|
| |

Ludzie pierwotni i współcześni, a szczęście.
Przemysław "Korball" Korpysz
Nie przemówił do mnie artykuł Horned Bata, w którym to autor próbował wychwalać "sielskie" życie ludzi pierwotnych. Za dużo nie wiem o tym, jak ludzie ci żyli, ale posiadana wiedza jest wystarczająca, aby wysunąć tezę, że wcale takiego szczęśliwego życia nie toczyli.
Po pierwsze żyli w ciągłym strachu o swoje życie, zagrożone o każdej porze dnia i nocy przez zwierzęta oraz inne plemiona/grupy ludzi. Jako że nie posiadali skutecznej broni ani technologii do odstraszania zwierząt od swoich siedzib nie mogli prowadzić zbyt szczęśliwego życia. Ludzie ci żyli z dnia na dzień, nie wiedząc, czy dane będzie im dożycie dnia następnego. Ciągle musieli walczyć o jedzenie, którego przeciętny człowiek z tamtych czasów nie mógł sobie kupić. Prawie całe życie musiał pracować na rzecz swojej rodziny oraz plemienia, nie miał kasy chorych, dzięki której mógł liczyć na pomoc lekarza. Choroby i rany zbierały swoje żniwa. Za bardzo też nie mógł liczyć na rozrywkę (w dzisiejszym tego słowa znaczeniu). Sami więc widzicie, że żywot człowieka pierwotnego nie był wcale taki szczęśliwy.
Autor tamtego tekstu pisał też, jaki to współczesny, typowy człowiek jest nieszczęśliwy i gnębiony. Z tym poglądem też nie mogę się zgodzić. Zaczynamy być gnębieni już w szkole, ale czy jest tak na pewno? Pomijając nauczycieli, którzy minęli się z powołaniem i nie nadają się do tego zawodu, większość przedstawicieli tego zawodu ma za zadanie pomóc nam się odnaleźć w dorosłym życiu. Próbują nam wpoić wiedzę, którą nie zawsze posiadają. Jest tego sporo i wiele dzieci/młodzieży nie radzi sobie z takim jej natłokiem, uważając że wielu rzeczy uczy się niepotrzebnie. Być może tak jest, jednak ja wychodzę z założenia, że nigdy nie wiadomo jaka wiedza może nam się w przyszłości przydać. Sam w przeszłości uważałem, że niektórych przedmiotów nie warto się uczyć, ponieważ do niczego mi się nie przydadzą. Teraz wiem w jakim byłem błędzie, ponieważ sytuacja ta prawie że diametralnie się zmieniła wraz ze zmianą zainteresowań (ciągle tego doświadczam i wcale nie rezygnuję z dotychczasowych). To co kiedyś wydawało mi się bez sensu i nieprzydatne teraz uważam za interesujące i godne mojej uwagi. Ostatecznym plusem z takiego systemu nauczania może być trening pamięci. Kolejnym minusem bycia współczesnym człowiekiem jest gnębienie przez pracodawcę. Tu rzeczywiście sprawa nie wygląda tak różowo. W mojej "karierze" zawodowej zetknąłem się już z kilkoma pracodawcami wiem, że wielu pracodawców nastawionych jest na wyzysk pracownika ponad wszelkie normy. Nie będę się zagłębiał w zagadnienie, czy i dlaczego mogą sobie na to pozwolić, napiszę tylko, że zjawisko to jest obecne, zwłaszcza we wszelkiego rodzaju przedsiębiorstwach handlowo-usługowych. Strach przed wyjściem z domu po zmierzchu (a czasem nawet i w dzień) z domu istnieje i nikt temu nie zaprzeczy, jednak ma on niewielki wpływ na nasze szczęście w konfrontacji ze strachem człowieka pierwotnego. Argument o dorastających dzieciach jest absurdalny i to, że autor taki jest/był nie świadczy o tym jacy są inni. Ja uważam, że spłodzenie, a później wychowanie własnego dziecka za cud i coś wspaniałego. To, że czasem (a może i często) dziecko nie spełnia oczekiwań rodziców, sprawiając wielu kłopotów uważam za coś z czym musimy się liczyć, decydując się na rodzicielstwo i nie branie tego za minus. Każdy zna i rozumie chyba przysłowie o dwóch stronach medalu. Odnośnie do ZUS, to uważam że każdy pracujący obywatel musi go płacić, jednak to co sam organ zbierający tę należność z tymi pieniędzmi robi uważam za w najlepszym przypadku dalece idącą niegospodarność. Pozostałe argumenty są śmieszne - zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo coś będzie za drogie (z paliwem masz rację), podupadam na zdrowiu przez całe życie, a nie dopiero po pięćdziesiątce, jaką składkę na ZUS płaciłeś, taką emeryturę będziesz miał (takie założenia reformy emerytalnej) i nie zawsze idzie się na nią w wieku 65 lat (kobiety idą w wieku 60 lat - gdzie tu równouprawnienie?).
Artykuł miał być, w założeniu, o szczęściu w ludzkim żywocie. Wyszło trochę inaczej, ale co tam. Uważam, że opisane sytuacje mają na nie wpływ, jednak nie tak duży, jak mogłoby się wydawać. Nie ma sensu porównywanie żywota człowieka dawniej i dziś, głównie ze względu na całkowicie odmienne warunki życiowe. Według mnie na szczęście ogromny wpływ ma dystans do otaczającego nas świata i to, jak do zaistniałych sytuacji podchodzimy. Szczęście nie trwa wiecznie, zawsze znajdzie się ktoś lub coś, co nam je zburzy. Jednak jeśli chcemy je osiągnąć, to nie przeszkodzi nam ani nauczyciel, ani bandyta, ani też rząd.
Przemysław "Korball" Korpysz
e-mail: korpysz@poczta.fm


| |