|
| |

Kariera to nie wszystko
Anna Michna
Wszyscy myśleli, że zostanie wielką pianistką. To prawda - miała do tego predyspozycje. W swoim stosunkowo krótkim życiu, grała z najznakomitszymi gwiazdami świata muzyki. Była wprost niesamowita w tym, co najprawdopodobniej robiła najlepiej. Godzinami siedziała przy fortepianie z małymi przerwami na jedzenie. W głębi duszy była bardzo towarzyską osobą, ale po prostu nie miała czasu na "błahostki", tzn. spotkania ze znajomymi itp. Bo czyż nie kariera jest najważniejsza? Wpajano jej to od wczesnego dzieciństwa, trudno więc, gdyby i ona sama twierdziła inaczej. I wszystko potoczyłoby się jak Pan Bóg przykazał, ale los czasem - a nawet często - płata figle. Julia bardzo poważnie złamała rękę, kiedy to w czasie ostrej zimy poślizgnęła się i upadła. Wprawdzie chirurdzy robili wiele, aby wszystko wróciło do normy, ale niestety palce Julii nie były już w dawnej formie. I co dalej?! To pytanie z bólem serca zadawali sobie wszyscy profesorzy, rodzice, znajomi i wreszcie sama gwiazda. A odpowiedzi brak....
- Mamo, tato, podjęłam ostateczną decyzję. Wiem, że to, co teraz powiem będzie dla was niemałym zaskoczeniem, ale ja nie zmienię zdania...
Rodzice patrzyli z przerażeniem na córkę, jakby spodziewając się tego, co powie.
- Rezygnuję z kariery. Rezygnuję!
- Ależ Julitko, może jeszcze da się coś zrobić.... - ojciec próbował oponować
- Tato! Przestań! - krzyknęła Julia i szybko pobiegła do swojego pokoju
***
- Wiesz Maks, może to dobrze, że wszystko tak się potoczyło. Zawsze wmawiano mi, że jestem jedyna, że nie ma nikogo lepszego ode mnie. A we mnie się wszystko kotłowało, wrzało i w końcu wybuchło. Nie....nie myśl, że upadłam specjalnie! Ja przecież bardzo kocham muzykę, ale...czy aż tak, żeby poświęcić dla niej całe swoje życie, przyjaciół, rodzinę?! Chyba nie...
- Więc co teraz będziesz robić? - jej przyjaciel miał zmartwioną minę
- Hmm...każdy teraz zadaje mi to pytanie. A więc...na razie mam zamiar leżeć do góry brzuchem i odpocząć trochę od tego wszystkiego. Może gdzieś wyjadę? Przecież są wakacje! A potem - zobaczymy. Mimo wszystko jestem optymistką.
- Julia!! Mam pomysł! Wybieramy się teraz z kilkoma znajomymi na parę dni do takiej miejscowości niedaleko Krakowa. Wiesz, cisza, spokój...Może pojedziesz z nami?
- A kto jedzie? - Julia zapytała z zainteresowaniem
No....ja, Kaśka, Gosia, Klaudia, Paweł, Dawid, Mateusz
- A gdzie będziecie mieszkać?
- Wiesz, jak dla ciebie to zarezerwuję miejsca nawet na samym Wawelu! - powiedział zupełnie poważnie Maks, a potem wybuchnął śmiechem
- Ojej, nie trzeba! - Julia przyjęła ten komplement z uśmiechem na ustach
- A tak zupełnie serio, to zamierzamy pomieszkać sobie pod namiotami. I co ty na to?
- Hmm...nie mam nic przeciwko.
***
Pukanie do drzwi pokoju Julii.
- Proszę?
- Spakowana? - Maks zapytał cichutko
- O! Maks! Tak, prawie jestem spakowana, tylko jeszcze jeden sweter wezmę. Chyba zapowiada się niezły ziąb, prawda?
- Tak, weź na wszelki wypadek. A bierzesz gitarę?
