|
| |

Narkotyki - riposta
Po przeczytaniu artu "O kretynizmie walki z narkotykami" zechciałem wyrazić pogląd na temat narkotyków, który to rozpoczął Amiri. Co do artu to jestem zaniepokojony podejściem jego do tego drażliwego tematu. Co do konkretnych poglądów to napisze dalej.
Artykuł przeczytałem kilka razy i z tego mi wynika że popierasz taki handel i nieszczęście ludzi uzależnionych. Czy zabronienie posiadania narkotyków może coś pomóc naszemu krajowi? Może i to bardzo. Przez to przestaniemy finansować organizacje terrorystyczne z całego świata. Przez to nie będzie się oglądać widoku ludzi naćpanych na ulicach. Same plusy, a minusy? Minusem może być to że narkotyki wpadną w podziemie co stanie się chyba dobre, bo większość ludzi nie będzie mieć do tego dostępu. Wiadomo że zostanie jakaś grupa no ale ona się wykruszy za jakiś czas, przy udziale pewnych środków. Autor daje argument że takie działanie uderzy w "dzieciaki, które z chęci zarobku przekazują towar dalej oraz w narkomanów, którzy są uzależnieni i siłą rzeczy muszą mieć przy sobie dragi". Takie przekonanie może świadczyć o zepsuciu naszego społeczeństwa, a trzeba uzdrowić je ale na pewno nie narkotykami. Pisze on też że rodzice są winni takiej sytuacji. Musze się po części zgodzić no ale zrzucanie na nich całej odpowiedzialności jest błędem. Winni są wszyscy nie tylko rodzina, ale tez szkoła, politycy i całość społeczeństwa, ale najbardziej pazerność i głupota. Inna sprawa to zapchane więzienia i związane z tym władze sądownicze. Polska jest krajem gdzie sądy działają ślamazarnie ale jest to związane z głupim prawem sądowniczym. Prawdziwe prawo powinno do każdego przestępstwa przyporządkować karę i nie powinno być żadnych okoliczności łagodzących. Prawo to prawo, każdy powinien odpowiadać za siebie, a jeśli nie może i jest ograniczony umysłowo czy też inne to powinien być odizolowany od społeczeństwa i wtedy nie mógłby nikogo skrzywdzić. Ktoś powie że nie jestem tolerancyjny. Przeciwnie jestem tolerancyjny ale trzeba każdą rzecz zakwalifikować jako szkodliwą a inną jako nie szkodliwą. Jeśli mamy żyć w państwie prawa (takie coś jest zapisane w konstytucji) to prawo wino być respektowane a nie być pośmiewiskiem dla przestępców. Przytoczony został przykład przepełnienia ośrodków karnych, jednak taka sytuacja jest spowodowana tylko i wyłącznie opieszałością prawa oraz nieprawidłowościami w karaniu przestępców. Porównanie problemu narkotyków do prohibicji jest dobry no ale jednak jeszcze za wcześnie na takie wnioski.
Druga część tego co pisałeś to propozycja zalegalizowania narkotyków. Argumenty są niecelne i wychodzi inna strona takich ustępstw. Ta stroną są inne rzeczy nie zalegalizowane w naszym kraju, a mówię tu o aborcji, eutanazji i innych. Jeśli myśleć tak jak ty to ja podciągnę problem narkotyków pod... aborcję. Gdyby myśleć tak jak ty to po wprowadzeniu powszechnej aborcji można by stosować ją jako... środek antykoncepcyjny. To co napisałem można określić jako bulwersujące no ale jeśli dawać ludziom możliwość zabijania się przez narkotyki to czemu by nie zalegalizować aborcję (oczywiście nie pisze tego na 100% serio, ale jak umysł człowieka może być pokrętny). Na to samo będzie wychodzić a efekt będzie ten sam, życie ludzkie stoczy się do rynsztoku. Tak samo można by powiedzieć o eutanazji. Jednak nie o to mi chodzi żeby wszystko wywlekać na wierzch. A chodzi o sposób w jaki myśli zostały przekazane przez ten artykuł. Sama sprawa zalegalizowania narkotyków "twardych" jest przeze mnie postrzegana jako chęć pomocy narkobiznesowi. "Miękkie" chociaż są używane częściej to nie znaczy że są mniej toksyczne, a ich spożycie jest bezpieczne. Narkotyk to narkotyk uzależni (a niekiedy zabije) prędzej lub później. Inna sprawa to określenie tabu (owocu zakazanego) w sensie narkotyku. Przypisywane jest tu spożycie alkoholu do ćpania, co jest dla mnie ciekawe. Jeśli chodzi o alkohol to podobnie jak do narkotyków mamy różne rodzaje, od piwa aż do spirytusu, co można by porównać do trawki aż do kokainy czy też innego "twardego" typu. Jak widać można by te dwie rzeczy porównać i to nie tylko po rozciągłości rodzajów ale też jeśli chodzi o "zanieczyszczenia". "Polski