NoName 3 (2/00)
www.noname.zum.pl
Wstęp
Współpraca
Redakcja
Prenumerata
Adverty
Bonus
Ciekawe strony
Poważne teksty
Alkoholizm
IRC jako sposób komunikacji międzyludzkiej
Bóg
Bóg - kontra Tomika
Wschodząca gwiazda....
Kwas
Policja
LIST by Ninghijzhinda
Polska to dobry, demokratyczny kraj!
Przygotowanie do egzaminów
Znudzony bezsensem
NewAge, buddyzm i ja...
Zabawne teksty
Szczyty głupoty
Humor by Sergiusz
Humor by Blur
Ćwicz wymowę!
Wywiad z Radosławem.S
Komputery
Karty dźwiękowe
Sztuczny mózg
window.open()
Grafikiem zostać...
Ramki
Wymiana bannerów
Poezja
Moje piosenki
Koszmary
Labirynt
Dlaczego pytasz
Opowiadania
Poszukiwanie, rozdział 1
Ogień
Matrax

LIST by Ninghijzhinda

     Drogi Panie!

     Pisząc do Pana świadom jestem, że wołacz ten serdeczny zdziwi Pana; zważywszy jednak na tożsamość jego autora, ufam iż nie spowoduje on drżenia Pańskich rąk; Wszak znamy się nie od dziś... Dlaczegóż to piszę właśnie do Pana? - zapyta Pan zapewne. Otóż, ucząc się na błędach Drugiej Strony doszedłem do wniosku, iż nie ma sensu posługiwać się marami, zjawami i nędznymi sztuczkami (zwłaszcza, że ja sam nauczyłem Pańskich Ziomków w takie rzeczy nie wierzyć -co ciekawe - postarałem się także, aby i we mnie wiarę stracili - przyznaję to nie bez pewnej dozy satysfakcji). Niech fakty mówią same za siebie; Bezcelowe jest również poleganie na ludziach podających się za proroków - zgłębiłem ludzką naturę (jak to rzekł jeden z moich bliskich współpracowników - "nic, co ludzkie nie jest mi obce"), rzec wręcz mogę, iż natura ta moim jest dziełem, tak więc wiadome mi jest, że ludzie pokroju Mojżesza skłonność mają do fantazjowania i oszukiwania.

     Chciałbym Pana zarazem prosić o wyrozumiałość dla moiei Polszczyzny, miejscami może anachronicznej, ale ojczyzny Pańskiej nie odwiedzałem od czasów akcji reklamowej, jaką razem z moim współpracownikiem, Mistrzem Twardowskim przedsięwzięliśmy... Ach... to żeby by było Waćpanowi widzieć... Nawet Pan nie wie, ilu naiwnych uwierzyło, że można się mi wymknąć... A ile mieliśmy potem niewykle korzystnych kontraktów... Pewną ryskę na moim Image uczyniła kwestia dra. Fausta. Jednakże, mój człowiek - Goethe, zlikwidował i ten problem, rozpowszechniając opinię, jakoby i dr. Faust mi się wymknął. Co prawda, trafiali się jeszcze oszczercy, jak Christopher Marlowe, który starał się ukazać szerokim rzeszom prawdę o doktorze Fauscie. Jakże niefortunnie, że zginął tak młodo... Piszę to z nieukrywaną dziką satysfakcją. A i pan Marlowe nie nudzi się tutaj, jako że na dyskusje z jego bohaterem, dr-em Faustem mieć będzie całą wieczność... nie kryję, że spędzą ten czas w moim resorcie, gdzie przygotowałem dla nich wyjątkowo rozrywkowy program... Ale nie będę się rozwodził nad takimi rzeczami. Wszak nie wypada, abym przechwalał się. Prawda i tak będzie widziana, gdy Czas nadejdzie!

     Zdecydowałem się jednak zaufać Panu, jako, że udało mi się poznać Pana i Jego pociąg do poznawania faktów historycznych (jakże mi sprzyjających!). Dostrzegłem także w Panu pewien "dyaboliczny" talent przejawiający się w Pańskich pracach literackich. Po dłuższej Pana inwigilacji (mam nadzieję, że mi Pan to po chrześcijańsku wybaczy) dochodzę do wniosku, że jeżeli ktoś na tej kulce brudu wart jest zostania moim Ambasadorem i Powiernikiem, to właśnie Pan. Wiadome jest już więc Panu, dlaczego do Pańskich właśnie, a nie innych rąk ten list trafił. Pozostaje tylko pytanie: "Po co?"

