NoName 4 (3/00)
www.noname.zum.pl
Wstęp
Współpraca
Redakcja
Prenumerata
Adverty
Bonus
Ciekawe strony
Strony czytelników
Pomoc dla NoName
Podkład muzyczny
Poważne teksty
Ból
Bóg - kontra jARRodxa
Bóg - kontra Cactoosa
Bóg - kontra Nowaczka
Bóg - kontra Oddiego
Bóg - kontra Ninghijzhinda
Bóg jest miłością
Pioruny
Państwo idealne!
Sposób na wkucie
Atom bomb
Tolkien
Czy warto medytować?
Jak to zrobić?
Usłysz, czego ucho...
C Y B E R K U L T U R A...
Star Wars Customizable...
Utopia
Co jest madre, a co glupie
Człowiek w cylindrze
Elektrownia atomowa w...
Tego Nostradamus nie...
Zabawne teksty
Humor by Sergiusz
Usuwanie Problemów...
Dramatyczna historia...
Słoń a sprawa polska
Pamiętnik policjanta
Komputery
Grafikiem być (?)
Jak rozpalić ogień...
IRC - cień z drugiej strony
Jak zwiększyć popularność...
Piractwo
Kevin Mitnick...
Test na lamera...
Moralność crackerów
Internet
Plagiat
Bezpieczeństwo w sieci
Historia z życia pewnej...
Poezja
Pieśń nie pieśń
Opowiadania
Nieuniknione
Mechy
Dzikie Pola
Wstęp
Przyjaźń szlachecka...
Muzyka
PanterA

Bóg - kontra Ninghijzhinda

Witam! Po lekturze rozpoczętej na łamach "No Name" dyskusji na temat Boga postanowiłem pozwolić sobie na parę uwag dotyczących tekstów dotyczących powyższego tematu. Mam nadzieję, iż pewien, nazwijmy to, całościowy ogląd problemu zaprezentowany tu przeze mnie, a będący analizą tekstów w NN opublikowanych ułatwi Szanownym Czytelnikom zrozumienie problemu i porównaniu zaprezentowanych w tymże czasopiśmie opinii.

I.

Pierwsza sprawa - jak to napisał Cezary: "Coraz więcej ludzi odchodzi od Boga". Z poglądem tym polemizuje Cactoos pisząc: "Po pierwsze: ciekawy jestem skąd wziąłeś pieniądze oraz jak zorganizowałeś ankiety i sondaże bo te oficjalne mówią nieco inaczej, ale nie są one zbyt aktualne więc tego tematu nie będę zgłębiał!"

 Cactoosie - oficjalne statystyki mówią inaczej? Oto one ( źródło: R. Urbaniak, "Chrześcijaństwo w epoce nowożytnej, reformy, wyznania, kościoły", 1999 ) : Co roku w Niemczech ubywa 1% wiernych w kościele ewangelickim i 0,5 % w kościele katolickim. Jedna trzecia parafii katolickich w Niemczech nie ma księdza. Od 1965 roku do 1998roku 8000 księży ubyło w Niemieckim Kościele Katolickim. Wśród katolików niemieckich 82% nie przestrzega nakazu czystości przedmałżeńskiej, 78% nie wierzy w nieomylność Papieża w sprawach wiary, 75% chce zniesienia celibatu księży, 75% dopuszczenia kobiet do hierarchii kościelnej, 81% nie kieruje się opinią Kościoła w sprawach polityki. Na terenie byłych Wschodnich Niemczech żyje około 57 mln. Ludzi wierzących, z czego 28 mln. To Katolicy. W 1965r do kościoła chodziło 11,7 mln osób, w 1975r 8,8 mln, 1986 6,8 mln, w 1994r. 5 mln. Wyniki sondażu przeprowadzonego pod kierownictwem socjologa Klausa-Petera Joernsa w roku 1996 ukazują, że w Niemczech więcej jest ateistów niż wierzących - dla dwóch trzecich ludzi w wieku 18 - 30 lat Bóg nie istnieje.

