NoName 3 (2/00)
www.noname.zum.pl
Wstęp
Współpraca
Redakcja
Prenumerata
Adverty
Bonus
Ciekawe strony
Poważne teksty
Alkoholizm
IRC jako sposób komunikacji międzyludzkiej
Bóg
Bóg - kontra Tomika
Wschodząca gwiazda....
Kwas
Policja
LIST by Ninghijzhinda
Polska to dobry, demokratyczny kraj!
Przygotowanie do egzaminów
Znudzony bezsensem
NewAge, buddyzm i ja...
Zabawne teksty
Szczyty głupoty
Humor by Sergiusz
Humor by Blur
Ćwicz wymowę!
Wywiad z Radosławem.S
Komputery
Karty dźwiękowe
Sztuczny mózg
window.open()
Grafikiem zostać...
Ramki
Wymiana bannerów
Poezja
Moje piosenki
Koszmary
Labirynt
Dlaczego pytasz
Opowiadania
Poszukiwanie, rozdział 1
Ogień
Matrax

Znudzony bezsensem

Bycie człowiekiem to naprawdę głupia sprawa. Bycie uczniem w szkole jest jeszcze głupszą sprawą, bo prawdę mówiąc to czym jest uczenie się?

Sam się zastanawiam po co ja właściwie się uczę i po co żyję? Otóż odpowiedź jakby prosta a jednak niezrozumiała. Uczę się aby coś wiedzieć a jestem aby być. Uczę się aby wiedzieć jak być i żyć, ale na dobrą sprawę to po co mi to całe życie i bycie?

Całe to moje bytowanie jest dla mnie sprawą niezrozumiałą. Dlaczego ja jestem istotą inteligentną? Po co mi to? Dlaczego przez ten dar, jakże denerwującej inteligencji, zastanawiam się dziś właśnie nad sensem istnienia, który nie istnieje?

Mogę też się nad nim nie zastanawiać i przyjmować wszystko w sposób bezwzględnie głupi czyli mówić: "tak miało być". Czy nie lepiej by było gdyby kolejne miliardy milionów lat przebiegało sobie spokojnie, bez tego wybryku natury jakim jest inteligencja?

Inteligencja to prawdziwy wybryk natury. Bo po co komu coś takiego co nie spełnia żadnej roli i tylko sobie jest, nie sprawia to żadnej przyjemności nikomu ani niczemu i jest niesłychanie denerwujące?

Gdyby wszechświat składał się jedynie ze zwykłych procesów chemicznych ewentualnie z prostych form życia, które nie mają ani woli ani myśli to czy nie było by to piękne? Ale nie, coś musiało się schrzanić i powstała inteligencja.

W dodatku ja jestem istotą inteligentną co jest dla mnie zupełnie tragiczne. Jestem. Chodzę sobie do szkoły pięć dni w tygodniu, dwa mi zostają na odpoczynek, który jest nieprawdopodobnie nudny i przesiąknięty nauką.

Kiedy skończę szkołę (optymistycznie) udam się na studia gdzie będę znów się uczył podobnie jak w szkole. Albo zostanę wykończony przez jakiegoś drecha, albo skończę studia i pójdę do pracy, w której ,a jakże by inaczej, będę pracował pięć dni w tygodniu, a dwa zostaną mi na odpoczynek. Jeśli wcześniej nie potrąci mnie pijany kierowca zygzakujący swoim samochodem to z rowu po lewej do rowu po prawej i vice wersa albo nie strzelę sobie po prostu w łeb to przejdę na emeryturę gdzie będę miał siedem dni w tygodniu wolnych, które będę mógł spędzić na nie robieniu niczego. Nie robienie niczego będzie zapewne tak nudne jak i robienie czegoś więc wtedy już na pewno palnę sobie w łeb. W całym tym swoim nudnym życiu prawdopodobnie nastąpi we mnie kilka dziwnych procesów chemicznych, których nikt nie potrafi wyjaśnić, a zwą się one potocznie miłością. Miłość ta prawdopodobnie mnie odmieni, sprawi że będę lepszym człowiekiem lub coś równie głupiego. Jeśli mi się uda zwrócić uwagę tej drugiej osoby, czyli tej, do której zapałam miłością i jeśli, ale to tylko w najbardziej optymistycznej wersji, ta druga osoba też poczuje do mnie to samo, zdobędę szansę aby moje życie stało się mniej nudne. Jeśli jednak nie zdobędę uczuć tej drugiej osoby, tak się dzieje w wersjach realistycznych, i ona mnie odrzuci stanę się alkoholikiem, ćpunem albo strzelę sobie w łeb. W wersji bardzo realistycznej ale również bardzo pesymistycznej za miłość wezmę zwykłe zauroczenie a druga osoba nie będzie oponowała i zaczniemy sobie razem żyć, to albo wysiwieję dziesięć lat wcześniej albo kogoś zastrzelę a potem strzelę sobie w łeb. Jeśli kiedyś jednak stanę się naprawdę szczęśliwy i odnajdę sens istnienia to znaczy, że zostanę wariatem. We wszystkich przewidzianych tu wersjach mojego życia nie będę się różnił od innych osobników z gatunku Homo-sapiens a nawet będę idealnie pasować do otoczenia.

W swojej inteligencji jednak człowiek stara się nie zauważyć jednego, że nie różni się on wiele od innych zwierząt, i nie różni się on w prawie wcale od pasożytów, jednak jest on pasożytem na gigantyczną skalę a w dodatku został przeklęty darem myślenia z którego jednak co poniektórzy wykazując się mądrością korzystają niezwykle rzadko. Nasze życie jest takie samo jak życie huby leśnej tyle że niektórzy z nas mają wybór czy chcą być takim gatunkiem huby czy też takim gatunkiem huby i na jakim drzewie chcą pasożytować. Las jest światem, drzewa to zawody i drogi życia, gatunek huby to typ człowieka zarówno gatunków jak typów ludzi jest ograniczona ilość. Kiedy las zginie huba zginie razem z nim, ale las może się odrodzić a nasza Ziemia czyli nasz świat nie. Dlatego właśnie uważam że, ta cała inteligencja jest nic nie wartym gorzkim dowcipem jakiejś okrutnej siły, a byt i życie to rzeczy pozbawione sensu, w świecie, który też jest pozbawiony sensu. Ponieważ wszystko tu jest bezsensowne, tak trudno odkryć brak sensu tego całego szajsu.

Taki tekst jest niezłym usprawiedliwieniem dla braku motywacji do nauki, no nie? :)

pierwszy text nie za dobry... tragiczny [tekst nie jest zły, więcej pewności siebie - przyp. redakcji]... ale jeśli jesteś masochista i dobrnąłeś aż tutaj to... się cieszę.

Pisane w marcu 2000.

Imrahil
e-mail: pkazj@poczta.onet.pl



Banner przyjaciela