     Tu właśnie, jak to u nas w Piekle mówią, leży Cerber pogrzebany. Po prostu, najzwyczajniej w świecie udaję się na emeryturę; jako, że światu nie zagraża już zbawienie, nie jestem potrzebny. Piekła także Pańscy współziomkowie nie potrzebują, ponieważ przy tym, co udało im się stworzyć na ziemi, mój Szeol wydaje się być piaskownicą. Trochę mnie rani fakt, że zostałem przewyższony, ale jest to o tyle pozytywne zjawisko, że przynajmniej nie muszę martwić się o rachunek za opał służący do podgrzewania kotłów... Moje Diabły, po krótkiej obserwacji Psów Pańskich (Domini Cannes ) oraz całych instytucji Kościołów Chrześcijańskich (które zresztą w pewnym sensie bardziej przynależeć powinny do mnie niż do Niego, już od początku swego istnienia.), doszły do wniosku, że zostały prześcignięte przez Pański Gatunek, a niedługi czas później, bo już podczas drugiej wojny światowej zaczęły najzwyczajniej popadać w kompleksy. Czyżby reprezentacja Drugiej Strony (wszak popierała ona Hitlera - z którym to - zaznaczam - nie miałem nic wspólnego.) była bardziej demoniczna ode mnie? W porównaniu z Nimi, jesteśmy świętymi. Nie po raz pierwszy odnoszę wrażenie, że On dziecinnieje. Po raz pierwszy trafiło to do mnie w związku ze sprawą sz. p. Hioba, kiedy to otrzymałem nieodrzucalną propozycję zakładu mającego na celu przetestowanie tegoż osobnika. Ja - przyznam - mam skłonność do hazardu, lecz cóż się stało z Drugą Stroną? Zdecydowała się niszczyć jedną ze swych najlepszych zabawek jedynie dla swojej dzikiej satysfakcji, podobnej do tej, z jaką małe dzieci niszczą dopiero co zbudowane misterne zamki z piasku. Zapragnął On naigrywać się z jej najwyższego oddania dla siebie - z jej poświęcenia. Naprawdę pozostaje mi tylko podziwiać .Ja nie potrafiłbym zachować się tak bezlitośnie. Później, wszystko potoczyło się w postępie geometrycznym. On, nie ufając swemu dziełu (czyli samemu sobie) zaczął bawić się w testowanie każdego, porównując ze sobą jego "żołnierzyki", podśmiewując się z ich słabości i czerpiąc z tego niezrozumiałą dla mnie przyjemność.

     W związku z powyższym, dochodzę więc do wniosku, że najlepiej zostawić Go z jego pożałowania godną (za przeproszeniem) piaskownicą, przez Pańskich współziomków zwaną Ziemią i dać sobie spokój z wszelkimi próbami kuszenia ludzi upadających jeszcze zanim ich dotknę.
Weźmy sobie chociaż taką inkwizycję; niech Pan zauważy, że moi przeciwnicy wykazali się diabolizmem, przy którym moje Piekło przybiera rozmiarów kominka domowego. Życie straciło 10000000 kobiet - umierających w cierpieniach przez długi, często ponad tygodniowy okres, kobiet obciążanych kosztami cierpianych przez nie tortur, egzekucji, wina dla kata (Chylę czoła! Takie rozwiązanie przekracza mój geniusz.), kobiet wykorzystywanych seksualnie, brutalnie gwałconych za pomocą - na przemian - ohydnych członków "panów inkwizytorów" (niech pan weźmie pod uwagę, że inkwizytorzy często i ponad tydzień dojeżdżali na "rozprawę", a i z higieną było kiepsko.), a to rozpalonego żelaza. Tak, tak... a i innych narzędzi, które brzydzę się wymieniać nie żałowano... Wspomnę tylko przykładowo jedno - był to stożek metalowy, którego rozmiary można było zmieniać za pomocą prostego mechanizmu. Otóż, stożek ten wprowadzano do pochwy kobiety (lub odbytu - jeżeli był to mężczyzna - tzw. wersja DeLuxe), po czym konsekwentnie rozszerzano go... Rezultat takiego działania przemilczę...
Cóż jeszcze wypada wymienić? Może 15000000 Indian wymordowanych w jednym pokoleniu? Jedyna czerwień jaka może się pojawić, to czerwień krwi ofiar, oraz czerwień wstydu piekielnego - w żadnym wypadku - płomienia - wstydu, że My do czegoś takiego nie bylibyśmy zdolni.