kompot" można by porównać na przykład z denaturatem. Jednak to nie jest najważniejsze. Ważniejsze jest to że właśnie te zanieczyszczenia są przede wszystkim przyczynami śmierci oraz zakażenia HIV. Jednak takiego zagrożenia nie ma raczej ze strony alkoholu jak mi się zdaje (ale nie chodzi mi o to żeby go wychwalać czy też namawiać). Co do tego że byłaby lepsza jakość, to raczej zapomnij. Wtedy zapotrzebowanie byłoby większe a wytwórcy by musieli w sposób znaczny zwiększyć produkcję a wtedy nie podnieśliby oni jakości, ale może nawet pogorszyli. Piszesz też o kulturze ćpania i porównujesz ją do kultury picia alkoholu. Zanosiłem się ze śmiechu czytając to. Pomyliłeś chyba pojęcia kultury, bo z tego co wiem to te dwie rzeczy mają się jak "lód" do "ludu". Wymowa taka sama znaczenie całkowicie inne. Nie musze komentować. Zauważyłem posunięte przekonanie że nasze państwo na takim procederze by jeszcze zarobiło. Nic bardziej mylnego. Kraj nasz jest taki że handlarze zeszliby prędzej do podziemia niż dali państwu część zysków. W tej chwili państwo traci miliony złotych na walkę z tym procederem jednak jest sobie samo winne. Jeśliby usprawniło systemy ścigania to strat nie byłoby. Podatek nałożony na narkotyki, a tym bardziej zalegalizowanie byłby tylko usprawiedliwieniem nie umiejętności zaradzenia temu problemowi. Następny problem to to że człowiek po "spożyciu" nie jest zawsze zdolny na przykład do prowadzenia samochodu. W takim przypadku trzeba by zmienić kodeks drogowy i wprowadzić normy i sposób mierzenia powiem bez ogródek : "naćpania". Z tym wiązałoby się wiele innych rzeczy no ale to jest do szerszego przedyskutowania. Ostatnią rzeczą którą chciałem napisać (ale nie ostatnią jaką można by napisać) jest sprawa dlaczego ludzie "ćpają". Najczęściej jest to spowodowane chęcią spróbowania czegoś nowego. Jeśli skończy się to jako rozczarowanie to człowiek taki nie sięgnie po to raczej. Jeśli pokaże mu to alternatywną rzeczywistość to jest to ślepym zaułkiem. Człowiek stoczy się do tego punktu że będzie żebrać o nową działkę. Jeśli pochodzi z majętnej rodziny to zanim tak się stanie, minie trochę czasu. Jeśli nie to zacznie kraść i znajdzie się u Kotarskiego (albo i gorzej) i tyle. Jednak nie o to chodziło mi dokładnie. A chodziło o to czemu ludzie wiedząc że to wciągnie ich dają się pochłonąć przez nałóg. Jedynym wytłumaczeniem jest albo niepewna sytuacja życiowa i z tym związany stres albo słabość psychiczna. Pierwsza możliwość przedstawia człowieka mającego problemy z pracą, szkołą, znajomymi i temu podobnymi. Są to problemy do przezwyciężenia jednak pojawia się tu drugi problem: psychika człowieka. W tym miejscu właśnie jest największy problem. Każdy człowiek jak wiemy ma inną psychikę a to oznacza że musi być różnorodność naszego psyche. Pomoc dla psychiki może być tylko nieustanna i dość fachowa. Człowiek taki potrzebuje drugiego człowieka by wyładować smutki, pozwierzać się, mieć poczucie bezpieczeństwa i oczywiście chęci wyjścia z nałogu. Jeśli człowiek chce być w środowisku narkomanów i mu to odpowiada to mało co może go uratować, może jakiś wielki autorytet, silny impuls z jakiejś strony czy też silna pomocna dłoń. Tak więc wychodzi na wierzch sprawa słabej psychiki i powiedzenia "nie" i to nie tylko narkotykom. Uważam że każdy człowiek może się obejść bez "wspomagaczy" i jest to tylko kwestia ludzkiej psychiki i samozaparcia. Autor artykułu napisał że jeśli "ktoś chce się sam zabijać, to jego sprawa". Taki pogląd jest albo przejawem wytłumaczenia zjawiska i "sposobu przeciwdziałania" albo (prawdopodobnie się mylę ale przekaz jest zbieżny) próba przekonania ze proceder jest jak najbardziej pożyteczny. Jest trzecie wytłumaczenie jednak nie chce być zbyt pochopny we wnioskach.
Temat narkotyków w tym arcie został tylko pobieżnie przedstawiony, a zakres całego problemu mógłby zostać nawet bardzo poszerzony. Miałem zamiar nawet przedstawić problem bardziej "globalnie" no ale czas nie pozwolił. Jeśli ktoś wyciągnął jakieś wnioski to się cieszę, jeśli nie to... Tak czy inaczej zachęcam do korespondencji.
Ps. Pytanko: czy po czasach prohibicji spożycie alkoholu zmalało?
Redeemer
e-mail: redeemer@poczta.fm


| |