|
| |

Przykazania na przyszłość
Emka
"Kochajcie dzieci swoje, wy jesteście im ostoją, Kochajcie dzieci swoje, niech się was nie boją, Kochajcie dzieci swoje, bo nad nimi macie władzę" Kazik "Kochajcie dzieci swoje"
Miałam dziś fatalny dzień. Wczoraj też. Przedwczoraj również. Nie jest ważne, dlaczego. Czuję się paskudnie, znów się pokłóciłam z rodzicami. O szczegół, ale padło zbyt wiele gorzkich słów, bym zaraz mogła to wymazać to z pamięci. Nie jestem wyłącznie tą pokrzywdzoną, ja również jestem winna. Ale... W chwilach, kiedy jest mi tak źle, myślę sobie, że nigdy nie chcę mieć dzieci, po to właśnie, by ich tak nie ranić. By siebie nie ranić. Wielokrotnie, gdy byłam młodsza, zastanawiałam się, czy Oni na pewno chcieli bym przyszła na świat, czy w szpitalu mnie przypadkiem nie podmieniono i to wcale nie są moi rodzice. Później, to straciło znaczenie. Kontakt straciliśmy wiele lat temu. Zdarzały się dobre dni, wówczas miałam ochotę zwierzyć się z największych sekretów mamie, z którą wszak kiedyś bardzo dobrze mi się rozmawiało, ale zaraz sobie przypominałam, że nie warto - wszak Ona to przecież może komuś powiedzieć, wyśmiać mnie, i milczałam. Milczę do dziś. Wiedzą o mnie tyle, że jestem ich córką, że mnie całkowicie nie rozumieją, zapewne mają mnie za jakiś potworny wynik doświadczenia, nad którym nie byli w stanie całkiem zapanować. Nie chcę wspominać złych chwil, pragnę wymazać je z pamięci, ale czasami jakieś wydarzenie dnia dzisiejszego, jest niczym rozdrapanie istniejących, zasklepionych ran. Żyjemy w zupełnie innych światach, mamy zupełnie inne przekonania, zainteresowania, mamy sobie wiele za złe, jednak.. ja tęsknię za nimi. Codziennie za nimi tęsknię, za ciepłem rodzinnym, mam sobie samej za złe własne zachowanie, ale nie zawsze potrafię zapanować nad sobą. Kiedy jest mi szczególnie źle, kiedy chłopak, który jest mi najbliższą osobą, mówi mi, że nie wiedział, że po długiej podróży miał do mnie zadzwonić (a ja całą noc umieram z niepokoju) - co dla mnie jest równoznaczne z odrzuceniem - kimże dla niego jestem, żeby musiał do mnie wydzwaniać - troszkę za bardzo chyba się znowu przywiązałam - w chwilach totalnego dołku włączam komputer i dziękuję (nie wiem czemu lub komu), że jest Internet, a w nim tysiące wspaniałych osób. Które całkiem bezinteresownie potrafią oddać mi odrobinę swojego czasu. Dziękuję Wam, moi wspaniali przyjaciele, znajomi, nieznajomi.
Wracając do głównego wątku, czyli do skrzywdzonego dziecka, które siedzi we mnie... Gdy byłam młodsza, w chwilach totalnej niesprawiedliwości świata wobec mnie, zapamiętywałam sobie na przyszłość takie "przykazania". Dziś chciałabym się z wami nimi podzielić.
Na razie twierdzę, że nie chcę mieć w ogóle potomstwa. Ale gdyby jednak...
Jeżeli kiedyś będę miała dziecko, to nie chcę żeby Ono było nieszczęśliwe przeze mnie.
