Puchar UEFA 2000/01 czyli Tureckie Kazanie
Haydyke
Maj miesiąc matur (niestety), oraz miesiąc europejskich finałów (hurrra). Dwie różne rzeczy z których tylko jedna z nich jest przyjemna. Która? Nie pytajcie...wiadomo, dla nietomnych powiem, że ta druga (finały). Znamy już triumfatorów ostatnich pucharów w XX wieku, jeśli ktoś powiedziałby mi we wrześniu, że Galatasaray i Real będą zwycięzcami, napukałbym mu to łba... Koniec wstępu, rozpoczynamy.
Krok 1. Liga Mistrzów.
Kto by się spodziewał, że do finału awansuje zespół turecki? Ha, sami musicie sobie odpowiedzieć, na to pytanie. No ale nic...
Przygoda Turków z pucharami zaczęła się w Lidze Mistrzów, a raczej mówiąc w eliminacjach do niej. Tak, Galatasaray musiało grać w eliminacjach LM, ale już w III ostatniej rundzie. Na drodze piłkarzom Galaty stanął austriacki Rapid Wiedeń, jednak nie mieli oni zbyt wiele do powiedzenia w tym dwumeczu. Turcy nie po raz pierwszy rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść już na wyjeździe, tym razem wygrali 3-0, a u siebie wygrali 1-0. Liga Mistrzów stała się dla Turków faktem. Jednak losowanie niestety nie było dla nich najlepsze. Milan, Chelsea i Hertha Berlin, faworyci grupy Milan i Chelsea, a jednak... To co się wydarzyło w tej grupie przeszło najśmielsze oczekiwania. Decydującym meczem (dla Galaty), o tym kto zagra w Pucharze UEFA, był ostatni mecz u siebie z Milanem. Włosi mieli szanse na awans do II rundy LM, ale zaprzepaścili ją w ostatnich 5 minutach, meczu. Turcy za sprawą Hakana Sukura i Umita wyciągnęli ze stanu 1-2 na 3-2!!! Gole padały w 86 i 93 minucie spotkania.Galatasaray spycha Milan na 4 miejsce w tabeli, zapewniając sobie start w Pucharze UEFA.
Krok 2. 1/16 rozgrywek, pierwszy mecz Galata rozgrywa z włoską Bologną, na wyjeździe, pada remis 1-1 (gol Sukura - dokumentacja na końcu), natomiast na gorącym terenie w Stambule, w obecności 30 000 widzów (komplet jak zawsze), Galatasaray wygrywa 2-1 i gra dalej.
Krok 3. Poprzeczka idzie w górę, na drodze piłkarzy Galaty staje Borussia Dortmund, chyba nie muszę pisać kto był faworytem (w opinii znawców). Sprawa awansu praktycznie rozstrzygnęła się na Westfallen stadion, gdzie Stambulczycy wygrali 2-0, u siebie zremisowali 0-0 i miasto ogarnęła prawdziwa euforia. Po tym zwycięstwie kibice tureccy, doszli do wniosku, że tylko ich klub może zdobyć Puchar UEFA... Prorocy czy jak?
Krok 4. To już ćwierćfinał! Tym razem Galata ma grać z finalistą ostatniego PZP, zespołem RCD Mallorca. I znowu nie po raz pierwszy, wszystko wyjaśniło się w pierwszym meczu, na wyjeździe, a jakże, Mallorca dostaje baty 4-1! Już nikt nie przeszkodzi im w drodze do półfinału. U siebie 2-1 i walka z LEEDS.
Krok 5. Mecze z angielskim Leeds, zapamiętamy niestety nie tylko z dobrej gry, ale niestety z tragedii jaka towarzyszyła temu spotkaniu, ale nie mam ochoty o tym pisać. Na stadionie w Stambule (Ali Sami Yen) Galata wygrywa 2-0. Po tym spotkaniu trener Fatih Terim mówi, że tylko kataklizm odbierze im...tytuł mistrza! W Leeds pada remis 2-2, i finał Pucharu UEFA staje się faktem.
Teraz powinienem przejść do kroku ostatniego, ale należy jeszcze wspomnieć o grze rywala z finału czyli Arsenalu Londyn, przypomnę tylko, że Arsenal również zaczynał w Lidze Mistrzów, gdzie skończył na 3 miejscu w grupie, a pełna droga do finału na końcu arta.
Krok 6. Finał Pucharu UEFA. 17 maja Kopenhaga, Parker Stadion.
Część 1 - Preludium.
