|

TEXT
W dzisiejszym TEXT-cie maxymalnie wypasiona relacja Grzegorza Zaleskiego z festiwalu filmowego w Gdyni. Zapraszam do lektury i dziękuje autorowi!!!
JJ
Nie jest tak źle !!! czyli relacja z XXV FPFF w Gdyni.
Tegoroczny jubileuszowy festiwal w Gdyni był zarazem moim pierwszym doświadczeniem z tego typu imprezą. Jechałem więc na niego bez żadnego doświadczenia , bez żadnej możliwości porównania z wcześniejszymi festiwalami. Wiele rzeczy więc mnie dziwiło , które nie powinny dziwić , wiele podobało się , które nie powinny się podobać oraz wiele denerwowało , które może kogoś przyzwyczajonego nie powinny denerwować .Musicie więc niestety przyjąć poprawkę na debiutancki i czasem może naiwny charakter mojej relacji , która z drugiej strony będzie zapewne świeżym kontrargumentem dla zblazowanych recenzji z "Filmu" , czy "Kina".
Zacznę od organizacji , która moim zdaniem stała na dość wysokim poziomie. Przejmujący od Telewizji Polskiej patronat nad imprezą Canal + postanowił wkraść się w łaski gości poprzez małe przekupstwo. Wszyscy otrzymali ładne teczuszki , koszulki , czapeczki itp. itd. Niby nic nie znaczący szczególik , ale bardzo miły.O prócz tego inne działające organizacje także zafundowały nam moc atrakcji - darmowe bilety do Silver Screenu , darmowe koncerty , darmowy dostęp do internetu.Nie muszę chyba mówić jak ważne dla studenta jest słowo "darmowe". Po drugie program był tak dobrze zorganizowany , że nie pozostawiał nam ani sekundy wolnego czasu ( w sumie przez cały okres , czyli tydzień ani razu nie udało mi się być na plaży ).Dzień rozpoczynał się ok. godz. 8:00 ( chyba , że się zabalowało dłużej wieczorem ) , a kończył ok. 2:00 , 3:00 w nocy .A w międzyczasie filmy , konferencje , dyskusje. Filmy wyświetlane były w trzech różnych miejscach. Projekty uczestniczące w konkursie wyświetlano w Teatrze Muzycznym w Gdyni ( gdzie także odbyła się ceremonia otwarcia i zamknięcia festiwalu ). W Teatrze Miejskim wyświetlano filmy dla dzieci ( niestety żadnego nie obejrzałem ) oraz prace należące do umownego nurtu off - festiwal. Natomiast w pachnącym popcornem Silver Screenie mogliśmy obejrzeć filmy starsze ( które dawniej zdobywały Złote Lwy ) oraz projekcje specjalne ( min. "Wierność" Andrzeja Żuławskiego ). Oprócz tego w innych miastach ( Sopot , Gdańsk) odbywały się także imprezy towarzyszące , w których nie uczestniczyliśmy z powodu braku czasu.
Ale organizacja na festiwalu filmowym to sprawa tak naprawdę drugorzędna i nieistotna.
Najważniejszy jest bowiem poziom prezentowanych filmów świadczący o ogólnej sytuacji polskiej kinematografii. W tytule stwierdziłem , że nie jest tak źle , ale nie jest też dobrze. Po pierwszych dwóch dniach chodziłem załamany - moje odczucia z obejrzanych filmów można było określić jednym słowem - koszmar. Potem jednak było już coraz lepiej , aż wreszcie sobotni dzień przyniósł nam aż trzy świetne filmy nagradzające w pełni widzom cierpliwość przy oglądaniu tandety. Ale po kolei.
Pierwszego dnia , czyli we Wtorek 23 września festiwal rozpoczął się nową , "odświeżoną" wersją "Ziemi Obiecanej" Andrzeja Wajdy. Nie będę się wiele rozpisywał , albowiem film ten został już przemaglowany na wszystkie strony i prawiłbym tu tylko truizmy ( notabene nowa wersja niewiele różni się od oryginału ) . Krótko mówiąc świetny film , jak ktoś jeszcze nie widział , to bardzo polecam.
Środa była już normalnym dniem festiwalowym. Zaczęła się od projekcji filmu "Patrzę na Ciebie Marysiu w reżyserii Łukasza Barczyka. Ów debiut młodego reżysera był bardzo chwalony przez krytykę. Niestety nie potrafię wam powiedzieć dlaczego. Dla mnie była to marna imitacja dorobku Larsa von Triera ze słabą grą aktorów i kiepskim scenariuszem ( na pochwałę zasługiwała jedynie gra Majii Ostaszewskiej ).Nagroda jury za najlepszy debiut dla Barczyka jest dla mnie więc kompletną pomyłką.
Poniżej przedstawiam już w porządku alfabetycznym krótki opis wszystkich pozostałych , obejrzanych przeze mnie filmów biorących udział w konkursie . Nie zaliczone pozycje tylko wymienię , albowiem ze zrozumiałych powodów nie mogę ich ocenić.
a) "Bajland" - reż. Henryk Dederko , główne role Wojciech Pszoniak i Olaf Lubaszenko.
Kandydat na Prezydenta Polski w wyborach 2000 r. w dość nietypowy i zaskakujący sposób zdobywa sobie najliczniejszy elektorat. Pewnego dnia jednak dowiadując się o własnej śmiertelnej chorobie nieoczekiwanie dla wszystkich rezygnuje z kandydowania. Postanawia wybudowane za własne pieniądze mieszkania na potrzeby kampanii rozdać najbiedniejszym .Jest tylko jeden warunek - trzeba przedstawić własną sytuację mieszkaniową w jak najbardziej oryginalny sposób ....
"Bajland" to pierwsze objawienie festiwalu. Pomimo etykietki filmu fabularnego z obrazu przebija dokument. A to z powodu sylwetki reżysera - twórcy skandalizującego niegdyś obrazu pt "Amway".
b) "Chłopaki nie płaczą" - reż.Olaf Lubaszenko , główne role : Maciej Stuhr , Cezary Pazura , Wojciech Klata.
Dwóch gangsterów z wybrzeża ( Fred i Grucha ) przyjeżdża do stolicy z pokaźną sumą pieniędzy na wspólny interes z szefem stołecznej mafii. Na spotkanie w knajpie szef jednak nie przyjeżdża - pojawia się za to jego syn , niedoszły mafioso - Bolec. Na skutek nieoczekiwanego rozwoju wypadków pieniądze znikają. Kto je ukradł - Bolec ? , Fred , czy może Kuba , który przypadkowo wmieszał się w całą aferę. Zaczyna się pościg , który różnie może się skończyć.
Scenarzysta Mikołaj Korzyński oświadczył , że jest to film raczej przeznaczony na odbiór widza masowego , aniżeli na jakikolwiek festiwal artystyczny. I tak też go zaklasyfikowałem.Ot komercyjna ( całkiem niezła ) komedia dla zabicia czasu z dobrą kreacją Tomasza Bajera ( młodego marihuanisty).
c) "Cud purymowy" - reż. Izabella Cywińska , główne role : Danuta Stenka , Sławomir Orzechowski.
Jan został wyrzucony z fabryki. Nie mogąc sobie wytłumaczyć własnego niepowodzenia w życiu całą winę zrzuca na ogólnie mówiąc "Żydokomunę". W zaskakujący sposób jednak jego los się odmienia - otrzymał bowiem pokaźny spadek od krewnego z Ameryki. Wszystko byłoby wspaniałe , gdyby nie jeden problem. Otóż ów krewny był .... Żydem , a Jan nie nazywa się Kochanowski , tylko Cohen - jak to wpłynie na życie dotychczasowo antysemickiej rodziny , i czy Jan stanie się ortodoksyjnym Żydem?
Film Izabeli Cywińskiej należy do jednego z czterech projektów oznaczonych wspólnym tytułem "Święta Polskie" i muszę zaznaczyć , że jest z nich wszystkich najsłabszy .Z ekranu wionie schematem - ojciec antysemita , syn skin , nieuczciwy Żyd. I oto po kilku dniach - skin staje się przykładnym wyznawcą judaizmu - w to nie uwierzy chyba nawet pięcioletnie dziecko. Film ten już raz leciał w telewizji i mam nadzieję , że się już w niej nie pojawi.
d) "Daleko od okna" - reż. Jan Jakub Kolski , scenariusz : Cezary Harasimowicz na motywach opowiadania Hanny Krall "Ta z Hamburga", główne role : Bartosz Opania , Dorota Lewandowska , Dorota Ostałowska.
Małżeństwo żyjące w małej wsi gdzieś w Polsce pragnie mieć dziecko .Ona jednak jest prawdopodobnie bezpłodna .Nadchodzi II wojna światowa. Pewnej nocy mąż przyprowadza do domu ukrywającą się Żydówkę. Po pewnym czasie jego współczucie dla Reginy przemienia się w miłość.
Regina zachodzi z nim w ciążę. Wściekła żona odbiera jej dziecko i uznaje za swoje. Nie mogąca tego znieść Regina ucieka w nocy z ich domu. Po wojnie do tejże wsi przyjeżdża dwóch mężczyzn - okazuje się , że Regina przetrwała wojnę , żyje teraz w Niemczech ..... i chce odzyskać swoją córkę.
Wspaniały film !!!! Największe odkrycie tego festiwalu. Oczywiście nazwisko Jana Jakuba Kolskiego gwarantowało głębokie przeżycia ( wcześniej otrzymał złote lwy za "Historię kina w Popielawach ) , ale o tym filmie nikt nie mówił. Głośno było o Stuhrze , o Zanussim , ale o "Daleko od okna" jak gdyby nikt nie wiedział - do czwartku. Na konferencji prasowej panowało takie napięcie , jakiego wcześniej i później już nie odczułem. Wspaniały , piękny , smutny film. Gorąco polecam !!!.
e) "Duże zwierzę" reż Jerzy Stuhr , scenariusz Krzysztof Kieślowski wg opowiadania Kazimierza Orłosia , główne role : Jerzy Stuhr , Anna Dymna.
Urzędnik z małego miasteczka prowadził spokojne , prowincjonalne życie - do czasu , kiedy do jego ogrodu wszedł puszczony z cyrku wielbłąd .Przypadek , czy przeznaczenie ? Odtąd pan Sawicki staje się odpowiedzialnym i walczącym o swoje prawa z nietolerancyjną społecznością miasteczka obywatelem. W tej walce zapomina jednak o jednym - o wielbłądzie , który zarówno w cyrku , jak i u pana Sawickiego czuje się tak samo zniewolony. Pan Sawicki postanawia za wszelką cenę walczyć o pozostanie wielbłąda u siebie. Ale pewnej nocy zwierzę znika.
O filmie Stuhra jakby zupełnie zapomniano na gdyńskim festiwalu - pomimo wielkiej uroczystości związanej z jego projekcją ( pojawił się nawet przed teatrem prawdziwy wielbłąd ) jury przyznało mu tylko jedną nagrodę za muzykę ( dla Abla Korzeniowskiego ). Może gdyby nie było Zanussiego i Kolskiego "Duże zwierzę" zdobyłoby Złote Lwy , a tak po prostu nie wytrzymało konkurencji.
Może zawinił scenariusz ( w końcu był to pierwszy projekt Kieślowskiego ) , może film był zbyt "bajkowy" - nie wiem. W każdym razie "Duże zwierzę" to film dobry , ale nie wybitny. Mimo to polecam wybrać się do kina.
f) "Kalipso" - reż.Adek Drabiński , główne role : Marian Kociniak , Marek Dyjak.
Stary majster Roszponka wraz ze swym pomocnikiem Berbeciem spędzają dni głównie na piciu.
Przez picie Roszponka zapomina o pogrzebie swojej babki Stangreciak.Spóźniony przychodzi na cmentarz gdzie przypadkowo znajduje zaniedbany grób swego dawnego przyjaciela Staszka Łabędzia.
Roszponka postanawia zbudować przyjacielowi grób - zdobycie pieniędzy będzie jednak trudne.
Dobry film. Nie jest to nic wielkiego , ale zabawne perypetie Roszponki i Berbecia ogląda się z "przyjaznym przymrużeniem oka". Tym bardziej , że gościnnie "pośmiertnie" w roli Staszka wystąpił Himmingsbach. Ach , zakręciła się łezka w oku , gdy usłyszałem znów ten piękny zapijaczony głos.
g) "Nie ma zmiłuj" - reż. Waldemar Krzystek , główne role : Rafał Maćkowiak , Anna Piróg.
Piotr - młody i ambitny nauczyciel zostaje wyrzucony z pracy za ogólnie mówiąc "psucie młodzieży". Pozostając bez środków do życia spotyka przypadkowo swego dawnego znajomego , który pracuje w firmie Vin-Net. Zauroczony szybkim zdobyciem pieniędzy podejmuje tam pracę. Nie wie jednak , że Vin-Net to fabryka traktująca pracowników jak towar.