Chcę, żeby potrafiło ze mną rozmawiać, żeby chciało to czynić, żeby mi ufało. Nigdy nie zdradzę jego sekretu, jego "małe" dla dorosłych problemy dla mnie będą istotne, gdyż istotne będą dlań. Nie wyśmieję nigdy jego, nie będę śmiała się z jego problemów, chcę żeby czuło się ważne, kochane i potrzebne mi. Nie okłamię Go nigdy, choćby w najmniej istotnej kwestii. Chcę być Mu oparciem, chcę, by widziało we mnie przyjaciela, nie chcę powielać wzorca mojej rodziny - że rodzice są "świeci", nie popełniają błędów, nawet jeżeli je popełniają i nigdy nie muszą przepraszać. Nie będę się panicznie obawiała powiedzieć do mojego dziecka "pomyliłam się, przepraszam Cię bardzo". Nigdy nie uderzę mojego dziecka, będę obdarzała je miłością, ale taką rozsądną - nie zaborczą, ani też nie substytutem, który stosuje wielu rodziców - pieniędzmi, zabawkami. Pragnę nauczyć Je miłości dla ludzi, szacunku dla inności, poważania dla pracy ludzkiej, poszanowania wszelkich dóbr przy jednoczesnym wpojeniu mu, że pieniądze nie są najważniejsze w życiu - za nie nie kupi się pięknych wspomnień wspaniałych chwil, pieniądze są WYŁĄCZNIE środkiem do osiągania wytyczonych sobie celów. Najważniejsze jest to, co nosimy w sercu. Nie należy patrzeć na zewnętrzne piękno człowieka, lecz na piękno jego duszy. W każdym z nas jest chociaż drobinka dobra - i właśnie tego należy wypatrywać, a nie przywar i złych cech.
Nie będę kłamać na temat śmierci - to również część życia.
Nie będę kłamać na temat tego, skąd się biorą dzieci, tłumaczyć będę w takim stopniu, w jakim Ono zrozumie; zawsze będzie mogło ze mną na ten i pokrewne mu tematy porozmawiać. Nie chcę, by wiedzę o kontaktach fizycznych zdobywało wyłącznie w szkole, dzięki Internetowi - to nie jest temat tabu, trzeba tylko umieć rozmawiać. Nie będę wpajać, tak jak moja matka (chociaż może uczyniła to nieświadomie), że seks jest czymś plugawym, brudnym, że należy przemilczeć to. Powiem wszystko, co będzie chciało wiedzieć, szczerze, tak, by nie nabrało fałszywych osądów. Wspomnę o antykoncepcji, by nie powielało błędów moich i moich rówieśników.
Nie będę zanudzać dziecka przydługimi wywodami, gdy Ono zada mi konkretne pytanie. Zawsze będę miała dla Niego czas.
Nie będę kwitować każdego jego pytania (jak to czynił mój ojciec), krótkim "Zajrzyj do encyklopedii", owszem, encyklopedia jest pełna wartościowych informacji, ale czemu nie zajrzeć tam razem?
Będę szanować przekonania mojego dziecka, nie będę narzucać mu mojego stylu życia, mojej wiary (a właściwie niewiary), równocześnie, pragnę, by zapytane, kto jest dla niego wzorem w życiu, zastanawiając się, pomyślało choć chwilkę o mnie.
Moim marzeniem, jest, by było mądrym, rozsądnym człowiekiem, tolerancyjnym, potrafiącym dostrzec w otaczającym nas i pełnym zła świecie odrobinę ciepła, by potrafiło kochać i być kochanym, by jego życie było pełne pasji, namiętności, wrażeń, ciepła, by nie żywiło do mnie urazy za to, co uczyniłam, bądź czego nie uczyniłam dla niego, by kiedyś, kiedy będę już tylko wspomnieniem, potrafiło bez obłudy powiedzieć, że byłam dla niego kimś, że cieszy się, że to właśnie ja byłam Jego matką. I nie będzie płakać, uśmiechnie się do mojego wizerunku w swojej pamięci, może jednak przez łzy...
Chyba jednak chcę mieć dziecko, ale jeszcze nie teraz...
Emka
e-mail: emka2@poczta.onet.pl


| |