|
| |

Chłopcy i nie tylko
Hanuman
Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę szukają czegoś, co wypełni im czas rzucają kamieniami w koła samochodów i patrzą na spódnice dziewcząt, które nie chcą ich znać wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę, bo wieczorami nie widać szarości nie widać brudnych ulic a latarnie nie świecą i można udawać, że można na spacer pójść wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę i marzą o życiu w dalekich krainach spoglądając w puste lornetki butelek dyskutują o amerykańskich filmach wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę i palą jointy i robią wszystko żeby stąd uciec a kiedy wreszcie mogą to wtedy nie mogą się ruszyć
"Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę". Przez cały utwór niczym refren powtarza się ten zwrot. Jest to swoiste motto. Jaki jest cel takiej reakcji chłopców? Logicznym wyjaśnieniem jest chęć ucieczki. Wieczorem, po długim dniu w pracy człowiek najchętniej wraca do domu. Akcent na słowo "ulica" wyraźnie świadczy o tym, że nie chcą oni wrócić do domu rodzinnego (?). Jakiś czas temu pokutowała w telewizji reklama bodajże "Delicji", w której mężczyzna (chyba marynarz) wraca po długiej nieobecności do domu. Twórcy tej "mini-opowieści" uwypuklili radość jego i członków jego rodziny. Pewnie miało to świadczyć o miłości, którą wzajemnie się darzą. Do takiego domu zawsze chce się wracać, jest on pełen ludzi, na których można polegać, którym można zaufać. Są oni wsparciem potrzebnym każdemu z nas.
Każdy człowiek jest takim marynarzem, który często po długich i wyczerpujących "rejsach" wraca do domu-portu. Nie każdy z nas ma jednak taką bezpieczną przystań. Czasami dom jest miejscem, skąd chce się uciec, w którym nie chce się przebywać nawet krótko. Rodzina? Nie musi być patologiczna. "Zwykła" rodzina, w której wszyscy zajmują się tylko walką o pieniądze, są wiecznie nieobecni, nie są w stanie zapewnić wsparcia. Takie wsparcie jest szczególnie potrzebne młodym.
Młodzi ludzie "rodzą się" ponownie, przepoczwarzają się w dorosłego fizycznie i (przede wszystkim) psychicznie człowieka. Niczym dzieci, które uczą się stawiać pierwsze kroki. Potrzebują wsparcia i zachęty do dalszego rozwoju. Każdy krok jest dla nich powodem do dumy. Ale dzieci stawiające pierwsze kroki i odkrywające świat są chwalone, zachęcane i otaczane miłością. A młodzież odkrywająca świat na nowo? Zacisznym portem nie musi być koniecznie dom. Jego "rolę" może znakomicie spełniać grupa oddanych przyjaciół, dziewczyna/chłopak itp. Przeciwieństwa takiego "domu" zazwyczaj powodują właśnie chęć ucieczki, odcięcia się. Z tego powodu chłopcy (i nie tylko) wychodzą na ulicę. W języku polskim funkcjonuje określenie "dzieci ulicy".
Pytanie tylko, dlaczego wieczorem? Wieczór (zmrok) jest symbolem spokoju. Przyroda szykuje się do snu, ptaki wracają do gniazd, a niemający dokąd wrócić chłopcy szukają spokoju na ulicy. "Nie widać brudnych ulic, a latarnie nie świecą i można udawać, że można na spacer pójść." Wieczorem większość ludzi jeszcze nie śpi, ale panuje już zmrok. Ulice są wtedy bardziej puste niż za dnia. Nie ma setek tysięcy osób, które pędzą, żeby załatwić jakieś ważne sprawy. Możemy tu zauważyć rozróżnienie na chłopców i resztę społeczeństwa. Chłopcy są swoistymi wyrzutkami, którzy nie zachowują się zgodnie z ogólnie przyjętymi normami, są odrzucani, nierozumiani, nikt nie potrafi ich zaakceptować. Dlatego szukają towarzystwa ludzi podobnych, aby razem stworzyć grupę. Takie "stado" gwarantuje im bezpieczeństwo, którego tak bardzo potrzebują. Razem szukają ucieczki od rzeczywistości, od brudnych, szarych ulic. Trochę to trąci "Światem według Kiepskich", ale tak niestety wygląda smutna polska rzeczywistość.
Palą jointy, i co ciekawe: udają, że "można na spacer pójść". Tylko, dlaczego udają? Przecież tego nikt nie może im zabronić. Pewnego razu wracałem z kolegą z imienin koleżanki mieszkającej na drugim końcu miasta. Zastanawialiśmy się, jak dotrzeć do naszej dzielnicy. Ostateczna droga (środkami MPK) zajęła nam prawie 1,5 godziny. Warto dodać, że w linii prostej mielibyśmy do pokonania ok. 13 km. Rowerem taką odległość pokonuje się w 30-40 min. Rzecz działa się listopadowego wieczora (21.30-23.00), na ulicach było prawie pusto. Skąd więc taka różnica? Ano stąd, że ustalając trasę, staraliśmy się omijać "czarne" dziury naszego pięknego miasta, liczyła się liczba przesiadek, bo przecież na przestankach można natknąć się na tubylców, prócz tego należało się liczyć z enklawami kibiców którejś z dwóch wielkich drużyn. Czy właśnie w podobnej sytuacji znajdują się chłopcy? Może spacer po sąsiedniej ulicy jest dla nich równoznaczny z samobójstwem?
