie lubię. Zostaw wiadomość - jeśli nie oddzwonię, to znaczy, że mowa
była o tobie.
***
Cześć. Mówi John. Właśnie zastrzeliłem wszystkich, którzy mi się dotychczas
nagrali. Teraz biorę parę prochów na uspokojenie, umyję się i idę spać. Jak
wstanę znowu odsłucham sekretarkę...
***
Cześć. Tu sekretarka automatyczna Johna. John właśnie sra. Jeżeli na rolce
jest jeszcze odrobina papieru toaletowego, to może zdąży.
...
Chyba jednak nie ma papieru. Musisz zostawić wiadomość.
***
Dzień dobry. Tu Ambasada Iraku. Właśnie znów wyjechaliśmy z Saddamem
zaatakować Kuwejt. Wrócimy jak nas Jankesi znowu stamtąd wykopią. Na razie
proszę zostawić wiadomość.
***
(Głos #1) John, odbierz telefon!
(Głos #2) Nie mogę, bo sram!
(Głos #1) Andrew, odbierz telefon!
(Głos #3) Właśnie wychodzę (trzaśnięcie drzwi)
(Głos #1) Mike, odbierz telefon!
(Głos #4) Spier**laj!!!
(Głos #1) Anthony, odbierz telefon! O, Anthony to ja! Ale ja pojechałem
dzisiaj do Chicago. Sam widzisz - chyba musisz się nagrać na taśmę...
***
Tu aparat zgłoszeniowy posterunku przy Hill Street. Masz prawo zachować
milczenie. Od tej pory wszystko co powiesz, zostanie nagrane i może być
użyte przeciwko tobie.
***
Tu całkowicie elektroniczna sekretarka. Wszystko zostanie nagrane
elektronicznie. Nawet sygnał, który za chwilę usłyszysz nie jest zwykłym
BEEP, lecz elektronicznie zarejestrowanym pierdnięciem.
***
Dobry wieczór. Witamy w radiu Hot Sex. Dziś w nocy rozmawiamy o naszych
największych doznaniach erotycznych. Właśnie zadzwonił następny słuchacz.
Proszę mówić, jest pan na antenie...BEEP
***
Numer pod który państwo dzwonicie - 555-1234 - uległ zmianie. Nowy,
prawidłowy numer to 55-51-234. Proszę zadzwonić pod nowy numer lub zostawić
wiadomość.
***
Po usłyszeniu wiadomości proszę zostawić krótki sygnał.
***
Wszystkie nasze automaty zgłoszeniowe są zajęte... Proszę czekać...
Wszystkie nasze automaty zgłoszeniowe są zajęte... Proszę czekać...
Wszystkie nasze automaty zgłoszeniowe są zajęte... Proszę czekać... Tu
automat zgłoszeniowy Johna. Proszę zostawić wiadomość.
***
Tu numer 555-1234. Niestety soft twojego telefonu nie obsługuje ramek.
Proszę zainstalować wersję 3.0 lub wyższą i zadzwonić ponownie.
***
Cześć Tato. Znowu mnie nie ma. Nie uważasz, że mógłbyś mi kupić telefon
komórkowy? Niedługo mam urodziny. Na razie zostaw wiadomość.
***
To może być miejsce na twoją reklamę za jedyne 10 dolców tygodniowo. Jeśli
jesteś zainteresowany zostaw wiadomość.
***
Jeżeli masz złą wiadomość, nagraj ją teraz. Jeśli wiadomość jest dobra -
zaczekaj na sygnał.
***
Cześć. Jestem sekretarką automatyczną Johna. A ty? Czym jesteś?
***
Cześć. Mówi John. Właśnie biję rekord Guinnessa w ilości nieodebranych rozmów
telefonicznych. Więc nie przejmuje się, nie jesteś sam. Ale jak już będą
sławny, to pewnie oddzwonię.
***
Cześć, tu John. Oto odpowiedzi na nagrane w zeszłym tygodniu pytania. Podaje
w kolejności ich napływania:
Tak.
Być może.
O siódmej.
Byłem.
Podaj mi ten numer.
Anna.
Na pewno.
Sam.
Jeśli któraś z nich pasuje do twojego pytania, możesz ją śmiało wybrać. W
razie wątpliwości zostaw kolejną wiadomość.
***
Szanowny włamywaczu. Nie możemy odebrać chwilowo telefonu, bo właśnie
siedzimy i czyścimy broń. Ale możesz zostawić swoją wiadomość na taśmie.
