Mądrości artystów.
Tomik/Addict
Ileż to razy słyszeliśmy: "To przerost formy nad treścią!". Zawsze w znaczeniu negatywnym. Zawsze z ironią i drwiną. Określenie to stało się jedną z najczęstszych fraz jakie stosuje się w ocenie sztuki i w ogóle ludzkiego działania.
Czym jest "Forma"? Za słownikiem Kopalińskiego: "Forma - kształt zewnętrzny, wygląd, wzór (...) wyraz zewnętrzny dzieła sztuki, odmiana, przejaw".
W przypadku sztuki forma odgrywa zasadnicze znaczenie. To właśnie za jej pomocą artysta komunikuje się z odbiorcą. Komunikuje się. Czemu ma służyć ta komunikacja? Przekazowi. Przekazowi, ale czego? Tutaj pojawia się zasadnicze pytanie. Czy każdy przejaw przekazu międzyludzkiego jest sztuką, jeśli nie to co nią jest, a co nie? Dzięki relatywnemu odbieraniu świata dla każdego z nas coś innego może być sztuką. Dla jednego jest to obraz, dla drugiego gra komputerowa, reklama telewizyjna, zdjęcie. W odbiorze sztuki nie ma i nie może być mowy o obiektywizmie. Można mówić jedynie o warsztacie twórcy. Nie możemy, więc jednoznacznie stwierdzić co jest sztuką. Częstokroć jednak przyjmuje się, iż sztuka ma nieść jakieś przesłanie.
Jakie? - To już drugorzędna sprawa. Przyjęło się twierdzić, iż artysta musi chcieć coś przekazać, coś powiedzieć, zmusić do myślenia, lub chociażby wzbudzić kontrowersje i wywołać dyskusję. Dlaczego oczekujemy od twórcy, czegoś co nazywamy sztuką, zabierania głosu w sprawach o których nie ma większego pojęcia? Czy ktoś każe hydraulikowi wypowiadać się na temat hodowli bratków? Nie. Dlatego też oczekiwanie od artystów jakichś bliżej nie zdefiniowanych mądrości jest moim zdaniem naiwnością. Człowiek, który tworzy sztukę charakteryzuje się częstokroć niebywałą wrażliwością, kreatywnością, oryginalnym sposobem odbioru świata. Nie jest to jednak żadną gwarancją jego mądrości czy prawdziwości poglądów, które głosi. Te sprawy nijak się do siebie mają. Tymczasem ludzie odbierają to co mówią artyści jako swego rodzaju objawienia. W wielu artystycznych wizjach brakuje po prostu logicznego sensu, mądrości życiowej czy zwykłych argumentów. To, że ktoś ładnie śpiewa, komponuje ładne utwory czy pięknie maluje nie stwarza żadnej gwarancji co do mądrości i sensu jego wypowiedzi. Ileż to razy nabijaliśmy się z wypowiedzi gwiazd muzyki czy filmu. Ich wypowiedzi, infantylne i nielogiczne częstokroć budzą jedynie uśmieszek politowania. Niestety wielu wydaje się, iż ludzie ci są co najmniej posłańcami Boga, który objawia przez nich swe prawdy. Oczywiście jest wielu aktorów, muzyków czy malarzy, którzy starają się nie mieszać w sprawy, na których się nie znają, a pytani o nie odpowiadają skromnie, nie tworząc swoich pseudo filozofii. Cześć im i chwała!
To, że niektórzy artyści uważają się za filozofów, wszystkowiedzących omnibusów, zawdzięczamy sami sobie. Sobie i naszej świadomości krzyczącej "Przerost formy nad treścią!". Biedny malarz nie może po prostu namalować tego co by chciał, tego co mu się podoba, tego co stworzył w swym umyśle. Po namalowaniu obrazu zmuszony jest do stworzenia całej filozofii swych obrazów, interpretacji, symboliki. Przecież krytyk musi coś napisać w recenzji! A im recenzja dłuższa tym lepiej. Tym większa szansa, że ktoś ją przeczyta i pójdzie do galerii. Cóż, można i tak. Społeczeństwo udaje, że rozumie a artyści udają, że wiedzą o czym mówią.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Bardzo proste. Wystarczy po prostu zaakceptować to, że sztuka to szuka. To czy nam się podoba czy nie, nie zależy od tego jak ją interpretujemy. Każdy interpretować ją może jak mu się spodoba, a wiele rzeczy po prostu interpretować się nie da. Bo i po co? Widzę obraz. Mieszanina plam na płótnie wywołuje w sieci neuronów w moim mózgu przyjemne uczucie. Obraz mi się podoba. Moja sieć neuronowa jest tak ukształtowana, że właśnie to mi się podoba. Po co dorabiać do tego filozofię? Po co analizować, rozbijać na składniki? Czy nie lepiej po prostu cieszyć się widokiem? Odbierać obraz, nie zaś to co wokół niego narosło.
Dzięki tej prostej regułce można się sztuką cieszyć, nie zaś uczyć się jej na pamięć. Nie warto dociekać "Co autor chciał przekazać" jeśli tak naprawdę nie chciał przekazać nic. Nie można kogoś potępiać, za to iż jego dzieła są po prostu piękne. To jest ich sens i innego sensu czy przesłania im nie potrzeba. Po prostu wystarczy to zaakceptować. Nie trzeba szukać daleko by znaleźć przejawy sztuki bez napuszonych przesłań. Wystarczy ściągnąć sobie pierwsze lepsze demko scenowe. Czy to nie jest sztuka? Moim zdaniem tak. Nie jestem krytykiem, ani kulturoznawcą, jednak wiem co mi się podoba. Podoba mi się kilkanaście dem, których jedynym przesłaniem jakie przychodzi mi do głowy jest "Zobacz co my potrafimy zrobić!". Scena jest świetnym dowodem na to iż czysta forma, iż piękno samo w sobie jest wartością.
Tomik/Addict
e-mail: tomek@noname.zum.pl
|