|
Internet
...wieczór, jest po 2200, większość internautów już siedzi przed monitorem czekając na pocztę, przeglądając ulubione strony, szukając kontaktów, klepiąc na IRC'u...
...następny wieczór - zmęczeni, pełni nadziei na udane, wirtualne życie siadamy przed ekranem i wtapiamy się w tamtą, przyjemną namiastkę życia, nie uświadamiając sobie, że w realnym życiu już nie będzie tak łatwo...
...i tak non-stop, tak właśnie to wygląda - cały dzień się czeka (w krytycznych wypadkach już się nie czeka) na tą 22-gą, kiedy TP.SA. wprowadza nową taryfę...
...w pewnym momencie uświadamiamy sobie, że jedyne, co nas cieszy, to wirtualna rzeczywistość - rzeczywistość bez problemów, tam każdy może co wieczór być kimś innym...
Zaczynamy nienawidzić prawdziwą, realną rozgrywkę życiem. Nie udaje się nam nawiązywać kontaktów w REAL-LIFE. Dziewczyna nas rzuca, kumple albo na irc'u, albo nas olali. Ale to nic, bo niedługo będzie 2200, zasiądziemy przed kompem i wreszcie zasiądziemy na codzienną porcję VIRTUAL-REALITY...
Ten problem dotyka chyba każdego, kto ma dostęp do sieci. W skrajnych przypadkach dzień bez kompa to katorga - brak zorganizowania sobie czasu, chodzenie z konta w kąt...
Ważne jest więc, drogi Internauto, abyś nie stał się jednym z milionów na całym świecie uzależnionych życiowych frustratów (tak, tak) i (jeśli masz wystarczająco silną wolę) zaczął się zastanawiać, czy tak na prawdę chcesz żyć...
I nie chodzi tu o gnębienie miłośników kompów - chciałbym tylko pokazać, jak łatwo zagubić się w tym wirtualnym wymiarze. Przykładami takich maniaków zajmują się już szpitale w USA. ONI ICH LECZĄ. I to jak prawdziwych narkomanów.
Oczywiście są też pozytywne strony interku i kompów. Poznaje się nowych ludzi, utrzymuje z nimi kontakt, szlifuje język. Dostaje się też globalną sieć prosto do domu. Ale czy rzeczywiście trzeba się tak wtapiać w tamten wymiar? Warto (IMHO) zacząć się kontrolować i zaglądać do Internet'u tylko wtedy, gdy MUSIMY. Inaczej, drogi Czytelniku staniesz się bytem istniejącym tylko w rzeczywistości wirtualnej...
|