***
Dodzwoniliście się państwo do numeru 555-1234. A po co?... BEEP
***
Tu mówi John. Jeśli masz dla mnie wiadomość, to ta wiadomość jest dla
ciebie...BEEP
***
Moja żona i ja nie możemy podejść w tej chwili do telefonu. Zostaw
wiadomość, a oddzwonimy zaraz jak tylko skończymy...
***
Cześć. Tu mówi John. Możesz śmiało nagrać wszystko co myślisz o tych
pieprzonych sekretarkach automatycznych.
***
Dzień dobry. W związku z państwa licznymi sugestiami brzmiącymi
najczęściej - "Czy nie można po prostu nagrać krótkiego - proszę zostawić
wiadomość", postanowiliśmy dokonać daleko idących cięć w zapowiedzi
zastosowanej na naszej sekretarce automatycznej. Obecnie nie żądamy już na
przykład pozostawiania informacji o porze dokonywanego nagrania, tylko
prosimy o nazwisko i numer telefonu. Pragniemy także zwrócić uwagę, że i sam
BEEP uległ znacznemu skróceniu. Dziękujemy za zaszczycenie nas swoim
telefonem. Zawsze
staramy się poprawić jakość naszych usług. Do usłyszenia.
***
To NIE JEST sekretarka automatyczna. Tu telepatyczny rejestrator myśli. Po
usłyszeniu sygnału proszę pomyśleć o swoim nazwisku, numerze telefonu i
sprawie w jakiej dzwonicie, a my pomyślimy czy do was oddzwonić.
***
Tu automat zgłoszeniowy Ambasady Rosji. Niestety nie ma w biurze w tej
chwili żadnych szpieg.. to znaczy dyplomatów. Po usłyszeniu sygnału proszę
zostawić informację o tajemnicach, jakie chcielibyście państwo nam sprzedać.
***
Dodzwoniliście się państwo do kwatery głównej NATO. Niestety jesteśmy
wszyscy w Jugosławii i nie możemy w tej chwili podjąć rozmowy. Proszę nagrać
na taśmie kraj, lub listę krajów, które chcecie państwo abyśmy zaatakowali,
a uczynimy to najszybciej jak tylko możliwe.
***
Nazywam się Bond, James Bond. Jeśli chcesz bym wykonał dla ciebie jakąś
misję, zostaw swoje nazwisko i numer telefonu.
***
Cześć. Nie mogę w tej chwili odebrać telefonu, bo Oni znowu zamienili mnie w
jaszczurkę. Oddzwonię jak tylko mi się poprawi.
***
Dzień dobry. Tu niebo. Mówi Pan Bóg. Zostaw swoje nazwisko, numer telefonu i
prośbę. Odpowiadam na wszystkie prośby. Ale czasem odpowiedz brzmi - NIE.
***
Mówi Lucyfer. Czego chcesz do diabła?
***
Szczęść Boże. Tu Radio Maryja. Niestety Ojciec Rydzyk nie może w tej chwili
podejść do telefonu. Ale możesz uzyskać rozgrzeszenie po wyznaniu wszystkich
swoich grzechów po usłyszeniu sygnału. Pamiętaj tylko, że spowiedź nie
będzie ważna, jeżeli zataisz najbardziej pikantne szczegóły.
Szczęść Boże.
***
Dziękujemy za połączenie się ze Zborem Badaczy Pisma Świętego. Przykazaniem
na dziś, jest Przykazanie Szóste : Nie będziesz... eerrr.... Nie wolno...
aaa... Powinieneś... yyy... Cholera! Ooops! Przepraszam! Po szczegóły
odsyłamy do Pisma Świętego. Na razie prosimy o pozostawienie wiadomości.
***
Witamy w Centrum Zapobiegania Samobójstwom. Niestety, wszyscy konsultanci są
w tej chwili zajęci. Proszę zostawić swoje nazwisko i adres, ktoś z nas
później przyjedzie i cię odetnie.
***
Nadleśnictwo Stogi. Niestety tego jelenia nie ma. Zostaw dla niego
wiadomość.
***
Witamy w serialu "Sekretarka Automatyczna". W dzisiejszym odcinku: John
postanawia nie odbierać telefonów. W związku z tym, prosi wszystkich, którzy
dzwonią, by zostawili nagraną wiadomość. Wie, że do jego prośby zastosują
się znajomi, wszyscy - prócz Anny. Sponsorem serialu jest TP S.A.
