NoName Story - interaktywne opowiadanie sf!

 Teksty poważne    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

Stara miłość nie rdzewieje - pomóżcie!

To był maj 1996 r., a ja chodziłem do szóstej klasy podstawówki. Uwagę moją zwróciła jedna, na pozór nie wyróżniająca się niczym dziewczyna - BASIA. A jednak miała w sobie to "coś", co sprawiało, że moje serce zabiło żywiej. To był sposób, w jaki się poruszała, jej gesty, mimika, uśmiech... Była wtedy w piątej klasie.

Niedługo potem dane mi było ją poznać. Była wtedy z koleżankami. Poznaliśmy swoje imiona, trochę pożartowaliśmy i rozeszliśmy się. Potem wakacje, a w ciągu tych dwóch miesięcy każdego dnia o Niej myślałem. Po powrocie do szkoły znowu się spotkaliśmy...

Tylko, że ja byłem wtedy młody, głupi i sam nie wiedziałem, czego chciałem... W każdym razie poznaliśmy się bliżej, chociaż nie mogłem się wtedy zdobyć na wyznanie moich uczuć. Taki byłem. A przez to wszystko, że brakowało mi odwagi, żeby jej powiedzieć, co czuję - zacząłem wariować.

Może niektórzy z Was czytali "Cierpienia Młodego Wertera" albo "Lalkę". Otóż ja byłem takim Werterem czy też Wokulskim.

Mianowicie moje uczucia poplątały mi zmysły. Zacząłem zachowywać się jak idiota, zupełnie nieracjonalnie. A to wszystko dlatego, że byłem młody i głupi. Za mało znałem życie, za dużo książek, filmów i sztucznego świata w nich przedstawionego.

W końcu stosunki między nami pogorszyły się (przeze mnie). Chociaż ona i tak była nadzwyczaj wyrozumiała.

Po około dwóch (!!!) latach przyszedł do mojej klasy nowy chłopak. Stał się moim najlepszym przyjacielem, któremu zwierzałem się z najgłębszych sekretów. Tymczasem Basia zakochała się w nim... Nie mogłem na to patrzeć. Nie potrafiłem się pogodzić z tym, że ona kocha kogoś innego. Zacząłem do niej wydzwaniać, stałem się nachalny i robiłem strasznie głupie rzeczy.

Pewnego dnia dostałem od niej wiadomość:


            "Odpierdol się wreszcie ode mnie!
            Kocham twojego przyjaciela, zrozum to wreszcie!

                  Przykro mi
                  Basia"


To był szok. Nigdy nawet nie słyszałem z jej ust przekleństwa, a tymczasem coś takiego...

Długo nie mogłem się pozbierać, byłem jak chory.

Jej związek z moim kolegą nie trwał długo, tylko parę tygodni.

A ja widziałem ją codziennie. Ona traktowała mnie jak powietrze.

To było straszne.

Na szczęście nadszedł czas pójść do liceum. Przestałem ją spotykać. Tylko czasami, co jakieś 2-3 tygodnie.

W liceum, za sprawą świetnych kolegów, zmieniłem się. Z "lamusa" stałem się normalnym chłopakiem (tak twierdzi też wiele osób). Zrozumiałem, że życie to nie film, to nie bajka i nie wszystko dobrze się kończy. Jednocześnie strasznie za nią tęskniłem. Co ja bym dał, żeby być kilka lat temu tym, kim jestem teraz... Gdybym był trochę bardziej odpowiedzialny, rozsądny, ludzki i dorosły ...

A ona mnie kiedyś kochała... tak mi powiedziała jeszcze przed naszym "rozstaniem". Rozstaniem w cudzysłowie, bo tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem. To raczej ja byłem często jej "kulą u nogi".

A "Stara miłość nie rdzewieje".

Teraz wystarczy, żeby mi z daleka pomachała, albo swoim słodkim głosem powiedziała "cześć", a w moim sercu już pojawia się nadzieja, że może moglibyśmy zostać jeszcze przyjaciółmi.

Gdyby ona zdawała sobie sprawę, jak bardzo się zmieniłem. Ile myślałem nad swoim zachowaniem z przeszłości... Ale ona nie chce mnie znać.

I tu moja prośba do Was:

Czy jest według Was jakakolwiek szansa, że ona mi wybaczy moje błędy z przeszłości?

Czy w ogóle chciałaby mieć ze mną do czynienia?


Boli mnie to, że byłem taki głupi. Teraz jestem w trzeciej klasie liceum i chciałbym móc być jej, jeżeli nie przyjacielem, to chociaż kolegą.


Ale jak zacząć z nią teraz rozmowę?

Jak jej powiedzieć, że się zmieniłem?

A może dać jej ten list?


Czekam na wasze rady


KADRYL
e-mail: kadryl@poczta.onet.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł



NoName

 


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone