|
| |

W sieci SKKT
Dariusz B.
- Zastanawiająca jest naprawdę jedna rzecz: Czy o to rzeczywiście mi chodziło, czy rzeczywiście właśnie tak chciałem żyć? - myślał Krystian, leżąc w łóżku i oglądając swą starczą dłoń - Czy nie lepiej byłoby żyć tradycyjnie, nie próbując nadążyć za rozwojem techniki, po to tylko, by "zostać na czasie", by mieć aktualne wiadomości potrzebne w pracy, a wszystko to tylko po to, by dojść do takiego stanu jak teraz? I cóż z tego, że dzięki wytrąceniu hormonu młodości żyję już 121 lat, mogę być młody i przybrać dowolną, wymyśloną lub wymarzoną postać przeze mnie... mogę być muskularnym ratownikiem, pięknym, ledwo dojrzałym chłopcem lub nieposkromionym super-twardzielem, skoro jestem nim tylko w świecie wirtualnym i jest on tylko pięknym bezczuciowym opakowaniem na moje starcze ciało. Tylko dzięki supernowoczesnej technologii SKKT łączącej w jedno sieć Internet i hełm wirtualny, wynalazki z końca ubiegłego tysiąclecia, które w naszych czasach, wydawało by się, nie znajdą zastosowania, tylko dzięki nim spełnić mogły się moje młodzieńcze marzenia o super-mężczyźnie, czarującym idolu wszystkich kobiet... Tam, w sieci, patrząc na moją rękę widzę pociągłą, a zarazem mocną dłoń supermana czasu mojego dojrzewania...
Ale cóż z tego, że jako taki mężczyzna wejść mogę w każdej chwili w SKKT i spotykać się z nie mniej idealnymi ludźmi, podróżować po całym świecie, zwiedzać wirtualne stolice państw, przenieść się w ciągu kilku sekund na drugi koniec świata i prowadzić interesujące rozmowy w kawiarenkach, gdzie podawana jest wirtualna kawa przez interesujące kelnerki drażniące moją zmysłowość... mogę uprawiać sex w specjalnych witrynach, gładzić ich piękne ciała nie czując dotyku i obserwować zmieniającą się mimikę ich twarzy i zachodzące z rozkoszy mgłą oczy...
I cóż z tego, skoro do końca nie wiem, czy piękna długonoga blondynka szalejąca w uniesieniu w moich ramionach nie jest starą, śmierdzącą kobietą albo, co gorsza, takim samym ohydnym, zgrzybiałym staruchem jak ja?!
Cały ten mój wiek jest czasem udawania: My nie podróżujemy już, a udajemy, że podróżujemy; nie spotykamy się już, a udajemy, że spotykamy się. Przyjście do kogoś do domu stało się od pewnego czasu nietaktem, pozbawieni naszych wymyślonych powłok ukazywać mielibyśmy nasze starcze ciała jak żółw wyrwany ze swego pancerza i zdany na łaskę i niełaskę rozmówcy? O, nie! Przyjęło się, że spotykać możemy się tylko w sieci i tam jest tylko miejsce dla naszych mocnych umysłów i słabowitych ciał...
A propos ciał - Krystian wstał powoli z łóżka, przeciągnął się i rozejrzał po swoim mieszkaniu: centralne miejsce zajmowała wielka kabina przez której uchylone drzwi widać było komputer, krzesło obrotowe, leżankę, hełm wirtualny i poniewierające się ręczniki oraz opakowania po posiłkach, przypominające dawne opakowania po tabletkach. W pozostałej części pokoju znajdowało się tylko jego łóżko, stół i regał na archaiczne pamiątki, przypominające dawne czasy: książki, zeszyty, kubki na kawę, strzykawki, zdjęcie żony, kluczyki od samochodu i inne rupiecie, które Krystian czasem brał do ręki i zamyślał się głęboko przypominając sobie ich zastosowanie w dawnym świecie...
- Tak - Krystian przejechał ręką po zmęczonych oczach i wciągnął głęboko powietrze - nie sprzątamy i nie myjemy się już od dawna. Nie ma takiej potrzeby. W sieci nie czuje się zapachu ciała lub oddechu, więc konieczność likwidowania tych naturalnych woni umarła śmiercią naturalną. Skończyły się problemy typu: w co ja się ubiorę lub jakich perfum mam dziś użyć? W sieci ma się wszystko. W tym miejscu przypomina mi się pradawne hasło "powrót do natury". No i powróciliśmy, jesteśmy jak jaskiniowcy, którzy rozpoznawali się po zapachu, z tym, że my nie mamy już takiej potrzeby.
A w ogóle to powinienem się już dawno zalogować, bo czeka praca, spotkania i randka z pewną uroczą blondynką. Blondynką??? Niestety należę do tej starodawnej grupy ludzi, która pamięta jeszcze ubiegłe czasy, gdy prawdziwą blondynkę można było dotknąć i poczuć drgnienie jej skóry pod naszymi palcami, co sprawiało o wiele więcej przyjemności niż dzisiejszy sex w SKKT. Świat się rozwija i młodzi nie mają takich wspomnień jak my, dlatego należę do grupy dinozaurów, która musi wymrzeć, tak jak kiedyś wymarli mężczyźni lamentujący na wzrost higieny u kobiet i brak ich naturalnego zapachu. Dopiero nowe pokolenia potrafiły docenić tę przemianę... Tak samo dopiero nowe pokolenia docenią kontakty, pracę, życie i sex w sieci. My wapniaki z naszymi wspomnieniami musimy odejść!!! I nie jest to nic nowego pod słońcem. Na świecie średnio co 100 lat pojawiają się takie myśli w głowach młodych staruszków takich jak ja, a gdy ja tak sobie o tym rozmyślam, znów tracę ochotę na moją dawkę hormonu młodości...
Idę się zalogować, bo nic innego mi już nie pozostało: "Kacie - czyń swoją powinność."
Dariusz B.
e-mail: daba1@wp.pl


| |