Magazyn NoName
Numer 6 (05/00)
http://www.noname.zum.pl

Menu:
  • Spis treści
  • Następny artykuł
  • Poprzedni artykuł
  • Prenumerata Magazynu NoName
    Więcej informacji...

    Hip Hop

          Tak się akurat składa, że czytałem przed chwilą artykuł Neo na temat hip-hopu (NN2). Nie za bardzo przypadło mi do gustu, to co jest w tym w tym tekście przedstawione, może przez to że sam jestem fanem h-h (właśnie słucham drugiej płytki Nasa "I am..." ;)). Autor pisze pod koniec o niedopowiedzeniach, ale ja to odebrałem osobiście jako brak jakichkolwiek innych argumentów. Nie przeszkadza mi to jednak, aby rozpocząć polemikę z Neo, na temat tego co napisał.

          Neo rozpoczyna arta słowami
    "Ostatnio zauważam wzrastającą modę na Hip-Hop (...) ale nie wiem skąd to się bierze".
    Czy na hip-hop jest moda? Nie powiedział bym. Pięć, sześć lat temu o tej muzyce słyszeli jedynie nieliczni, była ona rzeczywiście undergroundowa (w pełnym tego słowa znaczeniu). Wydaje mi się, że wszystko powoli zmienił Liroy swoim drugą płytką "Alboom". Od tego właśnie momentu widać rozkwit h-h w Polsce. Dlaczego? Liroy w swoich utworach pokazał całkiem inną stronę muzyki - nie trzeba mieć wspaniałego sopranu, żeby mówić to o czym się myśli. Ponadto raper przekazywał w tych piosenkach prawdę, mówił o rzeczach realnych, tym co dzieje się wszędzie, bez owijania w bawełnę. Nie to co jakieś tam disko-polowe bzdety, zajebane metaforami od samego początku do końca, z miernym podkładem. Muzyka h-h wywodzi się z nizin społecznych i dlatego jest taka jaka jest - mówi wprost do słuchacza, jest zrozumiała dla każdego człowieka. Dlatego właśnie staje się coraz bardziej popularna, a to dopiero początek.

          Dalej Neo pisze o ludziach, którzy kiedyś wyśmiewali się z innych, chodzących w szerokich spodniach, a teraz sami tak wyglądają. Chcecie wiedzieć dlaczego sytuacja się zmieniła? Oto odpowiedz: ci goście to zasrani pozerzy, którzy chcą się po prostu przypucować, pokazując jacy oni to nie są twardzi. To mnie najbardziej wkurza. Wyskoczy pajac do ludzi i się kozaczy, a jakby go nawet zapytać co to jest WTC czy WYP3 to postawi oczy i powie że śmieci nie słucha (zdarzenie jak najbardziej prawdziwe, z własnego doświadczenia). To są właśnie ludzie nie rozumiejący tego zjawiska. Po prostu pozerzy.

          Co do h-h jako subkultury. Można to tak nazwać. W końcu jedna muzyka łączy wielu ludzi. I tylko to. Wśród hip-hopowców nie ma żadnej ideologii. Każdy mówi to co myśli. Jest po prostu sobą. Jeśli jednak przy innych zachowuje się inaczej niż w rzeczywistości to jest po prostu (znowu) pozerem. Protestowałbym przeciwko stwierdzeniu, że h-h jest subkulturą. Ludzie słuchający "rymów" będą bawić się z innymi ludźmi słuchającymi "rymów", a nie np. z technowcami. To nie ma przecież sensu. Od milionów lat ludzie łączą się w grupy, bo taka jest kolejność rzeczy. Lew nie będzie żył w stadzie z zebrami, podobnie jak modelarz będzie spotykał się z modelarzami, nie zaś z rzeźbiarzami czy pisarzami. Jeśli h-h jest subkulturą, to są nią także ludzie chodzący w garniturach, krótkich spodenkach, czy choćby bez czapek. Polityków także można nazwać także subkulturą. Dlaczego? Pomyśl sam.

          Ludzie robią kasę na h-h. W pewnym sensie tak jest. Ci, którym uda się przebić gdzieś dalej oczywiście zarabiają duże pieniądze. Widać właśnie, że Neo oparł się tylko na takiej grupce ludzi. Powinien obejrzeć parę wywiadów z polskimi MC, żeby spojrzeć na sprawę trochę inaczej. Większość z tych ludzi "robi" h-h, bo to kocha. Kasa odgrywa tutaj drugorzędną rolę. Nie chodzi od wyłudzenie jak najwięcej pieniędzy, od tego są A-Teens, Britney Spears, Spice Girls i inne pop grupki. Hip-Hop to przekazywanie treści ponad muzę, która stanowi dodatek do tekstu. Popowe kawałki stawiają na muzykę, nie na tekst. Wiesz, Neo, spytaj się Liroya, Yokę albo Franka (Stereofonia) ile zarabiali przed tym kiedy zostali zauważeni przez wytwórnie, a ile zarabiają teraz. Kwoty różnią się, na pewno, ale niezbyt diametralnie. Najbardziej na h-h zarabiają ludzie tworzący ubrania. Małe firmy, które wprowadzają jakie oryginalne rozwiązania do swoich produktów szybko wspinają się na szczyty, a wraz z firmami ceny ubrań (np. Fubu). Społeczeństwo goni za kasą, fakt, ale wykonawcy hip-hopu nie zapominają w jakim celu uprawiają ten styl muzyki.

          Ostatni akapit atka Neo po prostu mnie rozwalił.
    "Ludzie niby dążą za moda lecz w rzeczywistości ciągnie ich kasa".
    Pewnie wszyscy pamiętają sławny ruch Hipisów, Dzieci Kwiatów. (Zmieniam płytkę z Nasa na 2PACA) Jeśli Neo wskażesz mi jak zarobili ludzie na tym ruchu to będę ci bardzo wdzięczy. Co, może specjalnie dla nich szyte były śmieciowate, porozrywane ciuchy? Według mnie najbardziej zyskali na tym ruchu dealerzy narkotyków. Nie muszę chyba wyjaśniać dlaczego.

          "ludzie (...) powodują rozwój czegoś, czego najbardziej się boją..."
    Nie wiem co myśleć o tym stwierdzeniu. Załóżmy, że mamy Punkowca (bez obrazy dla wszystkich prawdziwych Punków) i boi on się, że h-h zdominuje rynek i jego muza pójdzie w zapomnienie. Nie mów mi Neo, że Punk będzie dążył do rozwoju h-h, bo się go boi. Jeżeli h-h będzie szedł na dno (a kiedyś na pewno do tego dojdzie) ja pójdę razem z nim. Tak jak każdy człowiek zostanę przy swoich ideałach do końca.

          To co Neo napisał na końcu swojego artka po prostu wywołało u mnie pewne negatywne uczucia, których nie mogę teraz nazwać (ale chyba nie chce mi się myśleć nad nimi w tej chwili). Neo spłycił swój art do totalnego maksimum, pewnie dlatego, że nie jest w temacie muzyki Hip-Hop. Swoje zdanie może wyrazić, w końcu jest wolność słowa, ale niech poprze je odpowiednimi argumentami.

    S_Dogg
    e-mail: sendog@yoyo.pl

    BTW: przepraszam wszystkie osoby, firmy, ugrupowania czujące się urażonymi tym tekstem.



    Początek artykułu



    Magazyn NoName

    Copyright (c) 1999 - 2000 NoName