  Wziąłem pod uwagę Niemiecki statystyki, ze względu na to, że w związku z wprowadzeniem podatku na rzecz organizacji religijnych nie sprawia problemu stwierdzenie kto zadeklarowanym teistą jest, a kto nie jest. W Polsce wygląda to zdecydowanie inaczej - każdy ochrzczony uważany jest za statystycznego katolika, co też sprawia nie dość, że przesunięcie wyników statystyk o jedno pokolenie wstecz, to jeszcze nie uwzględnie tradycyjności samego chrztu - tzn. są ludzie, którzy dzieci chrzczą dlatego, że taki jest zwyczaj, a nie dlatego, że są zwolennikami takiej lub innej religii.

  Wszystkie te jednak statystyki nie mają najmniejszego znaczenia - czyżbyśmy ustalali co prawdą jest, a co nie jest drogą głosowania? Ani przewaga zwolenników danego poglądu nie czyni go prawdziwym, a i brak takiej przewagi fałszywym go nie czyni. Ilość wyznawców religii nie ma żadnego związku z jej prawdziwością. Czy wtedy, kiedy wszyscy uważali Ziemię za płaską ona taką w rzeczywistości była?

II.

  Kolejnym poglądem przedstawionym przez Cezarego jest to, że za źródło religijności uważa on tylko lęk i potrzebę zaspokojenia pragnienia zrozumienia i uporządkowania swojej wizji świata i rzeczywistości. Czy jednak tylko takie mogą być jej przyczyny? Wiele innych czynników ma na powstanie religii swój wpływ, nawet jeżeli z góry założymy fałszywość systemów religijnych ( czego z resztą czynić nie możemy), to i tak mamy tutaj miejsce na całkiem sporo innych przyczyn, jak chociażby pragnienie nieśmiertelności ( które nie jest li tylko lękiem przed śmiercią), potrzebę wykorzystywania religii przez warstwy kapłańskie do swoich celów osobistych, polityczne powiązania i wpływy... Nie w tym jednak rzecz - jeżeli nawet lęk i potrzeba zrozumienia świata są przyczyną powstania religii - skąd w takim razie ta potrzeba i strach? Czemużto religii nie stworzyły zwierzęta, jeno ludzie? Skąd u człowieka idea, że świat musi być uzasadniony, że stanem naturalnym jest niebyt, a nie byt?

 "W naszych czasach, niestety, wiele naukowców chciało zagłębić tajemnice Świata. Najgorsze jest jednak to, że udało im się to. W wieku XIX ludzie, przynajmniej w Europie, wierzyli w Boga. Religia ta nazwana bardziej lub mniej dumnie jako chrześcijaństwo mówiła że po śmierci wszyscy pójdą do Nieba. Tj. ci dobrzy, a źli pójdą do Piekła. No to wszyscy byli "święci", zabijali tylko w imię honoru, pokoju, bądź szerzenia chrześcijaństwa. Ale wiek XX przyniósł tyle zmian że aż głowa boli. Najgorszą zmianą było powstania nowej "religii", mianowicie nauki.

  No bo czym jest nauka jeśli nie religią? Przynosi odpowiedzi na pytania ludzi. A ponieważ ludziom trzeba zmian, bo chrześcijaństwo powstało 2000 (!!!) lat temu, młodzi ludzie przestali wierzyć w Boga. Dlaczego? Bo ich nowa religia, nauka, mówi że nie ma żadnego Boga. Jedynym Bogiem może być Wielki Wybuch. Stworzył on w końcu wszechświat. Cały. Mamy więc "coś" nadrzędnego, od czego się wszystko zaczęło. Mamy też odpowiedzi na pytania." ( Cezary)

