Teksty piosenek! 1400 tekstów!

 Teksty poważne    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

Egzekucji cd.

Smutny

      Witajcie! Cieszę się ogromnie, że poprzedni mój artykuł dotyczący kary śmierci ukazał się w NN12. Miał on charakter swoistej prowokacji i spełnił swoje zadanie. Dostałem kilka ciekawych maili i kilka mniej ciekawych... . Niezależnie od tego, przemyślałem wszystko i stwierdziłem, że problemowi kary śmierci trzeba przyjrzeć się bardzo dokładnie. O ile Redakcja pozwoli :))) (uśmiech w stronę Redakcji). Dla niewtajemniczonych przypominam, że jestem zwolennikiem kary śmierci i już drugi raz staram się przedłożyć swoje argumenty.

Co się tyczy maili, które dostałem, to zdziwiła mnie jedna rzecz. Po pierwsze nie napisał do mnie żaden przeciwnik tejże kary (tj. do dnia 12.02.2001). Po drugie ludzie, którzy się ze mną zgodzili wykazują instynkty mordercze podobne do tych, którymi kierują się sami mordercy. Otóż prawie wszyscy postrzegają karę śmierci jako odwet za popełniony czyn. BŁĄD!!!

Zacznijmy od tego, czym powinna być kara śmierci. Na pewno nie odwetem za popełnione przestępstwo, jak sądzi wiele osób. Przecież metoda "oko za oko" jest takim samym morderstwem jak to, którego dopuścił się morderca. Dokładnie tym samym, tylko że decyduje o tym kilkoro ludzi (czytaj: sąd). Takie spojrzenie na sprawę daje bardzo fałszywe mniemanie o tej karze i zapewne stąd się biorą niektóre hasła o niehumanitarnym jej charakterze. Kara śmierci powinna być w swoim zamyśle najbardziej skuteczną metodą wyeliminowania jednostki szkodliwej ze społeczeństwa. Tylko tyle. A nie "ząb za ząb".

Teraz zapewne podniosą się głosy, że przecież są więzienia, zakłady karne itd. Owszem, ale dla ludzi, którzy przebywają tam tymczasowo i nie są na tyle niebezpieczni, żeby trzeba ich było na stałe eliminować ze społeczeństwa. Pozbawienie wolności jest niewątpliwie karą, która może i odnosi skutek. Lecz powtarzam raz jeszcze: tyczy się to przestępców, którzy nie są tak szkodliwi społecznie. Przecież w więzieniu istnieje bądź co bądź swoista społeczność, do której należą więźniowie. A morderca ma być w zamyśle kary z niej wyeliminowany.

Poruszając ten temat wśród znajomych, ktoś zaproponował, żeby zamiast kary śmierci stworzyć specjalne placówki o bardzo wysokim rygorze, w których więźniowie przebywaliby dożywotnio i zostaliby pozbawieni jakichkolwiek praw człowieka. Poza tym musieliby zapracować na utrzymanie tej placówki, na siebie, na swoje jedzenie, a także na wypłaty dla strażników. Musieliby oni po prostu utrzymać z własnej pracy cały ten zakład. Jeśliby nie chcieli pracować, nie dostawaliby jedzenia a tym samym skazywali samych siebie na śmierć głodową. Jest to niewątpliwe dobra alternatywa dla wyroków śmierci. Zawsze pozostaje jednak jakieś ale... .

Tym "ale" jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt sprawy a mianowicie strach przed karą. Naturalnie przestępca nie może zakładać, że zostanie złapany, gdyż wtedy jego działanie byłoby nielogiczne. Jednak moim zdaniem gdzieś głęboko w podświadomości zostaje jeszcze strach. Strach właśnie przed karą. Załóżmy, że wprowadzimy wspomniane wyżej placówki. Wtedy przestępca będzie wiedział, że nawet jak go złapią, to spędzi on resztę życia w zakładzie opisanym wyżej. Napisałem "resztę życia" ??? Ach faktycznie. Czyli on jednak będzie żył. Bez praw i jakichkolwiek perspektyw, ale będzie żył. To bardzo ważne. Po zamordowaniu drugiego człowieka pozostanie przy życiu. Czyli kara nie jest tak straszna, bo będzie dalej istniał. W przypadku kary śmierci już nie ma takiej możliwości... Kiedy zabije drugiego człowieka, sam też zginie. Po prostu. Wraz ze śmiercią ofiary, następuje śmierć mordercy. Jest to bardzo ważny element psychologiczny, o którym nie wolno nam zapominać.

Ostatnio oglądałem ciekawy reportaż o ostatnim wyroku śmierci wykonanym w Polsce w latach 70. Obecnie jest on uznany za największą i najtragiczniejszą pomyłkę sądowniczą powojennej Polski. Chodzi mi o słynną sprawę p. Marchwickich, których rodzina była sądzona, a jeden z jej członków został skazany na śmierć. Jak okazało się później w/w ludzie byli niewinni - padli ofiarą przebiegłej i tragicznej w skutkach prowokacji. Piszę o tej sprawie dlatego, żeby pokazać jak straszna w skutkach może być pomyłka sądownicza. Teraz wszyscy pomyślą, że sam wysunąłem sobie kontrargument. A i owszem. Rozważając możliwość karania ludzi śmiercią, trzeba wziąć pod uwagę ryzyko błędu sądowego. Lecz spójrzmy na tą sprawę z drugiej strony. Jak często będą zdarzać się takie pomyłki? Wyżej opisywana sprawa rozgrywa się w czasach zupełnie innych niż nasze. Obecnie do skazania przestępcy potrzeba o wiele więcej mocnych dowodów niż wówczas, kiedy to działały takie organy państwowe jak SB czy MO.

Powyższy tekst odniosłem tylko do morderców, ale o tym kto powinien zostać skazywany na śmierć winni decydować o wiele mądrzejsi ode mnie ludzie i dyskusja nad tym jest według mnie w tej chwili zupełnie nieistotna. Chodzi mi jedynie o odbiór społeczny tego jakże ważnego elementu wymiaru sprawiedliwości.

Jest jeszcze wiele zagadnień związanych z tą sprawą, lecz nie miejsce tu ani czas, by je wszystkie opisywać - zapraszam do indywidualnej korespondencji jak również do debaty na naszym niebieskim nołnejmowskim (poliglotą to ja nie zostanę ;) ) forum.

Takie jest moje zdanie - czekam na Wasze.
Pozdrawiam.


Smutny
e-mail: qsmutny@wp.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł



NoName on-line - archiwalne numery, nasze magazyny i serwisy...

 


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone