Darmowa prenumerata - tu i teraz!
BezImienny - wersja online!
CyTaT on-line - zbiór aforyzmów i cytatów
Poprzedni artykułNastępny artykuł Teksty poważne   

Izby wytrzeźwień

Size

W naszym pięknym kraju, pomimo dwunastu lat, jak to się ładnie określa, "transformacji ustrojowej" są jeszcze instytucje mające swoje korzenie w głębokim PRL-u. Jedną z takich instytucji są izby wytrzeźwień. Myślę, że przynajmniej niektórzy z czytających ten art mieli kontakty trzeciego stopnia z tą instytucją, a w myśl słynnej radzieckiej zasady ci co jeszcze nie mieli, mogą mieć w każdej chwili (dużo nie trzeba). Z własnego doświadczenia wiem, że temat izby wytrzeźwień budzi u jednych zgorszenie powiązane z ciekawością, u innych strach przed pobytem w tej instytucji, zaś jeszcze u innych jest powodem swoistej nobilitacji "...wiesz, wczoraj k.... zgarnęli mnie do izby, k....". Ale chciałbym w tym arcie podejść do tego tematu dosyć obiektywnie i przedstawić, jak obecnie ma się sytuacja w izbach wytrzeźwień i co chyba ważniejsze, do czego ma prawo osoba do takiej izby doprowadzona. Szczerze mówiąc, czym może niektórych zaskoczę, na początku kiedy zacząłem interesować się tym tematem moje zdanie na temat izb wytrzeźwień było zdecydowanie negatywne i twierdziłem, że najlepiej byłoby te instytucje po prostu polikwidować. Kiedy jednak zebrałem więcej informacji na ten temat, którymi chciałbym się podzielić z Czytelnikami NN, to mój pogląd uległ stopniowo zmianie. Dlaczego? Spróbuję to uzasadnić. Przede wszystkim izby wytrzeźwień funkcjonujące dzisiaj są czymś zupełnie innym od tych izb sprzed dajmy na to 15 lat. Kiedyś izby wytrzeźwień podlegały pod ministra spraw wewnętrznych i były traktowane podobnie jak policja czy też zakłady karne. Obecnie izby wytrzeźwień są w gestii samorządów terytorialnych, a konkretnie miast liczących powyżej 50 tyś. mieszkańców, lub powiatów. Są to więc instytucje samorządowe. Nie jest to jedyna zmiana. Ważniejsze jest to, że z instytucji opresywnej zmieniły się bardziej w instytucje opiekuńcze. Obecnie z tego, co wiem w Polsce funkcjonuje trzydzieści kilka izb wytrzeźwień, do których rocznie trafia ok. 200 tyś. ludzi. Funkcjonują one na podstawie ustawy z dnia 26.10.1982 r. "o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałania alkoholizmowi" oraz rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z dnia 23.10.1996 r. "w sprawie trybu doprowadzania osób w stanie nietrzeźwości, organizacji izb wytrzeźwień i zakresu opieki zdrowotnej oraz zasad ustalania opłat związanych z doprowadzeniem i pobytem w izbie wytrzeźwień". Zacznijmy może od początku, kto może być doprowadzony do wytrzeźwiałki? W myśl wspomnianej ustawy (która nawiasem mówiąc została znowelizowana i dała pacjentom izb dużo większe prawa niż mieli przedtem), do izby mogą być doprowadzone osoby, które w stanie nietrzeźwości swoim zachowaniem dają powód do zgorszenia w miejscu publicznym lub w zakładzie pracy, znajdują się w