Darmowa prenumerata - tu i teraz!
BezImienny - wersja online!
Serwis internetowy netmax.pl
Poprzedni artykułNastępny artykuł Opowiadania   

Wybawienie

Jason Manson

Pomimo jej błagań i łez krepował swą dłonią jej ręce, druga zaś przesuwał po jej ciele w kierunku ud. Czuła jak robi jej się niedobrze, i sama nie wiedziała czy ze strachu przez, który była prawie sparaliżowana, czy też przez jego oddech - mieszaninę zgnilizny i alkoholu. Patrzyła na jego twarz pełną nienawiści, zawziętości i... Podniecenia. Nie rozpoznawała w nim tego samego miłego mężczyzny, który przysiadł się do niej w pubie i zabawiał ją rozmową. Miał nienaganne maniery, był taki przystojny - miał zaczesane do tyłu czarne, gęste włosy, czarne brwi, uwodzicielski uśmiech i... I to chyba wystarczyło żeby ją zauroczył. Rozmawiali i nawet nie zorientowała się, że jest tak późno. Zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Zgodziła się - w końcu zawsze mogła czuć się bezpieczniej przy boku wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyzny. Szli przez puste ulice, spoglądali w pochmurne noce niebo... Byli już całkiem niedaleko, kiedy on znienacka zakrył jej usta swą dłonią i wciągnął w pobliskie, gęste krzaki. Chciała krzyczeć, ale nie mogła gdyż ucisk był zbyt mocny. Wtedy stało się. Uderzył ją w twarz i rzuciła na mokrą od deszczu trawę. Z kieszeni wyciągnął długi, ostry nóż i przyłożył jej do gardła. "Wydaj z siebie jakikolwiek odgłos suko, a zabiję cię" - wycedził do niej przez zęby. Jego głos jeszcze kilka chwil temu taki delikatny i wręcz hipnotyzujący teraz stał się chrapliwy i ostry. Mężczyzna zaczął powoli rozpinać rozporek od spodni, po czym zabrał się za rwanie jej ubrania. Błagała go by tego nie robił, lecz on jej nie słuchał... Była dla niego niczym więcej jak kawałkiem mięsa, którym mógł pożywić się tej nocy - była jego zdobyczą... Ofiarą. A on? On był łowcą - dziką, dyszącą, spoconą bestią. Pastwił się nad nią z największym okrucieństwem. Jego oddech był przyśpieszony, jego ruchy stanowcze i brutalne. "Proszę... Nie..." - wyszeptała i nie zdążyła dokończyć - ostrze jego noża dotknęło jej policzka rozrywając skórę. "Mówiłem ci żebyś zamknęła pysk" - wysapał, po czym uderzył ją w twarz. Krew z jej rozciętej wargi zaczęła obficie płynąc po twarzy. Ściskał jej udo... Uległa mu z bólu, braku sił i nie widząc sensu w przedłużaniu tego cierpienia poprzez dalsze opieranie się. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a raczej grymas wykrzywiający jego usta, kiedy wreszcie dostał to o co mu chodziło. Jego oddech w jednej chwili zmienił się w sapanie. Nie mogła wytrzymać próbowała go odepchnąć... Złapał jej nadgarstki i rozłożył jej ręce na ziemi. W jego oczach malowała się zawziętość i istna pasja. Bała się krzyczeć... Chciała by ten koszmar jak najszybciej się skończył. Cały czas czuła go w sobie... Czuła jego brudny oddech i ucisk na przegubach dłoni... Czuła jego zadowolenie, które czerpał z jej cierpienia... Słyszała to sapanie i szelest liści po sobą... Widziała jego oczy - cały czas nie spuszczał z niej wzroku... Oczy pełnie nienawiści... Nagle usłyszała czyjeś kroki. On także je usłyszał... Przycisnął dłoń do jej ust i zaczął nasłuchiwać. Wiedziała, że to jej jedyna szansa by ktoś ją usłyszał, pomógł jej i zakończył te tortury... Uderzyła go w głowę uwolnioną ręką i ugryzła w rękę... Napastnik zasyczał z bólu i cofnął dłoń... Zaczęła krzyczeć, lecz jej krzyk szybko został urwany, gdy jego ciężka dłoń ponownie uderzyła ją z całej siły w głowę... Na chwile straciła przytomność... Po chwili ucisk jego ciała na niej zelżał... Nieczuła go już na sobie... Ani w sobie. Usłyszała jakieś krzyki. Podniosła lekko głowę. Jej oprawca wydał z siebie jęk i powalony mocnym kopnięciem w klatkę piersiową upadł na ziemię. Zdawał się być nieprzytomny. Ktoś podszedł do niej... Nie widziała jego twarzy z powodu ciemności... Starała się ukryć swą nagość. Cały czas była przerażona... Trzęsła się z zimna, jak i ze strachu. Ktoś nachylił się nad nią... "Już dobrze..." - powiedział pomagając podnieść jej się z ziemi; jego głos był kojący i pełen troski. Cały czas nie mogła pohamować swego szlochu. "Już po wszystkim" - powiedział ten sam głos. Spojrzała na niego, teraz dopiero mogła dojrzeć jego twarz... Przyjrzała się jej przez chwilę, kiedy on wycierał chusteczką krew z jej ust. Spojrzał w jej przerażone i zapłakane, zielone oczy. Był jej wybawcą...

Jason Manson
25 Lipiec 2001
poczta: jasonmanson@poczta.onet.pl