  Ale zostawmy w pokoju Kościoły ze swoimi metodami - temat wszak to znany powszechnie i nieomalże wyczerpany... Przyjdźmy do życia codziennego...
Wspomnijmy na przykład dziewiętnastoletniego Issę Mohhameda Wahily, którego sąd w Mogadiszu (Somalii) skazał na odcięcie prawej dłoni i lewej stopy... Temu wstrętnemu złodziejowi, który z głodu ukradł 1,5 dolara (słownie: jeden i pół dolara) obcinano wyżej wymienione kończyny przez sześć minut... a zapewniam Pana, że żadnego znieczulenia skazanemu nie udostępniono...
Pomyślmy o pięknym i wspaniałym zaprawdę Dziele Drugiej strony, jakim jest Itumeleng Sebetoane, urodzony w RPA z wodogłowiem, a z powodu błędu lekarskiego, czekający już jedynie na śmierć w bólach... z głową trzy razy większą...
Nie omieszkam też wspomnieć sprawy, w której błędnie zostałem oskarżony o wodzenie na pokuszenie seryjnego mordercy Herberta Mullina, który zabiwszy trzynaście osób dowodził, jakobym ja rzekomo szeptał mu do ucha iż ma to zrobić. A przecież wiadomo, że to nie ja mam zwyczaj rozmawiania ze swoimi ofiarami (ja nie działam tak prymitywnie), lecz On, który jeszcze pewnych rzeczy nie dopracował, stara się o różnego rodzaju "objawienia". Ale to był rok 1972, a On szybko się uczy... Już w 1998 mężczyzna, który został przez poznańską policję zatrzymany podczas kopania leżącego na ulicy jednorocznego dziecka (swojego) nic o żadnych głosach nie mówił.

     Pójdźmy dalej:

  Nie przemilczę także kontrolowanych przez Niego żywiołów. Pominę już znane sprawy sztormów i tornad, wichrów, wulkanów, wyładowań elektrycznych. Podam jeden z typowych faktów. Rodzina z Kędzierzyna- Koźla poszła nad rzekę się wykąpać. Rodzina składała się z rodziców, 14-letniego syna Łukasza oraz (nieobecnego nad rzeką) 21-letniego syna Alberta. Jako, że Pan Najwyższy (wszak to On wszystko kontroluje) pozwolił łaskawie Łukaszowi się utopić, a wraz z nim, przyjął na swoje przemiłosierne łono próbujących go uratować rodziców, Albert po niedługim czasie powiesił się. Cóż jeszcze... nawiązując do samobójstw. W e wrześniu 1998r. Pacjent Szpitala Górniczego w Bytomiu wyskoczył przez okno z wysokości dwunastu metrów, ponieważ nie mógł znieść, danego mu przez Łaskawego, bólu wywołanego rakiem płuc i oskrzeli... Powiem jeszcze o karze czternastokrotnego dożywocia, jaką włoski sąd przeznaczył dla Pietra Paccianiego, który zabijał, z łaski Pana oczywiście, w sposób specyficzny; Podglądał swoje ofiary podczas stosunku płciowego, po czym za pomocą pistoletu zabijał, pozbawiając kobiety pierwej piersi i owłosienia łonowego poprzez wyrywanie.
Niech będzie Pan także łaskawy pomyśleć, o bójce, jaka wywiązała się z dwa lata temu na Filipinach: sześciu mężczyzn pobiło się o miejsce pod kawiarnianym parasolem w czasie deszczu, także przez Wszechobecnego zesłanego. Zginęła jedna osoba, a trzy zostały poważnie ranne.
Dobrą znajomą Najwyższego z pewnością musiała być kobieta, która w 1998r. zasztyletowała Władywostockiego funkcjonariusza milicji, tylko po to, by spróbować smaku jego krwi. Cóż... Ciekawym, jak brzmiała modlitwa dziękczynna rodziny zamordowanego policjanta. Na jaką natomiast karę Najłagodniejszego Wszechmocnego musieli zasłużyć homoseksualiści, skoro co roku we Włoszech ginie ich około stu, zamordowanych brutalnie z powodu swojej odmienności... tak, tak, Mój Drogi (mam nadzieję, że mogę się tak do Pana zwracać?) nie na darmo zginął Onan...
Ciekawym wydarzeniem jest również zatrzymanie w Bierieznikach w 1996r. dwóch osobników, którzy handlowali na bazarze ludzkim mięsem, podając je za wołowinę. Cóż tym złego? Przecież w Starym Testamencie był tylko zakaz spożywania wieprzowiny...