***
Tu rezydencja Brown'ów. Połączyłeś się akurat w trakcie naszej kolejnej
kłótni. Zostaw wiadomość na taśmie, a oddzwoni to z nas, które się tym razem
nie wyprowadzi do matki.
***
Johna niestety nie ma w domu ponieważ został porwany. Proszę zostawić swoje
nazwisko, numer telefonu i 100.000 $ w używanych banknotach.
Adam Gołąbiewski i Barti
I nasz zwycięzca
Dzień dobry. Tu gorąca linia psychiatryczna. Jeśli twój problem to
impulsywność, walnij w klawisz z cyfrą 1. Jeżeli masz kompleks niższości,
niech ktoś lepszy wciśnie za ciebie klawisz 2. Jeżeli masz rozdwojenie
jaźni, wciśnij klawisze 3 i 4 jednocześnie. Jeżeli cierpisz na manię
prześladowczą, naciśnij 5, ale skąd wiesz co się wtedy stanie? Gdy twój
problem to schizofrenia, Głosy same ci podpowiedzą, który klawisz
należy przycisnąć. Jeśli zaś cierpisz na psychozę maniakalno-depresyjną to i
tak nikt z tobą nie będzie gadał. W pozostałych przypadkach zostaw wiadomość
na taśmie.
Adam Gołąbiewski i Barti
A teraz jak zwykle bonus.
-Którego z dzieci dziadek albo ktoś z rodziny był w jakiejś organizacji w
czasie
II Wojny Światowej?
-Mój dziadek był w AK - mówi Jasiu
-Bardzo się z tego cieszę - chwali go nauczycielka - a teraz powiedz
dzieciom co
to było AK.
-Auschwitz Kommando!!!
Adrian Pitrzykowski
Dowcip poniżej jest specjalnie dla Bartiego, któremu wielce spodobały się dowcipy o Rumunach.
Przyjeżdża do Polski Niemiec na polowanie, wchodzi do klubu myśliwskiego:
- Ja przyjechał z Niemiec, chciał tu zapolować.
Właściciel klubu:
- Panie, nie ma na co polować, wszystkie zwierzątka nam wystrzelaliście.
-Daje pięć tysiąc marek za jeden strzał.
- No Panie mówię, że nie ma do czego strzelać, no nie urodzę.
- Dziesięć tysiąc marek jeden strzał. Tyle kilometrów tu ja jechał.
- Skąd wezmę, z rękawa wytrzepie? Nie ma!
- Dwadzieścia tysiąc marek, moje wszystkie pieniądz. Nie mogę do dom z
pustymi
rękami wracać.
- Dwadzieścia tysięcy? Hm... A może być Rumun?
- Może być nawet Rumun.
- To ja wypiszę zezwolenie na zabicie Rumuna, pokwitowanie, pieczątki,
podpisy,
etc.
Niemiec zapłacił, wsiadł do Jeepa i jedzie przez miasto. Patrzy, a tu Rumun
grzebie w śmietniku. Wyjął strzelbę i dmuch, Rumun padł martwy pod
kontenerem.
Niemiec uradowany podbiegł, chwycił Rumuna za nogi, ciągnie go po chodniku i
zarzuca na dach Jeepa. Nagle podjeżdża policja:
- Mandat!
- Za co mandat?
- Za zabicie Rumuna mandat.
- Ale ja mam zezwolenie...
Pokazuje papiery.
- Racja, mógł pan zabić Rumuna, ale i tak mandat!
- Za co?
- Za zabicie Rumuna przy paśniku!
Adrian Pietrzykowski
Test na normalność.
Jeśli śmieszy cię ten tekst, to już nic ci nie pomoże.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Przygody Herloka Szolmsa i dr. Won Sona.
Odc.1 Początek.
Nasi "bohaterowie" zaczynają swoje przygody i wszystko będzie kręcić się wokół nich, a ja jestem tylko narratorem i będę się niekiedy wtrącał żeby coś wyjaśnić.
-Te, Won Son, widzisz to do góry?
-No, tak, a co?
-Wiesz co to oznacza?
-?
-To znaczy że zaczynamy robotę!
-Acha. Czyli że będziemy rozwiązywać zagadki, narażać życie za marne grosze i uciekać przed jakimiś psychopatami?
-...no...tak.
-To ja spadam.
-Ależ Won Sonie co pomyśli o tobie autor?
-Mam to w piiiiiii (cenzura)
-he, he. I tak ci się nie uda zwiać.
-A to czemu?