- No jasne! Przecież to podstawa - ognisko, kiełbaski i śpiew przy gitarze. Ale...Maks, myślisz, że dobrze robię?
- Nie rozumiem?
- No...czy ja w ogóle powinnam tam z wami jechać? To znaczy, czy wy chcecie, żebym jechała...
- Julia, przestań się wygłupiać! - Maks delikatnie pocałował ją w czoło
- I pośpiesz się, bo Dawid już czeka na dole swoim samochodem.
- OK., Już schodzę!
***
- Cisza, spokój. Tak jak mówiłeś Maksiu - powiedziała Julia rozglądając się po drzewach zatopionych w mroku
- A więc podoba ci się? - ucieszył się
- Pewnie! I do tego bardzo polubiłam twoich przyjaciół. Są naprawdę świetni - bez wyjątków, choć każdy jest inny.
- Tak...każdy jest inny. Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale kogo z nich najbardziej polubiłaś?
- Czy ja wiem.. No, niezmiennie najbardziej lubię ciebie
- Daruj sobie...
- ...a tak poza tobą? Nie wiem, ale mogę ci powiedzieć kogo najmniej trawię
- Mówiłaś, że wszyscy są fajni - Maks lubił łapać za słowa
- No tak...ale Klaudia jest taka....
- Wiem, wiem o co ci chodzi. I dlatego nie wiem, jak kiedykolwiek mogłem się z nią związać. Ale już nie mówmy o tym. Chodź! Bo będą się o nas martwić, a zbliża się pora kolacji - pociągnął ją za rękę
- Maks! Zaczekaj... - przystanęła - czuję, że chcesz mi o czymś powiedzieć, wygadać się....
- Umiesz czytać w myślach - zdziwił się
- A więc?
- Wiesz....może jutro pogadamy. Dzisiaj lepiej już wracać.
- Masz rację
***
- I on podnosi te słuchawki do uszu i słyszy: "wdech, wydech, wdech, wydech..."
Ha, ha, hi, uue, ha, ha !!
Przy ognisku panowało ogólne rozbawienie
- A wiecie...mnie się wcale nie podobają te dowcipy o blondynkach - powiedziała Gosia
- Dlaczego? Przecież się śmiałaś, a zresztą...jesteś brunetką! - dziwił się Paweł
- No...tak, ale...
- A może to jakaś cudowna farba i pod tym ciemnym kolorkiem masz jasne włoski? - dokuczał dalej Paweł
Ha, ha, ha!
- Oj, przestańcie... - Gosia udawała obrażoną
- Wiecie, co? Myślę, że musimy się już zbierać do spania. Jutro wcześnie wyruszamy na pieszą wędrówkę - powiedział Maks
- Piesza wędrówka mówisz? A może co innego się święci? - zapytała podejrzliwie Klaudia - Bo...wiecie, Maks teraz odgrywa rolę Romea.
- Klaudia, nie zaczynaj... - chciał przerwać ten monolog Mateusz
- I co trudna ta rola kotku? - ciągnęła Klaudia, nie zważając na nikogo - Chyba nie, skoro masz Julię pod ręką?
- Klaudia!!! Opanuj się - krzyczeli wszyscy, tylko Julia siedziała zawstydzona, a Maks patrzył na Klaudię nie wróżącym niczego dobrego wzrokiem
- Nie opanuję się! Wkurzacie mnie wszyscy! Jesteście okropni!
Pobiegła do namiotu, zabrała plecak i uciekła....w siną dal.
- Klaudia! Wracaj! Wracaj natychmiast! - wołali wszyscy, ale brak było odpowiedzi
- Szybko, bierzcie latarki, musimy ją znaleźć! - Dawid, czuł się odpowiedzialny za grupę
Wszyscy chwycili latarki i pobiegli na poszukiwania. Wołali, krzyczeli, szukali, ale Klaudii ani widu, ani słychu. Nagle Julia wpadła na pewien pomysł.
- Maks, chyba wiem, gdzie ona jest!
- Serio? No to mów!