Współczesna wersja "Ziemi Obiecanej". Może i by coś z tego było , gdyby nie usilna próba skomercjalizowania filmu , co spowodowało znów schematyzację scenariusza. Zły pan - buntujący się pracownicy i w końcu happy end. Jak nie macie co robić , to możecie wybrać się do kina.
h) "Pół serio" - reż.Tomasz Konecki , główne role : Edyta Olszówka , Rafał Królikowski.
Trzech ambitnych przyjaciół pragnie nakręcić film. Na drodze staje im jednak producent - ignorant wymagający od nich ciągłych zmian w scenariuszu. Chcąc pójść na kompromis młodzi twórcy proponują ciągle nowe , coraz to dziwaczniejsze pomysły.
Bardzo dobry debiut !! Zresztą film ten dostał dwie nagrody w Gdyni. Twórcy w sposób luźny i niekonwencjonalny pomieszali różne gatunki i filmy ze sobą tworząc tym samym przezabawną mieszanką wybuchową : połączenie "Gwiezdnych Wojen" z Bergmanem , czy "Romeo i Julii" z "Pulp Fiction". Film nie będzie leciał w kinach , ale na pewno pojawi się w telewizji. Radzę śledzić program , bo naprawdę warto.
i) "Prymas.Trzy lata z tysiąca" - reż. Teresa Kotlarczyk , główne role : Andrzej Seweryn , Zbigniew Zamachowski , Maja Ostaszewska.
Film opowiada o okresie internowania prymasa Stefana Wyszyńskiego przez komunistyczne władze w latach 1953 - 1955. Niezłomna i odważna postawa prymasa pozwala mu przeżyć i odeprzeć naciski SB. Nie mogąc jednak skłonić Wyszyńskiego do zrzeczenia się wszelkich funkcji kapłańskich władze polskie postanawiają podstawić pod osobę prymasa sobowtóra. Rodzi się spisek , który tylko dzięki poświęceniu przyjaciół prymasa ( tj.księdza Stanisława Skorodeckiego ) może zostać unicestwiony.
Film był od początku skazany na sukces podczas festiwalu i to mu chyba zaszkodziło. Mnie osobiście raziła tak wyidealizowana postawa prymasa - czułem się , jakbym oglądał świętego , a nie człowieka . W dodatku próbowano porównać grę Seweryna z grą Rene Falconetti w "Męczeństwie Joanny D`Arc" C. Th. Dreyera - nie ten aktor , nie ten geniusz reżyserski , nie ta mentalność. Notabene Andrzej Seweryn za bardzo wczuł się w swoją rolę , co dało się odczuć podczas konferencji prasowej.
j) "Strefa Ciszy" - reż. Krzysztof Lang , zdjęcia : Bartek Prokopowicz , główne role : Edyta Olszówka , Robert Gonera.
Młodemu małżeństwu psuje się w lesie samochód. Sławek wysyła więc Izę po pomoc , a sam próbuje naprawić auto.Iza nie mogąc doczekać się na autobus do miasteczka próbuje łapać stopa. Udaje jej się w końcu złapać terenowy wóz z czterema osobami w środku. Podczas jazdy okazuje się , że mężczyźni właśnie wracają z więzienia , gdzie odebrali po pięcioletniej odsiadce swojego kompana "dzikiego". Dziki postanawia wykorzystać okazję i trochę się zabawić , w tym celu skręca do lasu znajdującego się w tytułowej "Strefie Ciszy". Iza nie otrzymując z nikąd pomocy musi teraz walczyć o swoje życie wykorzystując konflikt "dzikiego" z kumplami o pieniądze.
Dobry polski thriller ze świetnymi zdjęciami Bartka Prokopowicza. Niestety scenariusz posiada kilka niedociągnięć , które nie pozwalają mu wybić się ponad przeciętność .I jeszcze jedna uwaga : Krzysztof Lang wyreżyserował po prostu komercyjny thriller , a na konferencji prasowej próbował wykreować z tego filmu drugi po "Długu" dramat społeczno - obyczajowy. Trochę skromności !!!
k) "Szczęśliwy człowiek" - reż. Małgorzata Szumowska , główne role : Jadwiga Jankowska - Cieślak , Małgorzata Chajewska - Krzysztofik , Piotr Jankowski.
