Magazyn NoName

juz w maju matóra.. // blad ort. 3 pkt

W szkole podstawowej straszą, że egzamin do średniej, a w mediumie, że matura. Ja osobiście i obecnie mam przyjemność przeżywać właśnie oto te zjawisko. Matura - słowo elektryzujące co poniektórych czwartoklasistów. A czy naprawdę trzeba się obawiać? tego nie wie nikt.

Mały wywód filozoficzny:

Jeżeli już dostałeś się tu i wytrwałeś do czwartej klasy to masz potencjalne możliwości stania się dojrzałym, należy jeszcze to wszystko podeprzeć wiedzą. a robi się totak.

Kawusia, książeczka i od 8 do 8, nie może niech od 9 do 9 tak to brzmi zdecydowanie lepiej. Po pewnym czasie nie rozpoznajemy pory dnia, oczy szczypią od czytania, w pokoju bałagan, ale nie, nie ma że boli, jak boli to znaczy że żyjesz.

Po pewnym czasie zauważasz iż posiadasz dziwną tolerancję organizmu na brak snu, w ostatnim stadium nauki 6 h'a snu to rarytas, który na dodatek starcza. (dzień przed maturą człowiek śpi 4-5 godzin góra, a i tak budzi się za wcześnie, tylko że po wszystkich egzaminach schlafen gehen muss 12 godzinen :o)

Ale nie uprzedzając faktuff

Na śniadanie dekadentyzm, zdołowany bezsensem istnienia wytrzymujesz do obiadu - naturaliści, z obrzydzeniem czekasz na kolację - Mickiewicz. Z bólem głowy kładziesz się spać tylko po to aby następnego zrobić repeat.. until.. - powoli się przyzwyczaisz i uodparniasz na to że każdy idzie do kina, kawiarni, wszyscy oglądają telewizor, słuchają muzyki, ludzie spacerują sobie od tak dla zabicia czasu, grają w kosza po prostu żyją, ale nie to nie dotyczy ciebie, ty się łuczusz, wkuwasz, lernujesz.

Każda minuta ma znaczenie, kiedyś była tylko zlepkiem 60 sekund. Teraz przez tyle samo mogę przeczytać zdanie, parę zdań, mogę dowiedzieć się akurat to co może być mi potrzebne przy zielonym stoliku. Ale przecież zielony to kolor nadzieji. Nadzieja matką głupich, ale każdą matkę należy kochać. Ja uwierzyłem, pokochałem i zdałem.

Dzień egzaminu to sztuka panowania nad piłką (czyt. stresem). Widniejesz jako kilka znaczków na liście, czekasz, próbujesz przypomnieć sobie cokolwiek - nic, czeluście tartaru. na zewnątrz gorąc jak to na gorąc przystało, a ty masz dreszcze. git zajafka. dobra. wchodzisz, i "zdaje ci się że widzisz... gdzie? przed oczami duszy swojej", spocone, drżące dłonie, suchość w gardle, serce miliard uderzeń na minutę sekundę. Podchodzisz do stolika, masz przed swoim obliczem mnóstwo kartek tylko że poodwracanych tak że nie da się nic przeczytać. STOP.

Podświadomie w świadomości rodzi cię się myśli że teraz ty wybierasz sobie pytanie i w razie czego nie będziesz mógł zrzucić winy na kogoś innego. Wybierasz dobrze - jest dobrze, wybierasz źle - chyba jest niedobrze. Los w twoich rękach więc czołzuj.

Czytasz pytania, ale nic nie rozumiesz. czytasz po raz drugi - zrozumiałeś że masz zestaw 45, czytasz po raz trzeci łoł już wiesz gdzie trzeba się podpisać. po raz czwarty o na pierwsze coś wiem, i na trzecie naściemniam, po raz piąty drugie; a to o to im chodziło, dobra, sru_niemy - oto cała matura. 40% farta 30% wiedzy 20% nieskończoności i 10% tak tylko żeby był ciąg (a1=0,4 r= - 0,1)

p.s. tak czy siak i tak wiadomo że wszystko zależy od woli Boga więc i tak czy siak należy podziękować

p.s. kolejny ponieważ jezdem już dojrzały to wszystkie błędy poczynione w powyższym bzdecie są umyślnie uczynione w efekcie pracy twórczej



ia, czyli lucjan acz również teo27@go2.pl




Darmowe konta e-mail w prezencie od NoName!

Copyright (c) 1999 - 2000 NoName