|
| |

MIŁOŚĆ
To naprawdę ona? Ma takie zielone oczy. A może brązowe? Nie widzę dokładnie, ale są tak wyraźne i żywe, że przykuwają natychmiast uwagę. Gdzie ona patrzy? Widzisz tam coś? Ja nie. Przecież tam nic nie ma. Tylko niebo, i chmury - gdzieniegdzie. Coś tam MUSI być. Nieważne. Spójrz na jej ręce. Wyglądają, jakby miały zaraz się złamać, jak sucha gałązka. Dłonie ma takie smukłe i delikatne. Chciałoby się przytulić tą jej zieloną sukienkę. Ona tam stoi tak, jakby nie należała do tego świata...
O! Spojrzała w moją stronę! Dlaczego się nie uśmiecha? Te jej oczy... Takie gorzkie spojrzenie. O czym myśli? Oddałbym rękę, żeby to wiedzieć.
Nie ciągnij mnie, ja chcę jeszcze popatrzeć.
Znowu to niebo. Co ona tam wypatrzyła, przecież nawet ptaki dzisiaj nie latają. A może to te chmury. Podobno niektórzy wróżą z ich układu. Eeee... Nie. Ona nie wygląda na taką, która w to wierzy, chociaż nie zdziwiłbym się, jeśliby wróżyła z ręki. Nie, nie z ręki, raczej z oczu. W źrenicach ma chyba promienie rentgena.
Wstała! Gdzie ona idzie? Tam nie ma ścieżki. Chodźmy za nią. Dlaczego mnie zatrzymujesz? Zostaw mnie! Idę za nią. No i dobrze, i tak nie chciało mi się iść do nich. Do zobaczenia!
Stanęła. Może ją zawołać? Ale nie wiem, jak ma na imię. Po co ona pcha się w te chaszcze, może sobie podrapać nogi.
Ała! To jałowiec! Kłuje! Skaleczyłem się, a co dopiero ona w tej jedwabnej mgiełce.
Poczekaj!!!
Nie słyszy mnie...
Gdzie ona...
Jest!!! Widzę ją! Patrzy w to uparte niebo, jakby miała spaść z niego manna. Jakie tam są stare drzewa. Muszą mieć chyba ze trzysta lat. Ona też je chyba widzi. Założę się, że pójdzie w tamtą stronę.
Miałem rację. Zniknęła za pniem. Ciekawe, co tam jest? Idę.
To chyba jakieś przejście... Polana? Niemożliwe. Tyle razy tędy chodziłem i nigdy tego tutaj nie było. Która godzina? Boże, minęły już dwie godziny? A ona? Gdzie? Zostawiła mnie? Nie może mnie tutaj zostawić! Ja... Ja nie wiem, jak wrócić. Boże, jak tutaj jest pusto! Zaczynam się bać.
Heeeeej!!! Gdzie jesteś! Nie wierzę. To niemożliwe! Wróć! Wróć... Proszę... wróć... boję się...
Spokojnie. Rozejrzyjmy się. Ojciec zawsze mi mówił, że trzeba być opanowanym. Tutaj jest właściwie bardzo ładnie. A niebo! O, jakie piękne. Nigdy nie widziałem takiego koloru! Dziwne. Mógłbym gapić się na niego godzinami. Cudo! A tam - taka zielona trawa. Wygląda na miękką. To chyba ścieżka... Tak!!! Znalazłem wyjście!
A niebo takie niezwykłe...
Monika Gładysz
mailto: monikagladysz@go2.pl (private)
or mailto: mgladysz@poland.com
ICQ: 92461622
Member of COders Group: http://coders.shnet.pl/klub/


| |