 Problem polega na tym, że nauka nie twierdzi, że nie ma Boga. Nauka nie była i nie jest w stanie stwierdzić tego, że Bóg jest, ani że nie jest, ponieważ metoda przyjęta przez nauką, może i przydatna jest w zastosowaniu do rzeczywistości empirycznej i materialnej, wiele wspólnego z twierdzeniami religii nie ma. "Ludzie młodzi przestali wierzyć w Boga" ? Nie wiem, czy masz prawo do takiego uogólniania - musiałbyś być Bogiem, żeby to wiedzieć, a poza tym, jak już wspomniałem ilość zwolenników poglądu nie ma nic wspólnego z jego prawdziwością...."Wielki Wybuch stworzył wszechświat" ? A powiedz mi w takim razie, co wybuchło, skoro dopiero Wielki Wybuch był początkiem? Nie tędy droga, Cezary - naukowo nie jesteśmy w stanie obalić wiary w Boga. No, i , jak to już napisał Tomik, nauka nie jest religią, ponieważ nie powoduje zrozumienia świata jako stosunku do podstawy sensu jego istnienia, a jedynie wyjaśnia jego związki empiryczno-przyczynowo-skutkowe. "Naukowcy nie wierzą w boga (lub Boga), bo nie potrafią uznać istnienia istoty wyższej od nich; boga" (JARRODX) Naukowcy nie wierzą w Boga? Czyżbyś znał indywidualne poglądy wszystkich naukowców? Pokaż mi zatem argumenty nauki obalające religię... Oczywiście - istnieją tzw. "Quinque Viae" św. Tomasza czy dowód ontologiczny Anzemla z Canterbury mające istnienia Boga dowodzić, i kontrargumenty np. Immanuela Kanta mające te dowody obalać, ale ani dowody nie są przekonujące, ani obalenie dowodów nie jest potwierdzeniem fałszywości przekonań dowodzonych, a jedynie ukazaniem błędności dowodów.

     O podobnej tematyce jest wypowiedź Tomika: "Zresztą religia i nauka powinny się uzupełniać nie zaś rywalizować o "wyznawców", religia wkracza tam gdzie musimy uznać wyższość Boga nad nami, gdzie należy zachować pokorę." - jest to wypowiedź w stylu encykliki papieskie "Fides et Ratio", w której to Papież twierdzi, że filozofia ma prawo istnieć, o ile współgra ona z religią - bo do tego sprowadza się jego wypowiedź - patrz np. Przegląd Filozoficzny - Nowa Seria Rocznik VIII Numer 4 (28). Niestety Tomiku - Twój pogląd na tę kwestię jest w pełni nieuzasadniony . Można go uznać dopiero po przyjęciu wiary, co czyni go tejże wiary artykułem.

III.

   "Ponad to zadam pytanie. Czy Bóg może stworzyć taką skałę, żeby jej nie podniósł? Jeżeli może stworzyć, to jej nie podniesie, a jeżeli jej nie stworzy, to znaczy że nie jest wszechmocny. Co z tego wynika? Że nawet jeżeli istnieje ktoś taki jak "Bóg", to na 100% nie jest on wszechmocny." ( Cezary)

 Z tego problemu wyśmiewali się średniowieczni scholastycy - wynika on z tego, że konstrukcja naszego języka umożliwia tworzenie sprzeczności - Bóg , według nich, JEST logiką, więc musiałby niebyć, aby i logika nie obowiązywała - a nieistnienie jest tym, co raczej nie odpowiadałoby osobie Boskiej, ponieważ jest złem, a istnienie dobrem.

IV.

  "Bóg jest sprawiedliwy, ale nagrodę odbierzesz po śmierci tak więc nie ma znaczenia, że na ziemi przez całe życie będziesz bogaty bo choćbyś nawet żył 100 lat to w stosunku do dalszego wiecznego życia ten okres jest baaardzo krótki." (TOMIK)

Ach Tomik, Tomik... Pogląd słuszny, jednakże tylko i wyłącznie, podobnie jak wyrażony powyżej, jedynie w obrębie jakiegoś systemu religii. W momencie, gdy pytanie dotyczy całościowej prawdziwości, tzn. tego, co stanowi podstawowe presupozycje twojego powyższego toku myślenia - opinia taka, mimo iż logiczna matematycznie (tzn. niesprzeczna wewnętrznie), to jednak nielogiczna filozoficznie - zakłada to, co ma dowieść.