-Bo zrobisz to co zechce autor, a nie to co ty chcesz.
-To jest dyskryminacja! Żądam sprawiedliwości! Gdzie wolna wola!? Gdzie prawa postaci wymyślonych!?
-Dobra, dobra, zejdź już na ziemię.
-Przecież się od niej nie odrywałem.
-To taka przenośnia.
-No niech ci będzie, zaczynajmy już bo tu nie wytrzymam.
Odc.2 Herlok Szolms i Czerwony Kapturek.
-AAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Co ci jest Won Sonie?
-Jesteśmy w bajce!
-No i?
-Nie jesteśmy dziećmi! Nie będziemy się hańbić!
-Przestań wreszcie rozpaczać! Mam dosyć twojego zrzędzenia!
-Cicho...
-Co?
-Ktoś idzie Herloku.
-To Czerwony Kapturek.
-A czemu on się tak chwieje?
-Chyba niósł nalewkę dla babci. Won Sonie gdzie lecisz?!!
-Może ma jeszcze trochę tej nalewki!
-Stój natychmiast! Mamy zadanie do wykonania!
-Jakie?
-Hmm... jeszcze nie wiem, ale na pewno bardzo ważne.
-W bajce o Czerwonym Kapturku? No pomyśl.
-Faktycznie. Poczekaj dzwoni mi komórka.
Kiedy trwa konwersacja między autorem, a Herlokiem znalazłem troszkę miejsca dla siebie. Właśnie autor wyjaśnia Herlokowi czemu się znaleźli w tym dziwnym miejscu, otóż rozchorował się leśniczy, który miał uratować Kapturka i jego babcię. Jak się też okazało autor "Czerwonego Kapturka" również napił się nalewki niesionej do babci i ukazał Kapturka jako kapturowca (czyt. dresiarza), a babcię jako Babcię "Jagę" Kapturowską przywódczyni gangu motorowego. Jedyną osobą, która ocalała przed zmianą pozostał wilk i to jemu Herlok i Won Son mają dostarczyć babcię i Kapturka. Które z rozkazu pijanego autora tylko w ten sposób mogą znormalnieć. Po dostarczeniu wilkowi dań głównych mają je z powrotem wyciągnąć na świat. Ale się rozgadałem. No już kończę, kończę!
-No Won Son słyszałeś narratora i wiesz co masz robić.
-Co mam robić?
-Rzucić się na Kapturka, związać go i dostarczyć wilkowi.
-Ja???
-Chyba nie ja.
-Czemu?
-Bo nie, bez dyskusji!
W tym momencie biedny Won Son nie mając wyboru skoczył do Kapturka ze sznurem, jednak ten nagle wyciągnął z koszyczka "bejsbola" i tak łupsnął Won Sona, że ten przeszedł na trzyzdaniowe chorobowe.
-Kapturku czemu to zrobiłeś mojemu przyjacielowi?
-Co ty mi tu Piiiiiiiiiiii będziesz piiiiiiiiiiii kazania piiiiiiiiiiii piiiiiiiiiiiii prawił piiiiiiiiiii? (cenzura)
-No wiesz, yyy... ten, tego może poczekaj na mojego kolegę właśnie kończy mu się chorobowe.
-Dobra jestem z powrotem Herloku.
-To dobrze, a teraz porozmawiaj z Kapturkiem.
-Chwila.-Won Son wyciąga komórkę wystukuje numer i mówi- We need guns. A lot of guns.
-Co ja bym bez ciebie zrobił.
-Dalej byś walcem jeździł.
-No dobra koniec gadania do ataku!!!
Tymczasem niczego nie spodziewająca się dziewczynka szła sobie ścieżką do meliny babci. Nagle zza krzaków wyskoczyli Herlok Szolms i Won Son krzycząc tora! tora! tora!!!!!!! Czerwony nawet nie zdążył się obrócić kiedy już leżał przygnieciony kolbą karabinu przez Herloka, który też mówił mu jego prawa.
-Wszystko co powiesz może być użyte przeciwko mnie w sądzie yyyy znaczy przeciwko Won Sonowi ............ raczej przeciwko wilkowi, ??? albo raczej...
Tymczasem babcia dalej terroryzowała las i gdyby nie podpowiedzi Won Sona, to pewnie terroryzowałaby po dziś dzień.
-A jeśli nie stać cię na adwokata z urzędu, to damy ci lepszego.
-Teraz idziemy na zasłużony urlop Herloku.
-Nie ma mowy. Została nam jeszcze babcia.