okolicznościach zagrażających ich życiu lub zdrowiu albo zagrażają życiu lub zdrowiu innych osób. Co ciekawe osoby takie mogą zostać doprowadzone do izby wytrzeźwień, albo do miejsca zamieszkania lub pobytu. A jak to wygląda w praktyce? Osoby, które np. śpią na ławce, gdy są w miarę spokojne, nie awanturują się to policjanci czy też straż miejska odwozi do domu (jeżeli jest oczywiście w miarę blisko). Natomiast gdy taki człowiek się awanturuje po obudzeniu go, odmawia podania danych personalnych lub rodzina nie chce przyjąć go do domu, odwożony jest do żłobka. A co gdy osoba taka stwierdzi, że była co prawda pijana (pow. 0,25 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu), ale nie spełniała podanych wyżej przesłanek umieszczenia jej w izbie? Ano właśnie, osoba taka ma prawo złożyć zażalenie do sądu rejonowego w ciągu 7 dni od daty doprowadzenia lub zatrzymania, w którym to zażaleniu może domagać się zbadania zasadności (np. dana osoba nie była pijana, ale pod wpływem narkotyków lub np. leków powodujących stan podobny do upojenia alkoholowego) i legalności (np. nie dała swoim zachowaniem powodów do odwiezienia do izby). Gdy już jednak zostaliśmy doprowadzeni do izby wytrzeźwień mamy prawo żądać od osób przyjmujących nas do izby niezwłocznego zawiadomienia wskazanej osoby o tym fakcie. Gdy nie mamy jeszcze 18 lat obligatoryjnie powiadamia się rodziców, a także sąd opiekuńczy. Przed przyjęciem do izby mamy prawo również zażądać poddania nas badaniu alkometrem. Możemy również odmówić poddania się takiemu badaniu, ale gdy jesteśmy na bani nie wybawi nas to jednak od przyjęcia do żłobka, gdyż wówczas wystarczy praktycznie opinia lekarza o stanie nietrzeźwości, która jest podstawą przyjęcia do izby. Gdy mamy w wydychanym powietrzu mniej niż 0,25 mg/l, to policja bądź straż miejska jest zobowiązana odwieźć nas tam, skąd nas zabrała. Ale co się dzieje, gdy mamy pecha i "nadmuchaliśmy" np. 0,30 mg/l? No cóż, zostajemy zakwalifikowani jako osoby nadające się do umieszczenia w żłobku. Rozpoczyna się wówczas procedura związana z przyjmowaniem do żłobka. W pierwszej kolejności spisywane są dane osobowe osoby przyjmowanej (tak na marginesie nie radzę kłamać, gdyż podawane dane sprawdzane są w centralnej ewidencji ludności i w przypadku, gdy są one fałszywe możemy dodatkowo oprócz pobytu w żłobku zostać podani na kolegium ds. wykroczeń, które może ukarać nas grzywną, zgodnie z art. 65 kodeksu wykroczeń § 1. Kto umyślnie wprowadza w błąd organ państwowy lub instytucję upoważnioną z mocy ustawy do legitymowania:
1) co do tożsamości własnej lub innej osoby,
2) co do swego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania,
podlega karze grzywny.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto wbrew obowiązkowi nie udziela właściwemu organowi państwowemu lub instytucji, upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania, wiadomości lub dokumentów co do okoliczności wymienionych w § 1.)
