| |
| |

Nie taki dres straszny...
Witam! Mój artykuł jest odpowiedzią na artykuł "Dresiarze" autorstwa Tom_lab'a z NN10. Stawiam tezę: nie zgadzam się z Autorem, który uważa dresiarzy za wyrzutków społecznych, których najlepiej byłoby unicestwić (tak wynika z jego wypowiedzi). Zaznaczam, że sam dresiarzem nie jestem ani nie należę do żadnej grupy kulturowej.
Że kolesie ci są wkurzający - to prawda - i to bardzo. Tylko, że Autor obwinia ich praktycznie od urodzenia. Spróbujmy spojrzeć na to wszystko oczyma właśnie takiego dresiarza:
Urodziłeś się w bandyckiej, zdegradowanej dzielnicy i tak nie za wesołego miasta. Twoja rodzina praktycznie nie istnieje. Ojca nie widujesz od tygodni, matkę właśnie przyniesiono z klatki schodowej, bo sama była tak pijana, że nie dała rady wejść o własnych siłach, a twoja trzynastoletnia siostra jest od pół roku prostytutką i kiedy ty wstajesz rano, ona właśnie wraca z pracy często z podbitymi oczami. Nieciekawie - sam przyznasz. Na ulicy to samo, na rogach stoją pijacy, to znaczy praktycznie wraki ludzi, których najważniejszą potrzebą życiową jest codziennie wychylić pół litra alkoholu. Koledzy - cóż koledzy są tacy sami jak ty - mieli pecha, że się tu urodzili i podobną sytuację mają w domu. Nikt się tobą nie zajmuje - możesz robić co chcesz. Chyba mi nie powiesz, że w wieku 9 czy 11 lat będziesz odczuwał potrzebę chodzenia do szkoły. Nonsens. Nierzadko w domu braknie chleba, więc najprościej jest coś ukraść itd. ...
Niektórym owa historia wyda się śmieszna, niektórym tragiczna, a jeszcze innym nieprawdopodobna, ale zapewniam, że jest prawdziwa i nie jest jakimś drastycznym wyjątkiem z "idyllicznego" życia ludzi. Jak widać takowy dresiarz ulega presji kolegów i otoczenia, stając się takim jakim jest. Jego mentalność została w ten sposób ukształtowana. Wcale nie chcę przy tym powiedzieć, że jest on dobrym człowiekiem. Oczywiście, że nie jest i nonsensem byłoby twierdzić inaczej. Ale nie możemy całą winą obarczać jego - wbrew pozorom przegranego człowieka, często zagubionego, lecz nie mogącego nic zrobić - brak jakichkolwiek perspektyw. Zdaję sobie sprawę, że trudno po uderzeniu w twarz od dresiarza przebaczyć mu mając na względzie jego trudne dzieciństwo. Lecz z całym potępieniem jego czynów pamiętajmy, że nie jest to tylko jego wina...
Jednakże całkowicie solidaryzuje się z Autorem wspomnianego artykułu w sprawie tępienia tego zjawiska. Na dobrą sprawę nie można ulegać przemocy tylko dlatego, że nie sama siebie wytworzyła.
Paradoksalny problem, za który odpowiedzialność ponosimy my wszyscy, nasz ustrój społeczny i prawny, a także takie a nie inne warunki bytu.
Smutny
e-mail: qsmutny@wp.pl


| |