|
|
|
Polemika "Co się tu dzieje"
Strix
W 16 numerze NN znalazłem dwa teksty nawiązujące do mojego tekstu "Co się tu dzieje", zamieszczonego w numerze 15. Ogromnie ucieszył mnie fakt, iż ktoś nie tylko zechciał przeczytać mój artykuł, ale dodatkowo napisał "kontrę".
Zgodzę się co do stwierdzenia, które padło w drugim tekście - iż wykonanie mojego artykułu nie było do końca dobre... Prawda, nie zawsze umiem wyrazić precyzyjnie swoje zdanie, tu jednak starałem się powiedzieć jak najwięcej w możliwe najkrótszym tekście. Ogromnie cieszy mnie, iż skrytykowane zostały nie tylko moje poglądy, ale też styl pisania - obiecuję, że postaram się w tym względzie poprawić.
Myślę, jednak, że Autorka drugiej polemiki nie do końca mnie zrozumiała... Nie chodziło mi wyłącznie o widoczną "tępotę" społeczeństwa. Chodziło mi o swego rodzaju wewnętrzne "zniszczenie", które wcale nie jest jedynie winą społeczeństwa, ale także pojedynczych jednostek - nie wątpię więc, iż nie ma ludzi, którzy nie poddali się temu - zaznaczam tylko, że ja takich ludzi nie znam.
Co do "rozmów nawet z prostymi ludźmi", to wcale nie twierdzę, że z prostymi ludźmi nie należy rozmawiać (wręcz przeciwnie - jeśli dobrze zrozumiałem, to co autorka ma namyśli mówiąc "prości", to pewnie nawet sam się do takiej grupy zaliczam). Co do Sokratesa - nie sądzę, żeby był on tutaj dobrym przykładem - żyjemy w zupełnie innych czasach. Co prawda ludzie niewiele się zmienili, zmianie uległo jedynie "otoczenie", jednak uważam, że takie nawiązanie nie może prowadzić do żadnych logicznych wniosków. Zresztą, mówiąc o Sokratesie należy również zauważyć, co go za "rozmowy z prostymi ludźmi" spotkało... I czy ci ludzie byli dobrymi partnerami do rozmowy - pewnie tak, ale tylko z tego powodu, iż Sokrates czerpał swoistą "przyjemność" z udowodnienia tym ludziom, że oni sami nie wiedzą o czym mówią.
Nie uważam również, iż "dobrych rozmówców" należy szukać - prawda, iż człowieka należy najpierw poznać, a później oceniać, jednak uważam, że niektórych można ocenić "natychmiast" i to całkowicie schematycznie. Nie zgodzę się również, że grupy "formalne", jak pisze Autorka, mogą stanowić "wysublimowane zbiorowiska jednostek o dość ciekawych poglądach" - zapewne niektórzy mają ciekawe poglądy, ale uważam, że nie ma możliwości zebrania się przypadkowo kilku (-nastu/-dziesięciu?) osób o ciekawych i do tego własnych i indywidualnych poglądach. No chyba, że miarą poglądów może być wygląd (np. bardzo ostatnio popularny styl "metalowy")... Nie myślę jednak, że sądzi tak Autorka polemiki mojego artykułu... Poza tym - co to właściwie w tym kontekście miało znaczyć: "wysublimowane"?
Wydaje mi się (może się mylę?) również, że "życiowi rozbitkowie" nie są wcale tak dobrym "materiałem" na rozmówców... W każdym razie nie o taką wymianę poglądów mi chodzi... Nie mówię, że tacy ludzie nie są inteligentni czy wartościowi, uważam jednak, iż ktoś, jak to się ładnie mówi "doświadczony przez los" myśli raczej o swoich problemach i nie obchodzą go specjalnie teorie filozoficzne, stan społeczeństwa, czy choćby to, co dzieje się na świecie. Nie możemy przecież utrzymywać wizerunku "bezdomnego mędrca-filozofa"! Tacy ludzie nie istnieją!
Na zakończenie chciałbym też przypomnieć Koleżance, do której tekstu właśnie nawiązuję, że Sokrates był tylko jeden...
Strix
poczta: strix@poland.com
|
 
|
|