Po spisaniu danych osobowych do karty przyjęcia wpisywane są wszystkie przedmioty wartościowe, pieniądze oraz alkohol który posiadamy. Do niedawna było tak, że alkohol był niszczony, niezależnie czy posiadaliśmy przy sobie napoczętą butelkę sikacza, czy np. dwadzieścia butelek żytniej oryginalnie zakorkowanej ze znakami akcyzy. Obecnie przy wyjściu z izby alkohol musi być nam zwrócony. Jeżeli chodzi o pieniądze, to z pieniędzy, które posiadamy pracownik izby zobowiązany jest potrącić nam za pobyt w izbie (jeżeli nie starczy na całość pobytu, to na jego część), jednak uwaga: zobowiązany jest on również do pozostawienia nam odpowiedniej sumy pieniędzy, abyśmy mogli dojechać do swojego miejsca zamieszkania, a jeżeli mieszkamy w innej miejscowości niż znajduje się izba wytrzeźwień, również na posiłek. Przy wyjściu mamy prawo żądać wydania pokwitowania na potrącone pieniądze. Informacja o tym powinna również być umieszczona na rachunku za pobyt w izbie wytrzeźwień, który otrzymujemy przy wyjściu. Natomiast jeżeli chodzi o inne przedmioty wartościowe a także obcą walutę, to izbie wytrzeźwień przysługuje prawo ustanowienia na nich zastawu, zgodnie z kodeksem cywilnym, czyli że mogą nam je zatrzymać aby wymusić zapłacenie za pobyt w izbie. Wówczas przy wyjściu z izby mamy prawo żądać wydania nam odpowiedniego protokołu zastawu, w którym musi być informacja o tym, na jakim przedmiocie ustanowiony został zastaw i ile mamy czasu na uregulowanie należności. Wszelkie przedmioty wartościowe, które odbierane są do depozytu wpisywane są do karty przyjęć w obecności policjanta lub strażnika miejskiego doprowadzającego nas do izby, co potwierdza on własnoręcznym podpisem pod spisem tych przedmiotów. Możemy również zażądać odczytania nam spisu przedmiotów odbieranych do depozytu przez pracownika izby. Po tej całej procedurze związanej z przyjęciem do izby odprowadzani jesteśmy do szatni, gdzie musimy się rozebrać (nie radzę stawiać oporu, bo i tak nas rozbiorą, tylko siłą), po czym zostajemy poddani badaniom lekarskim, jeżeli tak nie jest mamy prawo tego zażądać, a badającego nas lekarza powinniśmy poinformować o ewentualnych chorobach (np. padaczka, cukrzyca), urazach, czy też o zażywanych lekach. W razie potrzeby wiedza ta może być bardzo potrzebna. Możemy również zażądać np. zmierzenia nam ciśnienia krwi, czy też zbadania poziomu cukru. Również podczas całego pobytu w izbie możemy zażądać kontaktu z lekarzem dyżurnym, który jest na miejscu przez cały czas, i poinformować go o swoich dolegliwościach, czy też o pogarszającym się samopoczuciu. Ma on wówczas obowiązek udzielić nam pomocy lekarskiej, a gdy uzna to za konieczne także wezwać pogotowie ratunkowe. Po takich badaniach zostajemy odprowadzeni na salę, gdzie mamy położyć się i spać, a raczej trzeźwieć. Jak długo mamy tak "wypoczywać"? To oczywiście zależy od tego jak szybko trzeźwiejemy, ale mamy tam przebywać "do wytrzeźwienia", nie dłużej jednak niż 24 godziny. Średnio tracimy ok. 0,10 mg/l w ciągu godziny, tak więc praktycznie już przy przyjęciu możemy w miarę dokładnie obliczyć za ile godzin opuścimy tę instytucję. W izbach niestety nie przysługują nam żadne posiłki. Mało tego, w większości nie wolno również palić. Przysługuje nam jedynie wc i coś do picia. A co, gdy zbyt ekspresyjnie będziemy manifestować nasze niezadowolenie z umieszczenia nas w żłobku? No cóż, wówczas musimy się liczyć z tym, że w takich sytuacjach pracownicy izby wytrzeźwień mają prawo do użycia siły fizycznej i mogą nas albo zapiąć w kaftan, albo przywiązać do łóżka odpowiednimi