| |
| |

Coś tu cuchnie
Czyli zaczynamy od zapachu. A na czym się skończy?
Przez Internet udało się nam wysłać dane. Udało nam się wysłać dźwięk. Udało nam się wysłać obraz. A co z zapachem. Teoretycznie nie byłoby w tym większego problemu, bo dałoby się to pewnie przełożyć na język maszynowy. Ale pozostaje problem stworzenia czujnika, który mógłby odczytać i posegregować zapachy nas otaczające. I tu zaczynają się schody. Jeżeli chodzi o węch, to homo sapiens jest daleko w tyle za wieloma zwierzętami. Z drugiej strony niektóre zwierzęta są jeszcze dalej w kolejce do odczuwania woni wszelakich. Ale zostawmy zwierzątka. Nie korzystają z Internetu. No i w porządku, bo byłby tłok. Wystarczy nam problem z naszym powonieniem. Mniemam, że naukowcy głowią się nad problemem czujnika zapachu. Prace idą w dobrym kierunku, bo wymyślono w końcu czujnik dymu. Być może nie jest to jeszcze to, o co nam chodzi, ale...
Zastanówmy się. Po co w ogóle nam ten czujnik? Chcemy przesłać zapach. Tak, ale ten, który akurat w tej właśnie chwili odczuwamy. Skoro ktoś nas słyszy i widzi po drugiej stronie oceanu, niech "wczuje" się także w atmosferę panująca w pomieszczeniu, w którym się aktualnie znajdujemy. Ale jak to zrobić? Znów w teorii jest to proste. Wystarczy nas samych (a jesteśmy najlepszym czujnikiem wszystkiego, co nas otacza) podłączyć do komputera. Futurologia? Dzisiaj jeszcze tak. Naukowcy nie potrafią jeszcze odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czym zajmują się poszczególne komórki naszego mózgu. Jakie jest ich zadanie? Jeżeli się to kiedyś uda to nastąpi przełom, o jakim jeszcze na tej planecie nie słyszano. Przełom i koniec cywilizacji, jaką dotychczas znamy. Dlaczego? Moje dane odnośnie do badań ludzkiego mózgu są dość pobieżne, wiec nie będę sypał liczbami jak z rękawa. Wiem jednak, że tylko znikomy procent komórek mózgowych został poznany. A jeśli w nich właśnie zapisana jest wiedza, którą nosimy w sobie od samego początku, wcale o tym nie wiedząc? Może są to zdolności, których nie jesteśmy w stanie nawet określić? Mamy przecież wokół siebie mnóstwo ludzi o zdolnościach ponadnormalnych. Medium, jasnowidzów, różdżkarzy itd. Wiele osób podchodzi do tego bardzo sceptycznie. I nie ma się, czemu dziwić bo pośród wymienionych wcześniej osób jest mnóstwo rożnego rodzaju hochsztaplerów. Jedno jest pewne i z tym musimy się zgodzić. Pośród nich są jednostki wybitnie obdarzone niespotykanymi zdolnościami. Łatwiej nam to pojąć patrząc na przykład na muzyków, naukowców i im podobnych. Taki Jimi Hendrix nie uczył się gry na gitarze, nie studiował, nie miał wybitnych nauczycieli. A jednak gitara stała się jego częścią. Był wirtuozem tego instrumentu. Ale nikogo to nie dziwi. Mówimy, ze miał po prostu talent. A Einstein? Też miał talent. Ale nas to nie dziwi. A powinno. Bo nie wiemy dlaczego jedni ludzie posiadają talent do robienia niektórych rzeczy a inni nie, i nawet długotrwała nauka może zrobić z nich tylko średnio dobrych wyrobników. Nigdy nie będzie to jednostka wybitna. Być może symulacja konkretnych komórek mózgowych spowodowałaby i u nas objawienia się talentów których nikt po nas by się nie spodziewał?
Jeżeli kiedyś uda nam się pojąć własny mózg i jego znaczenie, i zrozumiemy, dlaczego natura wyposażyła ten tak delikatny twór w taką ochronę w postaci naszego szkieletu, i stworzyła z nas jedynie maszynę krocząca, która ma pozwolić na przenoszenie się mózgu i poszerzanie wiedzy dzięki naszym receptorom, nastąpi przełom i jak wcześniej napisałem, koniec cywilizacji. Czemu koniec? Czy potrafimy przekazać w pełni swoje uczucia? Czy druga osoba jest w stanie pojąć na przykład nasz ból? To co przekazujemy innym to tylko niewielka część wrażeń których sami doznajemy. A co się stanie, kiedy będziemy mogli dzięki sieci połączyć ze sobą dwa mózgi? Będziemy mogli na "własnej skórze" odczuć drugą osobę. "Odczuć" to złe słowo. Będziemy jednocześnie dwoma osobami. I tu zaczyna się tragedia. Maszyna krocząca, jak nazwałem ciało człowieka stanie się zbędna. Obywatel X nie będzie musiał przenosić się w przestrzeni aby dać pracę receptorom. Wystarczy połączyć się z obywatelem Y, który akurat znajduje się w określonym miejscu i poznać jego wrażenia. Ile rzeczy będzie można wtedy robić poprzez sieć! Religia, polityka, seks, co tylko będzie można sobie wymarzyć. Gorzej, bo może to grozić wyginięciem naszego gatunku. Już stajemy się coraz bardziej leniwi. Do każdego urządzenia - pilot. Coraz mniej rzeczy wykonywanych ręcznie. Już dziś sporo prac wykonuje się w zaciszu domowym, wysyłając tylko owoce swej pracy przez Internet. Powoli oduczymy się pisać ręcznie. Bez klawiatury nie poradzimy sobie nawet w ubikacji. Śmieszne? Nie, prawdopodobne. Przeskoczenie o jeszcze jeden próg wyżej i połączenie mózgów poprzez komputer, zaprowadzi nas w prostej linii do zagłady. Choć na początku będzie to zapewne traktowane jako jedno z największych odkryć epoki. Później z czasem przekonamy się jak bardzo staniemy się uzależnieni od tego "wynalazku". I choć zapewne przyniesie on ze sobą wiele rzeczy, które można nazwać dobrymi, wprawi nas w radość i zarazem w osłupienie to konsekwencje będą wyjątkowo nieciekawe.
Być może nigdy do tego nie dojdzie. Być może nigdy coś podobnego nie nastąpi. Być może, ze to tylko przejaw mojej wyobraźni. Być może...ale cos tu proszę Państwa cuchnie.
Andrzej Vader http://republika.pl/vaderian/
e-mail: a_vader@priv1.onet.pl


| |