Teksty piosenek! 1400 tekstów!

 Teksty poważne    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

Instynkt stadny, czyli o subkulturach

Jakub Hałun

Na wstępie chciałbym od razu zaznaczyć, że nie jest to kolejny art z serii dresiarze vs. metale, czy też białe podeszwy vs. buty ortopedyczne. Nie jest to też leksykon krajowych subkultur, jakie to wiekopomne dzieła można napotkać w dużej ilości w Internecie.

Chciałbym zacząć od wyjaśnienia, czym w ogóle jest subkultura. Według Słownika Języka Polskiego subkultura to "wzory, zasady i normy obyczajowe obowiązujące w GRUPIE SPOŁECZNEJ stanowiącej część większej zbiorowości, odmienne od wzorców obowiązujących w społeczeństwie".

Tyle słownik, jednak pierwowzory subkultur pojawiły się na długo przed powstaniem kultury. W czasach prehistorycznych, nasi przodkowie tworzyli stada. Cel był oczywisty. Stadu dużo łatwiej było zdobyć pożywienie niż pojedynczym osobnikom. Łatwiej obronić się przed drapieżnikami, czy też podebrać sąsiedniemu stadu samice :) I tak żyli sobie ludzie szczęśliwie i polowali w lasach na zające, tudzież inne zwierzątka.

Niestety. W pewnym momencie naszych dziejów nastąpiła katastrofa. Pojawiła się cywilizacja. W ciągu kilku tysięcy lat zostaliśmy zmuszeni do wymiany dzid i maczug na komputery. Gatunek jednak nie zmienia się tak szybko. Instynkt stadny pozostał, ale z konieczności musi przejawiać się w inny sposób. Trudno jest dzisiaj, gdy jest nas 6 miliardów podzielić się ze względu na zajmowany teren łowiecki. Musiały, więc pojawić się nowe kryteria podziałów. Grupa ludzi najbardziej ewolucyjnie zbliżona do naszych przodków pozostała przy podziale terytorialnym. Objawia się to ogólnie rzecz biorąc uwielbieniem dla lokalnego klubu sportowego ("LEGIA KING! POLONIA K***A!" i takie sprawy). Nieco bardziej zaawansowani ewolucyjnie, kryteria przynależności do stada opierają na wyglądzie zewnętrznym i rodzaju słuchanej muzyki. O, jak dobrze być częścią takiego stada!!! Zazdroszczę ludziom, którzy do takich należą. Zero myślenia. Mózg oddany do przechowalni. Wszystkie problemy egzystencjalne rozwiązują za ciebie koleżanki i koledzy. Oni decydują co jest fajne i dobre, a co nie. Co wypada robić prawdziwemu "andergrandowcowi". Jakiej muzyki słuchać. Kogo bić, a kogo nie bić.

Ehh... to jest cudowne. Ja niestety nie mam takiego luksusu. Ale nie na tym polega mój problem. Problem polega na tym, ze ci, którzy postanowili już oddać swój mózg do przechowalni i stać się jednym z tych wybranych zaczynają czuć nienawiść do tych, którzy tego nie zrobili. Starają się za wszelka cenę zniszczyć to co jest inne. Może nie będę rzucał tutaj przykładami z życia subkultur. Zna je chyba każdy kto czytał poprzednie wydania NoName. Zamiast tego podam przykład z życia. Byłem kiedyś na kilkudniowym, klasowym rajdzie w Górach Świętokrzyskich (jestem mniej więcej z tych okolic). Miałem w klasie koleżankę, która była wegetarianką. Nie jadła mięsa od czterech lat mimo, że miała ciągle z tego powodu nieprzyjemności w domu. Tak wiec, był już ostatni dzień rajdu i wieczór. Paliliśmy ognisko i piekliśmy na ogniu kiełbaski. Jedli wszyscy - poza nią. Od razu podniósł się rumor. Pięć jej "przyjaciółek" rzuciło się by ją namawiać. Dziewczyna nie była silna. Być może w domu, była w stanie obronić się przed starymi, ale pod presja "przyjaciółek" załamała się. Zjadła tą pieprzoną kiełbaskę. Przy ognisku rozległy się oklaski(!). Stado zwyciężyło. Ciekawe jak się następnego dnia czuła...

Z członkami subkultur jest jeszcze jeden problem - zaczynają oni odczuwać wyższość wobec innych. Wyższość niczym nie uzasadnioną. I dotyczy to wszystkich subkultur. A tak naprawdę taki Tom_lab, który uważa się za lepszego od dresiarzy, niewiele się od nich różni. Wszystko, to tylko różne stada. Stada ludzi, którzy boją się (lub nie potrafią) samodzielnie myśleć.


Jakub Hałun
e-mail: jakub_h@go2.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł



NoName on-line - archiwalne numery, nasze magazyny i serwisy...

 


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone