|

Hip Hop ponownie.
Ja również jestem fanem hip-hopu i to od ładnych paru lat, lubię zarówno amerykański (2pac, Wu-Tang, Nas, Gangstarr, Terror Squad, Onyx itd.), europejski (Iam, Arsenik, Psykopat, Melowbag) jak i polski (WYP3, Molesta, RHX, 3H). Właśnie mam przed oczami art S_Dogga o hip-hopie, a ponieważ jest to coś, o czym mogę prawić godzinami, postanowiłem napisać małą polemikę do tego tekstu. Ja także nie jestem zbyt zachwycony wynurzeniami Neo, lecz i S_Dogg popełnił w swym wywodzie kilka "kwiatków".
Poniższe, zaznaczam, przemyślunki, są TYLKO i WYŁĄCZNIE moimi prywatnymi poglądami i nie mam zamiaru nikogo urazić. Jeśli to jednak zrobię, z góry przepraszam.
Dobra, wrzucam płytkę (Gangstarr "Full Clip", bo przy niej się lepiej myśli) i do rzeczy:
Piszesz: "Czy na hip-hop jest moda? Nie powiedziałbym." Owszem, na hip-hop panuje moda! I to nie tylko za oceanem (zauważ, ilu raperów gra tam ostatnio w filmach i innych tego typu produkcjach) ale też w Polsce. Namnożyło się ostatnimi czasy teledysków, coraz częstsze są wywiady z MC, są (właściwie były, chlip, chlip) programy traktujące o tej muzyce, mnóstwo klubów do swych repertuarów dołącza koncerty hip-hopowe. Mało? A ileż stron internetowych, ile gazet powstało ostatnio? Przejdź się po swym mieście i porównaj, ilu ludzi w szerokich spodniach mogłeś dostrzec 5 lat temu, a ilu jest teraz! I to nie kwestia pozerstwa (chociaż to też) czy niewielkiej kiedyś dostępności obszernych ubrań, ale wynik tego, że coraz więcej ludzi o h-h słyszy i połyka bakcyla. Ale tam gdzie pojawia się moda jest też komercja, lecz o tym za chwilę...
"Wszystko powoli zmienił Liroy swoim drugą płytką "Alboom". Od tego właśnie momentu widać rozkwit h-h w Polsce." Dlaczego nie wspominasz o WYP3 i 3H? To oni byli prekursorami! A co do Liroya, tu się z Tobą do końca nie zgodzę: większość hiphopowców za przełom i za początek boomu uznaje pierwszą płytkę Molesty. Słusznie zresztą, bo tak naprawdę, choć nie byli w Polsce pierwsi, to przełamali pewne granice (w tym obyczajowe tabu, ale zostawmy to). Dopiero wtedy też jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe wytwórnie i kapele. To tak jak z Wolfensteinem i Doomem.
(O Liroyu) "raper przekazywał w tych piosenkach prawdę, mówił o rzeczach realnych, tym co dzieje się wszędzie, bez owijania w bawełnę." Hmm... Częściowo masz rację, faktycznie, należy mu się szacunek, choćby za utwory jak: "Chcesz, opowiem Ci bajeczkę...", "...i co dalej?!", "Daleko zaszło". Przyznaję, dają do myślenia i mają w sobie ten ukryty przekaz. Ale cała reszta jego piosenek po prostu niszczy ich klimat, wizerunek, czy jak sobie to nazwiemy. Zresztą sam poziom rymów i warstwy 'artystycznej' (która JEST niezbędna w KAŻDEJ pieśni hiphopowej, czy to się komuś podoba, czy nie) na długo mnie od jego twórczości odepchnęły. Ale krytyka Liroya nie jest moim celem, przynajmniej nie w tym arcie, więc napiszę tylko, iż w hip-hopie najważniejsze jest przesłanie! Zarówno muzyka jak i słowa stanowią tylko i aż dopełnienie, o czym wielu ludzi zapomina, niestety.
Co do problemu pozerstwa, obecnego niestety coraz gęściej nie mam uwag, gdyż z autorem się w pełni zgadzam.
"Wśród hip-hopowców nie ma żadnej ideologii. Każdy mówi to co myśli. Jest po prostu sobą." No nie, litości! Czy skin, który jest sobą bijąc murzynów i mówi co myśli (niemyśli?) rzucając rasistowskie hasła też jest hip-hopowcem? Subkultura nie potrzebuje jakiejś super-idei przewodniej, to po prostu sposób na życie, sposób odbierania różnych wartości, pewien kodeks postępowania. I hip-hop, jakby nie patrzeć, jest takim drogowskazem dla ludzi w tym siedzących. Hip-hopowców łączą wspólne upodobania, poglądy czy choćby nawet sposób poruszania się i mówienia!