Wydaje mi się raczej, że oni obawiają się ogółu. To właśnie chłopcy są ludźmi, przez których strach jest wyjść po zmroku. Oni wychodząc wieczorem nie mają się kogo obawiać, na ulicach są jedynie oni i im podobni.
Co robią chłopcy wieczorami na ulicach? "Szukają czegoś, co wypełni im czas." Jest to oczywiste. Wieczorne puste ulice są pozbawione rozrywek, więc chłopcy skazani na własne towarzystwo. Traktują "obcych" jak niebywałe, rzadkie zjawiska. Takim intruzem w ich zamkniętym, własnym świecie może być grupka dziewcząt, które przemykając pod ścianami odrapanych kamienic starają się jak najszybciej opuścić niebezpieczny teren, aby znaleźć się w zacisznym domu. Nie chcą one mieć nic wspólnego z chłopcami, pewnie obawiają się zaczepki z ich strony, jednym słowem nie chcą ich znać.
Ale "nasi" chłopcy nie są takimi czarnymi charakterami. Są oni źli na cały świat, ale duszą złość w sobie, nie jest ona skierowana w żadną konkretną stronę, na jakąś konkretną osobę. Złość ta znajduje ujście w nieszkodliwych ogólnie rzecz biorąc "zabawach", jak np. rzucanie kamieniami w koła samochodów. "Nasi" chłopcy nie są rozumiani przez społeczeństwo, potrzebują miłości, akceptacji. Dlatego patrzą na spódnice dziewcząt nie nawiązując próby bliższego kontaktu. Jak przestraszone psy - chłopcy boją się podejść, nawiązać kontakt. Oni szczekają z daleka, a dziewczęta boją się ich. Z drugiej strony chłopcy patrzą nie na twarze lub włosy, ale na spódnice. Czyżby rozbierali je wzrokiem? To wytłumaczenie wydaje się prawdopodobne.
Chłopcy robią wszystko, aby oderwać się od nieprzyjaznego otoczenia, od szarej codzienności. "Marzą o życiu w dalekich krainach (...)". Nie pociąga ich życie w swoim kraju, na wyższej pozycji społecznej. Dzieje się tak dlatego, że życie w dalekich krainach można idealizować, a swoje otoczenie zna się jak własną kieszeń, wie się wszystko o jego wadach. Zna się na wylot jego braki. Poza tym chłopcy szukają oderwania od świata, w którym przeszło im żyć, który oglądają codziennie od lat. Starają się oni ubarwić go, np. paleniem jointów. "Spoglądają w puste lornetki butelek". Topią smutki w alkoholu, szukają lepszego świata. Każde słowo tego wersu ma swoje znaczenie, należy go dokładnie przeanalizować. Butelki są puste, patrzeć w lornetkę znaczy tu tyle, co szukać czegoś, wypatrywać (drogi ucieczki?).
Amerykańskie filmy pokazują ludzi żyjących w dobrobycie, szczęśliwych. Filmy akcji ukazują ludzi nie obawiających się niczego, dla których nie ma żadnych fizycznych granic. Są oni odporni na ból, wyzuci z uczuć, ale też często są samotnymi bohaterami, niezrozumianymi, walczą z całym światem i co najciekawsze - wygrywają. Takie ideały pociągają chłopców. Wszyscy znamy amerykańskie filmy i wartości, które wnoszą do naszego świata. Chłopcy dyskutują o wyimaginowanych wydarzeniach, wydumanych dylematach, śmiesznych problemach, z którymi zmagają się bohaterowie, nie mający prawa istnieć w rzeczywistości. Takie są tematy rozmów chłopców. Nie ma w tym nic dziwnego, jest to jedna z dróg ucieczki. "Siadają na chodniku i palą jointy". Dlaczego nie siadają na osiedlowych ławeczkach, tylko właśnie na chodniku?
"Robią wszystko, żeby stąd uciec. Kiedy wreszcie mogą, nie mogą się ruszyć." Chłopcy robią wszystko, żeby uciec ze świata, którego nienawidzą. Znajdują różne sposoby: alkohol, narkotyki, marzenia itd., ale w gruncie rzeczy sposoby te odsuwają jedynie ich problemy nie rozwiązując ich. Stare pytanie "rybka czy wędka"? Chłopcy chcą uciec, ale nie są w stanie podjąć jakiś konkretnych działań. Sama chęć znalezienia się w innym pokoju nie wystarczy, trzeba przenieść się tam o własnych siłach.