- To niedaleko, ale pozwól samej mi tam pójść
- O nie! - zaprotestował
- Maksiu....proszę
- Nie rozumiesz, że boję się o ciebie? - zatroskanym głosem powiedział Maks
- No dobrze. Chodź! - pociągnęła go za rękę
Po jakimś czasie doszli do małej polanki.
- Dlaczego podejrzewasz, że ona tam jest? - zapytał szeptem Maks
- Bo kiedyś widziałam, jak tu siedziała pod sosną. A zresztą....po prostu czuję, że ona tu jest.
I wtedy zobaczyli jakąś postać, siedzącą na trawie.
- Maks, pozwól....
Skinął głową.
- Kto to?! - Klaudia przestraszyła się szelestu
- Nie bój się, to ja...Julia
- Odejdź stąd! Nie potrzebuję cię!
- Nie odejdę. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że wszyscy martwią się o ciebie, nie wiedząc gdzie jesteś?
- .....
Julia usiadła obok Klaudii.
- Dlaczego taka jesteś?...
- Jaka? - udawała Klaudia
- Przecież wiesz...
- ......
- Wiem, że chodziłaś z Maksem, ale....to było kiedyś.
- Ty tego nie zrozumiesz.
- Może jednak...zrozumiem
- Ja go dalej kocham! - Klaudia wybuchła płaczem
- I dlatego sprawiasz mu ból? Wiesz....trudno zdefiniować słowo "miłość", ale każdy kto naprawdę kocha, potwierdzi, że w miłości najważniejsze nie jest branie, ale dawanie! A ty....nie kochasz jego, tylko siebie! I chcesz go przy sobie zatrzymać.
- Nieprawda!
- Więc dlaczego nie dajesz mu wolności? On cię nie kocha, więc spróbuj się z tym pogodzić.
- Nie mogę!!! Tobie łatwo jest mówić, bo on cię kocha!
Julię zamurowało.
- Ss...skąd wiesz? - zapytała z bijącym sercem
- Bo mam oczy!!! I widzę, jak on na ciebie patrzy
Kiedy Julia uspokoiła się trochę, powiedziała:
- To, jak on na mnie patrzy jeszcze o niczym nie świadczy. Zresztą ja go wcale nie kocham....chyba - to "chyba" powiedziała cichutko, cichuteńko - Poza tym źle mnie zrozumiałaś. Nie chcę, abyś Maksa oddała MNIE. Po prostu nie sprawiaj mu bólu! Klaudia...jesteś ładną, inteligentną dziewczyną. A Maks nie jest jedynym facetem na świecie!
- Tylko, że żaden się mną nie interesuje!
- No jak to? A...Mateusz? - Julia z ulgą znalazła jakiś punkt odniesienia
- Eee...co ty wygadujesz.
- No jak to? Przecież widzę jak za tobą łazi!
- No....tak, jest fajny, ale...
- No widzisz! Nie ma co się łamać! Wiesz, chciałabym, żebyśmy zostały przyjaciółkami. Da się coś z tym zrobić? - uśmiechnęła się Julia
- Chyba...tak - Klaudia odpowiedziała niepewnie, ale po chwili z uśmiechem podała jej dłoń
- A teraz już chodź, bo się wszyscy zamartwią na śmierć
- No! Nareszcie!
- W końcu się znalazłaś! Jak mogłaś nam to zrobić!
- Gdzie byłaś?
Wszyscy zasypywali Klaudię ogromem pytań i wymówek.
- Chciałam....chciałam was wszystkich przeprosić - zdobyła się na wysiłek Klaudia - przykro mi, że tak szczeniacko się zachowałam i obiecuję, że więcej się to nie powtórzy. Wybaczycie mi?
- Jasne - odpowiedział za wszystkich Mateusz
- A ja proponuję napić się teraz gorącej herbaty i do łóżka, co wy na to? - zapytała Kasia
- Oj, ja się z tobą w pełni zgadzam - powiedziała Gosia - chodźcie!
