|
| |

Cierp, nie wymiguj się!!! - Eutanazja, pamiętnik myślowy.
Dariusz Bański
1. dzień po operacji
Powoli dochodzę do siebie. Ale mnie wszystko boli!!! Ładnie mnie pokroili, ale, jak mówił lekarz, jest to standardowe usunięcie woreczka żółciowego i nie ma się czego obawiać. Na razie nie mogę jeszcze mówić, ale niedługo zapytam się, jak im to "rutynowe cięcie" wyszło.
3. dzień
Coś jest chyba nie tak! Nie chcą mi nic powiedzieć, proszą żebym wypoczywał i unikają mojego wzroku. Tak się zawsze zachowują ludzie, a w szczególności lekarze, jeśli chcą coś ukryć, a ukrywa się tylko rzeczy złe a nie dobre! Od rodziny na pewno też się nic nie dowiem, ale ich zatroskane miny nie wróżą niczego dobrego...
6. dzień
Dziś czuję się dużo gorzej, niż w dniach poprzednich. Jestem już prawie pewien, że to koniec! Nie, nie będę ich pytał, na co umieram, niech myślą wszyscy, ze nadal jestem nieświadomy mojego losu... A czy to ważne, na raka czego umieram?! To i tak nie zmieni faktu, że moja wędrówka dobiegła końca, a skoro tak jest, to najważniejsze teraz powinno być dla mnie bezbolesne "zejście", a właśnie od dwóch dni zaczynam odczuwać tępy ból w jamie brzusznej. Gdy powiedziałem o tym lekarzowi, ten porozumiał się ukradkiem wzrokiem z innym, a pielęgniarka po pewnym czasie zrobiła mi zastrzyk i ból minął. Jestem pewien, że to była morfina...
12. dzień
Od kilku dni codziennie dostaję zastrzyk morfiny i nic mnie nie boli. Rozmawiałem dzisiaj w nocy z lekarzem. Wydawał się najodpowiedniejszy do takiej rozmowy: inteligentny i wrażliwy. Poprosiłem go do siebie w środku nocy...
- Panie doktorze...
- Tak...
- Ja... wiem, co się ze mną stanie... - jego spojrzenie na ścianę - ile jeszcze zostało mi dni
?
- Ależ, co pan...
- Proszę, panie doktorze, bądźmy szczerzy... No ile? 30? 60? Tydzień?
- W sprzyjających warunkach, to nawet i 60... ma pan zdrowe serce... Będziemy robić co w naszej mocy...
- To znaczy utrzymywać mnie przy życiu jak najdłużej...?
- No tak. To jest nasz obowiązek.
- Ale po co?
- Co po co?
- Po co będziecie utrzymywać mnie przy życiu jak najdłużej, prawdopodobnie w ogromnych bólach, skoro finał jest... wiadomy.
- Zapomina pan o naszej przysiędze, a poza tym... takie jest prawo!
- A jakie macie prawo męczyć mnie jeszcze przez dwa miesiące!!! Niech pan posłucha... Ja jestem człowiekiem inteligentnym. Wolę sam przygotować się na mój koniec i zasnąć po odjazdowej dawce morfiny, niż cierpieć z nadzieją, że w końcu umrę, choć nie wiem kiedy, ale za to w wielkich bólach. Niech pan ... niech pan mi to umożliwi ...
- Nie mogę. To byłoby przestępstwo. Takie jest prawo.
- Ale prawo to tylko pewien zbiór zasad, zresztą nie zawsze mądrych, skoro ciągle jest modyfikowane, a gdybym był w Holandii...
- Niech pan przestanie o tym myśleć i spróbuje wypocząć.
"Kurwa, wypocząć!!! Dobre sobie, chyba żeby być silniejszym przed kaźnią!!! Ten świat jest przecież nienormalny!!! Ciągłe nakazy i zakazy, nawet ich obchodzi, czy w samochodzie jeździłem w pasach, albo na motorze w kasku, bo to dla mnie bezpieczne! A jaka jest przyjemność jeździć na Harley'u w kasku? Chyba taka sama jak kochać się przez skarpetkę!!! A co im do tego! To moje życie i moja śmierć! Nawet umrzeć mi nie pozwolą tak jak ja bym chciał, tylko "będą robić, co w ich mocy i takie jest prawo!" Męczyć mnie będą i napawać się chyba tym widokiem! A niech by tak jeden biskup z drugim posłem byli najpierw w takiej sytuacji, a potem niech sobie debatują o umieraniu!
