NewAge, buddyzm i...Zachęcony przez Redakcję magazynu "NoName" postanowiłem napisać krótki tekst na temat buddyzmu, miał on głównie poruszać sprawę pojawienia się w kulturze Zachodniej tej religii charakterystycznej dotychczas dla krajów azjatyckich - jednak po lekturze felietonu "New Age i ja..." autorstwa Tomasza "Tomika" Karwatki ("NoName" #2) zdecydowałem się na podjęcie polemiki z zawartymi w nim poglądami. Dla większej przejrzystości ująłem moje myśli w kilku zwięzłych punktach: 1) Zestawienie "medytacja, buddyzm, newage", którego użyto w felietonie jest merytorycznie równoważne ciągowi słów "modlitwa, chrześcijaństwo, newage". Nowa Era, będąc ruchem synkretycznym, usiłuje łączyć w sobie równie wiele elementów z różnych filozofii Wschodu, co z tradycji judeo-chrześcijańskiej - jak zresztą zauważył sam autor "New Age i ja..." parę linijek dalej. 2) Buddyzm nie jest zbiorem wierzeń ludów azjatyckich, lecz systemem opierającym się na obserwacji ludzkiej psychiki oraz jej relacji w stosunku do zewnętrznego świata zjawiskowego. Ogólna struktura tych związków jest identyczna niezależnie od tego czy dotyczy Hindusa jadącego rikszą po zatłoczonych ulicach New Delhi, medytującego tybetańskiego mnicha, Polaka wcinającego wątróbkę smażoną z cebulą czy Eskimosa rozpaczającego z powodu nieudanego polowania na foki. Świadczy to o uniwersalizmie nauk Buddy, ktore nie są związane z żadną konkretną kulturą, miejscem i czasem. Buddyzm w swej istocie nie jest religią pojmowaną w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, opiera się na doświadczeniu i zdrowym sceptycyzmie, nie na wierze, pragnieniach czy tzw. "objawieniu" jak ma to miejsce w przypadku systemów religijnych wywodzących się z Bliskiego Wschodu. 3) Mętność argumentacji zwolenników New Age jest równie wątła pod względem logicznym co wywody chrześcijańskich teolgów na temat natury Boga, których nie jest w stanie obronić nawet ich klarowna forma. Również pod tym względem New Age wydaje się być bliższy chrześcijaństwu niż postawie buddyjskiej. 4) Dla buddysty życie, które przeżywa w tej chwili jest właśnie tym NAJWAŻNIEJSZYM. Buddyzm, jak żaden inny system religijny, uczy pełnej odpowiedzialności za własne działania, które wpływają na otaczającą nas rzeczywistość, co przecież nie pozostaje bez echa dla nas samych. Mówi o tym podstawowa dla wszystkich buddyjskich szkół nauka o wzajemnym uwarunkowaniu zjawisk. W buddyzmie chodzi o wykształcenie DOJRZAŁEJ odpowiedzialności, opartej właśnie na zrozumieniu tej fundamentalnej nauki, a nie na lęku przed karą czy na chęci zostania wynagrodzonym w Raju, która to motywacja charakteryzuje postawę zdecydowanej większości chrześcijan.
Niestety obiegowe opinie na temat buddyzmu znacznie różnią się od tego czym on jest w rzeczywistości. By uniknąć w przyszłości tego rodzaju "faux pas" warto najpierw dobrze zaznajomić się z dziedziną, na temat której chcemy wypowiadać autorytarne sądy. Osoby pragnące bliżej zaznajomić się z "teoretyczną" stroną buddyzmu zachęcam do odwiedzenia internetowych magazynów "Cyber S@nga", "Diamentowa Droga" oraz "Światoobraz".
|