     Ach! No i kwestia wieży Babel! W czerwcu 1998r. w małym miasteczku Jasper, 49-letni James Byrd wracał z przyjęcia u kuzynki, której urodziło się dziecko. Wracając, skorzystał z okazji podwiezienia ciężarówką, którą złożyli mu trzej biali mężczyźni. Cóż stało się dalej? Trzech, stworzonych przez Najmiłosierniejszego, mężczyzn przywiązawszy pasażera do liny ciągnęło go za samochodem po asfalcie. Czemu? Ofiara, także dzieło Wszechwybaczającego, była czarnego koloru skóry. Zaprawdę długo się ciągnie ta sprawa wieży Babel... Tej czerwcowej nocy ciągnęła się cztery kilometry. Urwaną głowę, szyją i prawe ramię Byrda znaleziono w promieniu dwóch kilometrów. Cóż na to mieszkańcy miasteczka? Jedna z mieszkanek powiedziała: "Takich rzeczy nie powinno się robić nawet czarnym." Zaprawdę, niezmierzona jest Miłość Pana... Nie jest to jednak odosobniony przypadek... pomyślmy o aktualnym konflikcie pomiędzy Serbami a Albanami, pomyślmy o regionach, gdzie zwłoki murzynów mierzy się na stosy... Jeżeli jesteś Pan ciekaw, ze wstydem prześlę Panu zdjęcia... Wstyd mi, że nie moje to dzieło...

  Wspomnę także sprawę już dawną, bo starotestamentową - ofiarę. Pierwszym "ofiarodawcą" był sz. p. Abraham, który od Boga Najwyższego i Kochającego Wszystkie Stworzenia w nagrodę za zdolność do zabicia własnego syna otrzymał możliwość złożenia w ofierze zamiast niego owieczki. Do dziś w imię Boga muzułmanie składają co roku krwawe ofiary z owiec... broń boże zjadanych później - gdzieżby tam - w takim wypadku byłoby to zrozumiałe- zwierzęta po podcięciu gardeł są spalane w ofierze całopalnej. Wszak tak pragnie Stwórca. Tylko jak to się ma do chrześcijańsko - tomistycznego stwierdzenia, że Bóg jest pełnią wszystkiego, a więc nie może pragnąć czegokolwiek, ponieważ pragnienie takie oznaczałoby zaistnienie u Boga jakichś braków. A'propos ofiar - nie zaszkodzi tutaj nadmienić tych śmiesznych pseudo-okultystów, którzy są li tylko spadkiem po ludziach chorych psychicznie, skrzywionych przez Kościół (który przyznam - irytuje, ale żeby z nienawiści do niego czynić swoje poglądy antagonizmem chrześcijaństwa?). Mordowanie kotów, dewastacja grobów... Jednakże to nie ja jestem za to odpowiedzialny. Zauważył Pan w jednej ze swoich prac, z którymi miałem okazję się zapoznać, że żaden rozsądny człowiek nie byłby w stanie czcić Szatana Osobowego (czyli Mnie) nie pozostając zarazem w sprzeczności nie tylko z logiką (jak to jest w wypadku wiary w Boga), ale także w sprzeczności z samym sobą i zdrowym rozsądkiem. W gronie mych czcicieli pozostają więc jedynie wariaci (przez których powoli zaczynam się wstydzić Mojego Imienia - może je zmienię, wzorem JHVH, na STN? Muszę to poważnie przemyśleć.) Skąd jednak wariaci ci pochodzą? W skrócie podam mechanizm powstawania takich patologii, a tym samym wykażę, iż to nie ja jestem ich przyczyną:
Od czasu do czasu pojawiają się ludzie, którzy, oprócz chorych i autodestrukcyjnych predyspozycji psychicznych przejawiają wyjątkowy talent do nienawidzenia wszystkiego, co się da. Dostrzegłszy więc zakłamanie chrześcijaństwa i sprzeczność jego ideałów z rzeczywistością (być może zniechęceni do chrześcijaństwa przez rodziców, którzy to zmuszali ich swego czasu do wizyt w budynku zwanym kościołem) stwierdzają, że Kościół (tudzież: Chrześcijaństwo) im się nie podoba. A, że żywią do chrześcijańskiej ideologii gorącą nienawiść wiążącą się być może z zawiedzeniem się na ideałach tej religii, tworzą więc w swym umyśle bez najmniejszego zastanowienia system, który jest po prostu antagonizmem Chrześcijaństwa. O nieszczęśni! Nazywają to Satanizmem! Zgroza mnie ogarnia. Ci ludzie nawet nie wiedzą, że moim największym osiągnięciem było przekonanie ludzi, że nie istnieję.

