POSZUKIWANIEROZDZIAL 1Nadchodzi!! - Dobiegl krzyk ze srodka karczmy. - Wszyscy do pokojów! - krzyknal barman. Drzwi karczmy otworzyły się. W progu stanął wysoki, potężny mężczyzna. Rozejrzał się i niechętnie wszedł do środka. Za nim weszło jeszcze dwóch zbrojnych: mocno umięsniony wojownik z magicznym mieczem przy boku, ubrany w piękne, błyszczące szaty magiczne. Za nim weszła niebezpiecznie wygłądająca wojowniczka również przyodziana w magiczne szaty. Głos zabrał mężczyzna w lśniacej zbroi z milthirlu ze wspaniałym pokrytym runami toporem w ręku: - Karczmarzu wina!! Najlepszego!! - I jajecznice dla nas wszytkich!! - dorzucił mężczyzna w szatach magicznych. Zakłopotany karczmarz pobiegł szybko do kuchni. Dało się słyszeć zdenerwowany szept: - Szybko Julek leć po wino z Parravonu do piwnicy. Zocha dawaj jajecznice, ale jeśli wyjdzie ci niedobra to możemy pożegnać się z karczmą... .i życiem! Szybko to sytuacja awaryjna! Zniecierpliwieni goście wreszcie dostali kolacje. Mężczyzna z toporem rzekl: - No droga Arabel, ile to orkich łbów dzisiaj zaliczyliśmy? - Ze trzydzieści! - Mało! - rzekł mężczyzna w szatach. - Trzeba wreszcie znaleźć Carlsa von Stripterna! - znów zabrał głos męzczyzna z toporem. - Nie mogę się doczekac kiedy obetne mu łeb! - krzyknął mężczyzna w szatach. - Taaa... Jasne,jasne... W zamku Drachenfelsa zawsze chodziłes jako ostatni lub w środku. Nigdy na przedzie! Mówiłes: "Jestem czarownikiem muszę się trzymać z tyłu! - zaczął go przedrzeźniać mężczyzna z toporem. - No a kto pierwszy poległ w bitwie z Drachciem? Może ja Daredevilku? - zaczał sie wyśmiewać czarownik.
- Ach,tak? To może mały sparing? - wyciagajac miecz powiedział wyzywająco czarownik. - No to stawaj Ivan! - wykrzykując te słowa Daredevil wyjął topór. W promieniu wielu metrów dało się słyszeć brzdęk zbijajacej sie bronii. - Przestańcie!! ! Zachowujecie się jak dzieci!! I to mają być szlachcice?!! - Wykrzyknęła wyciągając miecz Arabel. - Masz szczęście, że nas rozdzieliła, bo karczma była by cała w twej krwi! - Rzekł Ivan chowając miecz. - No jasne! Patrzcie państwo jaki Bossu!! - Dosyć tego! Idę spać! Karczmarzu najlepszy pokój! Tylko oddzielny z tym dupkiem! - krzyknął zdenerwowany Ivan. - A dla mnie drugi najlepszy. - rzekł spokojnym głosem Daredevil. - Niestety mam tylko jeden apartament królewski. - wybąknął przestraszony barman. - Apartament królewski dla mnie! - powiedział Ivan kładąc 10ZK na ladzie. - Po moim trupie! - odkrzyknął Daredevil. - To się da załatwić! - mówiąc to Ivan błyskawicznie wyjął pistolet i oddał strzał w stronę Daredevila. Potężny wojownik odleciał na kilka metrów wpadajac na stół. Krew rannego cieknąca z ręki była wszędzie wokół niego. Wtedy Ivan wyjął miecz i rzucił sie na Daredevila. Drogę zastąpiła mu Arabel z mieczem w ręku. - Z drogi kobieto! - krzyknął Ivan. - No chodź ty drągalu! - odpowiedziała mu Arabel. Po chwili było już słychać odgłos zbijanych mieczy i walki. Oboje walczyli zaciekle przez kilka minut. Chwila nieuwagi zmęczonego walką Ivana skończyła sie dla niego bardzo boleśnie. Arabel trafiła w prawą ręke tym samym raniąc i wybijając Ivanowi miecz z ręki. Rzekła z lekkim uśmiechem na buzi: - No to uspokoisz sie kochasiu?! - Dobra! Twoje na wierzchu! - rzekł zsapanym glosem Ivan. - Karczmarzu! Jak najlepszy pokój dla mnie! Ale nie apartament królewski! - rzekł Ivan chowając miecz do pochwy. - Zaprowadzę Waść pana! Proszę za mną! - odpowiedzia mu karczmarz. - Zosiu! Zaprowadź państwa do apartamentu królewskiego i opatrz panu ranę! Tylko szybko! - Kiedyś ci się za to odpłacę Ivan! Jeszcze zobaczysz! - rzekł Daredevil wchodząc do pokoju.
|