Kiedy oddalili się nieco, Maks zatrzymał Julię. Popatrzył jej prosto w oczy i powiedział:
- Dziękuję.....- to wystarczyło
***
Na wędrówkę wyruszyli rzeczywiście bardzo wcześnie. Szli przez pola, lasy i zachłystywali się przyrodą niedotkniętą jeszcze ręką ludzką. Cała grupka była wypoczęta, wesoła i szczęśliwa. Cieszyli się wakacjami i własną przyjaźnią. Maks szedł koło Julii.
- Wiesz, teraz już chyba nikt nie ma nic przeciwko...
- Przeciwko czemu? - znowu serce biło jej jak młot
- Przeciwko temu, że się lubimy!
Julia poczuła rozczarowanie.
- Mam nadzieję, ale trzeba by już ich zapytać - zdobyła się jednak na uśmiech
- Pamiętasz, że mamy zaległą rozmowę?
- Tak, pamiętam. Chcesz teraz pogadać?
- Chyba tak...Julia, myślisz, że ona naprawdę mnie dalej kocha? - Maks przystanął
- Szczerze? Myślę, że nie. Z resztą popatrz jak na siebie patrzą z Mateuszem - skinęła na parkę idącą przed nimi
Maks uśmiechnął się na ich widok.
- A tobie jeszcze na niej zależy? - zapytała Julia
- W pewnym sensie. Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała. Cieszę się, że jest teraz szczęśliwa.
Maks patrzył długo na Julię. I milczał.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - spytała Julia
- Kiedyś taka nie byłaś....- powiedział Maks
- Kiedy?
- Wtedy...kiedy obchodził cię tylko fortepian
- Aż tak się zmieniłam? - uśmiech nie schodził z jej twarzy
- Bardzo. Teraz doskonale potrafisz wsłuchać się w duszę człowieka
- Naprawdę?
- Tak. Powinnaś to wykorzystać w przyszłości
Julia zamyśliła się.....
***
Gorąca sierpniowa noc. Julia wierciła się pod śpiworem, aż w reszcie postanowiła wyjść na dwór. Wstała, założyła buty. Wśród ciszy nocnej słychać było tylko chrapanie Dawida. Julia parsknęła śmiechem i natychmiast opanowała się, nie chcąc obudzić innych. Wyszła. Na zewnątrz jednak zobaczyła kogoś.
- O! Julia! Chodź. Ty też nie mogłaś zasnąć? - Kasia ucieszyła się z nowej towarzyszki
- Oj, tak. Strasznie gorąco tej nocy.
- No właśnie. Chcesz soku?
- Tak, poproszę.
- Słuchaj....a Klaudia to miała rację? - zapytała mimochodem Kasia, nalewając soku do kubeczka
- To znaczy? - Julia udawała, że nie wie o co chodzi
- No...czy ty i Maks...
- Szczerze? Jeśli by to ode mnie zależało, już dawno związałabym się z Maksem. Ale....
- On cię nie kocha? - to pytanie brzmiało w ustach zmartwionej Kasi, jak raczej zdanie twierdzące
- Właśnie w tym rzecz, że nie wiem.....
Cisza.
- Ale ja wiem! - usłyszały głos za sobą
- Maks! - krzyknęły razem przerażone dziewczyny
- Wiem....nie powinienem podsłuchiwać, ale rozmawiałyście tak głośno... Julia....jeśli o mnie chodzi, to ja...ja już dawno oddałem ci swoje serce
Julia stała zawstydzona i nie mogła przemówić słowa. Nagle od strony namiotów dały się słyszeć krzyki:
- Brawo, brawo!
Okazało się, że nikt tej nocy nie mógł zasnąć. Wszyscy, bez wyjątków krzyczeli tylko:
- Gorzko! Gorzko!
Nagle zaspany Dawid wyłonił się z głębi namiotu i pytał:
- Ccc..co jest kurcze? Co się dd...dzieje?