-Co? Nie zgadzam się! Jestem wykończony!
Jeśli o mnie chodzi to jestem za Herlokiem.
-Kto cię pytał, co? A poza tym to mam dość tego narratora, on ma do mnie jakieś uprzedzenia nie wiem czemu.
-Czyżbyś mu zazdrościł tego, że kiedy on mówi nie ma przed jego zdaniem myślnika?
-Jak ci to w ogóle mogło przyjść do głowy Szolmsie?
Coś mi się wydaje, że to potrwa dłużej, więc przenieśmy się...
-Zaraz, zaraz, gdzie znowu się przenosisz co? My się kłócimy tu, a nie gdzieś indziej, akcja zostanie dokładnie tutaj!!!
Jak tam sobie chcesz, ale gdybyś mi pozwolił się przenieść tam, gdzie chciałem to wiedziałbyś, że nadjeżdża właśnie banda babci.
-W krzaki!!!
Tymczasem babcia naprawdę nadjeżdżała i nadjeżdżała, i nadjeżdżała, i nadjeżdżała, i ...
-Niech w końcu nadjedzie bo czuję mrowienie w piiiiiiiiii (cenzura).
-Hmm... drogą dedukcji Won Sonie, to wydedukowałem, że siedzisz na mrowisku, ale zanim zaczniesz wrzeszczeć i wymyślać autorowi, że to on taki i owaki, to pozwól sobie powiedzieć, że babcia właśnie nadjechała i wraz z bandą rozkłada tu sobie obóz.
-Chughwrrrmiałgh
-Gryzie cię to?
-Auhigfffssssshhutg
-Co?
-Mówię, że autora znajdę i zabiję, a babcię dorwę, zwiążę i zrzucę ze skały
-Skąd tyle brutalnych myśli w tak pięknej łysej pale?
I tak inteligentnie rozmawiając dotrwali do rana kiedy to 4 litery Won Sona zajmowały dwa razy tyle miejsca co poprzedniego dnia (czyli coś koło 8 liter), a Herlok Szolms aż zamerdał ogonem kiedy babulinka odjechała.
-Nie wiedziałem, że masz ogon Herloku.
-Nie martw się ja też nie.
-Hmm... masz pomysł co teraz mamy zrobić?
-Ja?
-A kto tu jest szefem?
-No niby ja.
-Ech miałem nadzieję, że powiesz, że ja.
-Oho! chyba autor do mnie dzwoni, ja odbiorę, a ty słuchaj narratora.
Tak się składało, że autor miał rzeczywiście doskonały pomysł, jak dorwać babcię, otóż twierdził on, że wystarczy dołączyć się do bandy babci i w stosownej chwili złapać ją, związać i dostarczyć wilkowi, który miał zresztą niestrawność po Kapturku.
-Ty, Won Son patrz jakie mamy fajne motory!
-Aha... Chyba ze średniowiecza.
W średniowieczu nie było motorów, ale to szczegół.
-Tak, ale w gangu babci są tylko takie.
Kiedy Herlok Szolms i Won Son zasiedli na swe wspaniałe rumaki zaczęli gonić gang z zawrotną prędkością (ok.10km/h).
-Herloku, czy wyczuwasz tę nutkę ironii w głosie narratora.
-Cicho, dojeżdżamy do babci.
Jak można było się domyślić Won Son i Herlok nie spotkali się z wielkim entuzjazmem ze strony babci.
-Czego tu?!!!
Ale dzięki zdolnościom negocjacyjnym jednego z naszych bohaterów (nie będę wymieniał nazwiska, bo drugi zacznie się wściekać) dołączyli się do gangu.
-Błagam przyjmijcie nas do siebie.....
-No dobra - W babci obudziło się serce - ale tylko bo mnie tak ładnie poprosiłeś.
Tego samego wieczoru Herlok zakradł się do namiotu babci, która właśnie spała. Już chciał się ją związać, kiedy to...
-Och... Herloku no nie spodziewałam się...
-Przepraszam, ale pani jest dla mnie za stara.
I łups ją z bejsbola skonfiskowanego Czerwonemu Kapturkowi, na co ona odpowiedziała z pięści, następne uderzenia Herloka poszły gładko po dziesiątym walnięciu nadbiegł Won Son.
-Ej! Herlok zostaw babcię nie widzisz, że krwawi?
-A tak jakoś się wczułem... Life is brutal. And full of zasadzkas.
Powiedział Herlok z dumną miną, bo pomyślał, że umie mówić po angielsku.
