| |
| |

W kawalerii naprawdę nie jest źle
Chciałem odpowiedzieć Muminkowi, że w kawalerii naprawdę nie jest źle.
Rok temu skończyłem 5 letnie studia dzienne i wcale nie na ochotnika zostałem wcielony do WP. Po pierwsze nie uważam, że straciłem rok, tak jak pisze autor. Uważam, że takie myślenie jest po prostu "chore", młodzi absolwenci uważający się za inteligencję mają dziwny stosunek do pewnych obowiązków wynikających po prostu z Konstytucji. Nie rozumiem, dlaczego dzisiejsza inteligencja ma, za przeproszeniem, swoja ojczyznę w d...e. Jeszcze nie tak dawno służba w wojsku to nie był przymus tylko obowiązek i zaszczyt, a możliwość zostania oficerem (nawet rezerwy) też była pewnym zaszczytem. Muminek zapewne w przypadku konfliktu oddałby się dobrowolnie w ręce wroga albo czekał aż inny tzw. według niego "tępy kapral" będzie mu ratował tyłek. To całe gadanie o nauce zabijania, bluzganiu itd. to po prostu szukanie dziury w całym. Nie twierdzę, że wszystko w wojsku jest super, ale nie uważam też żeby komuś działa się tam krzywda. Tylko ze dziś, w czasach Mc-kultury, szybkich kobiet i relatywistycznie pojmowanej wolności, dlaczego mam słuchać rozkazów, zwłaszcza "tępych kaprali" pracujących za 700 złotych?
Ja z takimi "tępymi kapralami" pracowałem przez 3 miesiące i gdybym miał możliwość to, Muminkowi bym bardzo chętnie do.........ił. Na cale szczęście są jeszcze młodzi ludzie, którzy maja charakter, a słowa Bóg, Honor i Ojczyzna nie są dla nich frazesami. Może Muminek porozmawia z jakąś panią (bo coraz więcej dziewczyn zgłasza się do szkol oficerskich) i zrozumie, że w wojsku nikt mu kuku nie zrobi, a jeżeli ma taką wrażliwą i delikatną psychikę to może powinien skorzystać z usług psychiatry. Poglądy pacyfisty Muminka są tak samo realne jak założenia komunizmu. Wszystko niby pięknie, żadnych wojen, równość wszystkich obywateli, ale jakoś w praktyce się nie sprawdziło.
Wuzel
e-mail: wuzel@eteria.pl


| |