Ale kiedy zobaczył Julię i Maksa, wszystko zrozumiał
***
Kiedy wrócili do domu, nie było już tak kolorowo. Szczególnie Julia - musiała przecież pomyśleć nad swoją przyszłością. Jednak po złej passie, nadeszły chyba dla niej chwile szczęścia, ponieważ okazało się, że jej dalsza kuzynka załatwiła jej pracę. Miała więc załatwione utrzymanie, mieszkanie i miłe, rodzinne towarzystwo. Trzeba było jednak wyjechać z domu na dłuższy czas.
- Ty, to chyba całe życie spędzisz na walizkach - żartowała mama, pomagając pakować się córce w daleką podróż
- Eee...ja nie narzekam. Powiem ci nawet, że lubię takie życie
- Chyba nie masz tego po mnie - mama uśmiechnęła się
- Mamo...czy wy...to znaczy ty i tata macie do mnie żal?- zapytała z niepokojem w sercu Julia
- Ale o co córeczko? - mama zrobiła zatroskaną minę
- No...o to, że nie spełniłam waszych oczekiwań. Chociaż jestem szczęśliwa, to przecież nie jestem teraz żadną sławną osobistością
- Ależ Julitko....Jak w ogóle możesz tak myśleć. Każda matka jest szczęśliwa, jeśli jej dziecko jest szczęśliwe.... - powiedziała mama przytulając Julię mocno do swojego serca
***
Praca Julii, aż nadto pasowała do jej charakteru. Miała bowiem opiekować się starszymi, schorowanymi ludźmi, których opuściła najbliższa rodzina. Potrafiła cudownie dogadać się ze staruszkami, jak sama później mówiła - mogłaby spędzać na takich rozmowach całe dnie. Szczególnie upodobała sobie panią Alinę, którą nazywała swoją "babcią". Stały się po prostu przyjaciółkami! Pewnego dnia pani Alina powiedziała do młodej dziewczyny:
- Wiesz....ty doskonale umiesz wsłuchać się w duszę człowieka
- Naprawdę tak babcia sądzi?
- Ja to wiem - powiedziała z przekonaniem pani Alina
Julia wróciła myślami do wakacji. Dokładnie te same słowa wypowiedział kiedyś jej ukochany Maks.....
***
Kiedy przyjechała na weekend do domu, Maks też miał wolne i czekał na Julię na przystanku. Ta szybko wybiegła z autobusu, rzuciła się w ramiona Maksa i powiedziała, a raczej krzyknęła:
- Już wiem, Maks! Już wiem!!!!!
- Co? Co wiesz? - Maks był zdezorientowany zachowaniem tej szalonej dziewczyny
- Wiem, co chcę robić w przyszłości!!!! - Julia nic sobie z tego nie robiła
- A więc? No mów!
- Psychologia. Będę studiować psychologię!
- Hmm...niezły pomysł.
- Maks, to nie pomysł! To postanowienie!
- A więc - witaj w gronie krakowskich studentów - bo myślę, że wybierasz się na tę samą uczelnię?!
- No jasne! Innej nawet nie biorę pod uwagę, ale co do grona studentów - zaczekaj do egzaminów
- Eeee...na pewno wszystko pójdzie ok.
***
Julia, już jako studentka III roku zastanawiała się nad swoim życiem. Pozorne zawalenie się świata młodej dziewczyny, zamieniło się na niesamowite szczęście. Gdyby nie ten okrutny wypadek, nie miałaby przecież przyjaciół i przede wszystkim Maksa - bo nie miałaby czasu martwić się o miłość. Nie odkryłaby także swojego daru i nie studiowałaby tego, co studiuje i tak bardzo lubi. Wszystko potoczyłoby się inaczej - ale czy lepiej? Tego nikt nie wie....Julii jednak zupełnie wystarczało to, co miała. I doszła do wniosku, że nie powinno się robić niczego za wszelką cenę. Czasami - wręcz przeciwnie - warto zaufać losowi......
Anna Michna
e-mail: aniunia125@poczta.onet.pl


| |