-No co ty? Wilki nie są padlinożercami.
-Jeszcze żyje.
-Jeszcze...
-Dobra, wiążemy ją i spadamy.
Tak też zrobili. Pewnie wszyscy dziwią się, że Herlok i Won Son ostatnio nie komentują tego co powiem, otóż porozmawiałem z autorem i poprosiłem żeby oni nie słyszeli żadnego z moich zdań, chociaż do końca tego odcinka. Zgodził się.
-Kiedy dojedziemy do jamy wilka?
-Za dwie-trzy godziny Herloku, dlaczego pytasz?
-Nie, tak tylko, bo babcia trochę mnie kopie..., jesteś pewny, że wilk będzie chciał zjeść babcię po mnie?
-A jak twoim zdaniem mieliśmy ją transportować?
-No jakoś normalnie np. w worku.
-A jeśli by nam zwiała? Kajdanki były tylko jedne i ma je Kapturek.
-O właśnie wiedziałem, że czegoś zapomniałem, zapomniałem zdjąć kajdanki Kapturkowi, zanim go zjadł wilk.
-Ty, a zauważyłeś, że ostatnio narrator się nie odzywa?
Odzywam się, odzywam, a wy nic nie słyszycie, he, he jesteście zerami, gdyby nie pomoc autora, to nigdy byście nie znaleźli, ani Kapturka, ani babci, nie mówiąc już o dostarczeniu ich wilkowi.
-No, masz rację to podejrzane.
Nie podejrzane tylko wspaniałe. Właśnie się z was naśmiewam. I twierdzę, że jesteście ostatnimi durniami. CHA! CHA!
-Aarrrgcccchhh Jakem Won Son nie opuszczę i nie daruję. Tego już za wiele!!!!!
-W tym przypadku popieram cię Won Sonie, poczekaj już dzwonię do autora, żeby nam przydzielił nowego narratora.
-Cha! I co teraz??? Wylatujesz z roboty!
E! Ty autor! Chyba była umowa? [przyp. autora (przypiski będą dodawane bardzo rzadko i tylko w wyjątkowych sytuacjach) Tak była, ale ją zrywam, bo się zachowywałeś jak piiiiiiii (cenzura) Hej mnie nie dotyczy cenzura!!!]{przyp. kogoś ważniejszego od autora. Ciebie też dotyczy cenzura.} [przyp. autora sorry narrator, ale muszę wyjaśnić kto jest ważniejszy ode mnie w moim własnym tekście, a jeśli chodzi o ciebie to wylatujesz i tyle, może przyjmie cię autor "Czerwonego Kapturka", ponoć już trzeźwieje.]
-O popatrz! Już dojeżdżamy!
-Nareszcie bo babcia zaraz mnie rozerwie.
Dzień Doberek! Jestem nowym narratorem. I już zaczynam robotę.
W ten sposób Herlok i Won Son dojechali do wilka, który wciąż miał niestrawność po Kapturku. Kiedy wilk "chapnął" babcię nie chciał jej puścić z powrotem. Wtedy Herlok wystrzelił ze spluwy załadowanej środkiem usypiającym.
-Nieźle go trafiłeś Herloku!
-Mam to po tacie. No a teraz właź do wilka, w końcu jakoś musimy wyciągnąć babcię i Kapturka. A na rozcinanie wilka ma wyłączność myśliwy.
-Ty pierwszy.
-Nie. Za tobą!
-Ty jesteś szefem, więc ty właź.
-No dobra, ale ty zaraz za mną.
Jak się okazało w wilku było bardzo przytulnie i ciepło, ale babci i Kapturka nigdzie nie było. Przeszli już z dwa kilometry i dalej ani widu, ani słychu. Po chwili zobaczyli drzwi, weszli do środka, było tam biuro, z dwoma oknami, biurkiem i wygodnymi fotelami, na których siedziały babcia i Kapturek.
-Czekałyśmy na was.
-Czyje to biuro?
-Wasze, detektywistyczne. Autor stwierdził, że zasłużyliście na to.
-Juchu!!!
-Won Sonie zejdź na ziemię.
-Przecież się od niej nie odrywałem.
-To tylko taka prze... A tam.
Nasi detektywi wyjaśnili Kapturkowi i babci jak wyjść z wilka, a kiedy weszli do biura zniknęły drzwi do wilka, a pojawiły się drzwi na Londyn.
Indy
Halifax
poczta: halifax17@interia.pl
|
 
|
|