Twój ulubiony magazyn on-line

 Poezja    

Wiersze Moniki Gładysz

oglądam
swoje ręce
dotykały twojej twarzy

oglądam
moje stopy
chodziły po zieleni

teraz
ręce umarły
a stopy
zapomniały

25.03.00

-------------------

z puzzli
układam sobie świat
jednej części zabrakło
tej
z napisem "miłość"

21.03.00

-------------------

w mojej głowie pełnej
absurdów rodzę się nowa
bez ścian do podpierania
bez nieużywanych rowerów
i małych kółeczek o smaku
nienawistnym

w mojej głowie pełnej
nadziei mam dwie nogi
wykorzystywane do granic
i dwie ręce zakazanej miłości
pełne i serce walące przyjemnie
z powodów innych

w moje głowie pełnej
marzeń ubieram lekki uśmiech
bo nie boli nic i biegać łatwo
za motylem w czerwieni
i Pan Bóg ma miękką brodę
po którą wspinam się bez zadyszki

22.04.00

-------------------

zamykam oczy...
biegam
pokonuję przeszkody
schody dużo schodów
kiedy ciało
oparte o poręcz
próbuje ukoić
łopoczące coś w klatce
z żeber

11.04.00

-------------------

rozedrzeć ciało
wziąć widelec i nóż i łyżkę
odcedzić zbędne myśli
wygrzebać ukryte głęboko
dobro szacunek zachwyt
i wyrzucić je
na powierzchnię jak oliwa
potem wziąć igłę z
zieloną nitką i
zaszyć w lepszym porządku

30.05.00

-------------------

szkoła

ach to boisko kostropate
mające na sumieniu
tysiąc kolan zdartych
rozgrzane słońcem czerwcowym
przygna do mnie w zimę
jesienią życia
słodkie lat siedemnaście
cieniutką sukienkę
i paznokcie pomalowane
na niebiesko

ach żebym tak mogła
zatrzymać się teraz
nie iść dalej
i nie myśleć
i nie wiedzieć
że kolor nieba jest
ulotny a twarze
zapominają się z czasem...

26.05.00

-------------------

docenisz wreszcie mnie

nagrałam sobie
w podświadomości
twój obraz
na twoje i jego podobieństwo
masz na nim na policzku kroplę
wyciętą z kolorowego
magazynu
ubrany jesteś - a jakże
w czarny garnitur
i stoisz - nie wiadomo dlaczego
nad szarym lastriko
z moim nazwiskiem

23.11.00

-------------------

jestem drzewem
owocowym
z wyznaniem miłosnym
wydrapanym scyzorykiem
w korze

27.07.00

-------------------

do 1.

czy to źle tak kochać
mówili mi że miłość
uskrzydla
ale ja wiem już wiem
nie każda

czy to źle tak płakać
z miłości
platonicznej niewinnej winnej
to nie jest karalne
jeśli znikoma szkodliwość społeczna

jak to się dzieje
czy to źle
on nie kocha już
dziewczyny jak rękawiczki

już się zniszczyłam

26.05.00

-------------------

przyklejasz do mnie
usta łapczywe
do krwawych policzków
gorących gorących gorących
a w piersi
demon się budzi
odkleja twoje wargi
zimnym potem oblewa
twarz aby potem
zasnąć znowu czujnym
snem

22.05.00

-------------------

pocieszam się
słodząc życie zwykłym
cukrem

pomaga tylko
na chwilę

17.05.00

-------------------

nie umiem
wyskoczyć z duszy
jak z brudnej koszuli
przestać czuć
myśleć
kochać
niemożność gorsza jest
od śmierci

6.05.00

-------------------

nade mną
liściaste niebo
i anioły ze skrzydłami
czarnymi i głosem
ochrypłym
a w dole
odrapana ziemia
ułożona w belki
malowana brudną farbą
obok - tylko on
i niebo staje się
siódmym
a ziemia - niewidoczną

30.04.00

-------------------

kołacząc jak grzechotką
głową
wytrząsam z czaszki
niepokój
aby móc zasnąć
bez zbędnych
myśli

