Autoportret z Radosławem.S
Radosław.S pseudo ReDy, urodzony w szpitalu wbrew wszem i wobec panującej opinii, w 1985 to był początek końca wszystkiego, co normalne i moralne. Jeszcze w czasie porodu sprawiał kłopoty, rodził się przez 14 godzin wykończył matkę doszczętnie. Odkąd poszedł do żłobka sprawia kłopoty wychowawcze. Słodki malec w wieku dwóch latek wydaje się zdemoralizowany i doszczętnie przeżarty złem, które stara się (niekiedy z powodzeniem) wpoić innym dzieciom. Przedszkole zamienił w istny ośrodek wegetacji kryminalistów. Prowadzi podejrzane interesy sprowadzania na czarno cukierków typu "Kapitańskie", które następnie wymienia u kolegów za landrynki typu "kamyczki", ewidentnie widać, że robi inne dzieciaki w przysłowiowego balona. Kiedy trochę spoważniał i rzucił cukierki (wiek 6 lat) zaczął składać dziewczynkom niemoralne propozycje typu: Daj zaglądnąć pod sukienkę za paczkę żelków, nie żeby mu odmawiały. Moment opuszczenia przedszkola obwołano świętem państwowym, które obecnie obchodzimy 11 listopada pod pozorem odzyskania przez Polskę niepodległości. W zerówce nikt nawet nie podejrzewał kogo przyjęli, więc świętowali przybycie nowego podopiecznego. Po jakimś tygodniu zorientowali się z kim mają do czynienia, kiedy jedna z nauczycielek znalazła go z kolegami zamkniętego w szafie, których podle demoralizował. Po dwóch tygodniach skutki demoralizowania dały o sobie znać, teraz to chłopcy robią czarne interesy ze starszymi chłopcami wymieniając się świerszczykami w toalecie obok. Zachowanie zainteresowanego radykalnie się zmieniło nagle stał się spokojny, ale po kilku dniach wyszło szydło z worka, kiedy pan mechanik znalazł zestaw małego chemika ukryty za półką z klockami. Po bliższym zbadaniu substancji otrzymanych okazały się one środkami odurzającymi o popularnej nazwie morfina. Jednocześnie znaleziono powód nadmiernego wytrzymywania bólu przez chłopców z II b. Nadszedł w końcu dzień w, którym pozbyto się otóż tego osobnika z zerówki i posłano do szkoły. Jednak tu już go wszyscy znali, więc nauczycielka nie dała się omamić słodkim uśmieszkiem. Od razu po zapoznaniu się z kolegami zaczął działalność i interes dopiero wtedy się rozkręcił. Dzięki dużemu zapotrzebowaniu w klasie I d na produkt z wytwórni małego chemika (nie mylić z chomikiem) zbił nie mały majątek, dzięki któremu mógł wprowadzić korupcje wśród nauczycieli. I tak dzięki grubym łapówom doszedł do klasy VII wciąż d gdyż ta klasa przypadła mu do gustu, a zwłaszcza Jarek Gajek, który także znał się na interesie, a że inteligencji miał też ździebko trzeba go było na wspólnika wziąć, żeby konkurencji nie robił. Po udanych plonach w klasie VII dał w łapę i oto klasa ósma. Tutaj nie wystarczyło mu paserstwo i sam zaczął się zajmować "skubaniem" samochodów (tato pokazał mu co i jak). Kiedy znudziły go samochody dzięki swemu geniuszowi informatycznemu wykiwał przez niczemu winny internet kilka banków. Zdobyczom podzielił się między kumplami i tak oto dzięki temu mogli oni spędzić w pełni kulturalnego Sylwestra przy kulturalnych trunkach typu Picolo, Karmi itp. Obecnie poszukiwany przez MO, ORMO, ZOMO, OMO, ARIELA i inne takie organizacje rządowe ukrywa się, ale wciąż uczęszcza do szkoły w myśl zasady czas to pieniądz, interes musi kwitnąć mówi. James Bond wysiada. Chyba nakręce film. Tak mam już nawet tytuł "Łatwo być Jamesem Bondem, spróbuj być Radosławem.S".
|