|

Śmierć przy komputerze - to się zdarzy(ło) naprawdę...
Umysł - potężne narzędzie człowieka o którym nie ma najmniejszego pojęcia... Wszystko zaczęło sie od człowieka pierwotnego, który wybił się inteligencją z otoczenia małp (to są przypuszczenia...). Następnie w dlugim pocesie ewolucji jego umysł był coraz bardziej udoskonalany, aż do dnia dzisiejszego. Ale czy proces ten już się zakończył? Oczywiście, że nie. Wiemy, że człowiek wykorzystuje tylko niewielką część swojego umysłu, lecz czy nauczy się wykorzystywać ją całą? Jak będzie przebiegać ewolucja w erze komputeryzacji? I najważniejsze: jak era komputerów odbije się na naszych umysłach?
Ostatnio "wpadła" w moje ręce książka Toma Clancy'ego "Zwiadowcy - Walka Kołowa'. Może nie będę przybliżał całej jej fabuły, lecz wspomnę tylko iż jest to bardzo dobra pozycja i daje wiele do myślenia, poważnego myślenia... Czy zastanawialiście się kiedyś jak będą wyglądać gry za np. 25 lat? Odpowiecie, że nikt tego nie wie i to prawda, bo wystarczy spojrzeć na rozwój gier w ostatnich latach, dekadach...
Wszystko zaczęło się od chęci rywalizacji, pokonania drugiego człowieka bez rozlewu krwi (choć nie zawsze...). Stworzono więc pierwsze gry - mogły to być odpowiedniki dzisiejszych sportów, gier planszowych itp. Era komputeryzacji zrewolucjonizowała rynek gier, nadając temu słowu inny charakter. Pamiętacie wczesne lata osiemdziesiąte? Raczej nie (nie martwcie się, ja też nie pamiętam ich zbyt dobrze:), ale na pewno słyszeliście o pierwszych produkcjach, które, choć proste graficznie, potrafiły wciągnąć gracza na długie godziny. Pod jednym warunkiem - gracz musiał mieć dobrą wyobraźnie, by z 7 pikseli wyobrazić sobie np. człowieka. Im bliżej naszych czasów, tym bardziej dynamiczny rozwój tej branży - zwiększona konkurencja, a tym samym liczba produkcji, nowe, nowatorskie pomysły, nowe gatunki gier itd. W końcu powstaje grafika 3D, może niezbyt ładna, ale jest, a jak na tamte czasy...Coraz osób więcej ma komputery w domu, głównie, by na nich grać lub pracować (to przecież one usprawniły proces produkcji w fabrykach itp.). Pojawiają się konsole - rewolucja: dreamcast, playstation, sega - każdy wie o kogo chodzi, o czołowych producentów niedrogich sprzętów do grania, bo właściwie do niczego innego się nie nadawały. Był to chyba przełom, wielu domowych użytkowników wychodziło z założenia, iż nie opłaca się kupować komputera, skoro konsola jest 4 razy tańsza, a na dodatek nie trzeba jej co roku rozbudowywać (za przykład niech posłuży choćby Playstation - przypomnijcie sobie, ile lat jest już produkowany...). Nie oznacza to jednak zejścia komputerów na drugi plan, wręcz przeciwnie, stałe polepszanie ich możliwości sprawiło, iż ich rola w życiu człowieka jest coraz ważniejsza, nie tylko w aspekcie gier... Pojawili się również piraci komputerowi, lecz jest to temat na osobny felieton. Wreszcie czasy obecne: dyski HDD mają nawet po 50-70 GB, 256 MB Ram, procesory ponad 1 GHz i wiele innych. Rozwój jednej gałęzi powoduje rozwój całego drzewa, czyli zwiększając moc obliczeniową komputera, musimy zmienić płytę główną, nowy software potrzebuje dużo miejsca na dyskach twardych i pamięci Ram... itd. Czy zwróciliście uwagę na obecną grafikę? Tak, jest coraz bardziej fotorealistyczna . Dodatkowo mamy hełmy wirtualne, które ubezpośradniają nasz kontakt z grą, z człowiekiem, może nie są one idealne, ale... jak będą wyglądać za 25 lat? Czy wtedy nie będziemy już używać wyobrazni? Wezmy na przykład jakąś strzelankę. Gdy siedzisz przed monitorem wszystko jest ok. Kiedy matka woła cię na obiad, schodzisz, gdy jest telefon - odbierasz itp., a co, jeśli będziesz w rzeczywistości wirtualnej? Wtedy docierać będą do ciebie bodzce generowane przez grę, a nie otoczenie. A co, jeśli ktoś zdolny przerobi taki program, by umysł odbierał te sygnały na serio? Leci w twoją stronę rakieta, dostałeś - jak wygląda analiza tego zdarzenia w umyśle? Leci rakieta, dostałem, jestem ranny, nie żyję... Nie na niby, lecz w rzeczywistości zostaniesz ranny, bo umysł odbierze to jako rzeczywistość. Podobna sytuacja jest we wspomnianej książce: akcją gry jest min. II wojna światowa - walki powietrzne. Lotnicy (swoją srogą nastolatki:) zakładają swe wirtualne hełmy i przenoszą się całkowicie w świat gry: czują nawet smród trupów na pobojowisku przelatując nad nim, powiew wiatru, zapach spalin. Po zakończeniu gry i zdjęciu hełmów otrząsają się energicznie, tak gwałtowny jest powrót do rzeczywistości...
Ale już w czasach obecnych gry stwarzają zagrożenie, właściwie to nie one, gdyż w tworzeniu zagrożenia biorą tylko bierny udział. Niektórzy z Was słyszeli może o graczu, bodajże z Japonii, który tak się uzależnił od gry (nie pamiętam już od jakiej, wiem, że była to konsolówka), że grał w nią bez przerwy przez tydzień. Dosłownie bez przerwy, bo praktycznie nie jadł, nie pił, nie spał, po prostu grał. Jak się to skończyło? Organizm nie wytrzymał takiego wysiłku fizycznego (bo inaczej tego nazwać nie można). Miał 28 lat. Zmarł na zawał serca...
Jak widać, nowe techniki stwarzają nowe zagrożenia, a więc jak w takim razie będzie wyglądać przyszłość? Wszystko zależy od nas, od tego jak ją będziemy tworzyć i jak korzystać ze zdobyczy cywilizacji... choć z Quake'a i tak nie zrezygnuję;)
Randall
e-mail: randall1@poczta.wp.pl

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName |
|