|

Wieczór (Sen VI)
Pokuj ogarnięty był przytłumionym światłem jakie dawała stojąca na stole w rogu pokoju czerwona świeczka. Było już dawno po północy, lecz nie czuliśmy zmęczenia. Spojrzałaś na mnie i dałaś mi do zrozumienia, że wolała byś abyśmy zostali teraz sami w pokoju. Jednak nie mogłem nic na to poradzić, po za tym nie chcieliśmy by ktokolwiek wiedział. Z radia wydobywały się słodkie i kojące dźwięki. Choć było już dość późno, to impreza, a raczej imprezy zaczęły się rozkręcać. My jednak choć nie mieliśmy nastroju na zabawę pragnęliśmy mimo to się zabawić, lecz inaczej niż robili to inni tegoż wieczoru. Pragnęliśmy wielu rzeczy... Choć nie były one dla nas już takie ważne, bo tę najważniejszą już posiadaliśmy... Oboje. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. I choć nie padały żadne słowa, to i tak dobrze się rozumieliśmy. W koło padały śmiechy... W koło atmosfera była odpowiednia by się bawić. My jednak trwaliśmy sobie w naszym milczeniu i słodkich tajemnicach. Inni, nie zauważali naszej gierki, i dobrze. Tego właśnie oboje pragnęliśmy. Zbliżyłem się do ciebie. Ty jednak usunęłaś się, bojąc się że zostaniemy zdemaskowani... Kilka litrów alkoholu, i dym z paczek wypalonych tego wieczoru papierosów sprawił że staliśmy się dla otaczającego nas towarzystwa niewidzialni. Ująłem twą dłoń... Z głośników radia wydobyły się słowa, które dodały ci odwagi:
"...dragged thru the dirty streets wrappped up in clean white sheets, and if you think they'll whatch you now you should know they won't..."
Już się nie oddalałaś. Teraz byłaś blisko... coraz bliżej mnie. Już nie patrzeliśmy czy ktokolwiek stoi z boku i przypatruje się nam. W jednej chwili wszystko to straciło znaczenie. Nagle zakończyliśmy naszą małą słodką gierkę. Przestaliśmy się kryć z tym co było tak oczywiste, a jednak nie odgadnięte przez nikogo. Nasz usta zbliżyły się. Poczułem prawdziwą bliskość. Znaliśmy się dzień, a widywaliśmy trzy lata. Byliśmy sobie dalecy, choć dzieliliśmy wspólny los. Nasze usta znów się spotkały, nasz wzrok natomiast uchwycił spojrzenia innych. Ujęłaś moją dłoń. Opuściliśmy pokuj zostawiając naszych przyjaciół w niepewności i z mnóstwem pytań. Otworzyłem drzwi. Ogarnął nas dym z palonych papierosów, zapach otwartego piwa, i muzyka... Co pięć metrów odbywały się imprezy, co pięć metrów panował inny klimat. Wszyscy pili i trwali sobie w pustej zabawie i przekonaniu że ujdzie im to na sucho następnego ranka. Trzymając cię blisko siebie przebiliśmy się przez tłum, napotykając spojrzenia przyjaciół i oferty przyłączenia się do nich. Chłodne październikowe powietrze ogarnęło nas kiedy wychodziliśmy na dwór. Zamknąłem drzwi i ogarnęła nas ciemność... Ciemność i cisza. Usiedliśmy w małej drewnianej altance. Byliśmy sami. Dym z palonych papierosów wymieszał się z chłodnym nocnym powietrzem. Kilka zmieszanych ze sobą melodii z panującą ciszą. Było idealnie. Kilka set kilometrów od zgiełku miasta, tu setki kilometrów od codzienności, od rzeczywistości i codziennych problemów. Rozmawialiśmy. Trzęsłaś się z zimna. Objąłem cię. Ty wtuliłaś się we mnie, i wtedy wiedziałem że to już jest to. Pozbyłaś się wszelkich obaw, wszelkich niewiadomych co do mojej osoby. Teraz czułaś to co ja do ciebie. Chłód stanął się nie do zniesienia. Wróciliśmy do środka. Pozostawiając za sobą noc, rozgwieżdżone niebo i chwile trwające jeden spalony do połowy papieros. Przebiliśmy się przez tłu i zabawę powróciliśmy do środka. Nasi współ lokatorzy już przysypiali. W końcu i my postanowiliśmy poddać się własnemu zmęczeniu. Zabawa za drzwiami i ścianą już ucichła, kiedy ty złożyłaś swe zmęczone ciało obok mojego. Mogliśmy mieć tylko nadzieję że Bóg przebaczy nam grzech kończącej się nocy, i rano, jak i prze resztę dnia pozwoli nam egzystować. Noc minęła jak nigdy przedtem, z tobą u boku. Świat nabrał nowych znaczeń. Widziałem nowe cele. Spojrzałem na ciebie. Byłaś jeszcze ogarnięta snem. Marzeniami. Wspomnieniami z poprzedniej nocy. Wreszcie podniosłaś swój wzrok. Spojrzałaś na mnie. Uwolniłaś mnie ze swojego objęcia. Oboje wstaliśmy i ujrzeliśmy pytający wzrok naszych najbliższych przyjaciół.
Jason Manson
<Październik 2000>
e-mail: jasonmanson@poczta.onet.pl
www.republika.pl/jasonmanson/
Słowa piosenki pochodzą z nagrania "Raindrops + Sunshowers" grupy The Smashing Pumpkins.

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|