Historia trójki ludzi i ich skomplikowanych relacji uczuciowych. Matka i jej 30-letni syn mieszkają w ubogiej dzielnicy dużego miasta. Ona ma kłopoty ze znalezieniem pracy , on z odnalezieniem się we współczesnych realiach. Nagła choroba matki burzy dotychczasowe życie syna. Nowa sytuacja wymaga od niego dojrzałości , której mu niestety brakuje. W jego życiu pojawia się kobieta , którą wykorzystuje w swojej grze z matką.
Mnie się osobiście film podobał , aczkolwiek jak powiedziała moja znajoma , przypominał stare dramaty z NRD , które wyróżniały się tym , iż ciągnęły się w nieskończoność. Fakt , że można było go skrócić o jakieś pół godziny , ale musimy pamiętać , że był to debiut Małgorzaty Szumowskiej.
l) "To ja , złodziej" - reż. Jacek Bromski , główne role : Jan Urbański , Janusz Gajos , Daniel Olbrychski.
Największym marzeniem kilkunastoletniego chłopaka o przezwisku "Jajo" jest przystąpienie do gangu Maksa specjalizującego się w kradzieży najlepiej zabezpieczonych i najdroższych samochodów. Wkupem ma być ściągnięty przy pomocy małego Pyzy zielony Jaguar , własność słynnego kompozytora. Przyjaźń chłopaka z Wyskoczem , dawnym bokserem , obecnie właścicielem warsztatu samochodowego , fascynacja piękną córką kompozytora , brutalne zetknięcie z gangsterskimi metodami działania - wszystko to spowoduje , że życie bohatera diametralnie się zmieni , a on sam zmuszony zostanie do podjęcia niełatwych decyzji.
Film wyraźnie dąży do zdobycia sobie popularności dzięki obecnie szeroko roztrząsanemu problemowi sytuacji chłopców z biednych i dodatkowo patologicznych domów. Ale reżyser znów nie mógł się zdecydować , czy historię po prostu dobrze sprzedać , czy naprawdę głęboko się zastanowić nad historią małego złodzieja. W sumie powstał więc film niespójny z mało przekonującą kreacją Jana Urbańskiego i fatalną muzyką w wykonaniu zespołu "Dżem". Całą sytuację ratuje tylko Janusz Gajos , który w zabawny i wzruszający sposób kształtuje postać Wyskocza.
ł) "Wielkie rzeczy : Gra" - reż. Krzysztof Krauze , główne role : Andrzej Chyra , Joanna Kurowska
Jerzemu ostatnio nie wiedzie się w życiu. Wyrzucony z fabryki biustonoszy nie mogąc znaleźć żadnej pracy jest w zasadzie skazany na prowadzenie wegetatywnego trybu życia z towarzyszeniem alkoholu.
Dodatkowo nie może pogodzić się z odejściem żony wraz z synem do właściciela pobliskiej videoteki.
Pewnego dnia jednak do drzwi Jerzego puka szczęście - oto w dość przypadkowy sposób udało mu się wygrać w Audiotele najnowszą wersję samochodu marki Renault. Jerzy zaczyna wierzyć , że jego życie może się jeszcze odmienić. Z nową siłą zaczyna walczyć o siebie i swoją rodzinę.
"Wielkie rzeczy .." są kolejną częścią wspólnego projektu pt. "Święta Polskie" i trzeba dodać, że jedną z najlepszych. Krauze pokazał rok temu nam swój nieprzeciętny talent przy "Długu" , teraz udowodnił , że po wielkim sukcesie potrafi utrzymać się na szczycie .Co prawda "Wielkie rzeczy" nie są aż tak wielkim wydarzeniem , ale to dobry , zabawny film , z bogatą i bardzo sugestywną rolą "gwiazdy" Krauzego , Andrzeja Chyry.
m) "Żółty szalik" - reż.Janusz Morgenstern , scenariusz : Jerzy Pilch , główne role : Janusz Gajos , Danuta Szaflarska , Krystyna Janda.
