|
Co jest madre, a co glupie
Glupota jak skleroza, nie boli, dlatego tak trudno jest stwierdzic jej istnienie u samego siebie.
Ale czy moze uchodzic za glupote informowanie innych o tym, co poznalo sie nowego i uwaza sie za godne rozpowszechnienia, czyli ogolnie biorac, czy moze byc glupie rozpowszechnianie informacji? Niewatpliwie, nie! Oto dlaczego tak sadze.
Nowosc informacji moze byc wzgledna w tym sensie, ze cos jest nowe dla mnie, ale dla innych nie musi. Ale i wtedy, gdy rozpowszechniam informacje, pelnie role podobna do nauczyciela w szkole: przekazuje informacje, bo jest wielu dla ktorych bedzie ona zupelna nowoscia i bedzie dla nich pouczajaca. Takie dzialanie nie jest wiec glupie.
Gdy bedzie to zupelnie nowa informacja, ktorej w ksiazkach prozno by szukac, to jej rozpowszechnianie takze nie jest glupie. Te informacje moglem sam wymyslec albo uzyskac ja od kogos, kto ja wymyslil, to w sumie nie jest wazne. Wazna jest nowosc informacji i fakt jej rozpowszechniania. Na rozpowszechnianiu nowych informacji opiera sie postep, wiec nie bedzie postepowe, gdy uzna sie taki akt za glupi. Dopoki postep uznajemy za pozytywny aspekt cywilizacyjny, nie mozemy rozpowszechniania nowych informacji uwazac za glupie.
Informacje, a szczegolnie dotyczy to nowych informacji, moga nam sie nie podobac. "My wiemy swoje" i nowe informacje moga burzyc nasze dotychczasowe mniemania, a to potrafi wywolac nieprzyjemne uczucia. Zatem, co nalezy z tym poczac? Czy nalezy przesladowac dostarczyciela informacji za to, ze ja przekazal, czy tez nalezy skupic sie na samej informacji, aby skonfrontowac ja z dotychczasowa wiedza (z tej samej dziedziny) dla potwierdzenia badz obalenia jej prawdziwosci. Rozsadek i wspolczesne normy postepowania nakazuja, aby w zaden sposob "nie przesladowac i nie karac" dostarczyciela informacji, lecz zajac sie sama informacja dla zbadania jej zgodnosci z faktami doswiadczalnymi oraz jej logicznosci.
Dawniej podobno za przyniesienie cezarom bardzo nieprzyjemnej informacji gonca karano smiercia. Inkwizycja takze umiala byc niezwykle przykra dla tych, co glosili nowosci. Dzisiaj juz co prawda szykany sa znacznie, znacznie lagodniejsze, ale czy rzeczywiscie niedokuczliwe? Odpowiedzcie sobie na to pytanie i zapytajcie jednoczesnie, dlaczego tak malo jest dziasiaj chetnych, ktorzy zdobywaja sie na odwage, aby glosic w nauce inne tezy, niz powszechnie uznawane za sluszne? Zapytajcie tez sami siebie, czy obowiazujacy w nauce system rozwoju i rozpowszechniania wiedzy w rzeczywistosci pozbawia ludzi wylacznie odwagi cywilnej czy tez tlumi pojawianie sie nowatorskich mysli?
Autor artykulu pozdrawia Czytelnikow Magazynu NoName i zaprasza na "strone pinopy": http://yoda.legnica.tpsa.pl/~pinopa.
|