| |
| |

Amerykański wspaniały sen o jonnym deep
Następny dzień pokoju. Gdzieś tam na ziemi, którą praojcowie nawozili krwią Indian, zaczyna się pora zbiorów...
Chyba chciałem coś powiedzieć. W głowie było tego dużo. Paranoiczne wspomnienia rzeczywistości. Właściwie to dużo wynaturzonych hiperboli, może dlatego by zaimponować. A może dla tego że te właśnie sprawy leżą na sercu. Lecz teraz... wszystko wyparowało.
Ciekawa rzecz. Czy ktoś się zastanawiał... że gdy dochodzi do możliwości powiedzenia czegoś, okazuje się że nie ma co do powiedzenia. Może dlatego właśnie istnieje taki człowiek jak artysta. Osoba, która potrafi pisać o niczym, lub w cudowny tylko sobie sposób mistyfikować formę na treść. Z drugiej strony dla czego na świecie jest tak że każdy z tych stereotypów ma swoich odbiorców. Wszystko jest kłamstwem...
Są kłamstwa teatralne i mydlane... lubujemy się w tym.
Dlaczego niektórzy lubią informacje o ludziach, dlaczego tych ludzi jest tak dużo... Czyżby ród plotkarzy, jakimi są dziennikarze, miał założyć nowe królestwa sztuki. Czyżby potrzeba było rachitycznych faktów.
Brak formy, masowość denerwują podobno. Tylko że to właśnie ludzie tacy jak my mają wpływ na tą "artystyczną" masówkę... A może to ma jakiś sens...
Zapomniałem co mam powiedzieć...
Może tylko tyle że wnerwia mnie ta babka w "kropce nad i", że jak widzę miliarderów to rzygam i jeszcze że jak w teliwizowni ksiądz mówi o tolerancji to płaczę ... ze śmiechu.
Czy może taka ameryczka, królowa polskich wesel a`la USA, koszulek i gaci w kropki de la USA, Mc`Kaczki itd.
Ameryka, wspaniała. Ruski, złodzieje. Politycy... SLD PSL LSD... Dużo zmieszania.
Kto pomagał komu, kto kogo bił. Przecież biedne kraje potrzebują marchewki na kijku....
Był sobie kraj... gdzieś koło świętego Disneylandu... Bronił pokoju na świecie... Do tego stopnia, że nawet wysłał swoich "misjonarzy pokoju" by rozdzielić walczące strony. Niestety jedyne, co dostała ludność cywilna, było... Napalmem. Było to w Wietnamie.
Misjonarze bronili się przed uzurpatorem z wschodniej krainy. Ten kraj ze wschodu również był molochem...
Nie lubił bardzo biedaków, którzy mieli ambicje. Jeśli nie wiesz, o jaki kraj chodzi, to obejrzyj bardzo pouczającą nowelkę pt. Rambo 3.
Niestety nikt tego "nie widział" przez lata... (Co innego gdy biedne afrykańskie kraje się zwalczają. To takie niehumanitarne).
Gdy jeden moloch potknął się, rozpadł na kawałeczki... nastała radość.
Niestety w Czeczeńskich czeluściach rozpętała się wojna... Wszyscy się oburzyli... Nagle trzeba było wkroczyć, załatwić sprawę. Zniszczyć mosty, spalić kraj... biedny kraj.
Przecież wojna o rynek ropy... znaczy się o wojnę z szalonym Saddamem się skończyła. Gdzie teraz można testować swą nową broń. Może w Sarajewie?
Właściwie nie ma o czym mówić?!!
Módlmy się tylko żeby nie wejść USA w drogę. Na rynku, morzu, czy w sanktuarium idei... Najbardziej niezależne telewizje... Najbardziej rzetelne gazety... zetrą nas na proch.
To będzie początek. Zawsze jest przecież nagonka, przed polowaniem.
Potem gdy już cała "globalna wioska" zrozumie że u nas w garażach produkuje się broń chemiczną (jak w Zatoce), będziemy mogli się stać najnormalniejszymi w świecie... no właśnie, terrorystami.
Kogo i jak nazywał rząd USA. Może miast nazywać się komunistami (którzy tak samo żyją utopią), zauważymy tą delikatną granicę między pieniądzem a krwią. Bo tylko o to chodzi...
Vietkong robił pranie mózgu dla komunistów.
A może to nam go cały czas piorą... (tylko czy Vietkong; i czy dla komunistów)...
Jeżeli nie pisałem tego chronologicznie statycznie i polonistyczne romantycznie to przepraszam ale ja wysiadłem... bo nie mam nic do powiedzenia.
Z poważaniem zaściankowy rolas z globalnej wioski.
Niech Bóg szczęści naszym feudalnym panom... XXX
NYCOON
e-mail: razor@konin.lm.pl


| |