|
| |

Mój Sposób
TacT
Wstajesz rano.. jesz śniadanie.. idziesz do szkoły/pracy.. wracasz wykończony do domu. Codzienność. Coś, czego boję się najbardziej, a przed czym nie mogę uciec. I tak dopadnie mnie następnego dnia, gdy schemat się powtórzy...
Wstajesz rano.. shit. Znowu to samo. Ale przecież Coś zawsze można z tym zrobić. Ludzie próbują się temu przeciwstawiać różnymi sposobami. W tym celu powinniśmy mieć jakieś hobby, ale najbardziej popularna jest oczywiście telewizja. Można też uprawiać sporty, czytać książki, grać na komputerze, upijać się, czy ćpać. Każdy chce znaleźć swój własny Sposób Na Codzienność. Moim sposobem jest Muzyka...
Słuchanie muzyki może wydawać się czymś zupełnie banalnym - dla niektórych to naturalne, że od razu po wejściu do własnego pokoju włączają radio i już... "słuchają muzyki". To nie jest to, o czym chcę powiedzieć. Na czym polega różnica? Ja traktuję muzykę jak Sztukę, usiłuję ją przeżywać, kontemplować. W tym celu musi być spełnionych kilka warunków. Najważniejszy z nich: to czego słucham to musi być Moja Muzyka - Moje ulubione utwory/zespoły które dobrze znam, które zapadły mi głęboko w pamięć. Musi ona też tworzyć właściwy klimat - taki, który akurat pasuje do mojego stanu psychicznego. Gdy już się zdecyduję, wrzucam płytę do odtwarzacza i zaczynam. Siadam w fotelu, zamykam oczy i zanurzam się w bezkresny, piękny Świat Muzyki, świat wykreowany przez kogoś, ale zarazem tak bliski mi i mojemu spojrzeniu na życie, mojej filozofii. Uczestniczę w utworze, w mojej głowie pojawiają się myśli i tworzą się wizje dopełniając scenę dźwiękową obrazem. Muzyka miesza się z moimi marzeniami i staje się czymś bardzo prywatnym. Powstaje Interpretacja - coś podobnego do snu, bo łączącego i mieszającego wszystko, co znajduje się w mojej głowie i modulującego powstały "strumień myślowy" za pomocą muzyki. Tekst utworu staje się myślą przewodnią, do której dopasowuję siebie i swoje przeżycia, a sam dźwięk stanowi tło, środowisko całego zajścia. Gdy cichnie muzyka i kończy się utwór, jest czas aby wyjść ze Świata Muzyki i ponownie stawić czoło codzienności. Ale tak jak we śnie, tak i tu mogę dowiedzieć się czegoś więcej o sobie, zastanowić się nad sobą i wyciągnąć z tego wnioski. To jest mój sposób na osiągnięcie "stanu nirwany" i to właśnie nazywam Słuchaniem Muzyki. Być może masz to samo kiedy słuchasz Swojej Muzyki i na pewno dobrze wiesz, że tu nie ma miejsca na Britney czy coś w tym rodzaju. Być może też nigdy tego nie przeżyłeś/przeżyłaś i myślisz "z tym gościem jest coś nie tak". Może masz rację, ale nawet jeśli to jest jakaś choroba, to nie przejmuję się tym, bo jest mi z tym dobrze. Za nic bym z tego ne zrezygnował, bo myślę, że znalazłem w tym swój Sposób. A Ty - SŁUCHASZ MUZYKI czy po prostu słuchasz muzyki? Zastanów się, spróbuj, może odnajdziesz cząstkę siebie, jakiej jeszcze nie znałeś? Ja odnalazłem...
P.S.: Czekam na polemikę/obelgi/wyrazy_współczucia/cokolwiek_innego.
Może masz jakiś inny, lepszy Sposób? Napisz.
TacT
e-mail: tact@go2.pl


| |