     Pomińmy jednak i to. Przejdę do rzeczy. Muszę Pana prosić, aby zrozumiał Pan, a i przekazał osobom godnym zaufania, iż wskutek mających w przeciągu ostatnich paruset lat miejsce wydarzeń, których przykłady w dużym skrócie przedstawiłem powyżej - poddaję się. Tak. Niestety, że wstydem przyznaję, iż wynalazek Innego prześcignął mnie. Ja, który byłem wcielonym złem stałem się niczym w porównaniu z najbardziej morderczymi machinami, jakie kiedykolwiek stworzył. Połowa moich... hm... ludzi? Diabłów? Popełniła samobójstwo po, lub w czasie drugiej wojny światowej. Jedna trzecia zrezygnowała ze służby w trakcie ostatnich pięćdziesięciu lat. Wszyscy pozostali, oprócz mnie znajdują się na leczeniu w oddziałach zamkniętych szpitali psychiatrycznych. I ja, jako iż widzę siebie zbędnym, zadecydowałem, że udam się na emeryturę i zasłużony odpoczynek.
Nie muszę się nawet wysilać, aby skierować ten świat ku zagładzie i wiecznym mękom, ponieważ jego "właściciele" rozwinęli pełne żagle obrawszy kurs prosto na Piekło, a i jeszcze większość z nich, pomimo silnego wiatru stara się dmuchać w żagle, aby podróż tę przyśpieszyć. Czuję się więc zwolniony od wszelakich "diabelskich" obowiązków, i składam na Pańskie ręce rezygnację, aby sobie w spokoju i luksusie moich plaż ognistych, charakteryzujących się klimatem, gwarantuję dużo cieplejszym niż wybrzeże Hiszpanii, odpocząć i zrelaksować się przed nadchodzącym, pomimo pozornej porażki, sukcesem. Nie jestem potrzebny - zgodzę się. Wypełniacie moje obowiązki lepiej niż ja sam - racja. Lecz niechże się Pan zastanowi? Dokąd prowadzi wasza droga? Prosto do Mnie! Nie znajdziecie już drogi wyjścia, jako, że zarosła ona już gąszczem waszego samouwielbienia, zasypana ona została gradem spojrzeń nienawistych. Pozostaje Mi tylko w spokoju na Was czekać; A, że jestem bytem pozaczasowym, długo to nie potrwa. Do rychłego więc zobaczenia.

I tym pozytywnym akcentem kończę,
kreśląc się na Wieczność
Pańskim Diabłem

     Satanas Rex

Ninghijzhinda
e-mail: ninghijzhinda@poczta.wp.pl



Banner przyjaciela