|
Czy warto medytować?
Niektórzy z nas, widząc osobę, która właśnie medytuje, myśli sobie w myślach: "Jaki świr!", lub coś w tym rodzaju. Jednak medytacja jest (tak jak joga) elementem zrównania się z duchem, ze swoim ciałem. Daje ona poczucie nie tylko odprężenia, ale także poznania siebie od wewnątrz. Jest ćwiczeniem mającym na celu zapanowania nad sobą w czasie jakiegoś wydarzenia, które budzi strach itp. Nie chodzi tu oto, aby gdy dom się pali i ludzie proszą o ratunek, to ty klękasz i medytujesz, a dopiero później działasz. NIE!. Dzięki długoletnim ćwiczeniom medytacji, będziemy mogli zapanować nad sobą, nie tracąc zimnej krwi, praktycznie od zaraz.
Osobiście sam medytuję. I nie wstydzę się tego. Mówię o tym i piszę o tym, abyście poznali piękno tego ćwiczenia i skorzystali z tego. Mam kilku kumpli, dla których zwykłe słowo spier... prowadzi do natychmiastowej bójki, lub wystarczy, że go kopnę (niechcący) w nogę podczas grania w gałę i już zaczyna tracić panowanie nad sobą. Nie słucha się nauczyciela, tylko podbiega i strzela klientowi soczystego strzała w michę, aby tamten padł. Tacy ludzie powinni przecież leżeć na urazówce, albo wylądować w "psychiatryku". Pozostaje tylko pytanie, jak mu pomóc?. Odpowiedzi są dwie. Pierwsza to zamknąć go w domu, jak psa w budzie i nie wypuszczać, lub nauczyć go medytować. Ta druga metoda jest chyba lepsza. Dzięki niej stanie się osobą szanowaną i lubianą, a nie chamską i brutalną.
Czekają mnie egzaminy do szkoły średniej. Moje koleżanki (bo w większości tylko płeć piękna zdaje do LO.) dostają dreszczu emocji i załamania psychicznego, gdy usłyszą zdanie: "Jutro masz egzamin." Jedzą paznokcie i Bóg wie co jeszcze. Zaczynają kuć po nocy wzory i pojęcia. Tylko po co? Taki rodzaj zachowywania się jest powodem życia w stresie, ciągłym napięciu i strachu. To na pewno im nie pomoże. Na ratunek przychodzi wtedy medytacja. Omówmy (opiszmy) to na moim przykładzie (w końcu również zdaję do LO. i bądź co bądź, muszę też się uczyć).
Gdy mnie czeka w szkole klasówka, to nie kuję pięć minut przed dzwonkiem, myśląc sobie, że zapomnę. Jeśli się uczyłem w domu, to na pewno wszystko będzie O.K. Na lekcji biorę głęboki oddech i piszę sprawdzian bez żadnego stresu. Dzięki temu otrzymuję lepsze oceny, niż osoba, która się kuła pięć minut przed dzwonkiem.
Zapewne sporo z was, po przeczytaniu tego artykułu, będzie się z tego śmiało i mówiło, że to jest bzdura i chłam. Dla mnie to wy możecie ten tekst wydrukować i podetrzeć sobie nim tyłki. Mi chodzi tylko o przekazanie wam pewnej pomocy, darmowej pomocy, która może odmienić wasz pogląd na świat.
|