Alkoholizm jest chorobą , która może dotknąć każdego , nawet tak inteligentnego i wrażliwego człowieka , jakim jest nasz bohater . Chorobą , ponieważ pomimo swego cynizmu nasz bohater wcale nie pragnie zostać jednym z wyklętych przez społeczeństwo "ludziartystów" zaglądających ciągle do butelki. Widzi w dodatku bardzo praktyczne skutki dążenia do autodestrukcji : przeraźliwą samotność w ciemnych pokojach izby wytrzeźwień. Postanawia więc walczyć z nałogiem , ale wojna wydaje się ciężka , długotrwała z bardzo małymi szansami na sukces. Jedyną jego bronią pozostaje żółty szalik , którego za wszelką cenę nie może zgubić.
Drugie po "Daleko od okna" objawienie tego festiwalu. Janusz Morgenstern po 14 latach znów wrócił za kamerę i widać , że nie stracił nic ze swego talentu. Znów genialna Janusza Gajosa , dobry scenariusz Jerzego Pilcha i wybitna muzyka Michała Lorenca spowodowały , że film ten stał się najlepszą częścią z cyklu "Święta Polskie" zdobywając zresztą "Złotego Klakiera" , czyli nagrodę publiczności.. Po wyjściu z kina miałem ochotę albo nie pić już w ogóle , albo zapić się ze smutku na śmierć.
n) "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" - reż. Krzysztof Zanussi , scenariusz Krzysztof Zanussi , główne role : Zbigniew Zapasiewicz , Krystyna Janda , Tadeusz Bradecki.
Doświadczony lekarz i szalenie inteligentny człowiek - Tomasz sam pada ofiarą śmiertelnej choroby.
Nie mogąc pogodzić się z nadejściem nieuchronnego końca zaczyna walczyć o życie. Jednocześnie zdaje sobie sprawę , że jego cały dotychczas z mozołem wypracowywany światopogląd przy doświadczeniu śmierci zaczyna burzyć się jak domek z kart. Tomasz dowiaduje się w końcu , że jego choroba jest już nieuleczalna pozostało mu zaledwie kilka miesięcy. Jedynym jego celem staje się teraz odnalezienie prawdy , którą paradoksalnie przynosi tylko śmierć ....
Co tu dużo będę mówić - Złote Lwy na XXV FPFF w Gdyni !!!!! Zanussi po kilku latach niepowodzeń powraca na wyżyny , które kiedyś zdobył "Strukturą kryształu" i "Barwami Ochronnymi". Osobiście bardzo liczyłem na ten film i co tu dużo mówić nie zawiódł on moich oczekiwań. Nic dodać nic ująć. Może tylko tyle , że teraz pan Kałużyński nazywając kiedyś Zanussiego "Zanudzi" powinien znaleźć sobie nową pracę.
Oprócz wymienionych przeze mnie tytułów w konkursie wzięło udział jeszcze 12 filmów , które tylko wymienię : "Człowiek wózków" , "Egoiści" , "Enduro Boyz" , "Istota" , "Niech gra muzyka" , "Nieznana opowieść wigilijna" , "Noc Świętego Mikołaja" , "Ostatnia misja" , "Pierwszy milion" , "Skarby ukryte" , "To my" , "Zakochani". Niestety nie mogę ich ocenić , bo albo w tym czasie spałem , albo chodziłem do teatru miejskiego na pokazy off - festiwalu. I trzeba powiedzieć , że niewiele ( lub nic ) nie straciłem , albowiem prace twórców niezależnych stały na naprawdę wysokim poziomie.
Jeśli będziecie więc gdzieś słyszeć o pokazie etiud wytwórni Ayoy ( z kabaretu POTEM ) , czy o filmie "I co wy na to Gałuszko" w reż.Marcina Sautera , to nie zastanawiajcie się , albowiem owi "artyści" gwarantują pokaźną dawkę dobrej zabawy.
Festiwal zakończył się wielką galą , która okazała się doniosła tylko z nazwy. Chaos organizacyjny , przyznawanie z "księżyca" wziętych nagród stawia nas niestety nadal w rzędzie artystycznej prowincji. Mam jednak nadzieję , że zarówno poziomem organizacyjnym ( który poza wpadką galową stał na dobrym poziomie ) , jak i artystycznym będziemy zbliżać się do Europy. Bo powtarzam : nie jest tak źle jak się wszystkim wydaje , a wierzę , że będzie jeszcze lepiej. Do zobaczenia za rok na XXVI Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni !!!!!
Recenzja by. Grzegorz Zaleski

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|