|
|
|
A jednak to zrobiłem...
Markiz
Wiecie - zastanawiam się, czy Wam to opisać....
Ale doszedłem do wniosku, że chyba jednak warto.
Otóż od pewnego czasu zastanawiałem się, czy mam to zrobić....
Budziłem się rano i kładłem wieczorem spać z natrętną myślą - zrobić czy jednak poczekać.
Tysiące razy rozważałem tę myśl, rozważałem wszystkie "za" i "przeciw".
Zastanawiałem się co mi właściwie to da, że to zrobię. Czy będę przez to lepszy, silniejszy, a może gorszy lub słabszy. Zastanawiałem się też, jak inni to przyjmą. Może mnie potępią, a może wręcz przeciwnie - będą się cieszyć, że wreszcie się zdecydowałem.
No bo tak - czy właściwie jest mi to potrzebne? Chwileczkę - zastanówmy się przez chwilę. Przecież dotychczas całkiem dobrze mi się bez tego żyło. Chodziłem sobie wolny jak ptak to tu to tam, nikt mnie do niczego nie zmuszał, po prostu byłem niczym nie skrępowany. Czy jak to zrobię, to nadal będę wolny? Czy też coś się zmieni w moim życiu? A jeżeli się zmieni, to czy na gorsze czy na lepsze? Zadawałem sobie te tysiące pytań i nie zawsze umiałem znaleźć na nie odpowiedź. W końcu - przeanalizowałem wszystko i podjąłem decyzję - jednak to zrobię....
Już jutro.....
Akurat sobota - bardzo dobry dzień, aby wreszcie się zdecydować i to zrobić. W piątek kładłem się spać już z bardzo mocnym postanowieniem, że właśnie jutro.....
Przewracałem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Wyobrażałem sobie jak to robię... jak to będzie, jak już będzie po wszystkim.....
W końcu o piątej nad ranem wreszcie zasnąłem i po głowie kołatała mi się tylko jedna myśl - już niedługo, jeszcze parę godzin i wreszcie to zrobię.....
Już przepędziłem precz wszelkie wątpliwości i zaciąłem się w mocnym postanowieniu - tak, teraz już na pewno to zrobię.
W sobotę obudziłem się z potwornym bólem głowy, no ale cóż - przyrzekłem sobie, że to będzie właśnie dzisiaj, więc odwrotu już nie ma.
"Raz kozie śmierć" - jak mówi przysłowie.
I chociaż taki niewyspany, ale zwlokłem się z łóżka, ubrałem i wyszedłem do miasta.
- Ciekawe, czy znajdę to czego szukam, bo jak nie znajdę, to znowu tego nie zrobię i z mojego postanowienia będą nici.
Łażę tak sobie i łażę, aż zaszedłem na ryneczek, gdzie jest pełno straganów z różnymi różnościami, sporo kupujących, a że był upalny dzień, wiec było na co popatrzeć, no i oczywiście najłatwiej tam znaleźć to czego szukam....
W końcu - przechodząc obok jednego stołu - patrzę.....
Jest!!!!
A więc jednak mogę dzisiaj to zrobić....
Mogę dotrzymać danego sobie słowa.......
Ciekawe, jak to zmieni moje życie.....
Czy od tej chwili będę inny?.....
Staje więc przed sprzedawcą i mówię zdecydowanym głosem:
- Poproszę kasetę zespołu "Ich Troje".....
WIĘC JEDNAK TO ZROBIŁEM...
KUPIŁEM SOBIE KASETĘ "ICH TROJE".... :-)))
Markiz
poczta: markiz@terramail.pl
|
 
|
|