Cholera! Znów się zaczyna ten przeklęty ból!!!!!!!!!!
20 dzień
To już prawie trzy tygodnie... Zmieniłem się nie do poznania. Rodzina... a co ja tu będę o rodzinie! Wychudłem tak, że sam siebie nie poznaję... Mało co mówię, bo nie mam sił, jestem za to prawie cały czas świadomy, choć wszystkim się wydaje, że śpię; mój mózg pracuje; wszystko słyszę i odczuwam... no właśnie, muszę być świadomy, bo muszę czuć ból, a zadbał o to mój kochany Bóg i zaraz po nim państwo! Ładny duet!!!
Zasypiam jedynie tuż po zastrzyku, by nagle ocknąć się i z jeszcze z zamkniętymi oczyma czekać na jego nieuchronne narastanie, co zresztą zaraz następuje. Jeżeli tak jest już teraz, to co będzie za miesiąc... co ja mówię, za dwa tygodnie?!
2x dzień
Prawie nie mam kontaktu ze światem zewnętrznym. Porozumiewam się ze wszystkimi tylko wzrokiem. Moje teraźniejsze życie (życie?) składa się jedynie z odliczania sekund od powrotu świadomości, do zastrzyku morfiny. Z reguły powoli liczę do 3000, a potem zbyt bardzo cierpię, by jeszcze móc liczyć; ale czasu upływa mniej więcej jeszcze raz tyle... Za każdym razem, gdy widzę pielęgniarkę chciałbym zawołać, że boli, ale nie mogę... nie jestem w stanie... dobrze, że mają grafik i zapisują w mojej karcie dane mi zastrzyki. O tym, co byłoby, gdyby któraś z pielęgniarek zapomniała dać mi "uśmierzacz"... nie chcę nawet myśleć... Jak miałbym im pokazać, że czuję ból nie do zniesienia?
3x dzień
Dziś przy mnie zaczęło przychodzić na świat nowe życie. Ta ładna, delikatna pielęgniareczka w ciąży, przy wstrzykiwaniu mi morfiny spojrzała w moje cierpiące oczy, chyba parę sekund za długo, bo się wzruszyła, i prawdopodobnie odeszły jej wody płodowe... zabrali ją w pośpiechu na ginekologię i... Boże, co za szczęście, (a zresztą, jaka w tym Twoja zasługa) NIE NANIOSŁA W GRAFIKU DANEGO MI ZASTRZYKU! Powoli ból mi już mija, ale czekam na następną siostrę, która od mojej sali powinna zacząć obchód. Jest! Podchodzi powoli do mnie (to jakaś nowa), patrzy w moje półprzymknięte, prawie martwe oczy... patrzy na grafik... na zegarek... chwila wahania... ... wyszła. Nie! Ten numer nie przejdzie!... . . . . WRÓCIŁA! Co ona trzyma w ręce! CO ONA TRZYMA W RĘCE!!!! Boże, to jest strzykawka!!! !!!
Powoli podchodzi do mnie i fachowym ruchem wstrzykuje do mych żył drogocenną ciecz... Łagodnie się uśmiecha, zapewne sądząc, że przyniosła mi ulgę... nawet nie wie, jaką ulgę mi przyniosła! Ulgę od tego życia, tego przeklętego padołu nieszczęść i cierpienia... - - - Podarowała mi miesiąc życia, - - - okropny miesiąc który mnie jeszcze czekał - - - - - - - - - dzięki naszym parlamen... i klero... - - - - - - - - ale... to już ... nieważne - - - - - - - - - - - - - - - - - odchodzę - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - nareszcie ...kończy się . . . . . . . . . . . . ten . . . . . . . . . . . . koszmar - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - nie . . . . . . żałuję - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -c'est la vie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Dariusz Bański
e-mail: daba1@wp.pl


| |