"jedna muzyka łączy wielu ludzi. I tylko to." I znów, jeśli rozpatrujesz h-h jako zjawisko, to nie zapominaj o (polskich) korzeniach, czyli rolkach / deskach. To oni pierwsi mieli szerokie spodnie! A graffiti? Ciebie może to i śmieszyć, ale większość moich znajomych skate'ów, gdy zobaczy bardzo ładny malunek to zatrzyma się, obejrzy, wyciągnie wnioski, ew. na drugi dzień namaluje coś obok. Jest break-dance, który, choć obecnie kojarzony raczej z "muzyką masową", ma wspólne z h-h korzenie. Wreszcie większość hip-hopowców zajmuje się także paleniem marihuany, o czym wspomnieć trzeba, bez względu na "społeczny" stosunek do tego. Reasumując, szkoda, że kulturę h-h ograniczyłeś tylko do muzyki, to bardzo uproszczone podejście. To tak, jakbyś patrzył na tęczę dostrzegając tylko jeden jej kolor.
"Co do h-h jako subkultury. Można to tak nazwać." "Jeśli h-h jest subkulturą, to są nią także ludzie chodzący w garniturach, krótkich spodenkach, czy choćby bez czapek. Polityków także można nazwać także subkulturą." Zdecyduj się w końcu! Ludzi bez czapek łączy tylko tyle, że w danej chwili nie mają okrycia głowy. Hip-hop to coś o wiele większego! To nie jest tak, że wszystkich łączy tylko sposób ubierania się w danym momencie (patrz wyżej)! Natomiast porównanie h-h jako subkultury do polityków jako subkultury jest, wybacz, tak niedorzeczne, że nie skomentuję tego. Przecież polityków pociąga głównie kasa, której, jak sam zauważyłeś, w h-h nie uświadczysz.
"Większość z tych ludzi "robi" h-h, bo to kocha. Kasa odgrywa tutaj drugorzędną rolę." Fajnie by było. Niestety, rozejrzyj się dokładniej. Choćby tak wychwalany przez Ciebie Liroy w swych wywiadach powtarza, iż chce z tego czerpać głównie kasę, bo całe życie był biedny. Kaliber 44 (przy całym dla nich szacunku) po wydaniu drugiej płyty też się ostro skomercjalizował i żąda za koncerty niebotycznych sum. Nawet DJ 600 VOLT (znów szacunek) od dawna nie wydał już niczego świeżego, kolejne produkcje i składanki powielają znane wzorce i 90% tekstów dotyczy trawki, alkoholu, panienek i czego tam jeszcze! Ale to jeszcze nic. Jest Yaro, którego poziom rymów jest jeszcze żałośniejszy niż u Liroya, a przy tym muzyka ta jest nastawiona raczej do zabawy niż do pomyślunku (Co mówię na to ja? Komercja!!!). Wreszcie, przyuważ tzw. 'raperów' (nie obrażając prawdziwych MC) jak Kasa czy Norbi, którzy preferują muzykę rap-polo, czyli prostą melodię i głupawe teksty aby dobrze się słuchało. Nazywają to rapem (!) i za to dostają niezłą kaskę! Skąd to się bierze??? I znów powracam do panującej mody na hip-hop, dwaj wyżej wymienieni są tego dowodem. Nieustannie opiewani są przez media jako czołowi przedstawiciele polskiej sceny h-h, co dowodzi zresztą, że rodzime środki masowego przekazu nie mają o tym zjawisku pojęcia. Ale to dygresja, kontynuujmy... Pamiętasz taki tekst z piosenki (tytuł jakoś mi uciekł) 3H: "Komercja: Norbi, Yaro, Kasa, mogą mnie..." (dalszy ciąg niecenzuralny :-). Nie twierdzę, broń Boże, iż wszyscy tworzący tę muzykę są nastawieni na mamonę, o nie, nie zrozum mnie źle! Większość z nich nawet po wybiciu się nie wyciągała ręki po peeleny, lecz dalej grała po staremu i za to właśnie ich szanuję! Jednak wciąż, niestety, wiele jest buractwa i fałszywych kapel, które robią to tylko pod publikę lub dla kabony.
Pozdrówka dla Ciebie i redakcji NoName!
Abydos
e-mail: krzysb@poczta.onet.pl

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|