Jeżdżące trumny
Cooperplate
Jak często jeździcie pociągami? A co to pociąg? - zapyta część z was :). Ale są jeszcze tacy ludzie, dla których pociąg jest ważnym środkiem transportu. Jednym z nich jest człowieczek siedzący sobie właśnie przed komputerkiem i piszący ten artykuł. Do napisania niego skłoniło mnie kilka okoliczności, wśród nich sprawa pociągu z paliwem atomowym przetaczającym się przez Polskę, godziny przemyśleń w pociągu relacji Kraków-Katowice, a także pewien dokument: protokół z prac komisji powołanej w celu oceny stanu technicznego części linii kolejowej będącej przedmiotem transakcji pomiędzy PKP S.A. a pewną firmą. Z powodu naklejki "tajne/poufne" nie będę konkretyzował jakiej. Otóż mają tu zostać odsprzedane tory o łącznej długości około 20 km wraz z urządzeniami obsługującymi. Wypiszę tutaj tylko co po niektóre usterki z liczącego 8 stron protokołu: do wymiany nadaje się 40% podkładów, a na niektórych odcinkach nawet 100% ("tor od rozjazdu nr 3 do kozła oporowego o długości 30 m do wymiany 100% podkładów, tor szlakowy o długości 220 m do wymiany 100% podkładów"); niewłaściwe linki w zwalniaczach EON; niesprawne oświetlenie awaryjne; ciekawe uszkodzenia akumulatorni: "w związku z wydzielaniem się wolnego wodoru z akumulatorów należy wyeliminować połączenie wtykowe zasilania elektrycznego grzejnika ściennego i zasilić go na stałe poprzez rozdzielkę N.N. ", brak JAKIEJKOLWIEK wentylacji, zarówno grawitacyjnej jak i mechanicznej; elektrycy sprawdzający nastawnię stwierdzili brak dokumentacji elektrycznej ("Ja tu widzę niezły burdel" :-)), i niewłaściwą instalację oświetleniową (brak oświetlenia gazoszczelnego czy cuś takiego). Najciekawsze jest jednak sprawozdanie speców od teletechniki. Bez komentarza cytuję:
"Koncentrator KTE-201 jest urządzeniem przestarzałym i z uwagi na brak dostępu do części zamiennych konserwacja urządzenia przez pracowników O/ETA jest praktycznie niemożliwa. Zawarcie umowy serwisowej jest więc rozwiązaniem najkorzystniejszym. Aktualnie jest to jedyne urządzenie spełniające wymogi kolei, poza niezwykle kosztownym systemem komputerowym produkowanym przez zakłady w Bydgoszczy."
Cały ten koncentrator to po prostu centralka telefoniczna. Podobna sytuacja dotyczy łączności bezprzewodowej:
"Nastawnia SbS wyposażona jest w urządzenia łączności bezprzewodowej produkcji Zakładów Radmor będące własnością Zakładu Teleinformatyki Kolejowej. Powyższe urządzenia są sprawne, lecz przestarzałe i zapewniają jedynie podstawowe utrzymanie łączności manewrowej, pociągowej. Według ustnych deklaracji kierownictwa Zakładu Teleinformatyki Kolejowej w Katowicach istnieje możliwość nieodpłatnego korzystania z w/w urządzeń do czasu utrzymywania przez PKP linii kolejowej.
W przyszłości zaistnieje potrzeba zainstalowania urządzeń łączności bezprzewodowej spełniających obowiązujące przepisy w tym względzie."
I co, miny zrzedły? Dodam tylko że na tej linii wciąż odbywa się ruch pociągów pasażerskich i towarowych...
Tyle byłoby na temat udokumentowanych danych. Ale nie koniec strachu. Pora na stan szyn. Aby opisać to co się dzieje na innych trasach należy opisać mniej więcej jak porusza się pociąg. Każdy chyba widział szynę kolejową. Ma ona z wierzchu wybrzuszenie. Mniejsze lub większe ale ma. Otóż nominalny styk główki szyny z kołem pociągu to ... 13 mm. W dodatku koła pociągu są nachylone do wewnątrz. Jak widać te tony stali wręcz balansują na torach. Niby podmuch wiatru i toto się przewróci. Dlatego tak ważna w tej branży jest precyzja. Ale o czym tu mówić, gdy główki szyn na trasie którą często jeżdżę mają na oko styk 40mm (!). Nie jestem tu w stanie ocenić zużycia koła, które mogło się też wyrobić i trze teraz o szynę na całej jej powierzchni i nie ma już co marzyć o nachyleniu kół do wewnątrz...
Następną rzeczą jest czas użytkowania szyn. Wg podręczników to około 15 lat niezbyt intensywnego używania. Na trasie Kraków-Katowice tory zmieniano ostatni raz w 1978 roku. To trochę więcej. A jest to jedna z najbardziej uczęszczanych tras. 22 pociągi pasażerskie, 15 pośpiesznych, do tego wiele towarowych na dobę, 365/6 dni w roku od 23 lat...
Inną sprawą są pociągi. Tytułowe "jeżdżące trumny" to te zwykłe niebiesko-żółte pociągi osobowe. Tak nazwał je pewien wykładowca. Zauważyliście może jak bujają się na boki w czasie jazdy. Pomijając winę torów, te wagony nie są dostatecznie usztywnione! Przede wszystkim wagony są połączone w sposób niebezpieczny (jeden się wywraca, reszta za nim), a każdy z tych wagonów buja się w inną stronę. Żeby tego było mało, pojedynczy wagon ma wahania poprzeczne!!! Nie jest na tyle sztywny aby utrzymać prostoliniowość. Jedynym bezpiecznym typem wagonów w Polsce to wagony typu pullmanowskiego, te jeżdżące w ekspresach i niektórych pośpiesznych.
Wracając jeszcze do stanu torów: jedynym utrzymanym w bardzo dobrym stanie wycinkiem linii kolejowych są linie łączące Kraków i Katowice z Warszawą. Z racji występujących na tych liniach ekspresów. Przy tych prędkościach już po prostu nie ma zmiłuj się.
Sprawa atomowego pociągu: każdy ogląda wiadomości i wie co jest grane. PKP tonie w długach, a za przejazd tego pociągu nie wzięliśmy ani złotówki. Nie jestem nawet pewien czy zapłacili nam za prąd jaki zużyła ciufcia żeby przejechać przez nasz sielski kraj. Niemcy się nie zgodzili bo się bali, a my wspaniałomyślnie za free. Ja się do cholery boję a nie Niemcy, bo znam stan naszych torów (teraz wy również).
Po prostu szkoda słów...
Z wizją grzybka atomowego nad głową pozdrowienia przesyła
Cooperplate
e-mail: Somtaaw@poczta.fm
|