|

Wiersze Anny Wróblewskiej
Twoja łagodność pomaga Odnaleźć piękno tego świata Zamknięte w szarości spojrzenia W serdecznym uścisku dłoni Myśli namiętnej, choć szybszej od sokoła Zamknąłeś szpony pożądania Zaciskając na sercu pętle tęsknoty I tłumionego krzyku rozpaczy
* * *
Tańcząc na polanie życia Dotykam gołymi stopami zenitu Rozkładam nagie ramiona, obnażam piersi Prosząc Słońce by było we mnie Przenikam jak mogę najgłębiej Oddychając czystością i Jego ciepłem A Słońce... Kołysze mnie delikatnie Rozlewając w mym ciele oceany spokoju I tak każdego dnia odkrywam na nowo Czym Boskim dla mnie jesteś...
* * *
Cała moja miłość Moje dłonie ubrane w Twoje pocałunki Moja usta otulone ciepłem Twoich ust Ja cała zastygła w geście oczekiwania Spragniona... Dotykasz nieśmiało lekkim jak atłas muśnięciem Zamieram... Oddycham niespokojnie jakbym chciała Wchłonąć w płuca Wszechświat Krzyczę... W tym jednym krzyku jest wszystko Ziemia i niebo a na nim cała nasza miłość Proszę... Nie pytaj, co będzie z nami jutro Dla mnie jutro może być już teraz....
* * *
Wierna rzeka Zatapiam palce w cieple blond strumienia Mierzwiąc kosmyki pojedynczych kropel Opadających niesfornie na Twoje czoło Przemykam dotykiem po twarzy Na której dzisiaj nie gości już smutek Jesteś moim wodospadem spadającym kaskadą W wyciągnięte ramiona ku brzegom Twoich myśli Zmywasz cierpienie z mojego serca potokiem pocałunków Zostawiając pomruk przepływającej fali Drążysz mnie jak woda kamień Ulegam Twoim kształtom...
* * *
Jak wygląda współczesny człowiek? Zaciśnięte usta w niemym proteście Wzrok wbity w czubki własnych butów Pusty zazwyczaj i niepewny... Mówi, lecz jego słowa rozdarte między Nocą i tym, co nadejdzie Niejasno chwyta wątki życia Wplata je w niepozorne wyznania Tak bardzo pragnie miłości, że obojętnie przechodzi Patrząc prosto w Jej zakochane oczy...
* * *
Pomyśl... Widzisz to w moich oczach To, o czym nigdy nie powiem... Bo jak opowiedzieć mam smutek Zamknięty za ścianą powiek Jak wytłumaczyć pragnienie Jak zamaskować tęsknotę Gdy dusza leży na dłoni Powiedz mi jak mam to zrobić Jak żyć by nikogo nie zranić?...
* * *
Szukam miłości w nadchodzącej Jesieni Zasypiam spokojna licząc liście spadające W ciemności na Ziemię Jesteś blisko Wciąż patrzysz ukradkiem Pod naciskiem Twojego spojrzenia Zamykam oczy gotowa umierać
* * *
Optymistycznie?.. Pragnę zapaść się w Ciebie bez powrotu Poznać myśli i skryte marzenia Przysiąść na skraju tęsknoty I wdychać zapach pragnienia Tańczyć w rytmie bicia serca Wsłuchać się w szmer rozkoszy Cichszej od lotu trzmiela I niechaj stanie się niebo A resztę niech trafi cholera
* * *
Tam i z powrotem Śniadanie jedzone w promieniach wschodzącego Słońca Zapach kawy podobny do woni Twojej skóry Zroszonej chwilą zapomnienia i gorącego oddechu Twoja bliskość wypełniająca cały pokój Po same brzegi rozkoszy i tajonego zachwytu To wszystko jest jak tam i z powrotem Jak nienamacalny dowód Twojego istnienia...
Anna Wróblewska
e-mail: maw@go2.pl

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|