|

Cztery Pory Risingson`a
Przedsłowie
Posłuchaj najpierw, zanim być może Powiesz że widzę tylko w kolorze Czarnym lub biały, bez żadnych odcieni ...lecz czerń w pewnym stopniu odcieniem jest bieli... I vice versa też się rozumie. W każdym bądź razie myśli tu snuję Wręcz podstawowe- śmierć czy też życie? Tak rozmyślając ja ongiś skrycie Doszedłem do wniosku dość ciekawego, Doszedłem do wniosku nieco śmiałego, Że te me myśli "wręcz podstawowe" To niepotrzebnie trują mi głowę. Żadnej różnicy zaiste tu nie ma, Najlepszy przykład to Nasza Ziemia. Żyje, umiera i zmartwychwstaje, Proces ten toczyć się nie zaprzestaje. Czas nie gra tutaj najmniejszej roli, Czas nie posiada swej własnej woli. Ale to znowóż odrębny temat (jakby w sam raz na nowy poemat). A przeczytawszy już te przedsłowie Jedno choć zdanie gdzieś w Waszej głowie, Abyście je tam na zawsze mieli: "...czerń w pewnym stopniu odcieniem jest bieli..."
Cztery Pory Risingson`a (Poemat filozoficzno-kontemplacyjny)
"Nareszcie po zimie wiosna jest. Na szczęście cykliczny Boga gest. ustawił tak na wieki świat że wszystko kręci się, w koło kręci się, w koło kręci się" Kazik Staszewski
"Lato"
Gościłem ja kiedyś w bajecznej krainie, W której tuż po wschodzie słońca Moje słowo było wolne Niczym letni, skwarny dzień.
Leniwe powietrze lekko tylko drżało...
Żywy ogień lał się z nieba Na me myśli rozżarzone A wędrowne cumulusy Przybierały zręcznie formy Coraz to piękniejszych kobiet O cerach gładkich niczym niewinny sen.
Spoglądałem na to wszystko Z przymrużeniem oka Poprzez złote odnóża otyłego słońca:
Podziwiałem giętkość trzciny Kołyszącej się na wietrze. Rozmyślałem nad przyszłością Unoszącą się w powietrzu. Wychwalałem pod niebiosa Starej brzozy zbawczy cień.
Ty także tam byłaś...
I gdy słońce sięgało zenitu Zwykłem studzić swoją glowę W chłodnym błękicie Twoich wielkich oczu Lub w wyrozumiałości Twoich mądrych ust.
Gdy zaś nastawał wieczór, Usypiałem w Twoich włosach A Ty dopuszczałaś do mnie Również te nieprzyzwoite sny...
"Jesień"
Zobacz, Jak słodkawe krople Jesiennego deszczu Rozbijają sobie czaszki O ostre kontury przydrożnych krawężników Lub mięsistych płatków róż.
Żar minionego lata już zastygł W sytym brązie dorodnego kasztana I w martwym listowiu Cmentarnego dębu.
Pamiętasz?
Tylko wieczory bywały chłodne A nad leśną polaną Rozlewała się gęsta mgła Niczym biała krew Lub półtłuste mleko.
Pamiętam...
Żar minionego lata Nie powróci tak szybko...
I nie mów mi proszę że to okrutne, Jesień już zawsze kojarzyła mi się Ze śmiercią...
"Zima"
I w końcu blada rąka posłusznego anioła Szczelnie skrępowała konającą już ziemię Druzgocąc jej z precyzją Kciukiem główny nerw.
Lecz tak właśnie brzmiało polecenie z góry...
Żałoba zajeła nagich drzew wierzchołki, Koniuszki Jego wszechmocnych palców. Tłumiąc beznamiętnie Wszelkie boske tchnienie Pogrążyła w smutku wielkie oczy Twe.
Ponure ptaszyska na białych polanach Pasł znudzony wiatr.
Wyglądało to zupełnie... Jakbyś już chyba nigdy... Lecz po pewnej chwili Uśmiechnełaś znów się.
A ja Wydobyłem z piwnicy Rdzą podeszłe sanki...
"Wiosna"
Z pod kruchej skorupy białego "reptyla"* Wytryskują pierwsze przebiśniegi, Niczym z otwartej rany Ciepła jeszcze krew...
Natura zmartwychwstaje w zaiste Wielkim Stylu.
Rozpalone stopy zakochanych nastolatków Stąpają bezdźwięcznie po zroszonej trawie Przebudzonych parków miejskich ......................................... Za płotem bez wzniosłe Recytuje wiersze.
Pedantyczne bociany patrolują sumiennie Podmokłe łąki, A w łagodnym sercu szkarłatnego niedźwiedzia Rozkwita tuzin słoneczników O beztroskich twarzach szczęśliwego klauna.
To tak jakby Bóg Popisywał się przed nową kochanką...
A Ty rozpuść Swe włosy Wiosenną tą porą, I bądź ze mną szczera -czy kochasz, czy nie-
Posłowie
Śmierć równa życiu? Czerń równa bieli? Czyżby nie było innych odcieni? Co więc nadaje istestwu memu, Co więc nadaje bytu Naszemu Tę słodycz mnogą, smutek, cierpienie... Czyżby te stany to tylko złudzenie? Nie, niemożliwe! To wiem na pewno, Nie wiem nic więcej, wiem tylko jedno Że masa rzeczy na Naszej Ziemi Nadaje życiu mnogość odcieni. Jakie to rzeczy to Twoja sprawa: Miłość, muzyka, poezja, sława? Pieniądz, rodzina, wiara, marzenie? Gdzieś w końcu znajdziesz Swe ukojenie. Nie szukaj szczęścia w tak zwanej śmierci Która być może nieraz Cię nęci, Nic jej od życia wszakże nie dzieli Bo: "...czerń w pewnym stopniu odcieniem jest bieli..."
* Reptyla - lac. gad
Risingson
e-mail: Rising_son@gmx.de

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|