Chłopcy żyją w pustym świecie, który tworzą marzenia, a którego motorem są różnego rodzaje "ulepszacze rzeczywistości". Nie są oni w stanie przebywać w tym "lepszym świecie (stanie?)" dłuższy czas. Powrót do szarej rzeczywistości jest dla nich strasznym szokiem. W porównaniu z cudownością świata "z drugiej strony lustra", przerażająca przyziemność rzeczywistości jest nie do zniesienia. Pojawia się wtedy wszechogarniający kac psychiczny. Jest on na tyle silny, że chłopcy zrobią wszystko, żeby tam wrócić. Nie mówię tylko o głodzie narkotycznym, ale o większym zespole czynników, które warunkują ten specyficzny stan. Chłopcy uciekają, ucieczka nie rozwiązuje ich problemów. "Co się odwlecze, to nie uciecze." Problemy chłopców nie znikają, one po prostu odsuwają się w czasie. Kiedyś nastąpi taki moment, że uderzą ze skumulowaną siłą, niczym woda z rozerwanej tamy. Dla chłopca będzie to katastrofa.
Tutaj czas na chwilę prawdy. Takim chłopcem jest każdy z nas. W mniejszym lub większym stopniu. Problem ucieczki w świat marzeń dotyczy każdego z nas. Często przytłacza nas otaczająca rzeczywistość, mamy dość świata i ludzi. Nie wszyscy korzystają z narkotyków i alkoholu. Są inne powszechniejsze, mniej szkodliwe, ale i mniej skuteczne środki. Ich działanie jest podobne, lecz słabsze. Jednak skutek jest identyczny. Pewnego razu zdarzy się, że nie wytrzymamy konfrontacji z własnym życiem. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: korzystanie z różnego rodzaju "środków zaradczych" powoduje uzależnienie.
"Kiedy wreszcie mogą, to wtedy nie mogą się ruszyć." Sami związujemy sobie nogi uniemożliwiając ucieczkę. To zniewala nas, walczymy przez złożenie broni, jest to najzwyklejsze w świecie chowanie głowy w piasek. Człowiek musi przyjmować odpowiedzialność za własne działania. Chłopcy tak naprawdę nie są w stanie przeżyć w pełni swojego życia. Wszystko, co najważniejsze, przechodzi koło nich, a oni zamknięci w getcie swojego nałogu nie mają na nic wpływu.
Jest to najgorsze, co może się człowiekowi w życiu przydarzyć. Jest to jakby zrzeczenie się pełni człowieczeństwa na rzecz życia w błogiej niewiedzy. W filmie "MIB" sytuacja przedstawiona była podobnie - grupka kilkudziesięciu wybrańców, którzy jako jedyni mieszkańcy sześciomiliardowego globu znali całą prawdę. Kto dziś z czystym sumieniem może powiedzieć, że nie ucieka w świat komputerów, telewizji, narkotyków, nierealnych marzeń? Człowiek przełomu wieków jest zniewolony, i sam wybiera tę drogę. Z pełną świadomością. Kiedy przychodzi co do czego, budzimy się z ręką w nocniku. Okazuje się, że całe życie jest już właściwie przegrane i nie da się już nic zrobić. Nie dopuść do takiej sytuacji!
Jeszcze jedna zagadka wymaga wyjaśnienia. Dlaczego do przedstawienia takiego przeciętnego Kowalskiego użyto właśnie chłopca (liczba pojedyncza, a nie mnoga, dlaczego? Czytaj wyżej.)? Chłopiec, czyli jeszcze nie mężczyzna. Jest to taki zalążek Rambo. Posiada już wszystkie cechy mężczyzny, ale nie są one w pełni rozwinięte. Przed chłopcem jest jeszcze dość długa (?) droga dorastania i dojrzewania. W tym okresie można położyć nacisk na silniejszy rozwój pewnych cech, a niektóre (zbędne?) zaniedbać. Młodzi ludzie najczęściej sami decydują o kierunkach swojego rozwoju. I tak na przykład zalążek fizyka kwantowego wybierze liceum ogólnokształcące i szczególny nacisk będzie kładł na rozwój umysłowy, zaś zalążek przyszłego murarza zdecyduje się raczej na cech rzemiosł, w którym będzie rozwijał przede wszystkim mięśnie.
Każdy z nas jest chłopcem. Każdy z nas dojrzewa właśnie w tej chwili. Każdy z nas może zostać geniuszem, bądź życiowym nieudacznikiem. Wyboru możemy dokonać w każdej chwili. Nigdy nie będzie za późno. Każdy z nas przez cały okres swego życia, tak jak chłopiec, może dowolnie kształtować siebie. W każdej chwili można zmienić kierunek rozwoju, położyć większy nacisk na "lepsze" sfery życia. Wszystko jest jeszcze przed nami.
Ja właśnie w ten sposób odbieram tekst tej piosenki. Pokazuje ona, co dzieje się z człowiekiem, który dla wygodnictwa rezygnuje z kontroli nad swoim życiem. Lecz nie jest jedynie katastroficzną wizją. Wskazuje drogę ucieczki, daje chłopcom wędkę. Daje narzędzie do rozwiązania problemu. Rybą są w tym wypadku środki, które pozwalają na chwilową zmianę sytuacji.
To ty masz władzę w swoim świecie.
Hanuman
e-mail: hanuman@bmp.net.pl


| |