28.04.00

-------------------

siłując się z płaskim
oddechem dziwię się
ludziom o pełnych piersiach

tak łatwo zapomnieć
o błogosławieństwie
chłonięcia ciężkich
okruchów południowego słońca

23.04.00

-------------------

ach
pochwycić moment
krótką chwilę
zamknąć w garści
i czuć i czuć i czuć
nie da się
wycieka między palcami
spływa nie zostawiając
śladu

11.04.00

-------------------

w łupince orzecha
na oceanie w wannie
calineczka - ja
taka mała w twoich
ramionach
zamykam oczy - ciepło
bezpiecznie wiosłuję
wykałaczką przybijam
do brzegu

zasypiam

9.07.00

-------------------

taka sobie jestem
mała skurczona
przestraszona
aż dwa dziecięce warkocze
nastroszyły się
jak pióra szarego wróbla
w zimę

już nie dorosła jestem
tylko ściskam w palcach
pluszowego misia
maczam brodę w kubku
z mlekiem

mam duże oczy
niewinne - kto by pomyślał

nic nie wiem
świat jest duży i straszny

chowam się pod kołdrą...

28.07.00

-------------------

w katedrze
nie ocieka się gorącem
nie patrzy się na nic z góry
raczej - do góry
zadziera się głowę - sufit
nie zawali się na głowę -
- taki silny

tam nie krzyczy się głośno
raczej zniża głos do
zimnej posadzki
pełnej powagi kościoła

przed ołtarzem zgina nas w pół
opuszczamy głowę
zerkamy z nieśmiałością
na złoto i blask -
- tacy mali

odchodzimy oglądając się
za siebie
maczamy palce w marmurowej misce
pchamy ciężkie drzwi

na zewnątrz - jeszcze tkwi w nas
zachwyt
ale już głos podnosimy z ziemi
wzrokiem błądzimy odważnie

wierni katolicy...

12.08.00

-------------------

podnoszę rękę na siebie
na ciało Boga
na dziecko Boże
podnoszę dłoń

wbijam żyletkę
w skórę - krew
nie wino

szkoda...

26.09.00

-------------------

zagarnąłeś sobie,
odkroiłeś duszy
mojej i serca
kawałek

maleńki - istna
główka szpilki

to jak wyjąć
trybik z zegarka -
- już nie działa

20.10.00

-------------------

nie chcę już więcej
czuć tego zapachu
rąk twoich
piersi zastygłych
w bezruchu
pod moją ręką

nie chcę już więcej
ścierać z twarzy
szczątków
postrzępionych myśli
błądzących gdzieś
między moim łóżkiem
a twoim

nie pozwól mi więcej
otwierać rano mosiężnych
powiek na krzyczące
słońce które
parzyło dawno temu
złączone na piasku
ciała

pozwól mi umrzeć -
- przykryta
kraciastym kocem
który oglądał
na początku poród
naszej
namiętności

18.11.00

-------------------

czas w okrągłym
zegarku
nieznośnie stuka
obcasami

zimne dłonie
ogrzewam
pod nocną lampką



nie mam innych

28.03.00

-------------------

okno otwarte na
szary trzepak
z kolorowymi dziećmi
nienaszymi
przypomina że
przeddzień wielkiej chwili
poczęcia
wezwano cię
w delegację do
świętego piotra

23.11.00

-------------------

mortis

mamo?
dlaczego nie ma
gwiazd?
niebo zakryte
szarym dymem -
- chyba Bóg
napalił w piecu
i mgła snuje się
z komina

mamo?
dlaczego jest tak
ciemno?
nie widać nawet
srebrnookich sów -
- może to ziemia
zamknęła oczy
ze zmęczenia

mamo?
dlaczego tak się
boję?
nic nie słychać
i nie widać nic -
- to chyba nie księżyc
bo podparty jest
na drewnianej
belce

niczym kosa...


Monika Gładysz
mailto: monikagladysz@go2.pl (private)
or mailto: mgladysz@poland.com
ICQ: 92461622
Member of COders Group: http://coders.shnet.pl/klub/



Warez on-line - www.warezpl.com - First Warez Portal

 


Copyright 1999-2000 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone