|
| |

Talk Show
Ostatnimi czasy miałem wątpliwą przyjemność oglądania kilku programów typu "Talk Show". To co zobaczyłem napawa mnie przerażeniem większym niż możliwość wyboru Leppera na prezydenta, ale od początku.
Codziennie po powrocie z pracy "skacząc" po kanałach TV napotykałem na program niejakiej Ricki Lake. Co tam się wyprawiało!!! W programie tym chodziło mniej więcej oto, że jakiś facecik, piętnaście lat temu, nabijał się w szkole z jakieś niewiasty, gdyż ta nie grzeszyła urodą (o czym wszyscy mogli się przekonać), a teraz ona po "zmianach" (na lepsze) chciała się na nim odegrać. wchodząc spoliczkowała go, a publika "zrywała gacie" ze śmiechu (on sam zresztą też). I cały program kręcił się wokół tej jednej sprawy. Oczywiście kolejny dzień przyniósł nowy jeszcze bardziej debilny temat. Patrząc na tą chałę, myślałem, że ci to dopiero mają problemy. Nie to co statystyczny Polak (a mówią, że to Polacy wiecznie narzekają). Tego typu pierdoł z za "wielkiej kałuży" jest coraz więcej i żaden specjalnie nie wnosi nic nowego.
Osobny rozdział to produkcje tego typu robione w naszym kraju. No cóż, nie mogę niestety powiedzieć, że są to jakieś rewelacje. Wydaje mi się jednak, że największa szmira polskiej produkcji jest odrobinę lepsza od produktów z za wspomnianej już "wielkiej kałuży". Różnorodność Talk Show-ów jest spora i praktycznie każdy kanał telewizyjny ma taką pozycję w swoim "repertuarze". Tematy poruszane są równie śmieszne co w ich protoplastach z USA. Oglądałem przez chwilę jakiś tokszoł, mówili w nim o małżeństwach, w których jeden z partnerów był dużo starszy od drugiego. I po ponad półgodzinnej dyskusji doszli do wniosku, że to prywatna sprawa każdego człowieka, z kim chce dzielić swój żywot. Czyż to nie wspaniałe? Dla mnie bomba!
Na kanale ze słoneczkiem w logo jest taki tokszoł, który swego czasu bardzo chętnie oglądałem, ale prowadził go nie kto inny jak A. Woyciechowski, założyciel Radia Zet. Przestałem oglądać jak program zaczął prowadzić ten "sympatyczny" facecik w eleganckim gajerku (no cóż musi nadrabiać ubiorem). Pan Woyciechowski wiedział "co i jak" i miał styl, którego każdy inny prowadzący może mu tylko pozazdrościć.
Zastanawiam się skąd bierze się popularność Talk Show-ów. Myślę, że ludzie lubią wiedzieć, że inni też mają lub mieli problemy. Ktoś z Was na pewno spyta dlaczego więc oglądam tę szmirę?
Odpowiadam. Już nie oglądam. Szkoda mojego czasu. Zamiast słuchać pierdołowatych problemów jakichś Johnów i innych Krystyn, wolę wziąć się za rozwiązywanie moich. Może też pierdołowatych, ale MOICH.
Pozdrawiam. Narazicho.
Sławomir Rinc
e-mail: slarin@go2.pl


| |