Ktoś sobie ubzdurał, że kibice w Danii, się pozabijają! Ciekawe kto wpadł na tak durny pomysł! Dlatego też dziennikarze łazili dosłownie wszędzie za lekko wychylonymi grupkami kibiców, aby nakręcić ich starcia w stolicy Danii! Doszło do kilku incydentów, ale w media zrobiły z tego regularną bitwę!!! Wstyd panowie, wstyd! Dalsza część preludium to pojedynek na głosy, na stadionie, gdzie Turcy zjawili się już dwie godziny wcześniej od Anglików. Można bez wahania stwierdzić, że atmosfera była taka jakby mecz rozgrywany był w Stambule!!! Kibice Galaty stworzyli taką atmosferę, że Angoli zatkało od początku meczu i nie byli w stanie odezwać się do końca!!!
Część 2 - pierwsza połowa.
Turcy od początku byli nastawienie na grę do upadłego, grali z ogromną wiarą w sukces. Zagrali tylko z jednym prawdziwym napastnikiem, którego wspierali jak mogli dwaj ofensywni pomocnicy Hagi i Arif. W pierwszej połowie Arsenal pokazał naprawdę wielkie umiejętności, praktycznie przez całą połowę, jednak ich zawodnicy grali troszkę zbyt indywidualnie. Turcy nie chcieli być jednak gorsi i pod wodzą wspaniale dyrygującego Hagi'ego ruszali do przodu, właśnie Hagi'emu należą się ogromne słowa uznania, kilka jego tricków uświetniło to wspaniałe spotkanie. Ale niestety gole nie padały...
Część 3 - druga połowa.
O ile pierwsza część spotkania była bardzo dobra, to drugą można nazwać wspaniałą! Bramkarze raz po raz byli w niezłych tarapatach, a obydwaj mimo swojego wieku spisywali się rewelacyjnie. Pewnie jeszcze długi czas Henry będzie się zastanawiał, w jaki sposób Taffarel obronił jego mocny strzał głową. Również piłkarzom Galaty brakowało tej zimnej krwi aby dopełnić formalność, piłka minęła już Seamana, ale uderzyła w słupek. Po 90 minutach było 0-0...
Część 4 - dogrywka, czy jak kto woli extra time, lub golden goal competition.
Sędzia Lopez - Nieto, zarządził dogrywkę do złotej bramki (głupi pomysł). Wydawało się, że kluczowe dla losów spotkania będzie zdarzenie z 94 minuty, kiedy to Hagi sam wymierzył sprawiedliwość Adamsowi, ten teatralnie upadł na ziemi i już...czerwona kartka dla Hagi'ego, żółta dla Adamsa. Po tym zdarzeniu trener Fatih Terim przyjmuje taktykę defensywną. Pozwolę przytoczyć tutaj sobie, fragment opisu dogrywki przez pana redaktora Leszka Orłowskiego z profesjonalnego tygodnika Piłka Nożna "...w drugiej części dogrywki urazów doznali: Bulent, któremu usztywniono rękę, Capone i Taffarel, uderzony w żebra. Jakże zespół Galaty grał mężnie! W dziesiątkę z jednym kulawym, jednym "jednorękim" i jednym trzymającym się za bok, resztkami sił bronił się przed utratą bramki. Ale nie był sam. Gdy angielscy kibice w milczeniu przygryzali paznokcie, oczekując na rozwój wypadków, tureccy jęli dopingować głośniej niż dotychczas. Nastąpiła swoista emisja energii z trybun na boisko, która dodała osłabionym skrzydeł..." (źródło Piłka Nożna - Tygodnik nr 21(1405)z dnia 23 maja 2000, strona 38.)
Część 5 - rzuty karne.
Sędzia wybrał bramkę przed kibicami tureckimi. Znając ich żywiołowość można było spodziewać się niewymuszonych błędów Kanonierów. Pierwsi strzelali Turcy. 1-0 - po strzale Erguna. Do piłki podchodzi Davor Suker, strzela w prawy dolny róg bramki, piłka mija Taffarela, ale uderza w słupek! Na 2-0, podwyższa najlepszy strzelec tureccki Hakan Sukur. 2-1 po strzale Parloura, na 3-1 strzela Umit, stadion oszalał! Do piłki podszedł Vieira, chwila koncentracji, strzał w kierunku lewego "okna", ale piłka odbija się od poprzeczki! Dramat londyńczyków! Decydujący strzał wykonawca Gheorghe Popescu. Na przeciw niego Seaman - gra nerwów , precyzyjny strzał i Turcy mają puchar UEFA!!!
Część 6 - epilog
Nie sposób opisać euforię jaka zapanowała po ostatnim trafieniu, piłkarza Galatasaray. Stadion nie milkł. Turcy zgotowali fantastyczne widowisko (kibice i piłkarze). Chwilę później kapitan Galaty Bulent, oraz Hakan Sukur uniesli Puchar do góry!!! Galata ma PUCHAR UEFA, ostatni w XX wieku.
Haydyke
e-mail: hayduke@poczta.fm
|