|

"NICOŚĆ"
Ciemność. Nic więcej. Wokół mnie istnieje tylko wszechogarniający mrok. Próbuję się obudzić. Mam nadzieję, że to tylko sen. Jak znalazłem się w tym miejscu? Co tu robię? To koszmar, czy rzeczywistość? Same pytania, żadnych odpowiedzi. Czy ktoś mi pomoże? Krzyczę, jednak z mych ust nie wydobywa się dźwięk. Zaraz, ja... nie mam ust. Próbuję poruszyć ciałem. Żadnych reakcji. Nic nie widzę, nic nie czuję. Dlaczego?Staram przypomnieć sobie, co wydarzyło się wcześniej. Kim jestem? Nie pamiętam nawet tego. Jakie jest moje imię? Jak znalazłem się w tym miejscu? Czym jest ta ciemność? Same pytania, żadnych odpowiedzi... Światło. Światełko w tunelu. Daleko stąd, a jednak blisko. Chcę dostać się do niego. Nie potrafię. Moje ciało... czy posiadam ciało? Nie mam rąk, nóg. Nic mi nie zostało. Tylko światło. Jasny punkcik staje się punktem. Rośnie. Nie, on idzie do mnie! Czuję radość. Czekam. Jest coraz jaśniej. I jaśniej. I jaśniej. Nie! Światło zaczyna mnie oślepiać. Znów nie widzę nic. Tylko biel. Ach! Ogarnia mnie ból. Nie fizyczny. Duchowy. Obrazy. Czarno białe fotografie. Widzę je. Układają się w całość. Samochód. Droga. Ciężarówka. Mgła i deszcz. Ja w samochodzie. Jestem... dzieckiem. Młodym chłopcem. Wiem co się stanie. Płaczę. Odpinam pasy, chcę do mamy. Hamulec. Wypadam przez szybę. Ból. Ogromny ból ogarnia moje ciało. Widzę czerwień... to krew spływa mi na oczy. Dużo krwi. Chcę do mamy. Mamo... nie umiem wypowiedzieć słowa. Nie potrafię oddychać. Słyszę głosy. Wołają mnie. Nie odpowiadam. Potrzebuję snu. Wiele snu. Zasypiam. Ciemność. Znów ogarnia mnie próżnia. Nicość. Umarłem. Nie żyję. Próbuję płakać. Łzy. Nie mam łez. Bez oczu trudno płakać. Mamo, gdzie jesteś? Dlaczego mnie opuściłaś? Czy jeszcze kiedykolwiek Cię zobaczę? Wiedz, iż czekam. Ale gdzie? Co tu robię? Czy to piekło, niebo? A może Nicość? Boga nie ma, a ja pozostanę tu na zawszę?Same pytania, żadnych odpowiedzi... Dlaczego Cię nie ma, Boże? Czy tak ma wyglądać raj? Wieczność tutaj... Nie, nie chcę tego! Czuję strach. Strach przed wieczną samotnością. Mamo, gdzie jesteś? Proszę, przyjdź do mnie!... Nie przychodzi. Tracę nadzieję. Czy to jest Niebo? Czy Bóg istnieje? Na pewno. Ale mnie opuścił. Boże, jak mogłeś! Nienawidzę Cię za to! Jesteś okrutny! Nienawidzę Cię! Nienawidzę... nie... Po co krzyczę? I tak nikt mnie nie usłyszy. Tylko nicość. Nic więcej. Światło znikło. Życie przeminęło. A nicość trwa. Nieba nie ma. Boga też. Została nicość.Nie chcę! Nie mogę tu zostać. Wypuście mnie! Znów krzyczę. Żadnych odpowiedzi. Czy to się kiedyś skończy? Czy w końcu zniknę? Chcę zniknąć. Jak grudka cukru w herbacie. Proszę! Nie wytrzymam dłużej! Ta okropna cisza. Nic tylko cisza... i ciemność. Ból. Znów go czuję! Jest ogromny! Dlaczego? Co się ze mną dzieje?!... Nicość pochłania mą duszę. Wiem to. Jestem pewien. Staję się odprężony. Nareszcie... Chociaż z drugiej strony... To będzie koniec. Koniec wszystkiego. Całego mojego świata. Koniec świadomości. Co lepsze? Tego nie wiem, jednak nie mam wyboru. Znikam. Powoli czuję się coraz bardziej pusty. Coś zjada mnie od środka. Nie chcę! Pomocy! Ratunku!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pozostała tylko Nicość. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zane
e-mail: zane@poczta.onet.pl

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|