V.

 "Ktoś na mnie sra bezustannie, opieprza mnie, wali po ryju... A ja mam mu przebaczyć i jeszcze się za niego modlić ?!?!?!?!?!?! Toll Idiot!!!" ( JARRODOX)

  Nie o taką pokorę chodziło Tomikowi, lecz o pokorę poznawczą - stwierdzenie , że pewnych rzeczy nie wiemy, i być może nie dowiemy się.

VI:

  Odrębną kwestię stanowi wypowiedź Cactoosa:

 "Nie oczekuję od was profesjonalnych artykułów ale mogłyby one charakteryzować się przynajmniej szacunkiem autora okazanym względem... samego siebie!!!"

Czyżbyś uważał siebie za profesjonalistę, skoro krytykujesz z takiej pozycji? Muszę Ciebie zasmucić - tekst przez Ciebie popełniony, pomimo trafności kilku argumentów do profesjonalnych nie należy - przede wszystkim kierujesz się uczuciami w dyskusji, przeradzając ją w kłótnię, interlokutora zaś atakujesz personalnie, o czym dalej będzie mowa.

 "Cezary w swym artykule o Bogu obraża nie tylko KAŻDEGO wierzącego ale przede wszystkim samego Siebie. Udowadnia przy tym swoją wyątkową głupotę i bezmyslność!!"

 Ty piszesz o szacunku? Szacunkiem podcierasz sobie ...! Przeczytaj jeszcze raz swoją wypowiedź. Ganisz nieprofesjonalizm i brak szacunku u auora tekstu z którym starasz się polemizować, a sam ...szkoda słów.

 "Poza jego wyjątkowym intelektem popełnia on błędy rzeczowe, które czynią z niego co najmniej imbecyla."

Czyżbyś myślał, że w przypadku braku argumentów bluzganie pomaga?

"Człowieku(z uprzejmości) nawet 5 -io letnie dziecko wie, że 2000 lat temu to narodził się Chrystus, a nie powstała religia!!!"

dwa tysiące lat temu nie narodził się Chrystus. Istnieją obecnie spory historyków, czy to był 7. p.n.e., 3 p.n.e czy też 7. n.e jeżeli już mamy mówić o popełnianiu błędów rzeczowych, które czynią ich autora, Twoim zdanie, imbecylem. Religia natomiast powstała, jeżeli nie za jego życia, to po jego śmierci. Głupio by było, gdyby powstała religia o nazwie pochodzącej od Chrystusa jeszcze przed jego narodzeniem, nie sądzisz? A że nie było to DOKŁADNIE dwa tysiące, lecz coś około, nie ma dla treści artykułu Cezarego żadnego znaczenia.

 "Po drugie: piszesz, że w zamierzchłych czasach religie powstawały w wyniku usiłowania wytłumaczenia przez ludzi niezwykłych zjawisk. Pytam się więc: czy z nauką było inaczej?!? Może najwyżej trochę!!! Tak naprawdę człowiek od zawsze chciał zrozumieć rzeczy niepojęte i nauczyć się rzeczy których nie potrafił. Czy Ikara zainspirowała nuda?!?"

 Nie. Ikara inspirowało to, że jego ojciec chciał uciec z wyspy.;) Między nauką a religią różnica jest zasadnicza - Nauka jest empiryczna i racjonalna, religia empiryczną z pewnością nie jest, a i z racjonalności bywa różnie, zależy czy przyjąć do niej stosunek egzystencjalny, czy też np. Tomistyczny. Do tego, nie muszę wspominać , że nauka nie przyjmuje tego, co empirycznie nie dowiedzione, i obraca się jedynie w granicach rzeczywistości empirycznej, czy teorii. Dodatkowo, stosuje tzw. indukcję, tzn. świadoma jest tego, że prawa przyrody nie są dowiedzione dedukcyjnie, a ułamek mający w liczniku liczbę przypadków dane twierdzenie weryfikujących, a w mianowniku liczbę przypadków, których sprawdzenia wymagałaby kompletna weryfikacja twierdzeń zbliża się do zera.