pasami zabezpieczającymi. I jedno, i drugie jest niestety mało przyjemnym uczuciem i radziłbym się najpierw dobrze zastanowić, zanim zaczniemy rozrabiać. Między bajki należy natomiast włożyć opowieści o zimnych prysznicach itp. Zresztą, bajkami zajmę się za chwilę. Gdy tak już sobie pośpimy, poleżymy, niemiłosiernie wynudzimy i w końcu wytrzeźwiejemy, to gdy mamy szczęście zostaniemy poddani rozmowom uświadamiającym, jaki ten alkohol jest be i do jakich skutków prowadzi jego nadużywanie. Może być jeszcze gorzej, gdyż z takim gościem możemy po prostu nie rozmawiać, ale w niektórych izbach wytrzeźwień zamontowane są radiowęzły i z głośnika płyną "rekolekcje", których chcąc nie chcąc musimy słuchać. Ale jak to mówią, wszystko co złe kiedyś się kończy, tak i nasz pobyt w żłobku również dobiega końca. Gdy wybija nasza godzina, jesteśmy wywoływani z sali, prowadzeni do szatni, gdzie ubieramy się, a następnie udajemy się do pomieszczenia w którym wydaje się nam przedmioty odebrane do depozytu, otrzymujemy rachunek za pobyt w izbie wytrzeźwień i....... przeżywamy mały szok, a szczęka opada nam na podłogę. Niestety muszę was zmartwić, taka przyjemność jest naprawdę dosyć droga, a jej cena waha się od 200-300 zł. Mało tego, należność ta podlega egzekucji w trybie administracyjnym, czyli gdy tego nie zapłacimy, to jej ściągnięciem zajmie się komornik, który np. może wysłać tytuł wykonawczy, na podstawie którego ściąga się należność od naszego zakładu pracy, lub złożyć nam nieoczekiwaną wizytę domową. No cóż niezbyt miła perspektywa. Ale muszę was trochę jednak pocieszyć. Ustawa o ochronie danych osobowych gwarantuje nam, że jeżeli oczywiści zapłacimy za pobyt w izbie, nikt praktycznie nie ma prawa dowiedzieć się o tym, że złożyliśmy w tym przybytku wizytę. Nawet gdy nie uregulujemy należności ustawa ta zobowiązuje pracowników izb wytrzeźwień do zachowania tajemnicy dotyczących nie tylko naszego pobytu w izbie, ale również naszych danych osobowych, które podaliśmy. Mamy również prawo zwrócić się do dyrektora izby wytrzeźwień z żądaniem udzielenia nam informacji, jakimi danymi na nasz temat dysponuje izba i jeżeli są to dane nieścisłe bądź nieprawdziwe możemy żądać ich sprostowania. Gdy załatwimy wszystkie te formalności, to nasz kontakt z izbą wytrzeźwień praktycznie się kończy, aż do.......... następnego razu. Ale chciałbym jeszcze napisać, dlaczego zmieniłem zdanie na temat izb wytrzeźwień. Przede wszystkim na skutek rozmów z policjantami i strażnikami miejskimi i pod wpływem argumentów przez nich podawanych. Wiadomo, że alkoholizm jest w Polsce dużym problemem, szczególnie w jej wschodniej części, gdzie bez problemu można kupić 0,5 l wódki za jedyne 4-5 zł. W miastach takich pijane chodzą całe ulice i dzielnice. Po użyciu alkoholu bardzo często wywoływane są awantury domowe, do których wzywa się policję. Niech mi ktoś powie, co zrobić z takim pijanym i awanturującym się jegomościem? Przecież gdy jest pijany, to żadne argumenty ani groźby, ani prośby do niego nie trafiają i najczęściej jest tak, że w chwilę po wyjściu policjanta z domu awantura wybucha ze zdwojoną siłą. Najbezpieczniej jest chyba odizolować takiego delikwenta przynajmniej do czasu aż wytrzeźwieje i będzie myślał trochę inaczej. Tylko gdzie go trzymać? W areszcie? Szpitalu? W areszcie nie ma opieki medycznej, a poza tym do izby wytrzeźwień trafia czasami nawet kilkudziesięciu pacjentów w ciągu doby. Areszty po prostu nie są przystosowane do przyjmowania takiej liczby ludzi. Można je oczywiście rozbudować, zatrudnić lekarzy itp. Tylko czym