|

Sens życia wg Konrada Dąbrowskiego
Należy zacząć od tego, że jesteśmy podporządkowani systemowi, lub jak ktoś woli "Umowie Społecznej". Ludzie ustalili sobie pewne zasady, według których żyją. Narzucają je wszystkim, grożąc przeróżnymi karami. Nikt się temu nie sprzeciwia, gdyż mało osób w ogóle zauważa ten proces, poza tym pojedyncze jednostki niewiele mogą. Udzielać się ochoty nie mają, gdyż nie chcą być uznani za odmieńców. Żyją nadal starając się o tym nie myśleć. Lecz przecież, ten system nie jest taki zły - za dobre wynagradza a za złe każe (przynajmniej w teorii) - zupełnie jak Bóg, w którego wierzy znacznie większa część społeczeństwa. I jest to główna przyczyna dlaczego ludzie się temu nie sprzeciwiają. Można w takim razie postawić pytanie: "Co jest złego w tym systemie ?" i będzie ono słuszne. Mianowicie, człowiek od chwili swoich narodzin uczy się, jak ma żyć. Począwszy od prostych czynności, są mu wpajane coraz to trudniejsze. Następnie jego edukacja jest kontynuowana w szkołach przeróżnego typu. Po ukończeniu nauki znajduje jak najlepiej płatną pracę, którą wykonuje przez większą część swego życia (pomijam tu oczywiście jej zmianę na inną, gdyż chodzi o sam fakt jej wykonywania). Zakończywszy tę fazę swej egzystencji może cieszyć się spokojną starością (w optymistycznej wizji). I tu można zadać sobie pytanie "Czy warto męczyć się całe życie, tylko po to aby w spokoju umrzeć ?", jest to może nieco przygnębiające pytanie, lecz słuszne. Patrząc w ten sposób na rzeczywistość, można stracić motywację do dalszej pracy i co gorsza można utracić sens naszego istnienia. Lecz należy pogodzić się z tym, świat jest już tak skonstruowany. Należy żyć nie myśląc o tym, ale nie wolno też zapomnieć. Zastanawiając się nad bytem, można wyciągnąć wniosek, że życie to tak naprawdę jedyne co mamy. Po śmierci nie będziemy już nic odczuwać. Dlatego też do następnej konkluzji posłużyć może łacińskie powiedzenie Carpe Diem, co znaczy nic innego jak tylko chwytaj dzień. Należy korzystać z życia jak najbardziej tylko można. I tu następny wniosek brzmi: sensem życia jest odczuwanie przyjemności. Aby to udowodnić należy sięgnąć do natury. Celem każdego gatunku jest przetrwanie, również naszego. Z tym wiąże się miłość, rodzina i prokreacja. Są to rzeczy przynoszące nam szczęście. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to bardzo egoistyczna wizja i miałby całkowitą rację. Każdym człowiekiem rządzi egoizm, nawet jeżeli nie zdaje sobie z tego sprawy. Cokolwiek robimy, robimy to dlatego że sprawia nam to przyjemność, lub w efekcie końcowym ma do tego doprowadzić. Nawet osoba, która obdarowuje innych, robi to, gdyż sprawianie przyjemności komuś, sprawia jej przyjemność. Dlatego też ktoś mający nawet najlepsze intencje jest egoistą. Dążenie do własnego szczęścia nie jest niczym złym, tylko naturalnym. Odbiegając od tematu, należy nadmienić, że pojęcie zła i dobra jest względne (jak zresztą wszystko). Jest to jeszcze jedna z zasad ustalonych przez ludzi, istnieje ona wręcz od zawsze. Na jej podstawie buduje się moralność, sumienie.
Przekleństwem człowieka jest śmierć, obawiamy się jej, gdyż nie rozumiemy, nie wiemy, co się z nami po niej dzieje. Moim zdaniem wizja życia po śmierci jaką przedstawia religia chrześcijańska, jest zbyt piękna i niezwykle naiwna. Lecz jeżeli dzięki niej ludzie są spokojniejsi, to znaczy, że jest dobra. Ja jako ateista, znajduję się w nieco gorszej sytuacji, mianowicie według mnie śmierć jest końcem wszystkiego. W chwili kiedy kończymy naszą egzystencję, przestajemy istnieć, przestajemy odczuwać cokolwiek. Sądzę, że jest to jedyna logiczna wizja. My, ludzie jesteśmy po prostu zwierzętami na wyższym poziomie ewolucji. Dlaczego więc, tylko dlatego, że mamy świadomość naszego bytu, że potrafimy odczuwać tak wiele, mamy być lepsi i żyć wiecznie. Poza tym śmierć jest nieodłączną częścią życia, wszystko ma swój początek i koniec. Umieranie leży w naszej naturze. Gdybyśmy mogli lepiej to zrozumieć, może nie odczuwalibyśmy przed śmiercią takiego lęku. Z kolei strach ten jest również naturalny, dlatego przezwyciężenie go jest wręcz niewykonalne. W następstwie pojawia się pytanie: Co jest przyczyną, że istnieje życie, że organizmy żywe rosną, rozwijają się, ewoluują ? Co zapoczątkowało cały ten proces, który trwa do dzisiaj ? Według jednej teorii Bóg jest odpowiedzią na to pytanie. Lecz gdyby tak było, to co zapoczątkowało Boga. Jakoś trudno jest mi uwierzyć, że jest on od zawsze. Zależy również, co rozumiemy przez pojęcie - Bóg. Można utożsamiać go z wszechświatem. Biorąc pod uwagę informacje zawarte w Biblii i patrząc realnie stwierdzam, iż mają wiele wspólnego. Wszechświat jest wręcz nieskończony, nie posiada kształtu, dzięki niemu istniejemy. Sądzę, że wizja Boga, jako tego, który był na początku, ma za zadanie pomóc nam lepiej zrozumieć otaczający nas świat. Na celu mają to również wszystkie religie i filozofie bytu. Od niepamiętnych czasów ludzi dręczy pytanie: "Co było na początku ?". Dochodzenie tego prowadzi do nikąd. Próby odpowiedzenia na tego typu pytania, dotyczące naszego życia i otoczenia są pozbawione sensu. Jaki z tego można wyciągnąć wniosek ? Może nie należy się nad tym zastanawiać, żyć dalej jakby nigdy nic ? Tak, to jest jedyne wyjście. Nasz świat jest niezwykle skomplikowany, dążenie do zrozumienia go nie doprowadzi do niczego dobrego. Jedynym i najważniejszym naszym celem jest przyjemność, a więc apeluję do wszystkich ludzi Carpe Diem !
Konrad Dąbrowski
e-mail: konraddabrowski@poczta.onet.pl

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|