 "Po trzecie:"W naszych czasach, niestety, wiele naukowców chciało zagłębić tajemnice Świata. Najgorsze jest jednak to, że udało im się to" . Zgoda, owszem naukowcy wiedzą, że deszcz powstaje ze skroplenia pary wodnej, z jakich chmur pada jaki deszcz, i kiedy go się spodziewać. Pytam więc: dlaczego wciąż nie ma skutecznego systemu ostrzegania przed powodziami, czemu prognozy pogody są takie niedokładne?!?"

Może dlatego, że liczby czynników jest zbyt wielka i niezbadanymi pozostają pewne zależności? Zdecyduj się w końcu. Najpierw twierdzisz , że między nauką a religią nie ma różnicy, a później różnicę tą podkreślasz - pomyśl - jeżeli nauka nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć, i nie wstydzi się o tym mówić, to z pewnością nie ma nic wspólnego z religią, której roszczenia do prawdziwości są niedyskutowalne.

6." Po czwarte: sądząc po twojej wypowiedzi to jesteś: synem(???) bogatego buisnessman'a albo przeciwnie biednego manufakturzysty, o bardzo wątłym charakterze, któremu w dzieciństwie(kiedy jeszcze zapewne nie byłeś ateistą) umarła mamusia!!! Ponad to, pochodzisz z religijnej rodziny, jedynak. Twoim idolem jest oczywiście Bill Gates i inni "wielcy ludzie biznesu". Podoba Ci się w nim to, że ma tyle forsy, że mógłby resztę życia przeleżeć niedźwiedziem ale najbardziej przecież podoba Ci się to, że mimo tej forsy musi borykać się z zastępami procesów, prawników i ma jakieś cztery miliony więcej zmartwień niż przeciętny(biedny) mieszkaniec Polski!!! Czyżbyś przeoczył fakt, że jest on wierzącym?!? Nieważne. Ty dzięki swej filozofii nie popełnisz tego błędu, będziesz bogatszy, lepszy i spokojniejszy."

Po pierwsze. Gates jest scjentystą, a nie wierzącym ( czyżby kolejny, tak godny Twojej pogardy błąd rzeczowy?). Po drugie - powyższa wypowiedź jest bezsensownym, nieuzasadnionym, prymitywnym atakiem personalnym który tylko prezentuje Twój poziom i pomaga Tobie przedstawić się czytelnikom.

"Nie masz pojęcia, że religia to nie tylko paciorek co wieczór, kościółek co niedziela i spowiedź co dwa tygodnie. To wielka wspólnota, w której ludzie obok opluwania się nawzajem, bicia się między sobą, czy wzajemnego obgadywania potrafią czerpać z niej energię i motywację do życia."

Aaa...wszystko jasne - a więc wspólnota polega na tym, że CI ludzie plują na siebie, zabijają się itd., chleją, leją pałkami kogo popadnia, ale to z gruntu dobrzy wierzący, bo z tej "wspólnoty" czerpią energię i motywację życia...

VII.

 Jeżeli natomiast chodzi o wypowiedź Wojciecha Malesy, to trudno jest mi tutaj w jakiś konkretny sposób polemizować z jego poglądami, które na założeniu prawdziwości religii po prostu się opierają , nie mają więc one wiele wspólnego z dyskusją na temat prawdziwości lub fałszywości religii.

P.S. Cytaty , w mairę możliwości, zachowywałem w pisowni oryginalnej, jedynie w przypadkach wyraźnych spellingów pozwoliłem sobie na poprawki.

Pozdrawiam, kreśląc się oodanym
swoim
sługą i
kłaniając się nisko
sobie.

Ninghijzhinda
23
e-mail: ninghijzhinda@poczta.wp.pl



Banner przyjaciela