to wtedy różniłoby się od izb wytrzeźwień? Szpital - skoro taki pacjent nie jest chory itp. - po prostu go nie przyjmą, chyba że na detoksykację, ale to już naprawdę ciężkie przypadki zagrażające wręcz życiu i takiego pacjenta żaden lekarz do izby wytrzeźwień i tak nie przyjmie. Inną grupę osób doprowadzanych do izb wytrzeźwień stanowią bezdomni. Co z takim zrobić, gdy pijany śpi na śniegu? Przecież nie można go tak zostawić, tylko dlatego że jest alkoholikiem. Do żadnego schroniska dla bezdomnych go nie przyjmą, ponieważ tam podstawowym warunkiem jest trzeźwość. W izbie wytrzeźwień dostanie on chociaż łóżko, koce, może normalnie się wykąpać, czy też skorzystać przynajmniej z podstawowych zabiegów medycznych. Jest to bardzo często jedyna okazja dla takiej osoby na kontakt z lekarzem. I jest jeszcze jedna funkcja izb wytrzeźwień, o której chyba nawet niewielu wie. Otóż w zimie bardzo wiele izb wytrzeźwień przyjmuje na nocleg osoby bezdomne (bezpłatnie), co przy oblężeniu schronisk dla takich osób jest jedyną szansą aby nie spać na klatce schodowej. Teraz czas na różne bajki na temat izb wytrzeźwień, które słyszałem kilkakrotnie, a które nijak nie mają się do rzeczywistości. Pierwszą sprawą jest oskarżenie, że w izbach kradną. Najczęściej ta kradzież to potrącenie należności za pobyt w izbie z pieniędzy odebranych do depozytu, na co wydaje się pokwitowanie. Dla osoby wychodzącej z izby, która przy przyjęciu miała pieniądze, a teraz ich nie ma to po prostu kradzież i na nic zdają się tłumaczenia, że ma pokwitowanie potrącenia itp. Po prostu w izbie ukradli mu pieniądze i już. Bardzo często zdarza się, że osoba przebywająca w izbie pamięta, że jak zaczynała pić, to miała przy sobie różne rzeczy. Później co prawda film mu się urywa i do siebie dochodzi w izbie wytrzeźwień. Przy wyjściu z izby twierdzi, że miała to i tamto, a skoro tego nie ma, to najwidoczniej w izbie go okradli. Na nic zdają się tłumaczenia, że przy przyjęciu wszystko jest spisywane w obecności policjantów itd. Zdarzają się również przypadki kradzieży w izbach (takie rzeczywiste, nie urojone). Ale z tego co wiem, to dyrektorzy izb, zdając sobie sprawę o nikłej popularności kierowanych przez nich placówek, aby jeszcze nie pogarszać o nich opinii natychmiast bezwzględnie i skutecznie rozprawiają się z takimi amatorami cudzej własności wśród pracowników izb. Totalną bzdurą są również tzw. "zimne prysznice" w izbach wytrzeźwień. Owszem kiedyś były to praktyki stosowane nagminnie w celu "uspokojenia" gorącokrwistych pacjentów, ale od kilkunastu już lat nie stosuje się takich metod, tzn. odkąd pod takim prysznicem zmarł jeden z pacjentów. Bzdurą są również pomówienia o znęcanie się nad pacjentami przez personel izb. Tam naprawdę nie pracują jacyś sadyści, tylko zwykli ludzie, którzy wiedzą jak alkohol działa na układ nerwowy i że po alkoholu człowiek staje się bardziej agresywny wobec otoczenia, zaś agresja wobec niego samego nie odnosi żadnego skutku, gdyż po wytrzeźwieniu on po prostu najczęściej nawet nie będzie pamiętał, że ktoś go po prostu zbił. Oprócz tego po wytrzeźwieniu to już jest najczęściej zupełnie inny człowiek, inaczej myśli, inaczej się zachowuje. Gdy natomiast "po pijaku" rozrabia w izbie, to stosuje się inne metody o których pisałem powyżej. Jeżeli ktoś jeszcze dotrwał do tego miejsca, to zachęcałbym go, aby spróbował się zastanowić, czy aby czasami zbyt pochopnie nie oceniamy pewnych zjawisk i instytucji (nie chodzi tu tylko o wytrzeźwiałki), a gdy się lepiej im przyjrzymy, zmieniamy zdanie?

Size
poczta: ma55@wp.pl