[Po]ranna niespodzianka
Dariusz B.
Jego przerażony krzyk zwabił ją do pokoju. Krzyczał siedząc na łóżku, brodzącym w ciągle powiększającej się plamie krwi. Jej pierwszym odruchem było naturalnie chwycenie za telefon i wykręcenie trzech dziewiątek. Dopiero po wezwaniu pogotowia mogła się w miarę spokojnie zorientować w sytuacji...
Malec przestał płakać czując jej bliskość przy sobie a tylko cichutko pochlipywał, żałośnie pociągając nosem.
"Nawet nie zobaczyłam najpierw, czy to jemu się nic nie stało" - mogła sobie to teraz spokojnie robić wymówki, "a przecież te pierwsze sekundy są najważniejsze" - jej wyrzuty stawały się coraz większe...
By je zagłuszyć podeszła powoli do łóżka, przyglądając się plamie brunatniejącej krwi. Malec też, jakby ośmielony jej obecnością, zaczął z ciekawością przyglądać się krzepnącej kałuży, potem pochylił się na łóżku, by móc się jej lepiej przyjrzeć. Odważył się nawet lekko podciągnąć zwisającą narzutę, a matka przyklękła, by lepiej zobaczyć to, co mogło się znajdować pod łóżkiem. Obojgiem kierowała zgubna ciekawość, większa niekiedy od strachu.
I wtedy oboje zobaczyli... ranne pantofle.
Dariusz B.
e-mail: daba1@wp.pl zapraszam na www.oppowiadania.hg.pl
|